Calineczka - 2007-07-11 10:54:05

Mogę postanowić...

Mogę postanowić
że będę szczęśliwy w tym szarym dniu.

To nieistotne, czy dzisiaj pada deszcz,
czy świeci słońce. Nieważne, czy cieszę się
chwilą wolnego czasu, czy też mam przed sobą
dzień pełen obowiązków.

Wiem, że dzisiejszy dzień
Bóg stworzył z myślą o mnie.

Pragnę więc przyjąć ten dzień
z wdzięcznością i chcę cieszyć się nim,
a to, czego nie będę umiał zmienić,
pragnę z ufnością zawierzyć Bogu.

/Rainder Haak/

:D :D :D :D 

Calineczka - 2007-07-13 11:23:07

WOŁANIE MIŁOŚCI :heart:

Gdy miłość cię woła, idź za jej głosem,
choćby cię wiodła po ostrych kamieniach.
Uwierz miłości, gdy mówi do ciebie,
choćby jej wołanie rozwiało sny twoje,
choćby jej wicher połamał twoje gałęzie.
Bo miłość wywyższa,
nawet gdy krzyżuje,
bo miłość umacnia
i otwiera oczy.
Ogień miłości jest święty,
a kiedy spala, czyni cię chlebem dla Boga.
Miłość przemienia,
odsłania tajemnicę serca,
daje ci udział w sercu Życia.
Miłość daje ci siebie i tylko siebie,
w niej wszystko się zawiera.
Miłość nie pochłania i nie da się pochłonąć,
bo miłość samą miłością się napełnia.
Miłości nie zdołasz za nos wodzić,
pozwól - niech ona - ciebie wiedzie.
Marzeniem miłości -
- płonąć nawet do unicestwienia siebie.
Czy kochasz szczerze?
Oto wołanie miłości:
wstawaj o świcie i leć na skrzydłach serca,
by powitać dziękczynieniem dzień miłości,
by nie zasnąć przed nocą
bez modlitwy za umiłowanych,
bez hymnu uwielbienia.


:heart:

słowa: Parafraza pieśni Gibrana Kahlila

Calineczka - 2007-07-15 13:42:07



JESTEM TU ... DLA CIEBIE...



Możesz mnie nie widzieć, tymczasem jestem światłem,

które pozwala ci mnie ujrzeć.

Możesz mnie nie słyszeć, tymczasem jestem głosem,

który mówi do ciebie.

Możesz mnie nie odczuwać, tymczasem jestem siłą,

która wyraża się przez twe dłonie.

Ciągle jestem przy swym dziele, nawet jeśli nie rozumiesz jak.

Ciągle jestem przy swym dziele, nawet jeśli nie wiesz dlaczego.

Nie jestem dziwną wizją.

Nie jestem tylko tajemnicą.

Jestem tu.

Słyszę.

Odpowiadam.

Kiedy potrzebujesz mnie, jestem tu.

Nawet jeśli zapominasz o mnie, jestem tu.

Nawet jeśli szamoczesz się w samotności, jestem tu.

Kiedy boisz się, jestem tu. Kiedy cierpisz, jestem tu.

Jestem tu, gdy modlisz się, i jestem tu, gdy uciekasz przed ciszą. Jestem w tobie, i ty jesteś we mnie.

Możesz mnie nie odnaleźć, ja cię znajduję.

Nawet jeśli twoja wiara we mnie słabnie, moja wiara w ciebie ciągle trwa, ponieważ kocham cię.

Dla ciebie – jestem tu.

/Anonim/

Calineczka - 2007-07-16 19:27:41


Modlitwa zachodu słońca...



Kiedy zbliżamy się ku swoim własnym "zachodom",

takim jak koniec dnia, koniec zadania, podróży

lub jakiegoś innego znaczącego w naszym życiu okresu,

powinniśmy rozmyślać nad cudownością barw

i wspaniałością zachodów słońca, które dane nam było oglądać.

            Wieczór jest czasem refleksji.

          Na łonie natury zachód słońca każdego dnia wlewa w dusze zachwycający i uszczęśliwiający blask.

W sferze ducha zachód słońca to czas dany na zatrzymanie się

i pomedytowanie nad niesamowitością Bożego stworzenia,

zarówno tego wokół nas, jak i znajdującego się  w nas samych.

          Poświęć co wieczór parę chwil na to, by podziwiać spektakularne wydarzenie, znane jako zachód słońca.

            Jest to dar Boga dla Ciebie.

          Wypełni Cię wdzięcznością za każdy spędzony z Nim dzień,

za słodki sen, który darowuje ci Pan,

za nadzieję i oczekiwanie, że jutrzejszy dzień również

przeżyjesz razem z Bogiem.

/Autor nieznany/


ra_dosc - 2007-07-17 08:14:17

Numer do Boga

Wykręcam numer do Ciebie Boże
Składając ręce w modlitwie
Chcę porozmawiać, bardzo proszę
Odbierz...

Tyle lat Cię szukałem
Gubiąc drogę wiele razy
Znalazłem Twój numer w kościele
Zadzwoniłem...

Wiem, że to linia darmowa
Dlatego możesz być bardzo zajęty
Ale ja będę czekał, nie stracę
Nadziei...

Wykręcam ponownie numer
W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego
Czekam na sygnał z niecierpliwością
Zajęty...

Nie odłożę słuchawki, nie tym razem
Choć czasu nie mam i jestem słaby
Będę czekał, nie odejdę
Od Ciebie...

... Mój Panie.

Calineczka - 2007-08-06 09:04:30

Dlaczego chce się ze mną widzieć? Po co Mu to spotkanie? Czemu właśnie teraz?"- zastanawiałam się idąc w wyznaczone miejsce. Stanęłam przed drzwiami i cały czas myślałam: "O co chodzi?" Już miałam zapukać, gdy nagle drzwi otworzyły się.
     - Wejdź - powiedział. - Czekałem na ciebie.

     "Czekałem na ciebie" - nie pamiętam, kiedy ostatni raz słyszałam te słowa. W środku było cicho i spokojnie, gdzieś w oddali tylko śpiewały ptaki.

     - Proszę, usiądź - powiedział wskazując na stojące naprzeciw krzesło.

     Usiadłam z lekką nutą przerażenia i wciąż brzmiącym w głowie pytaniem: "O co chodzi?"

     - Chciałem się z Tobą widzieć, by ci coś powiedzieć.- oznajmił, jakby odpowiadając na moje rozterki.

     - Tak, wiem... - spuściłam głowę. - Za dużo Cię proszę, a tak mało dziękuję...

     Przecież... Przecież jestem zdrowa, mam kochającą rodzinę, przyjaciół, z którymi mogę się spotykać i rozmawiać, mam gdzie mieszkać, chodzę do szkoły, pracy, uczę się, pracuję, tyle pięknych rzeczy dzieje się wokół mnie, a ja nie pamiętam, by Ci podziękować...

     - Miłe jest to, co mówisz, ale nie po to cię poprosiłem. - powiedział spokojnie.

     - Już wiem, chodzi o to, że znów zrobiłam coś źle, że ciągle upadam, że mówię Ci nie, że zapominam o Tobie, o tym, że mogę się do Ciebie zwrócić, że każdego dnia na mnie czekasz, że tak często Cię ranię, a tak rzadko proszę o wybaczenie. Przepraszam...

     - Dasz mi wreszcie powiedzieć? - zapytał spokojnie z błyskiem i pewnego rodzaju rozbawieniem w oczach, jakby chciał powiedzieć: "Wy zawsze to samo!"

     - Tak, już słucham... - spuściłam głowę.

     Nagle spoważniał, popatrzył na mnie, dłonią podniósł mi brodę, aby nasze twarze były na jednym poziomie, spojrzał prosto w oczy, uśmiechnął się i powiedział:

     - Chciałem ci tylko powiedzieć, że cię kocham.

     A Ty? Dopuścisz Go do głosu, czy wciąż pierwszy będziesz odgadywał to, co chce Ci powiedzieć Bóg? Pozwól Mu mówić...



:heart::heart:

Wystarczy chwila, jedno słowo, krótka myśl,
moment zadumy,
aby przejść przez próg
i już stoisz przed Obliczem Najwyższego.
Nie musisz przedtem umawiać się, wydzwaniać,
zamawiać kolejki.
Jest w każdej chwili do twojej dyspozycji.
Zawsze dla ciebie.
Nie ma humorów,
nie ma biurka zarzuconego pracą,
nie jest zmęczony,
nie spieszy się.
Bóg na wiecznym dyżurze.
Bóg na każde zawołanie. Czeka w ukryciu.

Boże otwartych drzwi, przez które nie zawsze chcę wejść.
Boże czekający.
Boże nasłuchujący moich kroków.
Boże mego monologu, w którym nie dopuszczam Ciebie do głosu.
Naucz mnie rozmawiać z Tobą.
Uczyń modlitwę odpoczynkiem w Twoim towarzystwie.

Boże w ukryciu,
cichutko zamykam drzwi i staję przed Tobą.
Obroń mnie przed pustymi słowami.

/... /

Calineczka - 2007-08-24 10:29:58

Żeby nie żałować



Przyszło ostatnio kilka takich dni, kiedy uleciało ze mnie zupełnie powietrze, kiedy ani śladu ochoty, energii, śmiechu nie mogłam w sobie znaleźć, kiedy wyrosła nagle na drodze jakaś ciemna góra i nijak ominąć się już jej nie dało. Coś złego się wydarzyło, nawarstwiły się problemy, ktoś bardzo ważny zawiódł, ktoś inny zrobił coś potwornie głupiego i zabolało, mocno zabolało.
Tylko jedna wtedy myśl: nie mam już sił.
Złość, wściekłość nawet, wobec wszystkich i wszystkiego. Może bardziej jeszcze: zamknięcie się na cztery spusty. Bez cienia sił i ochoty, by w ogóle się jeszcze starać, by coś robić, by próbować coś łatać, naprawiać, wyjaśniać, odbudowywać. Już przecież nie warto. Już przecież nie ma sensu.
I nagle przytrafił się wieczór, przytrafiła się noc, kiedy pojawili się znów ludzie, kiedy zupełnie niespodziewanie usłyszałam znów swój śmiech, kiedy poczułam, że nie jest jeszcze tak źle, a nawet – może tylko w ten wieczór, może tylko tej nocy – jest dziwnie dobrze, dziwnie kolorowo, dziwnie pięknie.
Zrozumiałam, że nie chcę się poddawać. Że nie mogę odpuścić. Że nie powinnam – choć wydaje się to jedynym rozsądnym wyjściem – po prostu zrezygnować.
Znowu zacząć się starać? Znowu próbować? Znowu chcieć? Znowu dawać szansę? Tak, to nierozsądne. Tak, to może nawet głupie. Ale czy w ogóle można żyć inaczej?
Co chwila przecież przychodzą dni niełatwe, bolesne sytuacje, kiedy ktoś bardzo ważny zrani, ktoś inny zawiedzie, ktoś bardzo rozczaruje. A jednak nie mogę się poddać. Nie mogę przestać chcieć. Nie mogę przestać się starać. Nie mogę przestać walczyć.
Życiu i ludziom trzeba dawać wciąż nową szansę. Ciągle na nowo próbować jeszcze raz. I wbrew wszelkiej logice wierzyć, że tym razem może się udać, na pewno się uda, że tym razem wreszcie będzie inaczej...
Kiedyś koleżanka powiedziała mi coś, co zapamiętałam dobrze:
„To okropne żałować czegoś, co się zrobiło. Ale sto razy gorzej jest żałować czegoś, czego się nie zrobiło”.
Można zrezygnować i odpuścić. Bo już nie ma sił. Bo już wszystko mówi: to nie ma sensu. I stracić, być może, najważniejszą swoją szansę, która nigdy się już nie powtórzy.
Ale można też zacisnąć zęby. I na nowo próbować. Na nowo starać się wierzyć. Na nowo szukać wyjść, sposobów, rozwiązań. Zaryzykować, nawet jeśli to naprawdę duże ryzyko. I nawet jeśli to ogromnie wiele kosztuje. Nie ma żadnej gwarancji, że się uda – nie może być takiej gwarancji. Być może, nawet okaże się, że rzeczywiście nie było warto.
Ale jeśli jest jeszcze jakaś szansa, jeśli pojawia się choć cień nadziei – muszę się podnieść, pokonać złość, niemoc, brak sił, zniecierpliwienie. I skoczyć w ryzyko. Choćby to już nie wiem który raz, i kolejny, i następny...
Żeby kiedyś nie żałować czegoś, czego się nie zrobiło...

autor nn

Calineczka - 2007-09-05 08:27:36

Największa w życiu jest Miłość
a Radość - najjaśniejsza
Nadzieja jest ludziom najmilsza
Tęsknota zaś najgłębsza
jest Wiara najsilniejsza
a najcieplejsza jest Dobroć
każda z nich inną barwą znaczona
wypełniają nasze życie
malując go różnymi kolorami
bo życie pełne jest kolorów...

A kiedy w tęczy na niebie
rozpoznasz kolorów życia odbicie,
to znaczy po prostu,
że kochasz :heart: życie :D   



Autor nieznany

Calineczka - 2007-09-10 19:29:24

Nie pozwalasz mi upaść i nie opuszczasz mnie.
Pozostajesz przy mnie z Twoją miłością,
Towarzyszysz mi , dokądkolwiek idę.
Twoja miłość jest moją siłą
Twoja wierność-moją obroną.
Ogarnia mnie Twoja czułość,
i wychodzi mi naprzeciw Twoje pragnienie.
Jeśli jestem smutna, pocieszasz mnie,
w moim niepokoju kładziesz  na mnie Swą rękę,
W moim bólu całujesz moje rany,
a w zamieszaniu stajesz przy mnie jak anioł trudności.
Gdy ludzie mnie wyśmiewają - wzmacniasz moje barki,
W mojej samotności bierzesz mnie w Swe ramiona,
w moim milczeniu ofiarujesz mi Swój głos.
A kiedy jestem zgięta bólem,
pocieszasz mnie Swoim spojrzeniem miłości.
Gdy wszystko wyziębia się we mnie,
Ty darujesz mi Swoje ciepło
i kiedy niepokoje mnie ogarniają,
podpowiadasz mi  słowa pociechy.
Jeżeli zmartwienie wypełni mą duszę, pocieszasz  ją,
a Twoja obecność jest dla Ciebie światłem we wszystkim, co czynię
Rankiem budzi mnie Twoje pragnienie,
a wieczorem okrywa mnie Twoja miłość;
Zasypiam w Twoich ramionach,
twarzą w twarz, sercem przy sercu...
Przykładam ucho, bije dla mnie...w długą noc, do nowego dnia...

:heart::heart::heart::heart:

:heart: Jak dobrze, że Jesteś moim Bogiem,
Boże moich Przyjaciół,
Boże Małych Pięknych Owieczek,
Boże Miłości…
Jak dobrze, że Jesteś ... :heart:

:heart:

ola - 2007-09-18 21:06:07

"Kazdy poranek zapowiada caly dzien, ktory otrzymujemy z rak Boga.
Bóg daje nam dzien, który On sam dla nas przygotowal. Nie ma w nim nic w
nadmiarze i nic "za malo", nic co byloby zbyteczne. Jest arcydzielem dnia, ktory
zostaje nam podarowany, abysmy go przezyli" (M. Debriel)

:)

Na każdy dzień ... Dobry dzien!

Calineczka - 2007-09-23 11:08:30

Boże mój,
Panie wskazujący na Miłość
Ponad marność
Jakże nieraz potrzeba potrząsnąć
Życiem człowieka,
Moim życiem,
By zrozumieć Ciebie,
By zrozumieć Twoją naukę…
Bez Ciebie wszystko jest marnością,
Bez Ciebie wszystko jest bez sensu.
Sól traci swój smak,
Serce jest niespokojne
Bo nie ma Ciebie,
Nie jest w Tobie.
Chcę zawsze słyszeć
głos Twój Panie,
Panie chcę ugiąć kolana
Przed Tobą
Z wielką pokorą
I miłością
Chcę byś mnie przygarnął
Tak jak owcę przygarnia pasterz.
Tyś moim Pasterzem…
Zawsze chcę szukać Ciebie w górze
A w sobie zadać śmierć
temu, co słabe
Pomóż mi przyoblec się
w nowego człowieka,
który widzi tylko Ciebie.    
   

Pomóż mi bym nie gromadził
skarbów w swoim spichlerzu -
w swojej kieszeni,
a tylko gromadził w spichlerzu
swojego serca.
W nim tylko są skarby i bogactwo,
które mogę dawać innym,
Chcę je dawać,
Chcę je dać Tobie,
Boże mój.
Jezu bogaty w Miłosierdzie
Ufam Tobie!
Amen.
Niech tak się stanie.




Ks. Andrzej Zych

Calineczka - 2007-09-27 09:30:59

:heart: NARODZINY MIŁOŚCI :heart:

Miłość cierpliwa...
Gdy w drzwi zastuka,
kto Jej otworzy?
Lecz Ona puka.
Swą cierpliwością
kamienie skruszy.

Miłość jasnością...
Wśród życia mroku,
wśród niebezpieczeństw
można się schronić
tuż przy Jej boku.

Miłość pokorna...
Chociaż przepiękna,
żyje dla innych,
siebie nie widzi.
Daje, nie bierze,
dlatego piękna.

Miłość wszystko przetrzyma...
Cudze ciężary
na barkach nosi
pomimo trudu,
mimo cierpienia.
Sama jest siłą,
wszystko przetrzyma.

Miłość wyzwala...
Pytasz od czego?
Od nienawiści i od zazdrości,
od egoizmu, pychy nadętej...
Od czego jeszcze?
Od tego, co męczy.
Miłość przebacza -
miłość wyzwala.

Miłość nagrodą...
Bo gdy przychodzi,
przynosi: radość,
pokój, nadzieję.
Przemienia życie,
już nie odchodzi.

Miłość nadzieją...
Chcesz nowe życie?
Chcesz wschodu słońca?
Otwórz swe serca i zaproś Miłość.
Otwórz szeroko,
ufaj do końca!


Dariusz Gliński

Calineczka - 2007-10-01 14:02:18

'Być małym dzieckiem przed Bogiem to nie zniechęcać się swymi błędami, gdyż dzieci upadają często, ale są zbyt małe, by sobie zrobić wiele złego.'
św. Tereska


:D  .:: Bądź jak dziecko - pełne prostoty i radości, bez zahamowań.
Nie bądź naczyniem, z którego przelewają się problemy;
ty także przecież potrafisz się śmiać.
Otwórz się jak kwiat na słońce, spróbuj każdego dnia na nowo polubić ludzi, którzy żyją wokół ciebie.
Spróbuj pocieszyć tych, którzy płaczą i są zrozpaczeni, także wtedy, gdy swój ból ukrywają pod maska zadowolenia.
Użycz trochę miłości tym, którzy są za mało kochani;
żyj dla innych, a wtedy dopiero poczujesz co znaczy być szczęśliwym
::.  :D


:D Pomyśl jakie to wspaniałe!
Szczęście drugiego człowieka leży w twoich rękach!
:D


'Zwać Boga Ojcem i być dzieckiem Jego to moje niebo
.
św. Tereska '

Calineczka - 2007-10-04 11:48:24

Pieśń słoneczna

Najwyższy, wszechmogący, dobry Panie,
Twoja jest sława,
chwała i cześć,
i wszelkie błogosławieństwo.
Tobie jednemu, Najwyższy, one przystoją
i żaden człowiek nie jest godny
wymówić Twego Imienia
Pochwalony bądź, Panie mój,
ze wszystkimi Twymi stworzeniami
szczególnie z panem bratem słońcem,
przez które staje się dzień i nas przez nie oświecasz.
I ono jest piękne i świecące wielkim blaskiem:
Twoim, Najwyższy jest wyobrażeniem.
Pochwalony bądź, Panie mój,
przez brata księżyc i gwiazdy,
ukształtowałeś je na niebie jasne
i cenne, i piękne.
Pochwalony bądź, Panie mój,
przez brata wiatr i przez powietrze,
i chmury, i pogodę, i każdy czas,
przez które Twoim stworzeniom dajesz utrzymanie.
Pochwalony bądź, Panie mój,
przez siostrę wodę,
która jest bardzo pożyteczna i pokorna,
i cenna, i czysta.
Pochwalony bądź, Panie mój,
przez brata ogień,
którym rozświetlasz noc:
i jest on piękny, i radosny,
i krzepki, i mocny.
Pochwalony bądź, Panie mój,
przez siostrę naszą matkę ziemię,
która nas żywi i chowa,
wydaje różne owoce
z barwnymi kwiatami i trawami.
Pochwalony bądź, Panie mój,
przez tych, którzy przebaczają dla Twej miłości
i znoszą słabości i prześladowania.
Błogosławieni ci,
którzy je zniosą w pokoju,
ponieważ przez Ciebie, Najwyższy,
będą uwieńczeni.
Pochwalony bądź, Panie mój,
przez naszą siostrę śmierć cielesną,
której żaden człowiek żywy uniknąć nie może.
Biada tym, którzy umierają w grzechach śmiertelnych;
Błogosławieni ci, których śmierć zastanie w Twej najświętszej woli,
albowiem śmierć druga
nie wyrządzi im krzywdy.
Chwalcie i błogosławcie mojego Pana,
i dziękujcie Mu,
i służcie z wielką pokorą.


św. Franciszek z Asyżu

Bunia - 2007-10-13 21:23:35

Po tamtej stronie

Po tamtej stronie nieba
nie będzie bólu już
po tamtej stronie nieba
nie będzie żadnych łez
Po tamtej stronie
będzie zawsze dzień
po tamtej stronie nieba
nie będzie żadnych mgieł

Kiedy się przebudzisz
po głębokim twoim śnie
światłem się zachwycisz, przyodziejesz się
a u twoich ramion wiatr uplecie sieć
Kiedy się przebudzisz, zobaczysz że...

Jesteś jak anioł, jesteś jak anioł...

Po tamtej stronie nieba

nie będzie bólu już
po tamtej stronie nieba
nie będzie żadnych łez
Po tamtej tonie
będzie zawsze dzień
po tamtej stronie nieba
nie będzie żadnych łez

Po tamtej stronie nieba
będzie tylko pokój
po tamtej stronie nieba
będzie tylko miłość
po tamtej stronie będziesz także ty
po tamtej stronie nieba będziesz żył

Kiedy się przebudzisz po głębokim twoim śnie...
kiedy się przebudzisz, zobaczysz że...

Jesteś jak anioł, jesteś jak anioł...





ks. Aleksander Nowak

Calineczka - 2007-10-30 07:46:24



Kropelka bliskości...

Obdarzajmy siebie na wzajem bliskoscią Boga :heart:

Calineczka - 2007-11-15 08:41:33


Mroki złej nocy
świt dnia rozjaśni
i życie bardzo uprości
gdy z sercem mądrość
dojdzie do głosu
Wiary, Nadziei, Miłości.



(K.Jabłońska)

Calineczka - 2007-12-11 08:52:32



Kropelka modlitwy...:heart:


Za dotykiem modlitwy wszystko co niemożliwe staje się możliwym :angel:

Calineczka - 2008-01-21 09:20:47

Ktoś kiedyś napisał:



Bo cóż jest piękniejszego nad wiersze poetów,
nad muzyki Chopina czarodziejskie dreszcze,
nad baśń, co świat legendą opromienia dzieciom,
gdy serce bije mocno, usta szepcą: Jeszcze...

Cóż milsze niż piosenka, gdy chórem popłynie
niby wiosenny strumyk, co odurza szmerem,
albo teatr, gdy w górę idącej kurtynie
drżenie serc towarzyszy i olśnienie szczere.

