xpacifer - 2010-02-08 08:42:47

Błażej, znany ze swej łagodności i świętości, został wybrany przez chrześcijan biskupem w mieście Sebaste, w Kapadocji. Objąwszy urząd biskupa schronił się przed prześladowaniem Dioklecjana w jaskini, gdzie prowadził życie pustelnicze. Ptaki przynosiły mu pożywienie, a dzikie zwierzęta schodziły się tłumnie do niego i nie odchodziły, dopóki nie położył na nich ręki i nie pobłogosławił. Gdy któreś zwierzę zachorowało, udawało się natychmiast do Błażeja, a on przywracał mu zdrowie. Zdarzyło się raz, że namiestnik tego kraju, imieniem Agrikolaus, wysłał swoich żołnierzy na polowanie, a ci błądząc na próżno po okolicy dotarli wreszcie przypadkiem do jaskini św. Błażeja. Tam znaleźli mnóstwo dzikich zwierząt stojących przed jaskinią, lecz w żaden sposób nie mogli ich schwytać. Zdumieni donieśli o tym swemu panu, a ten natychmiast wysłał większą ilość żołnierzy i rozkazał im przyprowadzić do siebie św. Błażeja i wszystkich chrześcijan. Tej samej zaś nocy Chrystus trzykrotnie ukazał się Błażejowi i rzeki mu: "Wstań i złóż mi ofiarę!" A oto przybyli też i żołnierze mówiąc: "Wychodź, namiestnik wzywa cię!" Św. Błażej zaś odparł: "Dobrze, żeście przyszli, synowie, widzę teraz, że Bóg nie zapomniał o mnie".
     Idąc zaś z nimi nie przestawał nauczać i dokonał wielu cudów w ich obecności. Pewna kobieta przyniosła do stóp jego swego umierającego syna, któremu ość ryby utkwiła w gardle. Ze łzami błagała ona św. Błażeja, aby go uzdrowił. Wtedy św. Błażej położył na nim rękę i modlił się o łaskę uzdrowienia dla owego chłopca i za tych wszystkich, którzy by w jego imieniu o coś prosili – a chłopiec natychmiast wstał zdrowy. Pewna biedna kobieta miała tylko jednego wieprza i tego porwał jej wilk. Błagała więc Błażeja, aby sprawił, by odzyskała swego wieprza, on zaś uśmiechając się rzekł: "Nie smuć się, kobieto, twój wieprz zostanie ci zwrócony". I oto zaraz zjawił się wilk i oddał wdowie jej wieprza.
     Po przybyciu do miasta Błażej na rozkaz księcia zamknięty został w więzieniu. Następnego dnia namiestnik kazał go postawić przed sobą, a ujrzawszy go pozdrowił uprzejmymi słowy: "Witaj, Błażeju, przyjacielu bogów". A Błażej odrzekł: "Witaj i ty, przezacny namiestniku, ale nie nazywaj ich bogami, bo to diabły, których trawi wieczny ogień wraz z tymi, którzy ich czczą". Rozgniewany namiestnik kazał zbić go kijami i wtrącić ponownie do więzienia. Błażej zaś rzekł: "Szaleńcze, czy myślisz, że twymi karami odbierzesz mi miłość mego Boga, który mieszka w mym sercu i dodaje mi sił?" Wtedy owa wdowa, której Błażej zwrócił wieprza, dowiedziawszy się o losie świętego, zabiła wieprza i zaniosła jego głowę i nogi Błażejowi, a nadto świecę i chleb. On zaś podziękował jej, pożywił się, a następnie rzekł: "Ofiaruj każdego roku jedną świecę w kościele mego imienia, a wtedy tobie i każdemu, kto to uczyni, będzie się dobrze powodziło". Tak też owa wdowa czyniła i żyła w pomyślności.
     Następnie zaś wyprowadzono Błażeja z więzienia. Gdy jednak nie dał się nakłonić do wiary w bożków, namiestnik kazał go powiesić na palu i szarpać jego ciało żelaznymi hakami, a potem odnieść go do więzienia. Siedem kobiet szło wówczas za nim i zbierało krople jego krwi. Pochwycono je zaraz i zmuszano, aby złożyły ofiarę bożkom. One zaś rzekły do namiestnika: "Jeśli chcesz, abyśmy uczciły twoich bogów, poślij ich w procesji do stawu, a my tam będziemy mogły umyć ich twarze i oddać im cześć". Namiestnik zadowolony posłuchał i zaraz kazał spełnić ich życzenie. Kobiety zaś porwały owych