...i stopy ranić ostrzem skał...
Gdy człowiek wychodzi w góry O niego się boi przyjaciel, który Zostaje w dolinie, sam w ciepłym domu O trosce powiedzieć swej nie ma komu A człowiek samotnie swą ścieżką kroczy Stopami po grzbietach skalistych zboczy Do góry, za krokiem krok, z trudem, powoli Kształtuje za sobą szlak krokiem woli Po grani, po skale, aż dotrze na szczyt Gdzie wstaje codziennie wcześniejszy świt Gdzie chmury nie kryją promieni słońca Gdzie można rozpoznać istotę końca Przez czyste powietrze, przez niebo bez chmur Dojść można do Boga na szczytach gór
/autor nieznany /
tak wędrując ostatnio po górach nasunęły mi się dwie refleksje...
Jedna z nich to taka, że ten nasz Pan Bóg to ma niezwykłą wyobraźnię, żeby stworzyć tak piękne i różnorodne krajobrazy, góry, przedziwnego kształtu skały, wodospady, potoczki, źródełka, kamieniste ścieżki, niezwykle barwną roślinność, lasy, ćwierkające ptaszki itd, itd. Pan Bóg to naprawdę cudowny Stwórca!!!
Druga to taka, że wędrówka pod górę i zdobywanie szczytów podobne są do naszego życia.
Nasza droga życiowa nie jest łatwa i prosta, ale długa kręta i pod górkę, po drodze męcząca, bo może warunki ciężkie, bo nogi bolą, bo pod wiatr, bo zwyczjnie pod górę.... Czasem musisz się zatrzymać, żeby zrobić kilka następnych kroków, czasami musisz skorzystać z pomocnej dłoni drugiego człowieka, żeby nie stoczyć się w dół lub nie wpaść do strumienia :)
Krok po kroczku do przodu....
Ale za to jaka WIELKA RADOŚĆ, gdy już wejdziesz na samą górę i jakie PIĘKNE WIDOKI :D
:heart: :heart: :heart:
PS. szkoda tylko, że nasze przepiękne polskie góry nie leżą troszkę bliżej ;)
|