Lecz we wszystkim – czy tańczysz, czy grasz albo śpiewasz –
Bądź sobą!!!
Jak kwiat, kiedy rozchyla się wiosną
i woń swojej młodości bezwiednie rozsiewa,
tchnąc pełnią życia, zawsze świeżą i radosną!!!


:D:D:D:D

Calineczka - 2008-02-01 07:53:27



Panie, dopomóż nam dziś doświadczać radości z otaczającego nas świata
i radości płynącej z obcowania z Tobą
i wiekiej radości bycia sobą :)


Calineczka - 2008-02-05 14:47:43

Modlitwa radosna :D:D

Promienny Boże.
Uniosłem w górę ramiona,
oczy szeroko otwarte,
pierś naprzód,
usta uchylone w uśmiechu,
czoło ku niebu.
Patrzę, czekam, słucham.
W żyłach nie krew.
A co?
Radość!

Czego chcesz, Boże promienny,
za Twe hojne dary?

Nie trzeba skrzydeł:
nie ciąży mi ziemia.
Niech:
nade mną obłoki,
wokół tysiąc zieleni naiwnych
i szczerych, i dumnych.
Strumień gaworzy.
Piję powietrze:
- Zdrowie Twoje, Boże.

Stoję przed Tobą w odświętnej szacie,
w jedwabiu nici słonecznych,
tęczą przepasałem biodra,
pragnieniem śpiewu oddycham.
Śpiewał nie będę,
nie znam pieśni dość godnej.

Pogodna świadomość, że wiem,
dostojny spokój, że władam.
lube poczucie, że czuję.
Silny jestem bez wahań
i bez wątpień dobry.
Tak trwał będę...

Jeszcze nie jesteś szczęśliwy?
Jeszcze młody nurek,
nie umiesz z głębiny wyłowić
swego Słońca, swego
Słońcu Bożemu naprzeciw?
Nie słyszysz, rycerzyku,
wołań i łomotów walki Boga,
w tobie, o ciebie?
Będziesz!...

Bratem mi jesteś, Boże,
nie Ojcem.
Wpatrzony, wsłuchany
w bajkę Twojego życia radosną.
Wiele dróg, każda odmienną ochotą inna.
Wierzę!

Rodzi się we mnie tyle nowych prawd.
Prawdą jest, że widzę.
Prawdą jest, że mam serce.
Prawdą moja myśl
i kwiat wiśniowy.
Prawdą jest, że zanucę,
że krzyknę.
Rozkochanym szeptem źrenic
kurzawę radosnych prawd
całuję.
- Zdrowie Twoje, prawdo!

Czego chcesz, powiedz, Boże,
za swoje hojne dary?
Za śniegu kryształy
i bańki mydlane,
za toń wieczności i nieba?

Tak, tak serce bije,
a w niegruntowanej przez myśl
ducha głębinie
raz wraz,
raz wraz,
nowe się rodzi uczucie.
Radością jest mi
i poczęcie,
i śmierć.

Szczebel po szczeblu
wpinam się ku Tobie
w ochoczym wysiłku,
cicha snu siostro,
biała śmierci,
dziewico, królewno.
- W ręce Twoje.

Rój kolibrów, kwiatów i motyli
opadł mnie.
Strącam je w swawolnej uciesze,
w dłonie klaszczę, by spłoszyć,
chwytam i ciskam w powietrze,
nie urażam skrzydeł,
nie gnę piórek,
nie mnę płatków,
nie strzepuję barwnego pyłu.

Dzwonki i kielichy fruwają, padają,
wnet zrastają się z ziemią,
nowym lotu płomieniem
wokół oddychają.
W górę ramiona,
usta uchylone w uśmiechu.

- Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary? :heart:


Janusz Korczak :)

Bunia - 2008-03-25 20:05:50

"Wdzięk chrzescijańskiej wdzięczności to świadomość, że cokolwiek dobrego człowiek otrzymuje - daje mu to sam Pan Bóg. Poprzez kogoś uśmiecha się do nas :), aby nas umocnić, poprzez kogoś pisze serdeczny list, który w drodze podtrzyma, poprzez kogoś ratuje nasze zdrowie, abyśmy mogli jeszcze coś dobrego uczynić.

Czy można prezentem zrównoważyć dar Boga?"


ks.  J.Twardowski

Calineczka - 2008-03-25 20:40:35

Bunia napisała:

Czy można prezentem zrównoważyć dar Boga?"

:whistle: Cóż Ci Jezu damy za Twe hojne dary....

Siódmego dnia, kiedy Bóg zakończył stworzenie świata, postanowił, że zrobi sobie święto. Wszystkie, jak z igły zdjęte, stworzenia zapragnęły podarować Bogu najpiękniejszy, jaki tylko mogły znaleźć, prezent.

Wiewiórki przyniosły orzechy i migdały; króliki marchew i słodkie korzenie; owce ciepłą i delikatną wełnę; krowy pieniące się i pełne śmietany mleko.
Miliardy aniołów ustawiły się w półksiężyc i zaczęły śpiewać boskie serenady.
Również czekał zaniepokojony na swoje wejście. „A co ja mogę podarować? Kwiaty mają zapach, pszczoły miód, nawet słonie obiecały, że zrobią Panu Bogu kąpiel, a potem przy pomocy swoich trąb osuszą Go ...”.

Człowiek stanął na końcu kolejki i nie przestawał się martwić wtedy, gdy inne stworzenia przechodziły przed tronem Boga i pozostawiały Mu przyniesione przez siebie dary.
Kiedy na dojście do niego czekało zaledwie kilka stworzeń: żółw, ślimak i leniwiec, człowiek wpadł w zupełną panikę.

Wreszcie przyszła na niego kolej.
Wtedy człowiek, któremu wydawało się, że nie może podarować Panu Bogu niczego, równie pięknego jak pozostałe zwierzęta, wskoczył Mu na kolana, przytulił się do Niego i całych sił krzyknął: „Kocham Cię”!

Twarz Pana Boga rozjaśniła się, a wszystkie stworzenia zrozumiały jednoznacznie, że człowiek podarował Panu Bogu coś, czego nikt z nich nie był Mu w stanie ofiarować :heart:


Bruno Ferrero, „Zna to tylko wiatr.



P.S.
Na Sądzie Ostatecznym, przed Panem Bogiem to ja się chyba w takim razie  nie zamknę... dobrze, ze ćwiczyłam okrzyk Hosanna,  w razie czego mam zaprawę  i wiem jak  drzeć się w niebogłosy  : "Kocham Cię! Kocham Cię! Kocham Cię! " :D:D:D:D

migotka - 2008-03-29 14:57:40

Długo zastanawiałam się.. czy napisać, świadectwo Misterium Meki Pańskiej, w jakiej miałam okazję uczestniczyć… kiedy Ela mi to zaproponowała.. zapierałam się rękami i nogami…  ;D i  w końcu nic nie napisałam ;)

… stwierdziłam, że to nie dla mnie…ja nie przeżyłam tego misterium jak należy…. Nie było wylanych łez…czy wewnętrznego zadowolenia, że swoje zadanie wypełniło się jak należy… panowała ogromna cisza… pustka.....
.....Każdy odebral to misterium na swój własny sposób… każdy wyniósł z niego coś innego…. Ja osobiście  dostałam podczas przygotowania tego misterium ogromnego kopniaka…... ....surową naukę… której nie potrafiłam długo  zrozumieć …

Na drodze krzyżowej szłam sama   pośród tłumu.  Z oddali słyszałam pochlipywania mojej siostry.. krzyki Joli.. niewiele widziałam …starałam się krzyczeć, lamentować.. ale to co robiłam…. czułam, że  nie jest autentyczne.. że starałam się raczej naśladować pozostałe osoby grające w tłumie, niż rzeczywiście dać wyraz temu, że  Jezus jest moim Bogiem, Panem mojego życia.. ….   Wspólnota spotkania oazowe,  wspólne wyjazdy na modlitwy w duchu Taize,  to wszystko daje mi wewnętrzną siłę.. umacnia mnie duchowo.. dzięki nim nie czuję się osamotniona…. Nie musze udawać kogoś kim nie jestem...... w  twarzach wielu widzę ten błysk w oku.. tą chęć dawania… naśladowania Chrystusa…. wewnętrzną  radość z życia.. ciekawość ze wszystkiego co daje Bóg … wtedy  czuję, że ta droga jest jedyna….  wymarzona… najpiękniejsza, którą daje sam Bóg…

Niestety..... pora wrócić do rzeczywistości.. przecież istnieje  jeszcze szare.. życie na studiach.. w pracy , w szkole, w którym często brakuje tej atmosfery panującej na spotkaniach w duchu Taize, czy oazowych…często panuje wręcz odwrotny klimat …. Antykościelny.. antychrześcijański…sceptyczny.. ..

Do tej pory  traktowałam  te światy zupełnie oddzielnie…. Jako zupełnie odrębne .. istniejące równolegle, między którymi nie ma żadnego powiązania…..

Są  jednak takie sytuacje, w których one się przenikają i w których ja jestem jedyną osobą spośród tłumu, która  stoi pomiędzy tymi światami, która wewnętrznie krzyczy za Chrystusem… która się buntuje.. przeciw niesprawiedliwym osądom … wyśmiewaniem… ale jest to tylko wewnętrzny krzyk, który nigdy nie zostaje wykrzyczany, ujawniony .. który pozostanie gdzieś w środku stłumiony… a wszystko to co zrobię nie jest przez to autentyczne…. Nie jest prawdziwe, bo nie jest moje… jest jakąś średnią arytmetyczną, pomiędzy tym co ja myślę, a tym co oczekują ode mnie inni…
Długo zastanawiałam się.. dlaczego.. dlaczego to właśnie ja musiałam przejść przez tą drogę krzyżową  sama,   dlaczego…??. Przecież na Misterium  oprócz aktorów grających w tłumie obecnych było tylu moich znajomych…. A ja szłam sama !!.. .. dlaczego ??   długo czasu minęlo zanim zrozumiałam, że każdy musi przejść samotnie przez swoje cierpienie.. każdy ma swój własny krzyż, który musi dźwigać… inni mogą nam w tym tylko towarzyszyć, pomóc w Jego niesieniu, pokazać sens  oraz cel naszej Drogi..

Dziękuję Ci Panie.. że na mojej Drodze stawiasz tylu aniołów… którzy ciągle  wspierają mnie w moim dźwiganiu krzyża i  wskazują mi Ciebie..


„Jeżeli chcesz mnie naśladować to weź swój krzyż na każdy dzień i chodź ze mną zbawiać świat…”

Calineczka - 2008-03-29 16:28:09

Kochana Migotko .... wbrew wszystkiemu, ja również czułam się samotna .... od początku ....  do samiutkiego końca, a nawet i dłużej.... a nawet i wcześniej... ale dziękuję Panu za wszystko, bo wiem, że ON mnie nie opuściił nawet na chwilkę... :heart: I za tę świadomosć i za tę pewność jestem mu bezgranicznie wdzieczna :)

Jezu, ufam Tobie!!!!



P.S. A propos samotnosci .... Włąsnie znalazłam co nieco o jej umilowaniu i... Napisał Tomas Merton:

"Umiłowanie samotności i szukanie jej nie oznacza ustawicznej podróży z jednej geograficznej możliwości do drugiej. Człowiek staje się samotnikiem z tą chwilą, kiedy bez względu na swoje zewnętrzne otoczenie zdaje sobie nagle sprawę ze swojej własnej nieodłącznej samotności i widzi, że na zawsze pozostanie samotny. Od tej chwili samotność przestaje być możliwością, a staje się rzeczywistością.

Rzeczywista jednak samotność zawsze stawia nas w sprzeczności z niezrealizowaną, a nawet nie dającą się zrealizować możliwością "samotności doskonałej". Należy to jednak rozumieć właściwie: jeśli będziemy z nadmiernym niepokojem realizować materialną możność większej, zewnętrznej samotności, która zawsze wydaje się nieosiągalna, stracimy rzeczywistą samotność, którą już mieliśmy. Rzeczywista samotność zawiera zawsze, jako jeden ze swoich integralnych składników, niezadowolenie i niepewność, wypływające z konfrontacji z niezrealizowaną możliwością. To nie szalony pościg za możliwościami, ale pokorne pogodzenie się umacnia nas wobec przeogromnej rzeczywistości, którą w pewnym sensie już posiadamy, ale którą z drugiej strony jest nadal "możliwością", przedmiotem nadziei.

Dopiero, gdy samotnik umiera i idzie do nieba, widzi jasno, że owa możliwość była już urzeczywistniana w jego życiu, on jednak nie wiedział, albowiem jego samotność polegała przede wszystkim na "możliwym" posiadaniu Boga, i niczego więcej prócz Boga, z niezachwianą nadzieją."

Pozdrawiam :)

migotka - 2008-03-29 18:41:48

:D Święta racja Calineczko :)

,Ponieważ Jezus został wzgradzony i odrzucony przez człowieka, byłl sam gdy umierał na krzyżu, potrafi więc w pelni zrozumieć twoją samotnosć, (Iz 53,3.4;63,3.9)

,Kiedy przyczhodzisz do Jezusa, On napełnia Twoje serce chwałą swojej obecności. On adoptuje Ciebie jako swojego syn lub córkę (2 Kor 6,16- 18)

Calineczka - 2008-04-07 09:25:43



Prawdziwa Miłość usuwa wszelki lęk i strach...



Zabierz, Panie, i przyjmij całą moją wolność,
pamięć moją, mój rozum,
i całą moją wolę, wszystko, co mam i co posiadam.
Ty mi to, Panie, wszystko dałeś, Tobie to zwracam.
Wszystko jest Twoje.
Rozporządzaj tym według Twojej woli.
Daj mi tylko miłość Twoją i łaskę, a to mi wystarcza. Amen.

św. Ignacy Loyola



Panie,
Miłością mnie obdarzaj...
Miłości ucz mnie...
Miłością uczyń każdy dzień mojego życia …



Bunia - 2008-04-28 23:18:07

W RYTMIE MORZA

Dziwne, niepojęte ludzkie życie
Rok za rokiem, dzień za dniem
przechodzisz obok ludzi i rzeczy.
Są dni, gdy świeci słońce
i nie wiesz, dlaczego tak jest.

Jesteś szczęśliwy.
Widzisz dobre i piękne strony życia,
śmiejesz się, jesteś wdzięczny,
mógłbyś skakać z radości.
Praca idzie ci jak z płatka.
Wszyscy są uprzejmi
- i nie wiesz, dlaczego.
Może się wyspałeś,
może spotkałeś dobrego człowieka
i czujesz się rozumiany, bezpieczny.
Myślisz: "Już zawsze tak będzie",
ogarnia cię taka błogość i radość.

Ale nagle wszystko się zmienia.
Jakby chmury przysłoniły słońce.
Nadchodzi cię smutek, bez powodu.
Znowu wszystko widzisz w czarnych kolorach.
Wydaje ci się, że nikt cię nie lubi.
W błahostkach szukasz powodu.
do skarg, narzekania, do zazdrości, pretensji.
Myślisz: "Już zawsze tak będzie,
to się nigdy nie zmieni".
I nie wiesz, dlaczego tak jest.
Może jesteś zmęczony. Nie wiesz o tym.

Dlaczego tak musi być?
Bo człowiek jest cząstką natury,
z jej wiosną, jesienią,
z ciepłem lata.
z chłodem zimy.

Człowiek żyje w rytmie morza:
przypływ, odpływ.
Nasz byt to ciągłe powtarzanie,
to życie i umieranie.

Kiedy to zrozumiesz,
będziesz żył odważnie, z ufnością,
bo będziesz wiedział,
że po każdej nocy następuje poranek.
Kiedy się pogodzisz, kiedy to zaakceptujesz,
te przypływy i odpływy pomogą ci

dotrzeć do sensu życia,

do radości :) .



Phil Bosmans

Calineczka - 2008-05-29 07:21:08



  Jeżeli cokolwiek warto w świecie czynić,
To jedynie jedno - MIŁOWAĆ. 


Jan Paweł II

Bunia - 2008-07-09 21:39:54

Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?

Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw. :D



— Phil Bosmans

Bunia - 2008-08-09 16:01:24

Może czasem warto zastanowić się, komu wierzyć a komu już nie
Może czasem warto zastanowić się,co jest dobrem, a co jest już złem
Może czasem warto zastanowić się, kogo słuchać a kogo już nie

Nawet, gdy nie bardzo wiesz, co masz robić
Nadziei nie trać, bo warto jest żyć
Bogu powierzaj swe niepokoje,
Tylko z Nim śmialo przez życie swe idź
Nigdy nie lękaj się!!!

Gdybyś wiarę miał jak gorczycy ziarno,
Uwierzyłbyś, w co inni zwątpili
Gdybyś wiarę miał jak gorczycy ziarno,
Pokochałbyś, co niekochane,
Gdybyś wiarę miał jak gorczycy ziarno,
Poszedłbys tam, gdzie inni się boją.

Nawet, gdy nie bardzo wiesz, co masz robić
Nadziei nie trać, bo warto jest żyć
Bogu powierzaj swe niepokoje,
Tylko z Nim śmialo przez życie swe idź
Nigdy nie lękaj się!!! :whistle:




To tekst Magdy Anioł :angel: do bardzo ładnej piosenki z letnimi rytmami :).  Niestety nie mogłam znaleźć linka z muzyką. Może komuś sie uda :)

Calineczka - 2008-09-10 07:13:32



Wszystko pod okiem Boga, wszystko z Bogiem, wszystko po to, żeby się Jemu podobać.
O! Jakie to wspaniałe! Moja duszo, będziesz rozmawiać z Panem Bogiem, pracować z Nim, chodzić z Nim, walczyć i cierpieć z Nim.
Będziesz pracować, On zaś będzie błogosławił twojej pracy; będziesz chodzić, a On będzie błogosławił twoje kroki; będziesz cierpieć, a On będzie błogosławił twoje łzy.


św. Jan Vianney



Bo tylko w Bogu i tylko z Nim wszystko ma sens .... a każdy nowy dzień błogosławieństwem jest ...! :heart:

Calineczka - 2008-09-11 06:53:55

 

"Szczęśliwi czystego serca - Boga oglądać będą."(Mt 5,8)
 
:heart: 

Calineczka - 2009-01-04 12:03:31

Dobra Nowina ....




Chwała na wysokości Bogu!


A Słowo ciałem się stało :
„…to jest Ciało moje… to jest Krew  moja … ”

I zamieszkało między nami:
„..  Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata .... "


Alleluja!



Calineczka - 2009-01-11 16:08:52



"Chrystus dał się oświecić (ochrzcić)… I my zstąpimy z Nim razem, byśmy z Nim również mogli wznieść się w górę. Jan chrzci, a oto Jezus przychodzi, aby uświęcić samego Chrzciciela i bardziej jednak jeszcze, aby starego Adama pogrzebać w falach wody, aby uświęcić wody Jordanu.On sam był duchem i ciałem. Dlatego wszyscy, którzy w przyszłości mieli być ochrzczeni, z ducha i wody, mieli otrzymać świętość.Chrzciciel wzbrania się, ale Jezus nalega:´Trzeba, abym był przez Ciebie ochrzczony´. Pochodnia zwraca się do słońca, glos mówi do Słowa Bożego. Jezus wychodzi z wody, jakby wyciągając za sobą i podnosząc pogrążony świat. I widzi, że to niebo, które Adam niegdyś zamknął przed sobą i przed nami, nie przedziela, ale otwiera… Z nieba zstępuje świadectwo. Stamtąd bowiem przybył  Ten, o którym świadectwo miało być dane".
Św. Grzegorz Nazjanzu (Oratio In sanetio Lumino)



"O Jezu, niewinny Baranku,
Ty przedstawiłeś się Janowi w postaci grzesznika,
pociągnij również nas do wód Jordanu.
Chcemy tam iść, by wyznać nasze grzechy, oczyścić nasze dusze.
I jak niebo otwarte oznajmiło głos Twojego Ojca,
który miał w Tobie upodobanie, tak abyśmy my,
zwyciężywszy próbę... w brzaskach Twojego zmartwychwstania,
mogli usłyszeć w głębi naszej duszy ten sam głos Ojca niebieskiego,
że w nas rozpoznaje swoich synów" (Jan XXIII).

Panie, nie jestem godzien ... ale powiedz tylko Słowo .... a OCZYSZCZOENE I UŚWIĘCONE  będzie serce moje ... Amen.

agnieeesia=) - 2009-01-12 15:08:11

:D

Życie zostało nam dane,
                   aby szukać Boga,
                   śmierć-by Go znaleźć,
                   wieczność by Go posiąćś
.


                                 

Jacques Nout

i]
                                                           :*

Calineczka - 2009-01-15 07:59:15



Wysłuchajmy tego, co mówi nam dziecko ukryte w naszej duszy.
Nie wstydźmy się tego. Nie pozwólmy, aby poczuło się samotne, bo nie dociera do nas jego głos (....)
Jeśli posłuchamy głosu dziecka, które mieszka w naszej duszy, nasze oczy znowu nabiorą blasku.


Paulo Coelho

Calineczka - 2009-01-28 09:13:55


O jak wspaniały jest ten Świat
W niebieskim kolorze nieba
W jasnym blasku gwiazd
Gdy odnajduję Cię
Tęczą tysiąca barw
Malujesz cały mój świat…

O jak wspaniały jest każdy dzień
Gdy obok jesteś Ty
I każda z jego chwil
W ciepłym promieniu Twym
Kropli jasnej łzy
Cicho skrywa moje sny  ....

W sekretnym ogrodzie mym
Wonią róż upiększasz moje dni
W obecności Swej
Jesteś jak mój cień
Wszędzie gdzie jestem ja
Ukryty jesteś Ty…

Proszę
Niech chwila ta
Po wiek wieków  trwa
Baśnią z tysiąca i jednej  nocy
Schowaną  w jasnym śnie
Niczym perła na oceanu dnie...

Bo  tylko z  Tobą
Mój Panie,
Ma sens moje ziemskie wędrowanie
I Ciebie we wszystkim
Moje miłowanie …

O jakże jest piękny ten Świat
Jakże piękna jest Miłość Twa
I cudowny jest każdy dzień
Proszę, niech nigdy nie skończy się
Niech śnię...


:heart:

http://pl.youtube.com/watch?v=c5IIXeR5O … annel_page

migotka - 2009-01-28 11:28:36

Pewna róża marzyła w dzień i w nocy o towarzystwie pszczół, jednak żadna nigdy nie usiadła na jej płatki.
   Mimo to roślina nie przestawała marzyć: przez wiele długich nocy wyobrażała sobie niebo przesłonięte rojem pszczół
podlatujących do niej i całujących ją czule. W ten sposób róża zdołała przetrwać do kolejnego dnia, kiedy to otworzyła się ponownie na promienie słońca.
   Pewnej nocy księżyc, wiedząc jak bardzo róża jest samotna, zapytał:
   - Nie jesteś zmęczona czekaniem?
   - Być może. Jednak muszę dalej walczyć.
   - Dlaczego?
   - Jeśli się nie otworzę, zwiędnę.

   W chwilach, kiedy samotność wydaje się niszczyć całe piękno, jedynym sposobem aby się temu oprzeć jest pozostanie otwartym.