bożków i rzuciły ich na środek stawu mówiąc: "Zobaczymy teraz, czy są naprawdę bogami". Dowiedziawszy się o tym książę nieprzytomny z gniewu sam bił siebie i sługom swoim mówił: "Dlaczego nie trzymaliście naszych bogów i pozwoliliście rzucić ich na głębię?" Oni zaś odrzekli: "Kobiety te przecież tak podstępnie z tobą rozmawiały, a potem wrzuciły ich do stawu". Ale kobiety powiedziały: "Prawdziwemu Bogu podstęp nie może zaszkodzić. Gdyby oni byli bogami, przewidzieliby, co chcemy z nimi zrobić". Wówczas rozgniewany namiestnik kazał przygotować z jednej strony roztopiony ołów i żelazne grzebienie oraz siedem rozpalonych w ogniu pancerzy, z drugiej zaś strony siedem lnianych koszul. Następnie powiedział kobietom, aby wybierały z tego, co wolą. Wówczas jedna z nich, która miała dwóch małych synów, wybiegła odważnie, chwyciła owe lniane koszule i wrzuciła je do pieca, chłopcy zaś mówili do matki: "Nie zostawiaj nas, matko najmilsza, lecz nakarm nas słodyczą niebiańską tak, jak nas karmiłaś słodyczą twego mleka". Wówczas książę kazał je powiesić i rozrywać ich ciała żelaznymi grzebieniami, lecz ciała te pozostały białe jak śnieg, a zamiast krwi spływało z nich mleko. Gdy zaś poczęły załamywać się wśród męczarni, ukazał się anioł Pański i dodawał im sil mówiąc: "Nie obawiajcie się, bowiem dobry robotnik, który swoją pracę dobrze zaczął i dobrze wykonał, zasłuży sobie na błogosławieństwo za swe dzieło, otrzyma nagrodę za swój trud i cieszyć się będzie nagrodą". Następnie namiestnik kazał je zdjąć i wrzucić do pieca rozpalonego, lecz ogień cudem zgasł, a one wyszły nietknięte. Wtedy namiestnik rzekł: "Poniechajcie już sztuki czarnoksięskiej i czcijcie naszych bogów". Kobiety jednak odparły: "Kończ, co zacząłeś, bo wezwane jesteśmy do królestwa niebieskiego". Wtedy namiestnik wydał ostateczny wyrok, aby je ścięto. Kobiety upadły na kolana i wielbiąc Boga mówiły: "Boże, który wyrwałeś nas z ciemności i przywiodłeś do najsłodszego Twego światła, Ty, który wybrałeś nas na ofiarę dla Ciebie, przyjmij nasze dusze i pozwól nam przejść do żywota wiecznego". Wtedy ścięto im głowy i odeszły do Boga.
     Następnie namiestnik kazał przed sobą postawić Błażeja i rzekł mu: "Czy teraz uczcisz naszych bogów, czy nie?" Błażej zaś odpowiedział: "Nie boję się twych gróźb, bezbożniku. Czyń, co chcesz, oddaję ci zupełnie moje ciało". Namiestnik tedy kazał wrzucić go do stawu. On jednak uczynił znak krzyża nad wodą i natychmiast stała się ona sucha i twarda jak ziemia. Wtedy Błażej rzekł: "Jeśli wasi bogowie są prawdziwi, to pokażcie ich moc i wejdźcie tutaj". Weszło tedy do stawu 65 mężów i wszyscy natychmiast utonęli. Anioł Pański zaś zstąpił do Błażeja i rzekł mu: "Wyjdź, Błażeju, i przyjmij wieniec, który ci Bóg przygotował". Gdy zaś Błażej wyszedł ze stawu, namiestnik rzekł: "Czy jesteś całkiem zdecydowany nie oddać czci bogom?" Błażej zaś odparł: "Wiedzże, nieszczęśniku, że jestem sługą Chrystusowym i nie oddaję czci diabłom". Namiestnik kazał go zatem ściąć, on zaś modlił się i prosił Boga, aby wszyscy ludzie chorzy na chorobę gardła lub na jakąś inną, którzy prosić będą o zdrowie za jego wstawiennictwem, zostali wysłuchani i natychmiast wyzdrowieli. Wtedy głos z nieba oznajmił mu, że stanie się to, o co prosił. Św. Błażej został ścięty wraz z dwoma chłopcami około roku Pańskiego 283.



Fragmenty ze „Złotej legendy” Jakuba de Voragine, „Legenda na dzień świętego Błażeja”

www.ancientlegion.pun.pl www.gwardiaset.pun.pl www.fairytailpbf.pun.pl www.darklegionl2.pun.pl www.golebiegoluchow.pun.pl