:) :) :)



"Wojownik światła, publikacja www.paulocoelho.com.br"

Bunia - 2009-01-28 14:51:13

:) WSZYSTKO MA SENS :)

Mam oczy, by widzieć światło,
zieleń wiosny, biel śniegu,
szarość chmur i błękit nieba,
gwiazdy w nocy i ten niewiarygodny cud:
że wokół mnie żyje
tylu wspaniałych ludzi,
Mam usta,
mogę pocieszyć Kogoś dobrym słowem,
Mam wargi, aby obdarować kogoś pocałunkiem,
i ręce, łagodne i czułe,
aby obdarzyć biednego chlebem i pociechą.
Mam nogi, mogę wyjść na przeciw bliźniemu,
Mam serce, aby okazać miłość i ciepło
tym, którzy żyją w samotności i chłodzie.
Bez ciała nie byłbym sobą.
Wszystko ma sens.
Wszystko ma głębsze znaczenie.
Dlaczego więc jestem nieszczęśliwy?
Mam oczy zamknięte?

CZYŻBYM NIE WIEDZIAŁ,
ŻE ZOSTAŁEM STWORZONY DO RADOŚCI? :)

marta - 2009-01-28 19:39:45

Jeśli poczujesz prawdziwie niezmierzone Miłosierdzie Boże i słodycz Jego miłości to nie ulękniesz się i nie złamiesz pod żadnym ciężarem dnia codziennego.
Oprzyj się na Nim! Zaufaj Panu już dziś, a poczujesz jakby uniósł Twój krzyż i niósł go razem z Tobą; jak gdyby ten krzyż stawał się lżejszy...
Warto wytrwac, gdy cierpi się przesladowanie z powodu swej wiary, bo Chrystus dużo więcej za nas oddał na krzyżu i za to winniśmy Go wilebic swym życiem na wieki!!!

„Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.” (Mt 11,25-30)



Unieście swe zapłakane twarze i kroczcie z Chrystusem przez swe życie, a Pan otrze wam łzy i zapanuje pokój w waszych sercach!
Dawajcie co dzień świadectwo Boga Żywego wśród swoich bliskich i środowisk waszych.
Chwalmy Pana!!!

agnieeesia=) - 2009-01-30 12:49:59

"Dziecięctwo duchowe
jest nie zbędnym warunkiem
osiągnięcia życia wiecznego:
wierni wszystkich narodów
powinni wielkodusznie wejść na drogę,
na której S. Teresa od Dzieciątka Jezus
zdobyła tak heroiczne cnoty."
                                        Papież Benedykt XV

Calineczka - 2009-02-02 14:43:26


LITANIA DO UŚMIECHU :D


Uśmiechu w bólu głowy

uśmiechu w cierpieniu

uśmiechu gdy pieniędzy do jutra nie starczy

uśmiechu gdy dudek rozkłada swój czubek

bliźni przyszedł do kościoła i na bliźnich warczy

uśmiechu kiedy koza stanęła z zachwytu

ksiądz duszpasterz nie straszy bo wyciągnął nogi

kiedy niewierzący modli się po cichu

prezesowi rosną za uszami rogi

kiedy Ewa Adama wyprowadza z raju

ciemno coraz drożej niebo z komarami

uśmiechu Baranku Boży zmiłuj się nad nami


Ks.Jan Twardowski
 
:D:D:D:D

Calineczka - 2009-03-26 07:00:50

Niech wschodzace słnce do nas śmieje sie ....  caly dzień! :D   


http://www.youtube.com/watch?v=jgHDhFQdqRY

Uwielbiam tę piosenkę... zawsze wprowadza mnie w dobry nastrój ... czego i Wam życze ja ... Dobrego dnia! :* :)

Calineczka - 2009-03-30 09:17:18



Wraz ze szczyptą optymizmu na nadchodzący tydzień :)

http://www.youtube.com/watch?v=hZ6X1NTa … re=related

:):):):)

Calineczka - 2009-04-30 06:41:16



http://www.youtube.com/watch?v=RoXGjtY- … re=related 

Błogosławionego dnia z Panem! :)

Calineczka - 2009-04-30 08:06:05



i jeszcze coś.... :)

http://www.youtube.com/watch?v=hwnikJId … re=channel

Z Tobą przez życie iść .... każdego dnia.... chcę! 

Calineczka - 2009-05-22 06:38:42



Dobrze byłoby takim być!


http://www.youtube.com/watch?v=dQrTNTXS … re=related

co dnia ... wierzę, że .... UDA SIE!

:D

Calineczka - 2009-05-23 01:06:42



— Jezu, kto Cię uczynił tak małym?
— Miłość.


św. Bernard

Calineczka - 2009-06-05 07:32:10



http://www.youtube.com/watch?v=524CYgTU … re=related

:heart:

Calineczka - 2009-06-05 14:04:46



Nie porzucę Cię i nie opuszczę,
bo na  Moich dłoniach Imię Twoje wyryłem
- rubinem  naznaczyłem…

Nie porzucę  Cię i nie opuszczę,
bo na stopach Mych winę Twoją noszę
- Ciebie do zbawienia niosę …

Nie porzucę Cię i nie opuszczę,
boś pieczęcią na Moim Sercu ogniem płonącą
- żarem nieugaszonej tęsknoty gorejącą…

Nie porzucę Cię i nie opuszczę,
bo na Mej głowie Tyś koroną Mi nałożoną
- ona dla Ciebie obroną...

Nie porzucę Cię i nie opuszczę,
bo Ty czerwienią szkarłatną Ciało Moje okryłaś
- by Twoja wina Moją była …

Nie porzucę Cię i nie  opuszczę,
bo Moje ramiona Ciebie wyczekują
- Twojej  Miłości potrzebują…

Własnym Ciałem i Krwią Ciebie wykupiłem...
Dla Ciebie cały się  wyniszczyłem…
Włócznia Mi bok otworzyła,
byś Ty ze mną w Niebie była,
Córko Moja Miła!

Spójrz! I zobacz!

Oto Serce Moje...
- Pocałunkiem Judasza naznaczone-
Gorejące ognisko Miłości,
Cierniem otoczone,
Zelżywością napełnione!

Oto Serce Moje...
- Włócznią żołnierza przebite -
Bezgraniczna Miłości Skarbnica,
Z której pełni otrzymujesz
I wszelkiego dobra kosztujesz!


Oto Serce Moje...
- Miłością zranione -
ŚWIĄTYNIA BOGA NAJWYŻESZEGO
W SERCU SYNA JEDYNEGO
DUCHEM ŚWIĘTYM UWIELBIONEGO!


                                                                   Oto Serce Moje...
 
                                                                                                                     dla Ciebie:)


Lecz, czy Ty pojmujesz Serca Mego mowę?
Czy Mu odpowiesz?
Czy rozpoznasz Jego wołanie?
Czy przyjmiesz Jego kochanie?



… Panie…


Calineczka - 2009-06-15 07:31:47



Z Aniołem Stróżem w nowy dzień.... :)

http://www.youtube.com/watch?v=SUU3sKaE … re=related

Anielskiego Dnia!! :angel:

Calineczka - 2009-06-28 07:35:04

Uśmiech...


Róża Uśmiechu ludzkie twarze rozwesela,
Swoim blaskiem życie opromienia;
W serca smutne wlewa pociechę
I wdzięczną pamięć ze sobą niesie!


:)

Calineczka - 2009-06-29 07:00:24

Radość Doskonała ...

Róża Doskonałej Radości
W sercu czystym i prawym gości;
W Krzewie Winnym zakorzeniona
Lekko tańczy w Boga ramionach!


:D

Calineczka - 2009-06-30 07:08:17

Słowo...


Róża Pięknego Słowa
Pomoc nieść zawsze jest gotowa,
W Słowie Życia ugruntowana
Każdego dnia wielbi Swego Pana!


:)


Calineczka - 2009-07-01 07:47:35

Cisza....

Róża Ciszy, to Siostra Róży Pokoju,
Nie lubi hałasu, chaosu i niepokoju;
Wraz z sobą niesie skupienie,
Serca i Ducha umocnienie!


:)

Calineczka - 2009-07-02 06:50:14

Światło...



Róża Światła pięknem Swoim zachwyca,
Jest w Niej przedziwna Moc i Tajemnica;
Cała zanurzona w Eucharystii
Jednoczy się z Bogiem we wszystkim!


:)

Calineczka - 2009-07-03 06:49:19

Prawda...

Róża Prawdy w czystej bieli się lubuje
I wraz z Różą Światła przy stole ucztuje;
Wonią Swą przynosi wyzwolenie,
Z błędnej drogi - nawrócenie!


:)

Calineczka - 2009-07-04 07:18:05

Miłość...

Róża Pięknej Miłości
Jest przyczyną Bożej Dumy i Radości;
Miłości własnej wyzbyta
Jest w Sercu Niepokalanej ukryta!


:)

Calineczka - 2009-07-05 07:53:49

Mądrość...


Róża Mądrości - tylko dla wybranych:
Rozchyla swe płatki w Domu zbudowanym
Na fundamencie prawdy i bojaźni Bożej,
I obdarza prostaczka bogactwa swego morzem!
 



:)

Calineczka - 2009-07-06 06:46:00

Zawierzenie...

Róża Zawierzenia
Nie lęka się odrzucenia
Przez Boga prowadzona -
Nie będzie zawiedziona!


:)

Calineczka - 2009-07-07 06:58:13

Serce...

Róża Serca, Miłość Ofiarną w sobie skrywa,
Wodą Życia swe płatki obmywa;
Czule obtula ją Tajemnica
I Serca Jezusa Świątnica!


:)

Calineczka - 2009-07-08 06:49:49

Przebaczenie...

Róża Przebaczenia w pokorze rozkwita,
Samego Boga za serce chwyta;
A najpiękniej w niej się Miłość objawia,
Kiedy w sercu człowieka Tęcza się pojawia!


:)

Calineczka - 2009-07-09 06:31:15

Pojednanie...

Róża Pojednania do źródeł powraca,
Wszystko czyni nowym, wszystko ubogaca;
Małostkowość, podejrzliwość za siebie odrzuca,
Nad nieufność się wznosi, wspaniałomyślnością poucza!


:)

Calineczka - 2009-07-10 06:47:56

Wrażliwość ...

Wrażliwości Róża
Pięknem Swym odurza,
We wszystkim Boga dostrzega
I szybko pnie się do Nieba!


:)

Calineczka - 2009-07-11 06:59:39

Dar...

Róża Daru jest bliska Róży Ofiary,
Jednak sama w sobie jest innej miary;
Niewymownie się w duchu raduje
Kiedy swoje płatki innym darowuje!


:)

Calineczka - 2009-07-12 01:49:19

Magnificat...

Róża Uwielbienia, Magnificat wyśpiewuje
Za wszystko dobro Bogu dziękuje;
Błogosławi Go, wielbi, miłością obdarza,
W Nim nadzieję pokłada i dobrodziejstwa pomnaża!


:)

Calineczka - 2009-07-13 06:44:21

Pocieszenie...


Dla tych, którzy potrzebują umocnienia
Rozkwita Róża Pocieszenia;
Rozsiewa światło miłości i nadziei,
Aby z sił nie opadli, a poczuli się pokrzepieni!


:)

Calineczka - 2009-07-14 06:47:37

Miłosierdzie...


Miłosierdzia Róża, dwoma promieniami jaśniejąca
Jest czule tulona w ramionach Boga Ojca;
Zroszona Krwią i Wodą  z boku Chrystusa Pana
Jest Mu nad wyraz zaufana!


:)

Calineczka - 2009-07-15 06:57:32

Miłosć Nieprzyjaciół ...


Róża Miłości Nieprzyjaciół – błogosławiona!
Przez Drzewo Krzyża pozdrowiona!
Wśród cierni Pięknem Doskonałym rozkwita:
Zło dobrem zywcięża i Ojca Niebieskiego za serce chwyta!



:)

Calineczka - 2009-07-16 06:46:03

Życzliwość...


Życzliwości Róża jak Anioł  rozpromieniona 
Dla wszystkich szeroko otwiera ramiona;
Nikomu nie zazdrości, nie ma w niej zawiści,
Raduje się tym co ma i dobrze życzy wszystkim!


:)

Calineczka - 2009-08-09 08:18:36



Rozsiewaj RADOŚĆ w ogrodzie swego brata,
a zobaczysz jak ona zakwitnie w twoim ogrodzie.

(autor nieznany)
:D


Calineczka - 2009-08-14 14:02:02

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Calineczka - 2009-09-16 08:32:04



W chwili, gdy zrozumiesz że każda sytuacja,
w której się znajdujesz jest darem pomocnym w Twoim wzrastaniu,
a każdy człowiek, to sam Bóg spotkany na Twojej drodze -
zaczynasz odczuwać wdzięczność za to, co Cię spotyka
i dostrzegasz w tym wszystkim prawdziwe piękno, cud, doskonałość…
I już więcej nikogo nie obwiniasz, ani nie szukasz winy w sobie …
tylko:
DZIĘKUJESZ
AKCEPTUJESZ
PRZYJMUJESZ
i
KOCHASZ
- wszystkich ludzi i cały piękny ten świat!

:D:D:D:D

Calineczka - 2009-09-20 11:18:17


Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los.
Bowiem każdego dnia wraz z dobrodziejstwami słońca Bóg obdarza nas chwilą, która jest w stanie zmienić to wszystko, co jest przyczyną naszych nieszczęść. I każdego dnia udajemy, że nie dostrzegamy tej chwili, że ona wcale nie istnieje. Wmawiamy sobie z uporem, że dzień dzisiejszy podobny jest do wczorajszego i do tego, co ma dopiero nadejść. Ale człowiek uważny na dzień, w którym żyje, bez trudu odkrywa magiczną chwilę. Może być ona ukryta w tej porannej porze, kiedy przekręcamy klucz w zamku, w przestrzeni ciszy, która zapada po wieczerzy, w tysiącach i jednej rzeczy, które wydaja się nam takie same. Ten moment istnieje naprawdę, to chwila, w której spływa na nas cała siła gwiazd i pozwala nam czynić cuda. Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu, a z czasem będziemy mogli spojrzeć wstecz z dumą i wiarą w nas samych.
Biada temu, kto nie podjął ryzyka. Co prawda nie zazna nigdy smaku rozczarowań i utraconych złudzeń, nie będzie cierpiał jak ci, którzy pragną spełnić swoje marzenia, ale kiedy spojrzy za siebie – bowiem zawsze dogania nas przeszłość – usłyszy głos własnego sumienia: „A co uczyniłeś z cudami, którymi Pan Bóg obsiał dni twoje? Co uczyniłeś z talentem, który powierzył ci Mistrz? Zakopałeś te dary głęboko w ziemi, gdyż bałeś się je utracić. I teraz została ci jedynie pewność, że zmarnowałeś własne życie."


Paolo Coelho

Calineczka - 2009-09-21 15:29:27


Kiedy nie miałam już nic do stracenia, dostałam wszystko.
Kiedy o sobie zapomniałam, odnalazłam samą siebie.
Kiedy poznałam upokorzenie i całkowitą uległość, stałam się wolna.

Paulo Coelho


:)

Calineczka - 2009-10-09 09:19:09


"(...) Eucharystia jest dla chrześcijanina źródłem każdej miłości: miłości Boga,ludzi, świata, siebie samego, miłości przyjacielskiej, małżeńskiej, rodzicielskiej, kapłańskiej, zakonnej; realizowanej w każdym powołaniu i stanie życia. (...) Eucharystia - ofiara Jezusa Chrystusa - uzdalnia nas do zwycięstwa nad sobą jest bowiem uobecnieniem nie tylko miłości ukrzyżowanej, ale także miłości zmartwychwstałej.(...) "

(Życie i Eucharystia, Józef Augustyn)

Bunia - 2009-10-16 07:16:41

Szczęście znajduje się w tobie. Zaczyna się na dnie twojego serca, a ty możesz je wciąż powiększać, pozostając życzliwym tam, gdzie inni bywają nieżyczliwi; pomagając tam, gdzie już nikt nie pomaga; będąc zadowolonym tam, gdzie inni tylko stawiają żądania. Ty potrafisz się uśmiechać tam, gdzie się narzeka i lamentuje, potrafisz przebaczać, gdy ludzie ci zło wyrządzają.

— Phil Bosmans

Calineczka - 2009-10-25 21:15:33


Nie ta Światynia szczególnie Bogu umilowana,
co z ziminego kamienia  murowana...
Lecz ta, która z żywych ludzkich serc jest wzniesiona!
Nad Nią lśni Jego korona!
:)

Calineczka - 2009-11-19 08:07:55


Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi.
Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem,
oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to,
żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia. (Łk 19,41-44)


Panie, CZAS mój jest w Twoich rękach –
W Twoje  dłonie składam moje życie.
Naucz mnie liczyć dni moje i przybądź mi z pomocą,
Bym w Tobie posiadła  mądrość serca
I rozpoznała czas swego nawiedzenia…
Amen.


„Jest moją radością, mój Boże, czynić Twoją wolę,
a Prawo Twoje mieszka w moim wnętrzu”

(PS 40,9)

Calineczka - 2009-11-21 19:17:05


Pomyśl, bracie: może być tak,
że raz tylko i nigdy więcej
przejdzie obok i da ci znak
Chrystus żywy z krzyżem na ręce.

Choćbyś trądem zwarzoną miał krew,
krzykiem: chcę, zatrzymasz Go. Stanie.
Wtedy, bracie, jak ogień z drew
buchnie w tobie miłość bez granic...

Pomyśl, bracie: może być też,
że raz tylko będzie cię mijał -
przejdziesz obok i pójdziesz pod wiatr,
byle dalej Światła i Krzyża.

Że zębami rozgryziesz krzyk,
który mogłeś tylko ty wyzwolić -
wtedy, bracie, już nigdy i nikt,
nawet Chrystus... bez twej woli...

(M.J. Kononowicz, Łasce naprzeciw)


http://www.youtube.com/watch?v=J4Odw_nR … re=related

Calineczka - 2009-11-27 10:15:54



Przyjdź Królestwo Twoje…

Pośród mroku wypatruj Światła.
W znoszeniu przeciwności bądź cierpliwy i ufaj Bogu.
On nie zostawi cię samego i nie pozwoli, aby potknęła się twa noga.
W swoim czasie przybędzie ci z pomocą i objawi Swoją chwałę,…

A Jego panowaniu nie będzie końca…


Calineczka - 2009-11-28 20:59:48


http://www.youtube.com/watch?v=aJ4tEFPuhYI

Naucz nas Panie rozpoznawać  PRAWDZIWĄ ŚWIĘTOŚĆ ... w miejscach, chwilach, zdarzeniach, słowach, w ludziach, którzy są obok nas ... i w sobie... :)


Calineczka - 2009-12-04 08:20:17



Pytasz nas o WIARĘ… bo Ty wiesz, że to WIARA otwiera oczy, uszy, serce… 
To ONA przemienia  życie …To ONA czyni cuda… WIARA …
I mówisz:  „WEDŁUG WIARY WASZEJ NIECH WAM SIĘ STANIE!”


Calineczka - 2009-12-09 07:30:41


  "Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy,
lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły:
biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą"
(Iz 40,30-31).


Błogosławiony człowiek, który  wiek KTO JEST KIM w jego  w życiu;
gdzie, jak i u KOGO ma dla siebie szukać mądrości, nadziei...
mocy i ukojenia dla swojej duszy,
aby odzyskać siłę  i otrzymać skrzydła jak orzeł…



Calineczka - 2009-12-10 07:52:14


"Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu!
Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana odkupicielem twoim - Święty Izraela. "
(Iz 41. 13-14)


Nie zawsze ten, który w oczach świata uchodzi za  wielkiego, jest wielki i w oczach Boga…
Bóg  często wybiera właśnie tych ‘najmniejszych’- takich małych „robaczków Jakubowach”,
aby właśnie przez nich objawiła się Jego chwała…
Im  powierza Tajemnica Królestwa Bożego, aby na przekór światu,
właśnie przez tych „najmniejszych”  dokonywać wielkich dzieł -
i „Pustynię zamienia  na pojezierze, a wyschniętą ziemię na wodotryski…” (Iz)

>>Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” << (Łk)   

A dla nas wierzących jest to wielką pociechą, nadzieją … i radością!


Nie bójmy się więc! Dzięki Ci, Panie, za te słowa!




Calineczka - 2009-12-11 07:25:34



Słuchać, gdy Bóg przemawia …
Tańczyć, gdy przygrywa...
Płakać, gdy cierpi..

Jego oczekiwać...

Ku Niemu… wybiec!


http://www.youtube.com/watch?v=BtgqvaK41Bs


Calineczka - 2009-12-12 22:25:37


„Pan jest blisko!”

http://www.youtube.com/watch?v=04LYgXkYGG4

Calineczka - 2009-12-15 08:37:53


Bóg nie zostawia CZŁOWIEKA samego ze swoimi grzechami…
W każdej chwili daje MU możliwość nawrócenia się
i schronienie w Jego Sercu

W Swoim Świętym Imieniu ofiarowuje MU pomoc,
aby TEN odkrył
                                                                Drogę….
                                      Prawdę
i Życie.

Ale wybór należy do CZŁOWIEKA…


Calineczka - 2009-12-17 10:02:43

W nawiązaniu do tematu minionych rekolekcji...


Zapatrz się, duszo moja, na Serce Jezusowe,
jako na pszczelnik i ul jaki, niebieskich słodkości i miodu pełny, o jakich tam plastrów?
Jakiego miodu, którego pracowita pszczółka,
częścią Jezusa Chrystusa dusza, częścią Boska Persona Słowa narobiła,
w którym może być tak wiele i tak przewybornej słodyczy,
jako jest w Boskiej i ludzkie[j] naturze Jezusowej,
co jest tak słodkiego jako dobroć, nauka, mądrość, pokora, męka, Zakon, Miłość,
świątobliwość, zasługi, obietnice i żywota wiecznego upominki dobrego i słodkiego Jezusa.
W tym pszczelniku Serca Boskiego mieszkają i roją się pszczoły tryumfującego Kościoła,
w [n]im robią i żywią się wierni – tu jeszcze żyjące i po ziemi latające pszczółki.
Róbże i ty, duszo moja, w tym pszczelniku Serca Jezusowego miód godny ula tego,
rób bez suszu i woszczyn, miód pokuty, żarliwości o chwałę Boską i zbawienie dusz ludzkich,
miód czystości, ubóstwa, posłuszeństwa, pokory, cierpliwości, wytrwania w dobrym.
Z tegoż pszczelnika zbieraj miód słodkiej nade wszystko miłości Boskiej,
a osobliwie też Serca Jezusowego i całego Boga-Człowieka miłości on jest,
albowiem zdrowa, obfita nad wszystkie kanary[1] słodkością,
on miodownia ze wszystkich dóbr wymyślna – tam zasługi, tam łaski,
tam cnoty, tam miłosierdzia, tam prawdy, tam wszystkie Boskiej natury dostatki.



( Kacper Drużbicki SJ)

http://www.youtube.com/watch?v=-3PElbKc … re=related

:)


Calineczka - 2009-12-19 09:59:48


Bóg uwielbia zaskakiwać Sobą człowieka…
Lecz, czy człowiek potrafi uwierzyć, ucieszyć się i otworzyć na tę Bożą niespodziankę...?
Potrzeba dużo pokory i ufności…
„A ufać, to znaczy mówić Bogu:
>>Nie rozumiem, ale jestem Ciebie pewien<<
"

Calineczka - 2009-12-20 11:26:05


Człowiek, który przyjmuje SŁOWO Boga do swojego SERCA  pozwala,
aby Bóg działał w nim i przez niego.
Pomimo  t r u d u  każdego dnia od nowa wyrusza w drogę „w góry” na spotkanie...
>> Oto idę, abym spełniał wolę Twoją.<<
żeby tym SŁOWEM podzielić się z drugim człowiekiem...
A wierząc, że w nim „spełniają się słowa powiedziane od Pana”
ŻYJE i swym życiem radośnie śpiewa Pieśń Uwielbienia swojemu Bogu...


Calineczka - 2009-12-21 07:40:45



CZAS ŁASKI OD PANA
...CZAS SPOTKANIA, CZAS MIŁOŚCI...

OTO ON!

BÓG ŻYWY
...UKRYTY W CZŁOWIEKU...


Calineczka - 2009-12-22 08:45:57



Bóg dotyka człowieka różnymi wydarzeniami...

Szczęśliwy ten, który w swoim życiu rozpoznaje Boże działanie -

dostrzega w nim Boże cuda i świadomy siebie, 

w wdzięczności oddaje pokłon Panu...   


Calineczka - 2009-12-23 07:43:49


Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem.

(Księga Koheleta)


Każdy człowiek ma określoną przez Boga godzinę narodzin na ziemi, aby w swoim czasie wypełnić swoją misję…

Daj nam, Boże, rozpoznawać proroków posłanych do nas przez Ciebie  i daj rozpoznać siebie – posłanego...
aby przez naszą WIERNOŚĆ mogła wypełnić się Twoja Święta Wola... 



Calineczka - 2009-12-24 06:56:24



Dawno dawno temu...

Przed wiekami

Cały wszechświat się weselił

Moc drżała

Gdy On Się Rodził

W ubogiej szopce Betlejem…



Dzisiaj...

Też się weseli

Też drży

Gdy On Się Rodzi

W ubogich Serc Betlejem

...Ludzi dobrej woli…


:heart:


Calineczka - 2009-12-25 14:22:32


SŁOWO BOGA…
to samo
które było na początku
JEST Z NAMI TU I TERAZ
i tak jak wtedy
stało się Ciałem
I zamieszkało miedzy ludźmi
tak i dziś
PRAGNIE mieszkać W CZŁOWIEKU
i STAWAĆ SIĘ CIAŁEM…




Calineczka - 2009-12-26 13:49:08


Kochać... Przebaczać.... Błogosławić.....

Wytrwać do końca.


Calineczka - 2009-12-27 11:36:43


Zauważać Boga w swoim życiu...
Zauważać drugiego człowieka...
Szukać...
Powracać...
Odnajdywać...

Napełniać się MIŁOŚCIĄ.



http://www.youtube.com/watch?v=pi53ynwcHjY


Boże, Ty powierzyłeś ziemskiej, ludzkiej rodzinie Swojego Syna…
Prosimy Cię, napełniaj nas swoją mądrością,
abyśmy w naszych rodzinach, domach, środowiskach 
złączeni JEDNĄ MIŁOŚCIĄ W TOBIE,
służyli sobie nawzajem,
i wpatrzeni we wzór świętej Rodziny z Nazaretu: Jezusa, Maryi i Józefa,
pozwalali abyś TY PRZEZ NAS 
dokonywał swojego niezwykłego dzieła jednania świata.
Amen. 


Calineczka - 2009-12-28 08:51:13




Obtulaj nas Swoim ŚWIATŁEM ...

Daj nam czuć JEGO ciepło, JEGO moc...
W NIM postrzegać rzeczywistość -
Również tę bolesną, niesprawiedliwą, we łzach skąpaną…

Obtulaj nas Swoim ŚWIATŁEM..

Obtulaj nas Sobą…

>>Nieustannie<<


http://www.youtube.com/watch?v=U251xFEMYWE


Calineczka - 2009-12-29 09:02:48


Aby być CZŁOWIEKIEM, Człowiek  potrzebuje Boga.


Czasami niebo nad twoją głową ciemnieje...
Ogarnia cię mrok przygnębienia, żalu, rozczarowania, rezygnacji;
...Po raz kolejny ktoś zawiódł, zranił, okłamał...
Po raz kolejny ty… zawiodłeś, zdradziłeś, zraniłeś...
Czujesz się zagubiony i opuszczony.
I aby dalej żyć, i nie ustać w drodze,  potrzebujesz światła,
Które pozwoli ci zachować samego siebie i wiarę w lepsze jutro...
Potrzebujesz BOGA, który stał się CZŁOWIEKIEM.
BOGA,  który Jest twoją ŚWIATŁOŚCIĄ...
- ON jest Światłem, którego szukasz-
- Świadectwem na to,
że wbrew wszystkiemu CZŁOWIEK MOŻE BYĆ WIELKI:
wierny, dobry, życzliwy, bezinteresowny…
Tak.
TY, JA  MOŻEMY BYĆ WIELCY – wierni, dobrzy, kochający, ofiarni…
Możemy.

W NIM.

ON JEST NASZĄ ŚWIATŁOŚCIĄ.



Calineczka - 2009-12-30 09:11:46


I d ą c
pośród rozkrzyczanego tłumu
potrącany przez rozgorączkowanych ludzi
mamiony złudzeniem światła fałszywych gwiazd -
nie pozwól się zwieść
nie daj sprzedać
zatrzymaj się -
połóż swoje dłonie NA SERCU
przyciśnij mocno do siebie
zamknij oczy
>>ON tam JEST<<
taki maleńki i bezbronny

nie pozwól Go sobie wyrwać


Calineczka - 2009-12-31 10:29:26


Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało, co się stało (...)


(Ewangelia wg św. Jana)


****

Słowo Twoje, Panie, Ogniem Miłości płonące…
Słowo Twoje, Boże, Miodem opływające…
To Słowo Życia o zapachu jaśminu i róży;
Słowo, które przenika  na wskroś ludzkiej duszy…

Jak woń jaśminu, jak róży woń…
W Miłości Twojej Słowa Twego Moc!
Jak woń jaśminu, jak róży woń…
Słowo Twoje, Panie, to Miłości toń!


Niech i nasze słowa tchną jaśminem i różą…
Niech niosą ze sobą uśmiech, twarde serca kruszą!
Udziel nam Swej Łaski, udziel nam Swej Mocy,
Daj nam Słowo takie, które świat jednoczy!

Jak woń jaśminu, jak róży woń…
Słowo Twoje, Panie, to Miłości toń!
Jak woń jaśminu, jak róży woń…
Z głębi naszych serc, tchnij przedziwną Moc!



:)

Calineczka - 2010-01-01 12:39:57



Nam tylko trzeba słuchać, patrzeć i wyruszyć,
a Bóg Sam poprowadzi nas Drogą
i przyprowadzi do Swojego Serca -
Rozpromieni Swoje Oblicze nad nami,
Obdarzy Miłością,
Napełni radością i pokojem…


****

Kochani!
U progu Nowego Roku życzę NAM wszystkim:
abyśmy patrząc - widzieli,
słuchając - słyszeli
i pozwalali Obliczu Boga
rozpromieniać się w naszych sercach…

Szczęść Boże wszystkim na każdy krok... i dzień w Nowym Roku 2010!

:)



Calineczka - 2010-01-02 18:47:37


Tęsknimy za Miłością.
Szukamy jej wszędzie i to niemal z obłędem w oczach.
Jesteśmy gotowi wyruszyć za nią na koniec świata
i w razie czego zapłacić za nią najwyższą cenę…
Jednak często, to co nam wydaje się Miłością,
nie ma nic z Nią wspólnego.
I znowu powracamy do punktu skąd wyszliśmy -
coraz bardziej jej głodni,
coraz bardziej zdesperowani…

A Bóg...niezmordowanie czeka, uśmiecha się i mówi:

Ja Jestem Miłością.
Jestem bliżej ciebie niż ty sam sobie.
Cały Jestem twój.
I to zupełnie za darmo.

...Odkryj wreszcie Mnie...


:)


Calineczka - 2010-01-05 08:55:53



"Najmilsi: Taka jest wola Boża, którą objawiono nam od początku,
abyśmy się wzajemnie miłowali"
(św. Jan)


Wolą Boga jest, aby człowiek kochał człowieka:
„otworzył” się na niego, zobaczył go, poznał, pocieszył, porozmawiał -
"uczył się go", aby wiedział jak go kochać…
A potem trwał.
A gdy trzeba – przebaczył.
Bowiem miłując człowieka, miłuje Boga, który w nim jest.

 
„Jeśli ktoś mówi, że miłuje Boga, a swojego brata nienawidzi,
jest kłamcą; albowiem kto nie miłuje swojego brata,
którego widział, jak może miłować Boga,
którego nie widział?”

(św. Jan)



Calineczka - 2010-01-07 08:52:54

Każdego dnia ...


Historia z Trzema Królami sie  powtarza...

I dla nas, jak dla Mędrców ze Wschodu, Bóg na Swoim niebie zapalił Gwiazdę Wiary, aby nam wskazywała drogę do Niego...
I my, tak jak oni,  wędrujemy do Niego z naszymi darami:
ze złotem naszej ludzkiej miłości, kadzidłem uwielbienia, mirrą cierpienia i poczuciem własnej grzeszności...   
Jednak czasami niebo nad naszymi głowami ciemnieje
i Gwiazdę zakrywają chmury, a my osamotnieni i zdezorintowani pozostajemy w ciemności…
I wtedy najchętniej rzucilibyśmy te wszystkie dary, zawrócili i uciekli z Drogi
Zapominamy, że Moc Boga jest silniejsza niż cała ciemność.
Ale jeśli opamiętamy się,  uwierzymy SŁOWU i będziemy czynili to czego Bóg od nas oczekuje,
On da nam Swojego Ducha - ten w Nadziei poprowadzi dalej,
a Gwiazda znowu zajaśnieje nad naszymi głowami i zaprowadzi do wyznaczonego celu... do Niego.
Do Miłości.

Wierzę, że tak właśnie jest.

:)

Calineczka - 2010-01-10 12:12:55



"Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi,
ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy.
Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni,
bo ujrzymy Go takim, jakim jest"

(1 J 3,2).


:)

Calineczka - 2010-01-18 08:58:26

O zmianach...


"Nie wolno całe życie przemaszerować w jednakowym mundurze.

Nie możesz postępować jak dziecko, gdy już dzieckiem nie jesteś.
Nie możesz postępować jak licealista, gdy już jesteś studentem.
Jak student, gdy już pracujesz samodzielnie.
Jak zwyczajny pracownik, gdy jesteś kierownikiem.
Jak kawaler , gdy jesteś żonaty.
Zmieniają sie Twoje funkcje, obowiązki, prawa i odpowiedzialność.
Zmienia się Twoje życie, zmieniasz się TY.

Trzeba się przesiadać, chociaż nieraz nie będzie Ci się chciało rezygnować z dotychczasowego statusu.
Inaczej narobisz wiele zła sobie i ludziom, a w dodatku będziesz śmieszny."


(ks.M.Maliński)


:)

Calineczka - 2010-01-19 20:54:59

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Calineczka - 2010-01-21 12:44:37

myśl w  nawiązaniu do dzisiejszego czytania  -> 1 Sm 18,6-9.19,1-7



PRAWDZIWY CHRZEŚCIJANIN

NIE DOPUSZCZA do siebie z a z d ro ś c i 
i nie pozwala rozwinąć się w sobie  z a w i ś c i,
która z kolei prowadzi do  n i e n a w i ś c i....
Wie bowiem, że  zazdrość, zawiść i nienawiść
są trucizną, która jeśli przedostanie się do jego serca,
w pierwszej linii zatruje jego samego
i doprowadzi go do samounicestwienia…
Wie, że są  o n e  jest jak rak - toczą i toczą,
aż do całkowitego zatracenia się owładniętego nimi człowieka,
który marnuje czas na złe emocje, rani i krzywdzi bliźniego...

lecz

STARA SIĘ  we wszystkim i we wszystkich dostrzegać samego Boga
I rozpoznawać Jego działanie.
Wielbi Go, dziękuje  za wszystko  i raduje się z każdego objawiającego się
- również w drugim człowieku -  PIĘKNA I DOBRA,
bo ufa, że wszystko TO  jest zamierzonym Darem samego Stwórcy,
ofiarowanym Swojemu stworzeniu z Jego nieprzebranego skarbca Dobra i Miłości…

A z BOGIEM  przecież lepiej nie zadzierać!


Bunia - 2010-01-25 19:27:03

Bóg nie obiecywał nieba bez chmur,
ścieżek życia usłanych różami;

Bóg nie obiecywał
słońca bez deszczu,
radości bez smutku,
pokoju bez bólu.

Bóg obiecał
siłę na każdy dzień
odpoczynek po trudzie,
światło na drogę,
łaskę na czas prób,
pomoc z wysoka,
niezawodną przyjaźń,
nieśmiertelną miłość.

Annie Johnson Flint

Calineczka - 2010-01-26 10:14:21

Takie małe nawiązanie i  myśl i do  Łk 10,1-9


Pewien pisarz obserwował się bawiące dzieci.
- W co się bawicie? – zagadnął z uśmiechem.
-Bawimy się w wojnę! – odpowiedziały dzieci chórem.
-Dlaczego bawicie się w wojnę? Przecież wojna to coś strasznego! Podczas wojny giną dorośli, umierają dzieci. Wojna jest czymś złym.
Proszę, bawcie się raczej w pokój – zaproponował.
-Doskonale! Będziemy się bawić teraz w pokój! – zawołały dzieci.
Ich radość jednak szybko minęła. Stanęły bezradne i czekały na pomoc. Po chwili, najodważniejszy z nich zapytał:
-Proszę pana! A jak można bawić się w pokój??
   

(Martin Dickmann)



"Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego".

Bóg  posyła CZŁOWIEKA tam, gdzie Sam pragnie przybyć,
a CZLOWIEK przekoany o swoim powołaniu
głosi i wprowadza Boży POKÓJ na ziemi…
Nie tylko przez słowo i życzenie pokoju,
ale przez wlewanie nadziei w obolałe serca,
przez miłość miłosierną, przebaczającą, cierpliwą …
przez autentyczną i żywą troskę o drugiego człowieka,
modlitwę,  dobroć, życzliwość i  trwałą pamięć…
Przez dzielenie się sobą….
„Błogosławieni ci, którzy wprowadzają pokój…”



:)



Godna przypomnienia jest piękna modlitwę św. Franciszka z Asyżu wstawiona już wcześniej przez naszą Buńkę :)
http://grebocin.pun.pl/viewtopic.php?id=443

:)

Calineczka - 2010-01-30 12:46:25


Nie sztuką jest widzieć grzechy u innych.

SZTUKĄ JEST


Uznać swoją własną grzeszność i słabość;
We wszystkim dostrzegać obecność Pana;
W Nim się chronić;
W Nim  pokładać nadzieję;
Zachować ufność i spokój -
szczególnie w sytuacjach, które zdają się być bez wyjścia…

Kochać Cię Boże całym swoim bólem, niepokojem i lękiem –
Kochać Cię całą swoją słabością i grzesznością
Kochać Cię całą swoją niedoskonałością-
I wierzyć, że kiedyś wszystko to przeminie -
A zostanie tylko MIŁOŚĆ.



Wierzę, że tak.

:)

"Ty jesteś Święty Pan Bóg jedyny, który czynisz cuda.
Ty jesteś mocny, Ty jesteś wielki, Ty jesteś najwyższy,
Ty jesteś Królem wszechmogącym,
Ojcze święty, Królu nieba i ziemi.
Ty jesteś w Trójcy jedyny Pan Bóg nad bogami,
Ty jesteś dobro, wszelkie dobro, najwyższe dobro,
Pan Bóg żywy i prawdziwy.
Ty jesteś miłością, kochaniem;
Ty jesteś mądrością,
Ty jesteś pokorą,
Ty jesteś cierpliwością,
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością;
Ty jesteś bezpieczeństwem,
Ty jesteś ukojeniem,
Ty jesteś radością,
Ty jesteś nadzieją naszą i weselem,
Ty jesteś sprawiedliwością,
Ty jesteś łagodnością,
Ty jesteś w pełni wszelkim bogactwem naszym.
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością,
Ty jesteś opiekunem,
Ty jesteś stróżem i obrońcą naszym;
Ty jesteś mocą, Ty jesteś orzeźwieniem.
Ty jesteś nadzieją naszą,
Ty jesteś wiarą naszą,
Ty jesteś miłością naszą,
Ty jesteś całą słodyczą naszą,
Ty jesteś wiecznym życiem naszym:
Wielkim i przedziwnym Panem,
Bogiem wszechmogącym, miłosiernym Zbawicielem."

(św. Franciszek z Asyżu)

:)

Calineczka - 2010-02-08 07:10:13



"BĄDŹMY ŚWIADKAMI MIŁOŚCI"

:)


Calineczka - 2010-02-14 10:34:13


"Miłość ma wiele znaczeń, nie każde znaczenie godne swego miana.
Ta najpiękniejsza miłość polega na bezinteresownym darze z siebie.
W ten sposób kochała Maryja, dlatego nazywamy ją Matką Pięknej Miłości.
Mamy ją nie tylko podziwiać, ale przede wszystkim próbować naśladować -
w poczuciu odpowiedzialności za świat, który potrzebuje naszej miłości."

:)

 

Calineczka - 2010-02-16 12:10:30


Kim jestem,

skoro człowiek jest tylko tym, co z siebie daje?

Czy skałą jest, gdy rozdaje skałę?

Czy sercem, gdy rozdaje serce?

Czy trucizną, gdy rozdaje truciznę?

Z głębi mej nędzy wołam do Ciebie:

Wysłuchaj mego głosu i moich dziejów

I nakłoń uszy swoje na głos moich modlitw,

I uczyń mnie dobrym człowiekiem,

Albowiem tylko wówczas

Jestem,

Gdy jestem dobry.

(Gdy jestem DAREM)

Oto jedyna miara

Mojego człowieczeństwa

I istnienia.

Amen.


(Roman Brandstaetter) 


:)

Calineczka - 2010-02-24 12:58:12


Panie!

Miłość jest Cudem!
Więc i Ty jesteś Cudem, bo jesteś Miłością!

Słowo Twoje jest Znakiem!
Więc i Ty jesteś Znakiem, bo jesteś Słowem!

BŁOGOSŁAWIONY zatem CZŁOWIEK, 
Który całym sobą przyjmuje Twoje Słowo i otwiera swoje serce na MIIŁOŚĆ,
Bo ONA przemienia go i czyni  c u d o w n y m  ZNAKIEM DLA INNYCH!

:)

Uwrażliwiaj, Panie, nasze serca na Znak Twojego Słowa
I uczyń nas zdolnymi przyjmować Ciebie w całej pełni Cudu Miłości!
Każdego dnia... dobrego dnia!
Amen.




Calineczka - 2010-03-02 07:48:33


Uradować sobą Boga!
- Czyż nie o to powininno zabiegać Jego dziecko?

Nie zacinać się w gniewie,
Nie tkwić w pustym oporze,
Nie dbać o ludzkie względy,
Lecz pozwalać się Bogu przemieniać,
I przez uległość, i posłuszeństwo Jego Słowu
Podbić i rozpromienić Jego serce!!!


:)



„Jeśli czynisz dobro, oskarżą cię o egocentryzm. Czyń dobro mimo wszystko! Twoja dobroć zostanie zapomniana już jutro. Bądź dobry mimo wszystko!”. (Matka Teresa z Kalkuty)

Calineczka - 2010-05-09 11:17:19

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Calineczka - 2010-06-15 12:23:15

Z dzisiejszej Ewangelii...
"Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski." (Mt 5,43-48)


Tych, którzy nas nie kochają...
i tych, których my nie potrafimy kochać,
naszych nieprzyjaciół
i tych, którzy o nas źle myślą -

BŁOGOSŁAW PANIE!


http://www.youtube.com/watch?v=3SkbCyRV … re=related


Bunia - 2010-08-01 12:33:11

Będę prawdziwy,
bo są tacy, którzy mi ufają.

Będę czysty,
bo są tacy, którzy troszczą się o mnie.

Będę silny,
bo wiele trzeba wycierpieć.

Będę odważny,
bo trzeba odważyć się na wiele.

Będę przyjacielem wszystkich:
wrogów i tych, którzy nie mają przyjaciół.

Będę dawać
i zapominać o darze.

Będę pokorny,
bo znam swoją słabość.

Będę patrzeć w górę
i śmiać się, i kochać , i dźwigać.

/Howard Arnold Wolter

Calineczka - 2010-09-08 08:15:48


Za to, że nigdy nie lekceważysz
i nie pomijasz człowieka
ale JESTEŚ
Bogiem z nami,

dziękuję Ci, Panie!

:)

Calineczka - 2010-09-23 16:25:48

"Panie, Ty zawsze byłeś nam ucieczką... "


Dopuszczając niektóre sytuacje i wydarzenia, Pan Bóg,
pozwala odczuć człowiekowi niepewność i niepokój,
doświadczyć zranień, niestałości, i przemijalności tego świata ,
aby człowiek nabrał mądrości, zobaczył, zrozumiał,
i całym sercem zapragnął tego, co tak naprawdę się liczy;
co jest najważniejsze i najpiękniejsze,
co daje prawdziwą radość i szczęście,
za co warto życie dać...


*

"Trzeba kochać, kochać, kochać i nic więcej."!!!

(św.o.Pio)


Calineczka - 2010-09-26 15:31:22

Błogosławiony mąż,
który nie idzie za radą występnych.

                                (Ps. 1,1)


"Ja nie potrzebuję Boga!" - powtarzają
a potrzebują coraz więcej kobiet i mężczyzn
coraz droższych aut i tytułów
i nie będą nigdy syci
i czują się bardzo samotni
po nocach płaczą lub piją

"Ja nie potrzebuję Boga!" - tak mówią
a potrzebują tabletek na uspokojenie
aby "normalnie" żyć
potrzebują proszków
aby przymknąć powieki

z tęsknoty pozostała żądza
z miłości pozostało zaspokojenie
z polityki - intryga
z siły - przemoc
z autorytetu - przymus
z techniki - strach
z bogactwa - nędza
z wiary - ludowy obyczaj



Błogosławiony mąż,
który potrzebuje Boga w swoim życiu
.


(autor nieznany)

Calineczka - 2010-11-09 22:07:26

Kiedy o brzasku mojej Drogi
Przetarłem oczy
Świat mnie poraził swoim Dobrem
I tak wkroczyłem niewinny
I otwarty do Ludzi

I pierwszy Kamień poranił mi Stopy
To nic, tak trzeba
-mówili idący obok
I tak poznałem Ból

Wtedy ktoś zabrał mi Chleb
Dany przez Matkę na Drogę
I patrząc na puste ręce
Poznałem Głód

Przy drodze siedział Człowiek
Był zziębnięty i drżał
Okryłem go swoim Płaszczem
A mój Tobołek ktoś wziął przez nieuwagę
Było mi lekko na barkach
I wtedy poznałem Biedę

Na Drodze spotykałem Ludzi
Każdy biegł swoją Ścieżką
I zbierał po drodze i gromadził
Małe Bogactwa
I Ktoś zatrzymał się koło mnie
I uśmiechnął
Wtedy poznałem Miłość

Szedłem obok ostrzegany
Przed raniącym Kamieniem
I podnoszony, gdy się potknąłem
I patrzyłem na ten Uśmiech
Który mnie opromieniał
Bezpieczny już spojrzałem przed siebie
I zobaczyłem innych Ludzi równie uśmiechniętych
Ale kiedy zwróciłem twarz obok Uśmiechu już nie było
Poznałem Zgryzotę i Zazdrość

Otaczali nas różni Ludzie
Zaglądali w te Oczy bez Uśmiechu dla mnie
I uśmiechali się nie do mnie
Stanąłem zdziwiony, a oni wszyscy odeszli
Zostawiając mnie samego
Wtedy poznałem Rozpacz

A iść trzeba było dalej
Próbowałem i ja uśmiechnąć się do Kogoś
Odpowiadały mi puste Twarze
Tylko jedna gdzieś daleko jaśniała Uśmiechem
Biegłem jak oszalały
A gdy dobiegłem i padłem na kolana
...ta Twarz uśmiechała się nie do mnie
Wtedy poznałem Samotność

I zacząłem zbierać po Drodze Kamienie
I były między nimi Żółte Błyszczące
I one dały mi Bogactwo
Byłem syty, ale z Sercem pustym
Kupowałem Uśmiechy i rozdawałem je
A dusza milczała

I wtedy otworzyłem usta, aby Zaśpiewać
I rozjaśniły się wszystkie Twarze
I te Dobre i te Złe
Których już nie widziałem, przejęty Śpiewaniem
I rozzłociło się wszystko dokoła
I Serce zapełniło
I poznałem wtedy Szczęście

(Edward Hulewicz, Droga)


http://www.youtube.com/watch?v=a7pWGg6PmAo

:heart:

Mysz - 2010-11-10 11:29:00

Piękny wiersz i jak pasujący do naszego ludzkiego życia......ile to razy my jesteśmy pozostawieni samym sobie lub też razy my pozostawiamy innych samym sobie ...

Calineczka - 2010-11-11 15:21:54

Anioł Pański z Papieżem: św. Marcin, patron starań o pokój i sprawiedliwość



Rozważanie na Anioł Pański Papież poświęcił postaci biskupa Tours, jednego z bardziej znanych i czczonych świętych Europy. Przypomniał, że kiedy św. Marcin spotkał na swej drodze zziębniętego żebraka, rozciął mieczem swój żołnierski płaszcz i połowę oddał potrzebującemu. Takich pełnych miłosierdzia gestów potrzebuje dzisiejszy świat – mówił Benedykt XVI wzywając do międzyludzkiej solidarności. 

„Tylko poprzez wspólne dzielenie się można odpowiedzieć na wielkie wyzwanie naszych czasów do zbudowania świata pokoju i sprawiedliwości, w którym każdy człowiek mógłby godnie żyć – mówił Papież. Będzie to możliwe, jeśli górę weźmie światowy model autentycznej solidarności, będący w stanie zapewnić wszystkim mieszkańcom globu: żywność, wodę, niezbędną opiekę medyczną, ale też pracę i źródła energii, jak również dobra kultury, wiedzę naukową i techniczną”.


źródło: Radio Watykańskie, http://storico.radiovaticana.org/pol/st … iwosc.html




Św. Marcinie z Tours , tak jak kiedyś okryłeś swoim płaszczem napotkanego na drodze i zziębniętego biedaka, tak dzisiaj i nas okryj płaszczem swojej przemożnej opieki, rozgrzewaj nasze serca swoimi modlitwami i chroń przed zabijającym chłodem braku miłości… Amen.




Podobnież "Święty Marcin błoniem jedzie siwym koniem" :D
a i "Jeśli zima swą drogę zaczyna, to czyni to w dzień świętego Marcina"
- hmmmm... czyżby w tym roku zimy nie miałoby być?
Nic, tylko WIOSNA tej zimy! :D 

:D

Calineczka - 2010-11-20 20:54:32


Gdy czas przyszły będzie dokonany,
a Pan wszem i wobec poznany,
Miłość wszystkie ciemności rozjaśni
i świat będzie piękniejszy od baśni!

Przyjdź Królestwo Twoje....


Calineczka - 2010-11-21 19:54:41


Niech serca nasze Królestwem Twoim się stają,
Przez POKÓJ i MIŁOŚĆ cześć Tobie oddają!
Każdym swoim drgnieniem, każdym swoim biciem
Ciebie wielbią i głoszą, całym swoim życiem!

http://www.youtube.com/watch?v=dygnLiEe … r_embedded


Niech w naszych sercach zawsze zwycięża Jezus Chrystus Król!


Calineczka - 2010-11-25 17:49:26

Ap 18,1-2.21-23. 19,1-3.9a *Ps 100,1-5 * Łk 21,20-28

Człowiek,
który pokłada swoją ufność w pieniądzu oraz ziemskim sukcesie,
spoglądając na współczesny świat i myśląc o końcu świata,
może czuć się przerażony i zagubiony;
Lecz ten, który wierzy w Boga,
w Nim pokłada swoją nadzieję i w Nim rozpoznaje swój Skarb,
rozważając koniec świata
nabiera ducha i podnosi głowę.

Bunia - 2010-11-26 07:05:58

Z wszystkich gwiazd wybierz tę najjaśniejszą.
Z plątaniny dróg - tę najprostszą.
Z szumu głosów - ten najwyraźniejszy.
Z pór roku – tę najbardziej twórczą.
Z przyjaciół – tego najwierniejszego.
Z wszystkich modlitw – tę bez słów.
A tak w ogóle, nie mów, że to za późno na takie rozważania, że trzeba było wybierać wczoraj, przedwczoraj, nawet jeszcze w szkole. Przecież żyjesz. Może jeszcze przed tobą daleka droga do zamykania twojego kalendarza. Dlatego nie marnuj czasu, który ci jest dany.

Autor: ks. M. Maliński

Calineczka - 2010-11-28 10:52:10

Ojcze Niebieski,
otwórz nasze serca na cichą obecność Ducha Twojego Syna.
Wprowadź nas w misterium ciszy, gdzie Twoja miłość objawia się wszystkim,
którzy wołają MARANATHA, Przyjdź Panie!


(O. Jan Bereza)


http://www.youtube.com/watch?v=zyDlzeeK … r_embedded

MARANATHA, Przyjdź Panie Jezu!
... a Nadzieją znów wstąpi w nas...


:)


Calineczka - 2010-12-05 13:33:01

Iz 11,1-10 _ Ps 72,1-2.7-8.12-13.17 _ Rz 15,4-9 _ Mt 3,1-12 

Zajączek wracał z dalekiego świata do siebie. Świat jest piękny, można się wiele nauczyć, zobaczyć wiele ciekawych rzeczy, ale najlepiej jest u siebie, to znaczy na skraju znanego lasu. Zmęczony wędrowaniem zajączek ułożył się do snu.
    Śniło mu się, że sroka z własnej woli oddaje wszystko to, co innym ukradła. Zajączek chciał nawet ją przeprosić, że tak źle o niej myślał. Zobaczył we śnie, jak lis przyjaźnie rozmawiał z kurami. To był piękny obraz. Zajączek zawsze o czymś takim zawsze myślał i czegoś takiego pragnął. Widział dalej we śnie, jak wilk opiekuje się owieczkami. „Prawdziwy pokój i braterstwo na ziemi” – myślał z przejęciem zajączek. Widział, że rekin nie polował na ryby, ale najmniejsze uczył szybko pływać. Zajączek widział jeszcze wiele budujących scen. „A może wreszcie świat stał się taki, jaki był na początku? Jak bowiem można to wszystko inaczej wyjaśnić?” – zastanawiał się we śnie zajączek.
    Nagle coś trzasnęło, obudził się. Zobaczył srokę odlatującą z jego prezentami z dalekiego świata dla znajomych. Zobaczył z daleka, że lis udaje się udaje się na polowanie, a wilk przygotowuje zasadzkę na owieczki.
    Znowu coś z bliska trzasnęło. Zajączek już chciał uciekać.
- Wiesz, miałem piękny sen, ze na ziemi zapanował prawdziwy pokój – powiedział do niego inny zajączek.
-  Ty też miałeś taki sen? A więc jest nas dwóch!” – odpowiedział zajączek przyjacielowi.


(zasłyszane, autor nieznany) 

*******



Przyjdź Panie i przynieś nam swój pokój,
Niech sen przestanie być tylko snem,
Niebo otworzy się nad ziemią,
I poznamy Ciebie.


Przyjdź Panie i przynieś nam swój pokój,
Niech  z gór popłynie słodycz – Twoje Imię,
Mleko i miód spłynie po pagórkach,
Miłość odnowi nas.

Przyjdź Panie i przynieś nam swój pokój,
Ukarz nam swą twarz, daj usłyszeć swój głos,
Niech czas łaski zajaśnieje w nas
Powstaniem ze snu.

                                                                  W Najpiękniejszy ze światów Świat.


:)


Calineczka - 2010-12-12 14:07:27

Iz 35,1-6a.10 _ Ps 146,7-10 _ Jk 5,7-10 _ Mt 11,2-11   

Jest taka  pewna chińska legenda, która opowiada o człowieku, który nie potrafił czekać…  otóż ów człowiek dobrze przygotował swoje poletko, nawodnił je obficie i posadził nasionka. Po kilku tygodniach zobaczył pierwsze roślinki. Dziwił się, gdyż u sąsiada wszystko było  większe. Z dnia na dzień tracił cierpliwość. Z troski o przyszłe zbiory nie mógł spać po nocach. Aż którejś takiej bezsennej nocy wpadł na genialny pomysł: pobiegł szybko na pole i zaczął wyciągać i naciągać  każdą roślinkę, aby pomóc jej w szybkim wzroście. Była to bardzo mozolna i uciążliwa praca. Gdy ją skończył, był bardzo zmęczony. Poszedł spać, a gdy wstał, udał się do sąsiada, powiedzieć mu, czego to on dokonał, w jaki to sposób pomógł swoim roślinkom. Gdy przyszli obaj na pole ujrzeli, że rośliny zginęły: wszystko było zniszczone.

Doskonale wiemy, że czas adwentu, jest czasem oczekiwania... Zapalona biała świeca przewiązana białą lub błękitną kokardką w czasie Mszy św. Roratniej  jest symbolem Maryi, patronki Adwentu, która jest dla nas wzorem adwentowej postawy...  Postawy pięknego i radosnego oczekiwania...  a więc ... trwając w oczekiwaniu... i ufając, że jesteśmy dokładnie tam, gdzie powinniśmy być,  radujmy się całym sercem, bo Pan jest blisko!  Miłości wystarczy dla każdego z nas :)


Modlę się do Ciebie
Matko Adwentowej Drogi
Jutrzenko Słońca Sprawiedliwości
Służebnico Pańska
w ciszy nabrzmiałej radością
nasyconej światłem nadziei
spełnienia…

Wyjednaj mi
Matko Zawierzenia
Pani Pięknego Oczekiwania
wytrwałość czuwania na modlitwie
łaskę cichego słuchania
i ufnego powierzania się Bogu
w Jego zbawczym planie

Naucz mnie
Zwiastunko Dobrej Nowiny
Matko Słowa Wcielonego
miłości wypowiedzianej czynami
na wzór Ciebie
śpieszącej się Do Elżbiety
wyśpiewującej Pieśń Uwielbienia
Swoim tu i teraz

Amen

:)

Calineczka - 2010-12-19 11:07:14

Iz 7,10-14 _ Ps 24,1-6 _ Rz 1,1-7 _ Mt 1,18-24

„nigdy nie byliśmy tak bogaci jak dzisiaj
i nigdy nie byliśmy tak żądni pieniądza
nigdy nie mieliśmy tak wielu sukni
i nigdy nie byliśmy tak nadzy…

nigdy nie byliśmy tak syci jak dzisiaj
i nigdy też nie byliśmy tak łakomi
nigdy nie mieliśmy tak pięknych domów
i nigdy też nie byliśmy tak bezdomni…

nigdy nie byliśmy tak ubezpieczeni jak dzisiaj
i nigdy nie byliśmy tak niepewni
nigdy nie mieliśmy tak wiele czasu dla siebie
i nigdy nie byliśmy tak znudzeni…  ”



Podczas porządkowania mieszkania Januszek znalazł na spodzie szuflady srebrną gwiazdę.
- Co to jest mamusiu?
- To jest gwiazda bożonarodzeniowa – odpowiedziała mamusia.
- Co to takiego? – pytał dalej Januszek
- Coś z dawnych dni, z dawnych świąt - odpowiedziała
- Z jakich świat mamusiu? – uparcie pytał Januszek
- Ze świąt bardzo nudnych – mówiła mamusia – Zbierała się cała rodzina wokół drzewka i wszyscy śpiewali pieśni. Tych samych pieśni można dzisiaj posłuchać z płyt, śpiewają je czasami w radiu i telewizji. To były bardzo nudne święta!
-  Jak można w pokoju stać wokół drzewka i śpiewać? Drzewko przecież w pokoju nie rośnie? – dziwił się Januszek
- Przynosiło się z lasu większą lub mniejszą choinkę. Ozdabiało się ją, a na szczycie umieszczało właśnie tę srebrną gwiazdę. Przypominała ona gwiazdę prowadzącą pasterzy i mędrców do Betlejem, gdzie narodził się Pan Jezus – tłumaczyła mamusia
- Mamo, a kto to jest Pan Jezus, który narodził się i do którego przyszli pasterze i mędrcy? – chciał wiedzieć tym razem Januszek.
- O tym opowiem ci innym razem – zakończyła mamusia.
Musiała zakończyć, bo nie znała dokładnie historii Bożego Narodzenia, nie wiedziała dokładnie, jak to było z Panem Jezusem, pasterzami i mędrcami.
- To musiały być bardzo piękne święta – powiedział cicho Januszek i myślał sobie o drzewku w pokoju, o srebrnej gwieździe i o wspólnym śpiewaniu.
- To były bardzo nudne święta – przerwała rozmyślanie jego mamusia – Wszyscy bali się tych dni, wszyscy byli szczęśliwi, gdy święta minęły.
Wzięła Januszka za rękę i podeszła do zsypu na śmieci.
- Widzisz jaka ta gwiazda jest stara? Jaka brzydka? Nie będziemy jej trzymać już w domu. Weź i rzuć ją do śmieci. Możesz obserwować, jak długo będzie spadać. Możesz sobaczyć, jak się rozbije, zniknie, jak przestanie świecić – mówiła mamusia.
Musiała na chwilę odejść, bo zadzwonił telefon.. Januszek wyrzucił gwiazdę betlejemską do zsypu. Po chwili zawołał:
- Mamo! Mamo! Gwiazda wcale nie zniknęła, wcale się nie rozbiła! Ja widzę, jak ona w dalszym ciągu błyszczy!


(Maria Kaschnitz)



Obyśmy nigdy nie zatracili tego, co najważniejsze…



Idziemy do Ciebie, Panie,
Choć upadamy kolejny raz,
Twoje Słowo jest dla nas znakiem
Nadzieją na  trudny czas...

Niech nas nie zwodzi marność tego świata
Przykryta wdziękiem kłamliwych ust,
Twoje Słowo jest lampą na naszej ścieżce
I światłem dla naszych stóp...

Idziemy pośród wiatru i ciemności,
Głodu serca, zimna i pragnienia;
Ty prowadź nas wśród łez i bólu,
A serca ocal od zapomnienia…

Calineczka - 2010-12-24 08:51:24

*

Jezusa na każdy dzień!

Gdyby udało się
zgłębić ludzkie serce,
jak zdziwiłoby nas
obecne tam
milczące pragnienie
czyjejś obecności.
W Ewangelii św. Jana
pojawia się
odpowiedź na to pragnienie:
Jest już pośród was Ktoś, kogo wy nie znacie".
Czy ten Chrystus, którego może mało znamy,
nie jest zawsze pośród nas?

(brat Roger)


Skoro Bóg mógł sie narodzić w żłobie,
może narodzić się i w Tobie!
Niech każda noc i dzień naszego naszego życia
Jaśnieje w nas blaskiem Bożonarodzeniowej Nocy!

Wszystkim życzę pięknego Bożego Narodzenia...!


http://www.youtube.com/watch?v=_-kqknzJ … re=related

:)

Calineczka - 2010-12-25 09:35:51

W pewnym człowieku narodził się Chrystus.


Ale ów człowiek nie słyszał
Anielskich harf,
Ani śpiewu pasterzy,
Ani nie przyniósł Chrystusowi w darze
Złota i mirry
Na podobieństwo trzech Mędrców.


Nie miał złota i mirry.


Ani nie uważał się za mędrca.


Ofiarował Mu natomiast
Swoją samotność,
Swoje cierpienia,
Swoje grzechy,
Swoją biedę,
Swoje upadki,
Po prostu
Wszystko, co posiadał.


Powiedział:
– Ty zawsze polujesz na człowieka,Panie.
Upodobałeś sobie mnie,
Chociaż nie wiem dlaczego…


Tak narodził się Chrystus w pewnym człowieku.

(Roman Brandstaetter)


:)

Calineczka - 2010-12-26 12:16:18

Syr 3,2-6.12-14 _ Ps 128,1-5 _ Kol 3,12-21 _ Mt 2,13-15.19-23


*


Jak zwykle, tak i tej nocy, pasterze pilnowali swoich stad. I oto ukazał im się anioł.
Przestraszyli się bardzo. Anioł powiedział do nich:
- Nie bójcie się! Zwiastuję wam radość wielką. Dzisiaj w mieście Dawidowym narodził się nam Zbawiciel, Chrystus Pan. Idźcie tam i zobaczcie sami! Znajdziecie Dziecię złożone w żłobie!
Pasterze byli przestraszeni i zdziwieni tym wszystkim. Gdy usłyszeli ponadto chóry anielskie, uwierzyli, i szybko podążyli do Betlejem. Znaleźli Dziecię i Jego Rodziców. Pozostali przy żłóbku śpiewając całą noc.
Ale anioł ukazał się nie tylko im, lecz i innej grupie pasterzy. Również i ci strzegli swoich owiec. Tak jak tamci, i oni zlękli się anioła i wysłuchali jego wieści. Gdy anioł znikł, zebrali się razem i długo radzili nad tym, jak mają się zachować.
- A to się nam przytrafiło! Tyle roboty czeka jutro na nas! - powiedział najstarszy pasterz. Musimy coś postanowić.
Anioł powiedział:
- Idźcie tam i zobaczcie sami.
- Nie możemy tutaj siedzieć i nic nie robić, jak gdyby to nas nic nie obchodziło - dopowiedziała pewna kobieta.
- Oczywiście, że tak nie możemy postąpić! - odpowiedzieli chórem pasterze.
Po długich obradach postanowili wysłać delegację. Wybrali najstarszego pasterza i ową kobietę. Oboje mieli najpierw udać się do miasta, aby kupić odpowiednie podarki, po czym złożyć je Dziecięciu, i o świcie wrócić z powrotem.
Najstarszy pasterz z ową kobietą ruszyli w drogę. Idąc spierali się, a nawet się pokłócili.
To, co chciał kupić pasterz, nie podobało się kobiecie; na to, co proponowała kobieta, nie chciał zgodzić się pasterz. Przed pierwszym pianiem koguta dotarli do Betlejem. Ciemno, wszyscy śpią, wszystko pozamykane.
Zaczęli budzić greckich handlarzy. Ci przy świetle pokazywali im swoje towary: srebrne talerze, smukłe wazy, wybijane złotem skórzane pasy, piękne materiały i rozmaite lampy na oliwę. Pasterz zważał tylko na ceny i trzymał mocno swój trzos z pieniędzmi; kobieta cieszyła swe oczy rozmaitymi materiałami.
Nie mogli się zdecydować. Gdy zaczęło jaśnieć, nie mogli dłużej zwlekać. Mieli przecież ze wschodem słońca być z powrotem. Szybko kupili srebrny nóż i czerwony szal.
Z tymi prezentami wyszli z miasta. Szopy z Bożym Dziecięciem nie musieli szukać. Usłyszeli śpiewy i zobaczyli wracających pasterzy. Przyspieszyli kroku. Weszli do środka.
- Czy to jest to Dziecię, o którym donosił nam anioł? - zapytali.
Święty Józef skinął głową i wskazał na żłób. Stary pasterz i kobieta padli na kolana i zgodnie wyrecytowali:
- Pasterze naszej grupy pozdrawiają Cię szczerze i składają swoje dary.
Położyli przed żłobkiem srebrny nóż i czerwony szal. Powstali.
- Już chcecie odejść? - spytała Maryja.
Byli już przy wyjściu, odwrócili się i zgodnym głosem powiedzieli:
-Niestety, nie mamy czasu.
- Szkoda! - powiedziała Maryja, a po chwili dodała:
- Szczęśliwi są ci, którzy mają czas dla siebie.
Stary pasterz i kobieta już tego nie słyszeli.


(Willy Bunter)



Tak. Szczęśliwi są ci, którzy mają czas dla siebie…
bo, jak mawiał kardynał Wyszyński: CZAS TO MIŁOŚĆ!
I CENNIEJSZA od najpiękniejszych prezentów jest
sama OBECNOŚĆ... ta żywa, prawdziwa, niczym niezastąpiona....
Szkoda, że tak często o tym zapominamy...




Piękne jest dzisiejsze SŁOWO, skierowane do nas w Liście pasterskim na dzisiejszą niedzielę - Niedzielę Świętej Rodziny… Oto fragment, który najbardziej mnie poruszył:

„Nie uciekajcie od siebie i od problemów domowych w rzeczywistość wirtualną Internetu. Nie usprawiedliwiajcie się obowiązkami zawodowymi. Walczcie o czas, aby być razem i dzielić się tym, kim jesteście i co posiadacie. Bądźcie dla siebie darem, bo przecież „człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z samego siebie”.

Za pośrednictwem Świętej Rodziny z Nazaretu, módlmy się za nasze rodziny, za wszystkie rodziny na świecie, abyśmy na fundamencie Boga, który jest samą Miłością,  poprzez wzajemną i autentyczną troskę, cierpliwość, pokój, miłosierdzie, szacunek, i ofiarowany sobie wzajemnie czas… w nadziei budowali DOM, który jest prawdziwym domowym kościołem! I do dzieła!


http://www.youtube.com/watch?v=9dPycd6mhtM

:)

Calineczka - 2011-01-01 13:14:58

Bądź Błogosławiona, Maryjo, służebnico Pańska, że uwierzyłaś słowom Archanioła! Dzięki temu w Tobie dokonał się cud i Twój Bóg stał się Twoim Synem... i Bogiem z nami!

*

Udaj się do Betlejem, podejdź do Dzieciątka,
zatańcz przed Nim, powiedz Mu wiele gorących słów,
przytul Je do swego serca...

– Nie mówię o dziecinadach: mówię o miłości!

A miłość przejawia się w czynach:
w głębi swej duszy prawdziwie możesz objąć Dzieciątko Jezus.


(św. Josemaría  Escrivá de Balaguer)

http://www.youtube.com/watch?v=2eYtMqJ2 … re=related

:)

Calineczka - 2011-01-05 20:54:12

Milczący,
stoi, z bosymi stopami, w swej liliowej albie,
dziecko.
Jego ramiona tańczą w przestworzach świata.
jego Oblicze jest jak słońce.
Ten blask przyciąga cię, pochylasz się, by Mu się przyjrzeć.
Wtedy, niespodziewanie i już po wszystkie czasy, stajesz się
pomniejszony jak On,
korzy się twoja pycha,
ta strzała przeszywa twe wnętrze:
to Dziecko tu,
to Bóg.

(Marie- Pascale Jegou)


http://www.youtube.com/watch?v=1dgPZyBW … re=related

:)

Calineczka - 2011-01-07 11:34:46


Kiedy poznacie Miłość
będziecie pragnąć tylko Miłości.
Lata przeminą,
a setki światów pełnych blichtru nie będą chciały przyjąć
Oblicza Słowa.
Upragniona bardziej niż wszystko, Miłość
rozpali waszą krew.
Tylko On jeden, jedyny, wybrany, tylko przez wasze serce (...)


(Marie- Pascale Jegou)


http://www.youtube.com/watch?v=cKbJDyJQ … embedded#!

:)



Bądź błogosławiony, Panie, za Twoje Słowo,
które jest  naszym światłem w drodze do Ciebie!
Niech Ono  prowadzi nas Twoimi drogami,
a Twoje spojrzenie pełne miłości towarzyszy nam
w każdym dniu naszego wędrowania!
Amen.


:)

Calineczka - 2011-01-09 15:47:29

Iz 42,1-4.6-7 _ Ps 29,1-4.9b-10 _ Dz 10,34-38 _ Mt 3,13-17


W Twym chlebie żyje ukryty Duch; w Twym winie płonie Ogień, który nie może być wypity. Duch w Twym chlebie. Ogień w Twym winie, są wielkimi cudami, jakie przyjmują nasze wargi.

Pan zstąpił na ziemię do ludzi, czyniąc ich nowymi stworzeniami. Jak aniołom, tak i ludziom dał Ogień i Ducha, by się stali wewnętrznie Ogniem i Duchem (...)

Tu nowy cud Pana: Ogień i Duch do pożywania i picia. Niegdyś spadł ogień jako kara na grzeszników, teraz spada Ogień łaski i mieszka w chlebie.

Tamten ogień palił ludzi, teraz pożywacie w chlebie Ogień, co daje życie. Ogień strawił ofiarę Eliasza; Ogień miłosierdzia stał się nam ofiarą życia. Ogień niegdyś pochłonął ofiarę; Twój, Panie, Ogień jemy przy Twej ofierze (...).

Z kielicha życia twe służebnice biorą w płaszczu kroplę życia. W płaszczu świątyni moc się kryje. Niepojęta rozumem moc wiary zniżyła się w miłości, na ziemię zesłała, by spocząć na płaszczu ołtarza przebłagalnej ofiary.

Ogień i Duch był w łonie, które Cię zrodziło. Ogień i Duch był w rzece, która Cię ochrzciła. Ogień i Duch są w chrzcie, jak w chlebie i kielichu jest Ogień i Duch.


(Św. Efrem Syryjczyk (+378) o Eucharystii)



http://www.youtube.com/watch?v=90Inl1qEtQs

:)

Calineczka - 2011-01-16 11:38:37

Iz 49,3.5-6 _ Ps 40,2.4ab.7-10 _ 1 Kor 1,1-3_J 1,14.12b


Pewna legenda opowiada o pięknym ptaku, który niespodziewanie odkrył źródło swego szczęścia w zaskakującej dla siebie sytuacji...

Był sobie czarowny ogród, pełen pięknych  kwiatów i zielonych drzew, a w ogrodzie tym mieszkał niezwykły ptak, który urzekał swoimi barwnymi i mocnymi skrzydłami oraz wprost melodyjnym lotem. Kiedy wznosił się nad ziemię w swoim przestrzennym tańcu, jego piękne skrzydła w blasku słońca na błękitnym sklepieniu nieba tworzyły tęczową łunę, a ich trzepot, niby czarowna pieśń, wzbudzał palącą tęsknotę serc...

Pewnego razu, ktoś zastawił na niego sieć i podczas jednego ze swoich lotów, ptak wpadł w pułapkę... Zrozpaczony  panicznie zatrzepotał skrzydłami. Jednak sieć oplotła go tak bardzo, że bezskutecznie próbował się wyswobodzić. Powoli tracił siły. W momencie, kiedy wydawało się, że już wszystko stracone, ostatecznie udało mu się z niej wyrwać. Niemniej,  silnie upadł na ziemię. I stało się - skrzydło poturbowane, złamane, jak więc teraz wzbije się w niebo i poszybuje? Zraniony i wystraszony cichutko przycupnął w maleńkiej norce ukrytej pośród kwiatów, delikatnie zakwilił, aż żal...

Przechodził tędy ogrodnik i usłyszał jego płacz. Odszukał go, pochylił się na nim i czule dotknął rany. Okazało się, że skrzydło było złamane w ważnym miejscu i już na zawsze pozostanie bezwładne. Ptak wyciągnął swą główkę ku niebu, tak jakby jeszcze raz chciał całym sobą wzbić się wysoko, wysoko nad ziemię i  poszybować lekko w stronę słońca. Ponownie zakwilił, zaśpiewał... I śpiewał, śpiewał tak coraz głośniej, i tkliwiej, jakby samemu Bogu powierzał swoją skargę... Zasłuchał się ogród i cały świat wokół dziwnie ucichł słuchając wzruszającej pieśni ptaka o załamanym skrzydle... Nawet wiatr, który nieustannie gnał, teraz delikatnie przysiadł i cichutko słuchał. Zasłuchał się Pan Bóg. W zachwycie zatrzymał się czas. Ptak wciąż śpiewał, nie przestawał, a śpiew jego rozlegał się docierając wyżej i dalej, niż jego najwspanialszy lot... zaś jego serce coraz bardziej rozszerzało się i wypełniało pokojem.. I wtedy ptak zrozumiał, że śpiew ten jest dla niego źródłem przedziwnej radości i szczęścia...

:)

Calineczka - 2011-01-19 19:09:56


Nie potępiaj i nie sądź swoich bliźnich;
inaczej Bóg cię nauczy pokory twoim kosztem dopuszczając,
abyś upadł w te same grzechy, o które innych oskarżasz.
Jakimkolwiek jest twój bliźni, patrz na niego zawsze okiem wiary,
staraj się w nim widzieć stworzenie Boże,
duszę odkupioną Krwią Zbawiciela i powołaną do dziedzictwa chwały.


(św. Józef Pelczar)



Czyż przyjęcie prawdy tych słów nie wymaga głębokiej pokory?



Wspominany dziś św. Józef Sebastian Pelczar (1842-1924) http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelni … 1-19a.php3 był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, biskupem, założycielem Zgromadzenia Sióstr Sercanek. Odznaczał się gorliwością i szczególnym nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu, do Serca Bożego i Najświętszej Maryi Panny.

Oby jego słowa pomogły nam otworzyć się na prawdę o Bogu, drugim człowieku i nas samych...  :)


Jeżeli chcesz nabyć prawdziwej pokory,
przede wszystkim módl się o nią wyznając, że jej nie masz;
bo pokora jest darem, darem bardzo cennym.
Jeden promyk światła Bożego więcej ci w jednej chwili odsłoni niż kilkuletnie rozmyślanie.
Módl się szczególnie do Serca Jezusowego,
utajonego w Sakramencie miłości i pokory powtarzając często:
O Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według Serca Twego.
Módl się do Matki najpokorniejszej, aby ci wyprosiła dar pokory.

(św. Józef Pelczar)


Calineczka - 2011-01-21 08:43:51

Każdy, kto miał szczęście wychowywania się z "dziadkami", wie o ile uboższy byłby świat, gdyby ich nie było...
Wie jak wiele im zawdzięczamy,  i jaka to szczególna więź łaczy te pokolenia.... 
Babciu, dziadku, dziękujemy Wam za wszystko i pamiętamy o Was... :)


  - Gdy usłyszałam twoje "dzień dobry"
prawie na jednym oddechu
ciągnęła dalej swe zwierzenia Babcia -
pomyślałam, że to głos tego samego Anioła,
który pasterzom pasącym na polu swe stada,
zwiastował radosna nowinę
o Bożym Narodzeniu.
Na rumianej twarzy chłopca
pojawiło się zdumienie,
bo w jego dziecięcym sercu
cos mu szepnęło, ze za jego sprawą
Bóg wrzuca do duszy
ziarenka pokoju.


(Roman Mleczko)


:)



PS. A i dla wszystkich Agnieszek i Agnieś - uśmiechów w każdej postaci :)  i wszelkiego dobra na każdy dzień!  :)

Czasmi tak niewiele potrzeba...  :)

Calineczka - 2011-01-23 17:57:46

Iz 8,23b-9,3 _ Ps 27,1.4.13-14 _ 1Kor 1,10-13.17 _ Mt 4,12-23


Ojciec miał siedmiu wspaniałych synów. Ci jednak często kłócili się ze sobą, czasami dochodziło nawet do bójek. Bardzo cierpiało z tego powodu ojcowskie serce. Tym więcej, że niektórzy źli ludzie chcieli ten brak jedności i zgody w rodzinie wykorzystać dla swoich celów. Przed śmiercią ojciec zwołał wszystkich synów do siebie. Położył przed nimi siedem metalowych prętów związanych ze sobą. Powiedział do nich:

- Temu, który pierwszy z was zegnie te pręty dam tysiąc złotych dukatów.
Podchodzili według starszeństwa i próbowali. Wytężali swoje siły, ale żaden z nich nie potrafił zgiąć tych metalowych sztab.
- Ojcze! - zaczęli wreszcie wołać - przecież to nie jest możliwe!
- Tego nie potrafi nikt w świecie!
- To przechodzi ludzkie siły!
- To jest możliwe! - powiedział zdecydowanie ojciec.

Wstał z łoża, rozwiązał pręty i pomimo choroby i podeszłego wieku wygiął je jak, jak chciał, nie wkładając przy tym zbyt wiele wysiłku. Na koniec, kiedy odrzucił na bok ostatnią sztabę, powiedział:
- Moje drogie dzieci! To winna być lekcja dla was. Z wami może się stać tak samo, jak z tymi prętami. Jak długo dla siebie będziecie życzliwi, tak długo nic złego wam się nie stanie. Póki będziecie razem, nikt was nie zwycięży. Kiedy jednak zerwiecie więzy rodzinne, wtedy każdy, bez większego wysiłku, potrafi was zniszczyć.

( autor nieznany)


Panie, dopomóż abyśmy - jako dzieci Jednego Boga - w naszych domach, wspólnotach i miejscach, gdzie nas posyłasz byli dla siebie dobrzy, łagodni, miłosierni, uczynni, serdeczni i życzliwi.... Nie pozwól, aby to co nas od siebie różni oraz brak zgody i jedności stał się przeszkodą w głoszeniu Dobrej Nowiny o Zbawieniu... Byśmy nie pozwolili sobie odebrać tego dobra i szczęścia, któremu na imię wspólnota wiary w Jezusie Chrystusie. Niech jeden duch i jedno serce ożywia wszystkich wierzących. Amen. :)

Calineczka - 2011-01-30 12:01:34

So 2,3. 3,12-13 _ Ps 146,6-10 _ 1Kor 1,26-31 _ Mt 5,1-12a



"Bądź błogosławiony Boże, coś wszechmocny
i co swe podwoje otwierasz dla skromnych.

Bądź błogosławiony Dobry Boże w niebie,
który zasmuconym przywracasz nadzieje.

Bądź błogosławiony Władco w ogniu, w wichrze,
co milczenie słyszysz i rozumiesz ciszę.

Bądź błogosławiony Panie sprawiedliwy,
który tych ostatnich uczynisz pierwszymi.

Bądź błogosławiony Ty, z gołębim sercem,
który miłosiernych darzysz miłosierdziem.

Bądź błogosławiony Święty Panie Boże,
który czystym dajesz w swoje oczy spojrzeć.

Bądź błogosławiony, który swymi dziećmi
zwiesz tych, którzy czynią pokój w swojej ziemi.

Bądź błogosławiony Królu ponad wszystkim,
co niebieskie bramy otwierasz niewinnym."


http://www.youtube.com/watch?v=gL_e5Z3n … re=related

:)

Cieszmy się i radujmy wszystkim tym, 
co każdego dnia daje nam Pan!
Niech duch wolności i męstwa
prowadzi nas drogą ośmiokrotnego błogosławieństwa!
Aby w dniu radości i powodzenia,
ale także pośród nocy smutku i cierpienia
zawsze w Panu się chlubił ten, kto się chlubi!
Amen.

:)

Calineczka - 2011-01-31 15:09:25


Czyńmy wszystkim dobrze, nie wyrządzajmy krzywdy!...

(św. Jan Bosco)



Jan Bosco, to charyzmatyczny święty, którego nie sposób pominąć w dniu dzisiejszym…
Urodził się 16 sierpnia 1815 r. w Becchi (ok. 40 km od Turynu). Był niestrudzonym wychowawcą młodzieży. Tworzył nowoczesne metody pedagogiczne. Uważany jest za jednego z największych pedagogów w dziejach Kościoła. Założył wielką Rodzinę Salezjańską. Publikował książki i wydawał czasopisma. Wznosił kościoły.

W wieku 9 lat, miał niezwykły proroczy sen, który zrozumiał później… Otóż, śniło mu się, że był wśród kolegów i siłą próbował zmusić ich, by nie przeklinali. Wówczas pojawił się dostojny mężczyzna, który zachęcał go, aby zjednywał sobie przyjaciół łagodnością i miłością, a nie kuksańcami. Na obawy chłopca, czy podoła, człowiek ów obiecał dać mu nauczycielkę - swoją matkę. Wtedy zjawiła się kobieta w świetlistej szacie, a chłopiec zobaczył stado niesfornych zwierząt, które nagle stały się potulnymi barankami….

Ks. Bosko rozwinął szeroko działalność misyjną . Odznaczał się głębokim nabożeństwem do Eucharystii,   oraz do Najświętszej Maryi Panny.... Pewnej nocy w 1862 r. przyśniło mu się wiele łodzi, w których dojrzał swoich wychowanków rozrzuconych po świecie. Miotane przez wzburzone morze łodzie jedyny ratunek znajdowały za okrętem św. Piotra, który kotwiczył między dwiema kolumnami. Na jednej z nich była monstrancja, na drugiej - figura Matki Najświętszej.

Zmarł w roku 1888. Jest patronem młodzieży, młodych robotników i rzemieślników. W ikonografii św. Jan Bosco przedstawiany jest jako kapłan w sutannie zakonnej. Najczęściej ukazywany jest w otoczeniu młodzieży, której poświęcił swoje życie

Więcej o ks. Janie Bosco na stronie: http://www.piotrskarga.pl/ps,1250,3,0,1 … macje.html

Modlitwa: "Święty Janie Bosco, ty zaopiekowałeś się dziećmi, o których nikt się nie troszczył pomimo, że naraziło cię to na śmieszność i zniewagi. Pomóż nam, mniej troszczyć się o śmiech świata i bardziej troszczyć się o radość Pana Boga." Amen.



Wystarczy, że
jesteście młodzi,
abym was KOCHAŁ.


(ks. Jan Bosco)


http://www.youtube.com/watch?v=s7zcJ06zzw0

:)

Calineczka - 2011-02-02 15:39:59

Ml 3,1-4 lub Hbr 2,14-18 _ Ps 24,7-10 _ Łk 2,22-40



Pan Jezus był największym skarbem Matki Bożej, był Jej jedynym Dzieckiem.
Ponieważ nie miał ziemskiego ojca, mógł być podobny tylko do Niej, do Matki.
Jego oczy były tylko podobne do oczu Matki Bożej, uśmiech do Jej uśmiechu, Jego głos do Jej głosu.

W dzień Ofiarowania Pańskiego Matka Boska przyszła do świątyni i swój największy skarb,
swoje jedyne Dziecko, najbardziej własne, tylko do Niej podobne,
z barwą swoich oczu, z urokiem swojego uśmiechu i głosu ofiarowała Bogu.

Ofiarować dziecko Bogu - znaczy oddać je Bogu: "Czyń z nim, co zechcesz".
Nawet nie wypada modlić się ani o zdrowie, ani o pomyślność.
Bóg będzie kierował powołaniem tego dziecko.
Jaka to wielka trudność dla matki swoje własne dziecko oddać zupełnie Panu Bogu.

Lubimy ofiarowywać się Panu Bogu, ale tak, aby On nad nami otworzył parasol,
i to nie czarny, lecz różowy, malowany w kwiatki, żeby nam nic na głowę nie spadło.
     
Oczekujemy parasola, a nie miecza, który kaleczy.

W ofiarowaniu Pana Bogu kryje się wielka tajemnica.
Święty Ignacy Antiocheński powiedział:
"Człowiek ofiarowany Bogu jest mąką, która stale miele się na chleb dla Pana Boga".
     Ofiary trzeba się uczyć.

(ks. Jan Twardowski)



http://www.youtube.com/watch?v=oLO7Od8B … r_embedded

:)

Calineczka - 2011-02-06 09:15:43

Iz 58,7–10_Ps 112,4–5. 6–7.8a i 9_1 Kor 2,1–5_Mt 5,13–16

To była bardzo ważna wizyta dla miasta. Radni postanowili, że znakomitemu gościowi pokażą swoje miasto z helikoptera. Ważne osobistości zawsze mają mało czasu, a ich miasto słynie z zabytków.

- Co znaczy, skąd pochodzą te błyski światła? - pytał gość.

Burmistrz i najbliżsi jego doradcy byli zakłopotani.

- Prawdopodobnie to refleksy od fontanny przed ratuszem - zaczął ktoś tłumaczyć.
- Ale tam przecież nie ma ratusza?! - powiedział gość.
- Może to odbicie słońca w złotej kopule naszej katedry?
- Ale i tam coś błyszczy, a katedra jest tutaj! - wskazywał gość.
- Być może to odbicie słońca od szyn tramwajowych, a może ktoś spawa elektrycznie? - szukano wyjaśnień tego dziwnego zjawiska. Nikt jednak nie wiedział co to jest takiego.

A to, co się w mieście działo było jednocześnie bardziej skomplikowane i bardziej proste. Cóż to były za błyski światła obserwowane z helikoptera?

Obok ratusza sprzedawca kwitów podawał bukiet, który mąż kupił dla swojej żony. W katedrze siedziała stara zakonnica i modliła się w intencji wszystkich mieszkańców miasta. Gdzie indziej ktoś pomagał kobiecie wnieść wózek do tramwaju, jeszcze gdzieś indziej ktoś po prostu podziękował sprzedawcy za podaną gazetę, itd., itd...

Wiecie już z pewnością skąd pochodziły te błyski światła obserwowane z helikoptera. Nie było to odbicie słońca ani w wodzie, ani w złocie. Błyszczało tam, gdzie ktoś czynił coś dobrego. To dobre uczynki mieszkańców tego miasta promieniowały do nieba.

(autor nieznany)



Aby nasze modlitwy, słowa, spojrzenia, uśmiechy i serca
były zawsze opromienione światłem Ducha Świętego
i Jego blaskiem rozpraszały mroki tego świata…
Amen.


http://www.youtube.com/watch?v=YI5_XnD5kqs

:)


Calineczka - 2011-02-12 19:45:58

Co prawda, z miesięcznym opóźnieniem...  ale dzisiaj na ten link trafiłam, więc dlaczego by nie podzielić się...? :)

http://www.youtube.com/watch?v=pm4pB7fQuMA



Dzięki Ci, Panie! Tego  S ł o w a,  entuzjazmu, radości i uśmiechu :) dzisiaj potrzebowałam! Może i ktoś z Was również... :) Słysząc głos Pana, nie zatwardzajmy naszych serc!  Cieszmy się wszyscy i wszyscy się nawracajmy!! Otwórzmy drzwi Chrystusowi! Alleluja!!! 

Calineczka - 2011-02-19 10:51:55


To miłość nawraca nasze serca
i daruje pokój ludzkości,
która wydaje się czasem zagubiona
i zdominowana przez siły zła, egoizmu i strachu.


(Jan Paweł II)

http://www.youtube.com/watch?v=Th5J42HD … re=related

:)

Calineczka - 2011-02-20 12:41:55

Kpł 19,1-2.17-18 _ Ps 103,1-4.8.10.12-13 _ 1Kor 3,16-23 _ Mt 5,38-48

Podczas Mszy św. ujrzałam Jezusa rozciągniętego na krzyżu i powiedział mi: - Uczennico Moja, miej wielką miłość do tych, którzy ci zadają cierpienie, czyń dobrze tym, którzy cię nienawidzą. Odpowiedziałam: - O mój Mistrzu, przecież Ty widzisz, że nie mam uczucia miłości dla nich i to mnie martwi. Jezus mi odpowiedział: - Uczucie nie zawsze jest w twej mocy, poznasz po tym, czy masz miłość, jeżeli po doznanych przykrościach i przeciwnościach nie tracisz spokoju, ale modlisz się za tych, od których doznałaś cierpienia i życzysz im dobrze (Dz 1628).

O Jezu mój, Ty wiesz, jakich trzeba wysiłków, aby obcować szczerze i z prostotą z tymi, od których natura nasza ucieka, albo z tymi, którzy czy świadomie, czy też nieświadomie zadali nam cierpienie; po ludzku jest to niemożliwe. W takich chwilach staram się odkryć, więcej niż kiedy indziej, w danej osobie Pana Jezusa i dla tego Jezusa czynię wszystko dla danych osób. W takich uczynkach miłość jest czysta, takie ćwiczenie się w miłości daje duszy hart i siłę. Niczego się nie spodziewam od stworzeń, dlatego nie doznaję żadnych zawodów, wiem, że biedne stworzenie samo z siebie i czegóż się od niego spodziewać. Bóg mi jest wszystkim, wszystko oceniać pragnę według Boga (Dz 766).

Jezu Chryste Miłosierny, proszę Cię za wstawiennictwem św. Faustyny o Twoją miłość i przebaczenie w moim sercu wobec tych, którzy zadają mi cierpienie, którzy mnie niszczą. Wszyscy przed Tobą jesteśmy biedakami i grzesznikami. Spraw, Panie, by ofiarowana za nich modlitwa przemieniała ich Twoją mocą. Szczególnie proszę za tych z mojego otoczenia – w rodzinie, pracy, wśród sąsiadów.


( zaczerpnięte z nowenny przed wspomnieniem św. Faustyny)

***



Nie podnoś kamienia, którym cię uderzono
I ciosu nie oddawaj, którym cię ugodzono!
W zamian modlitwę i uśmiech każdemu
Jak chleb codzienny podaruj bliźniemu!


:)

[

Calineczka - 2011-02-26 21:51:29

Iz 49,14-15_ ¬Ps 62,2-3.6-7.8-9ab_1 Kor 4,1-5_Mt 6,24-34

"Nie wolno przespać życia, trzeba cieszyć się nim każdego dnia jak najcenniejszym skarbem... Nie ma nic cenniejszego nad życie. Gdy wydaje nam się, że znaleźliśmy się w miejscu bez wyjścia, gdy zaczyna brakować nadziei, bo przecież nigdy nie miało być źle... warto przypomnieć sobie jedno zdanie: "Kiedy Bóg zamyka drzwi (według nas samych)...  to zawsze otwiera okno". Magiczne zdanie przywracające ciepło dłoniom, nadające NA NOWO RYTM SERCU. I okazuje się, że w najtrudniejszym momencie, gdy pojawiło się zwątpienie, gdy mieliśmy żal, że zostaliśmy sami, wędrując na piasku widzieliśmy tylko ślady jednej osoby. Nie pomyśleliśmy, że to nie nasze ślady. Jeśli nie nasze, to czyje?  Jak łatwo rezygnujemy z wiary w to, że nie jesteśmy sami, że ZAWSZE przy nas KTOŚ jest. Nie tak łatwo nas zostawić, o czym nie każdy z nas wie. Najprościej wykrzyczeć... "DLACZEGO MNIE ZOSTAWIŁEŚ?!!!” Bo cierpię, bo  nie mam siły, bo nie umiem żyć. Spójrz na ślady każdego dnia. Jeśli widzisz ślady, ciesz się, jesteś niesiony przez Opatrzność. Jeśli widzisz ślady dwóch par stóp, zostałeś zaopatrzony w siłę i możesz wędrować spokojnie obok (nigdy nie sam!!!!)"
                                                                                                                                                      (jaola)


http://www.youtube.com/watch?v=TP__lgyD … re=related



Nie proszę Cię, Panie, abyś zdjął ze mnie mój krzyż... Proszę Cię, daj mi łaskę, abym miała siłę go nieść! Bo…  „By kochać Cię, Panie, tę chwilkę mam tylko...Ten dzień dzisiejszy jedynie...”

:)

Calineczka - 2011-03-04 06:50:51

Młody ptak wyrzucony z gniazda, umiera.

     Dziecko które nie doznało uścisku miłości, "zamarza".

     Człowiek, by stać się człowiekiem, potrzebuje ciepłą i miłości.

     Gdy kocha się ludzi dlatego, że są "godni miłości", kończy się to fiaskiem. Ludzie jako tacy, nie zawsze są godni miłości.

     Wrogom przebaczyć, lubić przeciwnika, za zło odpłacać dobrem - to wszystko byłoby ponad ludzkie siły, gdyby nie było głębszych ku temu motywów.

     Bóg jest Miłością. Jest to zaskakujące i niewyobrażalna Nowina, która przychodzi do nas w nowej książce, dla naszych czasów; w starej Ewangelii, która opowiada o Boskim Człowieczeństwie. Jest to najbardziej boska i ludzka Nowina wszystkich czasów. Jest ona wielkim kontrastem wobec bieżących ideologii.

     Ewangelia nie jest żadną nauką, ona jest życiem.

     W ludzkim ciele, w ludzkim Sercu Osoby Jezusa z Nazaretu, Boska Miłość stała się widoczną, dotykalną i odczuwalną. Bóg staję się człowiekiem, aby człowiek przez miłość stał się człowiekiem dla drugiego.

     W Jezusie objawia się "praźródło" dobroci. W Jezusie wybrał Bóg człowieka i stawia go w centrum swych Boski "zainteresowań".

     W Jezusie, Bóg opowiada się po stronie biednych, słabych i bezbronnych. W Nim Miłość Boga stała się Człowiekiem.

      Ewangelia Miłości jest czymś "szaleńczym". Kto wkroczył na drogę tej Miłości, wycofuje się z pozycji siły wyzbywa się zarozumiałości i pragnie służyć innym. Ewangelia jest zwiastowaniem Miłości, która cierpi, która jest znaczona "szaleństwem" Krzyża.

     Bóg jest obecny w każdym człowieku, który jest ci przychylny, dla którego jesteś wart trudu który z tobą idzie i pozostaje, kiedy zapada wieczór. Bóg patrzy na ciebie życzliwym okiem człowieka, który cię rozumie. Bóg jest obecny w każdym słowie, które cię pociesza i podtrzymuje. On jest obecny w dłoni złożonej na twym ramieniu, która dodaje ci odwagi i dobrotliwie wskazuje kierunek, jeśli wstąpiłeś na niewłaściwą drogę. Bóg jest obecny w ustach, które cię z małością całują. W serdecznym objęciu ludzkich ramion, czujesz ciepło Boskiego Serca.

     Ludzie potrafią sensownie mówić o Bogu i wzajemnie się rozumieć, jeśli w ich sercach mieszka Boża Miłość.

(Phil Bosmans)


http://www.youtube.com/watch?v=G2o27qpvfUc

:)



Calineczka - 2011-03-06 12:10:58

Pwt 11,18.26-28 _ Ps 31,2-4,17,25 _ Rz 3,21-25a.28 _ Mt 7,21-27

Mój dziadek na kilka dni przed śmiercią pozostawił mi w spadku testament: - Będziesz Biblię nieustannie czytał - powiedział do mnie. - Będziesz ją kochał więcej niż rodziców... Więcej niż mnie... Nigdy się z nią nie rozstaniesz... A gdy zestarzejesz się, dojdziesz do przekonania, że wszystkie ksiązki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi.


( Roman Brandstaetter, Testament mojego dziadka)



Panie, Ty jesteś Skałą schronienia, warownią , która ocala. Dajesz nam Swoje Słowo, Słowo Życia, abyśmy na Jego fundamencie budowali swoje ludzkie życie i doznawali szczęścia już tutaj na ziemi.  Pragniesz, aby Twoje Słowo w naszych sercach znalazło sobie mieszkanie, a poprzez czyn wypływający z miłości przyoblekło się w ciało i  stało się znakiem Twojej żywej Obecności pośród nas.

Boże, Ty powiedziałeś : "Nie każdy, który Mi mówi: << Panie, Panie>> wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie." Ale, czy spełnia Twoją wolę ten, "kto mówi o dobrym życiu chrześcijańskim, a żyje jak poganin... Albo ten, kto składa dary na ołtarzu, a odmawia sprawiedliwej zapłaty robotnikowi...  Albo ten, kto odmawia różaniec przed świętymi obrazami, a bluźni za plecami bliźniego...  Albo ten, kto zapala świece w kościele, a gasi światło na salach balowych...  Albo ten, kto karmi się Chlebem Życia, a zabija dzieci nienarodzone... Albo ten, kto przechowuje święte obrazki między banknotami wydartymi głodnym i potrzebującym...  Albo ten, który deklaruje się jako wyznawca Chrystusa, a gnębi Jego naśladowców... ". (~por.G. Albanese)

Bądźcie dzielni i nabierzcie odwagi, wszyscy ufający PANU! - śpiewa dzisiaj Psalmista, a my ufni Twemu Słowu, świadomi swojej grzeszności, stajemy przed Tobą i prosimy - nie zostawiaj nas samych z naszymi słabościami, ale wspieraj nas Swoją łaską! Usuń z naszych serc  wszelkie upodobanie do grzechu. Niech odtąd zawsze posłuszni Twojej woli,  działając przez miłość, kroczymy tylko Twoją Drogą, Drogą Błogosławieństwa, i wypełniamy TWÓJ PLAN MIŁOŚCI na nasze życie. Amen.



Jestem Światłem,
Ale ty Mnie nie widzisz.
Jestem Drogą,
A ty Mną nie idziesz.
Jestem Prawda,
A ty Mnie nie szukasz.
Jestem Mistrzem,
A ty Mnie nie słuchasz.
Jestem Panem,
A ty Mnie nie znasz.
Jestem Bogiem,
A ty Mnie nie prosisz.

A więc, nie czyń mi zarzutów,
Jeżeli jesteś nieszczęśliwy.


(anonim)

http://www.youtube.com/watch?v=8EG89tVC1ms

:)

Calineczka - 2011-03-10 15:10:58

Pwt 30,15-20 _ Ps 1,1-4.6 _ Łk 9,22-25

„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie ?”


Nie tłumacz się. Nie mów, że to nieprawda, oszczerstwo, plotka. Że ty wcale tego nie powiedziałeś ani tego nie zrobiłeś, że wcale tak nie było. Nie tłumacz się, że tego nie chciałeś, że twoje intencje były zupełnie inne,
że cię nie zrozumieli, ze zaszło nieporozumienie. Popatrz, przecież ludzie okna zamykają, bo już słyszeć nie chcą tego wypłakiwania. Nawet twój przyjaciel tylko na wpół cię słucha, a inny ogląda paznokcie.
Nie upieraj się, ze przecież musisz im wszystko wytłumaczyć, bo chodzi o prawdę, o twoje dobre imię.
O Twój honor. Zostaw. Zrozum, przecież najważniejsze jest to, co Pan Bóg o tobie myśli.


(Ks. Maliński)


:)

Mysz - 2011-03-12 12:31:50

             Gdybyś ty wiedział

Gdybyś ty wiedział, co ludzie o tobie mówią. Jak przeinaczają twoje
słowa i czyny . Jak przypisują ci czyny ci słowa i czyny i słowa. Ile
oszczerstwa, obmowy, plotek, złośliwości, ironicznych żartów krąży na
twój temat. Czasem dochodzi do ciebie ta fala zawiści. I wtedy dopiero
czujesz, jak jesteś osaczony przez spojrzenia, szepty, wytykające palce.
Wtedy dziwisz się, ze ludzie na ulicy odpowiadają jeszcze na twój ukłon,
że ci jeszcze rękę podają na przywitanie. I im więcej będziesz pracował,
angażował się, poświęcał, tym gorzej będą o tobie mówili - taka jest
cena każdego bogatego życia.
Ale czy można by inaczej? Można. Ty żyj grzecznie, nie narażaj się
nikomu; będą cię ludzie chwalili, będą ci przytakiwali, będą ci się
kłaniali. Tylkowie myśl, że będziesz wtedy chrześcijaninem.

(ks. M.Maliński, Modlitwa na każdy dzień)

Calineczka - 2011-03-13 15:52:58

Ojcze nasz,
Któryś jest w niebie
Święć się Imię Twoje …
I nie wódź nas na pokuszenie
Ale naucz nas pragnąć Jezusa Chrystusa,
Chleba żywego i prawdziwego,
I żyć każdym Słowem,
Które pochodzi z ust Twoich.
Amen.




Rdz 2,7-9. 3,1-7 _ Ps 51,3-6.12-14.17 _ Rz 5,12.17-19 _ Mt 4,1-11

„Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.”


Nie dopomagaj się wciąż o twoje prawa.  Bo się tylko uwikłasz, wplączesz beznadziejną bijatykę.
Nie szukaj zemsty – nie tylko ze względu na miłość bliźniego, ale najpierw ze względu na samego siebie.
Szkoda cię. Twojej energii, twojego czasu. Zostaw. Rób swoje.

(ks. Malińskie j.w.)

*

CHRYSTUS CENTRUM

uznaję
Twoje panowanie nade mną
i składam Ci hołd
oddania i miłości

należę do Ciebie
mimo nienawiści
moich nieprzyjaciół

prowadź mnie
drogą przed obliczem
Twoim


(P. Rakowski)

:)



Calineczka - 2011-03-14 15:22:49

Kpł 19,1-2.11-18 _ Ps 19,8-10.15 _ Mt 25,31-46


Był sobie biedny szewc, nazywał się Marcin. Przez małe okienko mógł patrzyć na ludzi, którzy śpieszyli w różnych kierunkach. Wprawdzie widział tylko ich nogi, lecz każdego rozpoznawał po butach.Prawie wszystkie miał już raz lub dwa razy w swoich rękach.
Od wielu lat Marcin pracował w tej piwnicy, która była jego mieszkaniem i warsztatem. Od wczesnego rana do zmroku kroił skórę, przyklejał nowe podeszwy, cerował rozerwane miejsca. Bardzo wiele ludzi przychodziło do niego, bo naprawy wykonywał punktualnie i solidnie i - co jest też ważne - nie brał za nie zbyt dużo.
Kiedy zapadał wieczór Marcin zapalał oliwną lampę i czytał swoją ukochaną książkę. Było to Pismo święte. Najchętniej czytał Ewangelie. Pewnej nocy śniło mu się, że ktoś wołał do niego:
- Marcinie! Marcinie! Dzisiaj przyjdę do ciebie!
Obudził się i pomyślał: "Czy to sam Pan Jezus chce dzisiaj przyjść do mnie?"
Rankiem wstał i jak zwykle zasiadł do pracy.
Patrzy przez małe okienko na ulicę i widzi parę starych żołnierskich butów: stary Stefan odgarnia śnieg!
Nie była to już praca dla niego, co chwila musiał odpoczywać, a na dworze zimno. Marcin wstał, otworzył okienko i zawołał:
- Stefanie! Chodź do mnie na chwilę, pogawędzimy, ogrzejesz się trochę!
Stefan z radością przyjął zaproszenie. Wypili razem filiżankę ciepłej herbaty.
Gdy Stefan wyszedł, Marcin znów popatrzył w okienko i zobaczył po drugiej stronie ulicy młodą kobietę z dzieckiem na ręku. Stała w bramie i trzęsła się z zimna. Stary szewc wyszedł z mieszkania i powiedział do niej:
- Proszę przyjść do mnie. U mnie pani się zagrzeje!
W czasie, kiedy kobieta była zajęta dzieckiem, Marcin ugotował zupę, poczęstował nieznajomą. Na pożegnanie ofiarował jej swój ciepły płaszcz, a dziecku dał cukierka.
- Czekaj no ty złodzieju! Zaprowadzę cię na policję! Tam nauczą cię porządku! - krzyczała stara handlarka na chłopaka.
Szewc interweniował:
- Kobieto zaczekaj! On tego już nigdy więcej nie będzie robił! Ja zapłacę za jabłka, on ciebie przeprosi i sprawa załatwiona - zaproponował.
Marcin zapłacił za jabłka, chłopiec przeprosił handlarkę i obiecał, że nie będzie kradł.
Stary szewc wrócił do swojej piwnicy. To był niezwykły dzień dla niego, tyle przeżył różnych spotkań. Wieczorem - jak zwykle - czytał Pismo święte. Nagle posłyszał znajomy już głos:
- Marcinie! Dzisiaj odwiedziłem ciebie! Czy mnie poznałeś?
- Kiedy byłeś u mnie Panie Jezu? - zapytał zdziwiony.
- Popatrz za siebie! - rozkazał głos.
W świetle oliwnej lampy Marcin zobaczył: starego Stefana, kobietę z dzieckiem na ramionach i handlarkę z chłopakiem.
- Poznajesz mnie teraz? - wyszeptał głos pytanie.
Oczywiście, że poznał. Serce starego szewca zabiło silniej. Otworzył Pismo święte i przeczytał zdanie:
"Zaprawdę powiadam wam: wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili."


(Lew Tołstoj)



Wypatrujemy Boga w naszym życiu. Szukamy Go. Czekamy na Niego. A ON...  nigdy nie zawodzi, przychodzi, jest obok nas.... ZAWSZE.... tylko często NIEROZPOZNANY.

Panie, otwieraj moje
oczy na Ciebie
i serce dla Ciebie
obecnego przy mnie
każdego dnia...


:)

Calineczka - 2011-03-20 12:11:24

Rdz 12,1-4a _ Ps 33,4-5.18-20.22 _ 2Tm 1,8b-10 _ Mt 17,1-9


W szkole średniej katecheta zadał uczniom zadanie domowe na temat:

"Jak wyobrażam sobie Pana Boga?"

W tekstach młodych ludzi znalazło się wiele powielanych zwrotów ale też i niemało oryginalnych myśli.
Pewien chłopiec napisał takie zadanie:

"Pana Boga wyobrażam sobie jako osobę a mianowicie jako kogoś,
kto potrafi stworzyć pięć miliardów LUDZI i do tego KOCHAĆ ich TAK,
JAKBY KAŻDY z nich BYŁ Jego JEDYNAKIEM."


O Tobie: http://www.youtube.com/watch?v=Ta6I3cNcLL8  - czy wierzysz?
:)


Calineczka - 2011-03-27 12:01:32

Wj 17,3-7 _ Ps 95,1-2.6-9 _ Rz 5,1-2.5-8 _ J 4,5-42


Bóg jest nieskończony również w pragnieniu naszej miłości.
(zasłyszane i zapamiętane)
:)



>>Wydawało mi się, że słyszę, jak Jezus mówi do mnie to samo, co powiedział do Samarytanki: „Daj mi pić!” Była to prawdziwa wymiana miłości; duszom dawałam krew Jezusa, Jezusowi ofiarowywałam te same dusze, ożywione Jego boską rosą. W ten sposób zdawałam się koić Jego pragnienie, a im więcej dawałam Mu pić, tym bardziej wzrastało pragnienie mej biednej duszy; On z kolei podawał mi to pragnienie jako najrozkoszniejszy napój swej miłości... (...)

Oto czego Jezus od nas oczekuje; nie potrzebuje On naszych dzieł, lecz jedynie miłości. Gdyż ten sam Bóg, który oświadcza, że nie musi nam wcale mówić, czy jest głodny, nie wahał się żebrać u Samarytanki o trochę wody. Był spragniony... Lecz mówiąc: „daj mi pić”, Stworzyciel domagał się właśnie miłości od swego biednego stworzenia. Był spragniony miłości... Ach! Czuję to bardziej niż kiedykolwiek: Jezusowi chce się pić. Pośród uczniów tego świata spotyka tylko niewdzięcznych i obojętnych, a pośród swoich, niestety, mało znajduje serc, które oddają Mu się bez reszty, które pojmują, jak czuła jest Jego nieskończona Miłość (...)


Jezus jest chory z miłości i daje do zrozumienia, że taką chorobę można uleczyć tylko miłością (...).

Nie kto inny jak „boski Żebrak miłości” prosi cię o gościnność, a mówiąc: „dziękuję”, prosi o jeszcze, w miarę jak otrzymuje coraz więcej (...)

Jezus tak bardzo potrzebuje miłości i odczuwa tak wielkie pragnienie, że oczekuje od nas bodaj kropli wody, by móc je ugasić. Ach, dawajmy Mu pić nie żałując... Kiedyś będzie umiał powiedzieć: „Teraz przyszła kolej na mnie” (...).

Zapomnienie... Wydaje mi się, że to właśnie sprawia Mu najwięcej przykrości! (...)

Życie jest często uciążliwe. Co za gorycz, lecz również — co za szczęście! Tak, życie kosztuje, z udręką rozpoczynamy nowy dzień. (...)

Gdyby przynajmniej czuć obecność Jezusa! Ach, bylibyśmy gotowi dla Niego na wszystko... Lecz cóż, wydaje się oddalony o tysiące mil, pozostajemy więc sami ze sobą. Nużące to towarzystwo, kiedy brakuje Jezusa! (...) Gdzież On jest? Dlaczego nie przychodzi z otuchą, wszak w Nim tylko mamy Przyjaciela? A On po prawdzie jest niedaleko, jeśli nie bardzo blisko. Spogląda na nas i żebrze o nasz smutek, o agonię. Potrzebuje ich dla innych, potrzebuje dla nas. Chce nas obdarzyć czymś wielkim, ma wobec nas ogromne ambicje! (...)

Och, ta cisza Jezusa, co za muzyka dla serca... Czyni siebie ubogim, abyśmy mogli okazać Mu miłość. Wyciąga do nas rękę, aby w radosnym dniu sądu, kiedy ukaże się w swojej chwale, mógł powiedzieć do nas te słowa: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego. Gdyż byłem głodny, a daliście mi jeść. Byłem spragniony, a daliście mi pić. Byłem bez domu, a przyjęliście mnie. Byłem chory, w więzieniu, a przyszliście mi z pomocą”. Powiedział tak sam Jezus i to On chce naszej miłości, żebrze o nią... Zdaje się, rzec można, na naszą łaskę i niełaskę. Nie chce niczego brać, nie otrzymawszy tego od nas, a ceni najmniejszą nawet rzecz(...) <<


św. Tereska od Dzieciątka Jezus

źródło:http://www.opoka.org.




http://www.youtube.com/watch?v=9dzq36Mz … re=related

:)

Calineczka - 2011-03-31 17:27:04

Ot, taki sobie przerywnik... ;)

W przedziale siedział jedynie stary ksiądz, który odmawiał brewiarz. Na jednej ze stacji wszedł młody chłopak o zaniedbanym wyglądzie. Włosy miał długie, dżinsy strasznie brudne, a buty wykoślawione. Z kieszeni wystawała mu gazeta zdecydowanie laicka i anty - kościelna. Kapłan ogarnął młodzieńca długim i wymownym spojrzeniem pełnym dezaprobaty. Chłopak usiadł i zaczął czytać swą gazetę. Po pewnym czasie podniósł głowę i spytał:

- Przepraszam księdza, co to jest "dyspepsja"?

Oto świetna okazja, by wygłosić mu kazanko, pomyślał ksiądz i głośno powiedział:

- Dyspepsja jest straszną chorobą, na którą zapadają osoby żyjące niewłaściwie, bez programu dnia, bez ideałów, ulegające różnym nałogom i nie pamiętające o tym, że jest Ktoś, Kto nas widzi i będzie nas kiedyś sądził.

Chłopak słuchał tych słów z zaciekawieniem, ale również z pewnym lękiem.

- Ach - powiedział wreszcie - tu napisano, że Papież cierpi na dyspepsję.


Każdy zauważa w innych to, co chce zobaczyć czy usłyszeć. Często tak bardzo zaprzątają nas własne myśli, że właściwie nie słyszymy bliźniego.

"Nie przeprowadza się sekcji ptaszka, by, znaleźć źródło jego śpiewu. Należy przeprowadzić sekcję własnego ucha"



(zasłyszane, autor nieznany)

;)


PS. A propos dyspepsji...  Dyspepsja to niestrawność, jest określeniem dyskomfortu lub bólu, który występuje w okolicach klatki piersiowej i nadbrzuszu, który odczuwany jest po spożyciu posiłku, ale czasem zdarza się, że pojawia się także bez spożycia jedzenia. Innymi objawami tej choroby są: nudności, zgaga, wzdęcia oraz odbijania. (źródło: http://www.medisa.pl)

Calineczka - 2011-04-03 13:30:35

1 Sm 16,1b.6-7.10-13a_Ps 23,1-6_Ef 5,8-14_J 9,1-41


Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.
(J 8,12b)



Dawno temu (a może wcale nie tak dawno) żyło sobie plemię w ciemnej, zimnej jaskini. Była tak zimna, że jej mieszkańcy aż płakali z zimna i ciągle na nie narzekali. l to wszystko, co w tej sprawie robili. Nic innego nie przychodziło im do głowy. Z jaskini dochodziły tylko smutne głosy, bo radość nie była znana jej mieszkańcom. W jaskini unosił się duch śmierci, ale ludzie o tym nie wiedzieli, bo nawet nie znali życia. Pewnego dnia zobaczyli w ciemności obcego przybysza, który się do niech odezwał tymi słowy:
— Usłyszałem wasze wołania. Wiem, jak jest wam zimno i ciemno. Pomogę wam.
Zaskoczeni jaskiniowcy zamilkli. Nikt nigdy im czegoś takiego nie zaproponował.
— Skąd mamy wiedzieć, że możesz nam pomóc? — zapytali.
— Zaufajcie mi — odpowiedział przybysz. — Mam to, czego potrzebujecie.
Jaskiniowcy spoglądali w ciemność na obcego, a on zaczął właśnie coś układać na ziemi. Co chwilę oddalał się, wracał i dalej coś układał.
— Co tam robisz?! — krzyknął jeden z zaniepokojonych mieszkańców jaskini.
Obcy nic nie odpowiedział.
— Co tam układasz?! — krzyknął głośniej inny jaskiniowiec, l znów nie było odpowiedzi.
— Odpowiedz wreszcie! — domagał się trzeci.
— Nie obawiajcie się. Powiedziałem, że mam to, czego wam potrzeba — odpowiedział, a potem pochylił się nad stertą leżącą u jego stóp i... zapalił ją. Drewno momentalnie się zajęło ogniem. Płomienie wyskoczyły w górę. Jaskinię wypełniło światło.
Przestraszeni jaskiniowcy cofnęli się i odwrócili od ognia.
— Zgaś to! — krzyczeli. — Nie chcemy na to patrzeć, to boli.
— Na początku światło zawsze razi w oczy, ale potem pomaga — odpowiedział przybysz. — Zbliżcie się. Ból wkrótce minie.
— Ja się na pewno nie zbliżę — powiedział jeden z mieszkańców jaskini.
— Ani ja — rzekł drugi. — Tylko głupiec może ryzykować patrzenie na coś takiego.
— Czyżbyście woleli nadal tkwić w ciemności i zimnie? — pytał przybysz, stojąc obok ognia. — Nie wierzcie obawom. Uwierzcie w światło.
Ludzie stali w małych grupkach, zasłaniali oczy i milczeli. A przybysz stojący obok ogniska zapraszał:
— Tutaj jest ciepło, chodźcie, zobaczcie sami.
— On ma rację — odezwała się z tyłu jedna z mieszkanek jaskini i zaczęła przesuwać się w kierunku ognia. — Teraz naprawdę jest cieplej. Mogę nawet otworzyć oczy i widzę — radośnie ogłosiła pozostałym, wstąpiwszy w pierścień światła. — O, jak tu ciepło — zachęcała, czując, jak opuszcza ją zimno. — Chodźcie tutaj, wszyscy! Też poczujecie to ciepło — zapraszała.
— Zamilcz, kobieto! — krzyknął jeden z jaskiniowców. — To szaleństwo. Nawet nie próbuj nas do tego namawiać. Zostawcie nas i weźcie swoje światło ze sobą. Kobieta spojrzała na przybysza i zapytała:
— Dlaczego oni nie chcą podejść?
— Wybierają zimno, bo tylko to znają — odpowiedział obcy. Dlatego wolą pozostać w zimnie i ciemności. Nie znają światła, więc się go boją.
— l będą tak dalej żyli, w ciemności? — zapytała.
— Tak, będą żyli w ciemności — odpowiedział. Kobieta zamilkła, po czym zaczęła na przemian patrzeć a to w ciemność, a to na przybysza.
— Czy zamierzasz opuścić ognisko? — zapytał. Kobieta po chwili zastanowienia odpowiedziała:
— Nie. Nie mogłabym już ścierpieć tego zimna. Po chwili dodała:
— Ale nie mogę też znieść myśli, że mój lud nadal pozostaje w ciemności.
— Nie musisz — powiedział przybysz, sięgając do ogniska po rozpalony patyk. — Weź to i zanieś swojemu ludowi. Powiedz im, że to jest światło, że jest go jeszcze więcej, że światło daje ciepło. Powiedz im, że światło jest wszystkim, czego pragną.
Kobieta wzięła mały płomyk i wstąpiła między cienie jaskini.


(opracowane przez A.S. na podstawie tekstu nieznanego autora")

*

Maryjo, matko Miłosierdzia,
Ty pierwsza przyjęłaś i pielęgnowałaś w Sobie to Światło,
którym jest Twój Syn, Jezusa Chrystus,
Światłość przewyższające wszelką światłość,
i z Nim szłaś przez życie, aż pod Krzyż,
aby tam zostać naszą Matką,
Matką wszystkich ludzi...

Prosimy Cię , módl się za nami,
abyśmy potrafili zwycięsko przechodzić
przez mroki życia i niepokoje codzienności
niosąc światu płomień światła wiary, nadziei i miłości,
a pielgrzymując drogą pokoju, zaufania, prawdy i miłości
donieśli go aż po sam Boży tron.
Amen.


:)

http://www.youtube.com/watch?v=YIvFQ3Jwdpk


Calineczka - 2011-04-10 12:21:45

Ez 37,12-14 _ Ps 130,1-8 _ Rz 8,8-11 _ J 11,1-45


Ja jestem zmartwychwstanie i życie, kto we Mnie wierzy, nie umrze na wieki.


(J 11,25a.26)



*



Daję wam dar nadziei
mocniejszej niż
śmierć
grzech
nienawiść

daję wam dar wiary
odsuwającej kamienie tego świata

daję wam dar miłości
ogarniającej każdego

bo za każdego przeszedłem drogę

od śmierci do życia


(Marzena Staszewicz)


*

http://www.youtube.com/watch?v=ofhwnXA_mxQ

Calineczka - 2011-04-13 06:38:38



"Powiedz Mi coś, co by zachwyciło moje serce".

- Panie, gdybym Cię zachwycała, byłoby to przecież dzięki Twoim darom!

-"Moje dary, przechodzące przez twoją wolę, podobają Mi się jako pochodzące od ciebie.
Kochać Mnie. Ale czynić to czy tamto, nie ma to wielkiego znaczenia.
Szukaj. Szukaj Mnie: to Mi sprawia taką przyjemność!...
Bierz ze Mnie aby dawać."


(G. Bossis, On i ja)

:)

Calineczka - 2011-04-17 11:57:47

Iz 50,4-7 _ Ps 22,8-9.17-20.23-24 _ Flp 2,6-11 _ Mt 26,14-27,66


Oto Twoja Ofiara we mnie
Dokonuje się nieustannie
Cierpisz we mnie
Umierasz we mnie
Krzyżuję Cię w sobie
I wciąż Zmartwychwstajesz
Misterium mojego życia
To Misterium Twojej Ofiary we mnie
Misterium mojego życia
To Misterium
Twojej Mszy
Nieustannego Dziękczynienia
Nieustannego Przebaczenia
Nieustannej Ofiary
Nieustannego Umierania
Nieustannego Zmartwychwstania
Nieustannie
Niezmierzonej
Niezmęczonej
Miłości
Misterium mojego życia
To Misterium
Twojej Miłości
We mnie
To Misterium Życia Twojego
W moim
To Ty we mnie
A ja w Tobie
Amen
Alleluja
!


(Zadumania Eucharystyczne, s. Ewa Orzechowska)


:)

Calineczka - 2011-04-21 21:54:00

Eucharystia to jest przede wszystkim ta świadomość: 
jestem miłowany, ja jestem miłowany. 
Ja, taki jaki jestem.


(Jan Paweł II)



                                           
        Pewnego razu była sobie Miłość. Mieszkała w domu usłanym gwiazdami i przyozdobionym promykami słońca. Nadszedł dzień, w którym Miłość zapragnęła piękniejszego mieszkania. Czyż nie dziwny pomysł jak na Miłość?
        I uczyniła ziemię, a na ziemi uformowała ciało i tchnęła w nie życie. Żywą istotę, którą stworzyła na swoje podobieństwo, nazwała człowiekiem. W nim to, we wnętrzu jego serca, Miłość zbudowała sobie dom: malutki, ale pełen życia; niezaspokojony, wciąż niespełniony, tak jak sama Miłość. Tak oto Miłość zeszła do ludzkiego serca i wcisnęła się tam cała, aby w nim zamieszkać. Tam – w samym środku.
         Ale któregoś dnia człowiek zaczął zazdrościć Miłości. Zapragnął przywłaszczyć sobie dom, w którym ona zamieszkała. Chciał go mieć tylko dla siebie i czerpać radość, płynącą z mieszkania Miłości.
        Człowiek wyrzucił z serca Miłość! Zaczął więc napełniać swoje serce wszystkimi bogactwami tego świata. Ono jednak wciąż pozostawało puste. Nawet wszystkie skarby ziemi nie wypełniły owej pustki. Smutny człowiek zdobywał w pocie czoła pożywienie. Wciąż był głodny, a serce jego pozostawało okrutnie puste.
        Pewnego dnia człowiek postanowił podzielić się własnym sercem z innym stworzeniem żyjącym na ziemi. Dowiedziała się o tym Miłość. Przyoblekła się w ciało, aby podbić serce człowieka. Lecz człowiek rozpoznał Miłość i przybił ją do krzyża. I dalej w pocie czoła trudził się, aby zdobyć pożywienie.
        Wtedy Miłość przybrała postać pokarmu. Przemieniła się w chleb i pokornie czekała. Kiedy zgłodniały człowiek go zjadł, Miłość powróciła do swego domu, do serca.
        Odtąd serce człowieka jest pełne życia, bo życie – to Miłość.


(Legenda o Miłości)

:)

Calineczka - 2011-04-22 21:11:35

Nie dane było Barabaszowi wypoczywać w cieniu figowego drzewa. Jak żywa stała mu przed oczyma, jakże wymowna w swoim wyrazie, twarz skazańca. Jakaś myśl nie dawała mu spokoju, że powinien coś dla niego uczynić. – Ale co? Pytał samego siebie. Niechaj pomogą Mu ci, których leczył i uzdrawiał, dla mnie On nic nie uczynił.

Barabasz myślał, że tą konkluzją rozproszy wszystkie swoje wątpliwości i pozbędzie się natarczywych myśli. Ale czuł, że im więcej chce zapomnieć o Jezusie z Nazaretu, tym bardziej zmuszany jest o Nim myśleć. Tak i teraz nowe pytania i wątpliwości zaczęły go nurtować.

- Czyż On naprawdę nic dla mnie nie uczynił?...

Przecież, gdyby nie On, krzyż naprawdę by mnie nie ominął. On jest Synem Bożym i dobrowolnie zgodził się za mnie umrzeć; przecież, gdyby siłą Go do tego zmusili, jako Syn Boga, umiałby się obronić przed swoimi oprawcami. Tak! Ta niebiańska dobroć płynąca z Jego oblicza przemawia za tym. Z jakim On smutkiem patrzył na mnie, zupełnie bez nienawiści; przecież to wybór mojej wolności przeznaczył Go na śmierć. To tak jakbym ja pozbawił Go życia. Tak wiele złego uczyniłem ludziom swoimi uczynkami, zasłużyłem na śmierć. Teraz On dźwiga krzyż na swoich ramionach i wkrótce umrze. Nie! To nie do pojęcia! Ci ludzie są ślepi! Ja powinienem Go ratować, wytłumaczyć im, że to mnie powinni ukrzyżować!....

Przeraził się własnych myśli. Nie! nie! Nie mogę tego uczynić, powtarzał, próbując zagłuszyć głos sumienia. Tak, w momencie decyzji zabrakło mu odwagi. Zbyt wielką wartość miała dla niego upragniona wolność, nawet gdyba miała być niezasłużona i okupiona krwią niewinnego człowieka. Zbyt wielką wartość miał dla niego wypoczynek w cieniu figowego drzewa, aby nawet w imię sprawiedliwości mógł zgodzić się na straszną śmierć krzyżową. Barabasz potępiał siebie za tę chwilę słabości, która była chwilą szczególnych wyznań, dlatego postanowił mocniej trzymać na wodzy swoje serce. Czas upływał, a Barabasz już bardziej spokojny, ciągle jeszcze nie mógł pozbyć się wszystkich swoich wątpliwości. Niełatwo jest przecież ludzkiej istocie wystąpić przeciw sprawiedliwości i prawdzie. Niełatwo jest zdusić w człowieku głos sumienia, bo nie można oszukiwać siebie i żyć w ciągłym zakłamaniu.

Nagle, w środku dnia ciemności poczęły ogarniać ziemię. Zerwał się silny wiatr i ziemia zatrzęsła się. Barabasz skrył się za pniem figowego drzewa przed tumanem kurzu i piasku. Drzewo trzeszczało niebezpiecznie, gnąc się pod naporem wiatru. Potworny strach padł na wszystkich dookoła. Udzielił się on i Barabaszowi. – Więc skazaniec jest naprawdę Synem Bożym!... Zerwał się na równe nogi i pędem ruszył ku miastu. Wpadł na ludzi, którzy w panice i z krzykiem biegli w ciemnościach. Barabasz chwycił jakiegoś człowieka za ramię i potrząsając nim, krzyczał mu do ucha: – Gdzie On jest?! Co zrobili z Jezusem!? Muszę Go ratować!... Ale tamten odparł: – Za późno! Za późno! Już Go ukrzyżowali na Golgocie! Już skonał! Barabasz bezradnie opuścił ręce. Stał chwilę pośrodku drogi, nie zwracając na ostry, bijący go po twarzy wiatr. Po chwili odwrócił się, podniósł z ziemi ułamaną gałąź i podpierając się nią w ciemnościach, wolno posuwając się drogą, opuszczał miasto.

Na progach domów strwożone twarze odprowadzały dziwnego wędrowca i zdawały się pytać: – Dokąd zdążasz wolny Barabaszu?

Podobne pytanie możemy skierować bezpośrednio do nas samych. To dla nas był przygotowany ten krzyż. A teraz zadaje on tobie i mnie pytanie: Dokąd zdążasz?... Czy dalej chcesz żyć jak Barabasz?

Niechaj to pytanie nie pozostanie bez odpowiedzi, ale myśląc o naszym aktualnym życiu i zbawieniu, zróbmy rachunek sumienia i dokąd nie jest za późno – przyjdźmy do naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa i z Jego imieniem, w mocy Jego krzyża – zacznijmy nowe życie.



(autor nieznany)

Calineczka - 2011-04-23 18:43:19

Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył Otchłań.

Idzie, aby odnaleźć pierwszego człowieka, jak zgubioną owieczkę.

Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; aby wyzwolić z bólów niewolnika Adama, a wraz z nim niewolnicę Ewę, idzie On, który jest ich Bogiem i synem Ewy.

Przyszedł więc do nich Pan, trzymając w ręku zwycięski oręż krzyża. Ujrzawszy Go praojciec Adam, pełen zdumienia, uderzył się w piersi i zawołał do wszystkich: "Pan mój z nami wszystkimi!" I odrzekł Chrystus Adamowi: "I z duchem twoim!" A pochwyciwszy go za rękę, podniósł go mówiąc:

"Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus.

Oto Ja, twój Bóg, który dla ciebie stałem się twoim synem. Oto teraz mówię tobie i wszystkim, którzy będą twoimi synami, i moją władzą rozkazuję wszystkim, którzy są w okowach: Wyjdźcie! A tym, którzy są w ciemnościach, powiadam: Niech zajaśnieje wam światło! Tym zaś, którzy zasnęli, rozkazuję: Powstańcie!
Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, wyjdźmy stąd! Ty bowiem jesteś we Mnie, a Ja w tobie, jako jedna i niepodzielna osoba.

Dla ciebie Ja, twój Bóg, stałem się twoim synem. Dla ciebie Ja, Pan, przybrałem postać sługi. Dla ciebie Ja, który jestem ponad niebiosami, przyszedłem na ziemię i zstąpiłem w jej głębiny. Dla ciebie, człowieka, stałem się jako człowiek bezsilny, lecz wolny pośród umarłych. Dla ciebie, który porzuciłeś ogród rajski, Ja w ogrodzie oliwnym zostałem wydany Żydom i ukrzyżowany w ogrodzie.

Przypatrz się mojej twarzy dla ciebie oplutej, bym mógł ci przywrócić ducha, którego niegdyś tchnąłem w ciebie. Zobacz na moim obliczu ślady uderzeń, które zniosłem, aby na twoim zeszpeconym obliczu przywrócić mój obraz.

Spójrz na moje plecy przeorane razami, które wycierpiałem, aby z twoich ramion zdjąć ciężar grzechów przytłaczających ciebie. Obejrzyj moje ręce tak mocno przybite do drzewa za ciebie, który niegdyś przewrotnie wyciągnąłeś swą rękę do drzewa.

Snem śmierci zasnąłem na krzyżu i włócznia przebiła mój bok za ciebie, który usnąłeś w raju i z twojego boku wydałeś Ewę, a ta moja rana uzdrowiła twoje zranienie. Sen mej śmierci wywiedzie cię ze snu Otchłani. Cios zadany Mi włócznią złamał włócznię skierowaną przeciw tobie.

Powstań, pójdźmy stąd! Niegdyś szatan wywiódł cię z rajskiej ziemi, Ja zaś wprowadzę ciebie już nie do raju, lecz na tron niebiański. Zakazano ci dostępu do drzewa będącego obrazem życia, ale Ja, który jestem życiem, oddaję się tobie. Przykazałem aniołom, aby cię strzegli tak, jak słudzy, teraz zaś sprawię, że będą ci oddawać cześć taką, jaka należy się Bogu.

Gotowy już jest niebiański tron, w pogotowiu czekają słudzy, już wzniesiono salę godową, jedzenie zastawione, przyozdobione wieczne mieszkanie, skarby dóbr wiekuistych są otwarte, a królestwo niebieskie, przygotowane od założenia świata, już otwarte".


                                     (Starożytna homilia na Świętą i Wielką Sobotę)   

Calineczka - 2011-04-24 10:18:49

Alleluja, Pan Zmartwychwstał!


"Otwórzcie serce Chrystusowi Ukrzyżowanemu i Zmartwychwstałemu,
który przychodzi do Was z darem pokoju!
Tam, gdzie przychodzi Zmartwychwstały, tam wraz z Nim przychodzi prawdziwy pokój.
Niech zapanuje w każdym ludzkim sercu, tej głębokiej przepaści,
którą niełatwo uczynić zamieszkałą”.

  (Jan Paweł II)

:heart:

Waraz z porankiem Zmartwychwstania nowa wiosna nadziei przychodzi na świat.
Niech towarzysząca temu niewysłowiona radość opromienia każdego z nas,
napełnia nasze serca ciepłem Bożej miłości
i nadaje sens naszym wszelkim naszym działaniom!

Alleluja!
Pan Zmartwychwstał!
Prawdziwie Zmartwychwstał!



http://www.youtube.com/watch?v=86esuoIivFY
:)

Calineczka - 2011-05-06 21:40:18

WIELKA WYGRANA….



Brawa nie milkły. Ktoś rzucił na trumnę trzy goździki. Schylił się, by je podnieść i w tym momencie otworzył oczy. Budzik musiał dzwonić już dobrych parę minut. Matka stała nad nim z szarą twarzą.

„Spóźnisz się na trening - powiedziała.  - Wychodzę, wyrzuć śmieci.”

Miał dla siebie najlepsze 15 minut. Sam w domu. Bez jazgotu rodziców, wzajemnych oskarżeń, wyrzutów.
W duchu przyznawał rację raz matce, raz ojcu, ale pilnował się, by głośno nie wyrażać własnych opinii. Przecież wszystkie te pretensje rodziło życie: beznadziejnie szare, bez perspektyw. W czasie tych kłótni przynosił się myślą do tych dni, które były jak sen, a które jak dotąd powracały już tylko w snach Marcina: eleganckie hotele, uśmiechnięte hostessy, telefony od sponsorów, agenci z konkurencyjnych klubów.

„Jeszcze nie czas” - powtarzał trener. Ale Marcin już rozumiał, że może być kimś, że ten kolorowy świat może być jego światem, gdy otworzą się przed nim stadiony. Wszystko zależy od siły jego mięśni, płynności ruchów, zwinności ciała. Więc ćwiczył, ćwiczył, ćwiczył. Do utraty tchu. Jeżeli było mu czegoś brak, to szarych oczu Julity. Tych godzin, gdy brali się za rękę i biegli na Górkę-Bzdurkę. Tak ją nazwała Julita. Byt to stromy zadrzewiony pagórek, dawna hałda, daleko od osiedla, o której zapomniały nawet bezpańskie psy. Trzeba było trochę wysiłku, żeby się tam wdrapać. Wbiegali lekko niesieni wiatrem i marzeniami. Zaczynali chaotyczne zwierzenia od codziennych bzdurnych zdarzeń - stąd Bzdurka-Górka, potem już snuli swoje Wielkie Plany. Julita kończyła technikum rok przed nim. Była najlepsza w klasie. Jej Dyrektor wyjeżdżał w Bieszczady - dobiegała końca budowa szkoły pod Leskiem. Proponował jej pracę i mieszkanie.

„Pobierzecie się - mówił - i będziecie na swoim.”

Dla Marcina znajdzie się zajęcie w warsztatach. Będziecie patrzeć w gwiazdy, noce w Bieszczadach są piękne... Odtąd na swojej górce mówili tylko o tym:

„Będziemy mieć synka i córeczkę! Nie, dwóch synów, muszę mieć kumpli”- przekomarzał się Marcin. 

„To dwóch synów i dwie córeczki.”- rozpędzała się Julita. 

„Chłopcy będą rąbać drzewo! A dziewczynki robić zielnik! I będą mieć słońce w oczach! Przed szkołą wielkie połoniny, za szkołą ściana lasu. A za rok, dwa, zbudujemy własny dom. I kupimy owce. Dziewczynki będą robić swetry! A chłopcy chodzić na polowanie!”

„Tylko nie na polowania” - protestowała Julita. „Piąte: Nie zabijaj. ”

I patrzyła na Marcina oczami łagodnymi jak sarna, aż zgadzał się na wszystko. Wtulał twarz w jej ramię pachnące miodem i powietrzem. I wracał do domu na kolację rozmarzony, szczęśliwy. A w domu ojciec powtarzał co wieczór:

„Liczą się tylko pieniądze, masz szmal, jesteś kimś. Zobacz, co zrobiłem z twojej matki. Pamiętaj synku, z takiej nory jak nasza szybko ucieka szczęście.”

„To nie tak - zaprzeczała matka - nie widziałaś tego szczęścia obok siebie, bo przeliczałeś je na zielone papierki. Zaglądałeś pod materace sąsiadów i złość cię zżerała, że mają więcej. To z tej złości się rozpiłeś, i nikt cię już nie chciał w pracy” - unosiła się.

„Szczęście to nie te papierki, to nie tego nam zabrakło.”

Kręciła uparcie głowę przekonując przez lata ojca, syna, samą siebie. Z czasem przycichła i mówiła już tylko o grzybie na suficie, długich i zepsutych kranach.

Marcin nie chciał takiego życia. Nawet z Julią. Bał się, że na jej twarzy zobaczy po latach te same zmarszczki smutku, które wyżłobiły twarz matki. Kiedy trzymali się za ręce wszystko było proste i piękne. Jak na ślubnym zdjęciu rodziców. To na to zdjęcie nad stołem popatrywał ojciec w czasie niedzielnych obiadów.

„Cała byłaś w skowronkach” - mówił, a na policzkach mamy pojawiały się znów dwa dołeczki, takie same jakie, jakie urzekły go u Julity już na pierwszej randce.

Po uroczystej niedzielnej sumie siadywali we troje przy wykrochmalonym obrusie, lśniły wyjmowane raz na tydzień z szuflady srebrne sztućce, które po każdym posiłku mama czyściła starannie sidolem.
Najpierw ojciec przestał chodzić do kościoła. Unikał spotkania z sąsiadami, potem Marcin wykręcił się od wspólnych obiadów, wreszcie mama oświadczyła z determinacją: Trzeba coś sprzedać na życie.
„W komisie, mogą przyjąć sztućce, i tak nie są już potrzebne.”

Odtąd nikt już nie otwierał szuflady, na którą mama popatrywała jak na wieko trumny, gdzie pogrzebała nadzieje. Wtedy przed Marcinem pojawiła się szansa: sport. Niezwykły talent - mówili zgodnie trenerzy i kiwali z niedowierzaniem głowami.

„Zajmiemy się tobą, stary, ale pamiętaj: odtąd nie masz domu, kolegów, dziewczyny, masz tylko Klub. To jest twoja przyszłość i tego się trzymaj.”

Śrubowali tempo bezlitośnie. Szybciej, szybciej, szybciej.

„Już nie mogę” - wybuchał czasem, ocierając pot jednym z miękkich ręczników, które matka długo głaskała, gdy je przyniósł pierwszy raz do domu.

„Nie ma, nie mogę” - rzucali przez zaciśnięte zęby.

„Wiesz, ile w ciebie zainwestowaliśmy? Jak to zwrócisz, jeśli nie wynikami? „

Czuł się wtedy jak w pułapce. Wreszcie przyszła z Warszawy decyzja: będzie w składzie reprezentacji. To tam poznał smak sukcesu. Smak luksusu. Tam poczuł, że coś z tego ma i on sam, nie tylko Klub. Oprócz medalu, pierwsze duże pieniądze. Wyjmował je w domu drżącymi rękami, potem patrzył, z jakim wyrazem oczu przeliczał je ojciec. Czy dostrzegł wtedy niepokój w oczach matki? Nie dzieliła ich radości.

„Nie piszesz do Julity” - spytała jakby bez związku.

Julita. Gdy trzymał na dworcu jej rękę powiedziała:

„Wybrałeś. Dlaczego nie dowierzam, że tracę Cię na zawsze?”

Wspomnienie tych słów powodowało uścisk w gardle. Nawet wtedy gdy dziewczyny przybiegały po autografy. Czasem profil którejś z nich, podobny z daleka gest przypominał mu Julitę. Mimo tych słów na dworcu nie napisała ani razu. Wiedział, że jest sama. Zawsze gdy ktoś o tym wspomniał, czuł jakąś przelotną radość. Ale nigdy nie poprosił o jej adres. Listy? „To dziecinada” - przekonywał sam siebie.

Potrzebował oczu Julity. Pod ich spojrzeniem czuł się kimś lepszym, jakby widział coś, czego nie umiał nazwać. Jakieś światło. Trzeba zapomnieć. Cóż bym tam robił, wśród tych bezkresnych jarów, bez świateł stadionów? Kto podawałby mu trampki? Kto ze stoperem w ręku krzyczałby "Jesteś wielki"! Pewnego dnia pojawił się na osiedlu mały czarny chłopak. Długo byt przedmiotem drwin. Przezwali go Inostraniec, jakby imię Matti było dla niego za dobre. Gdzieś tam, w dalekim kraju z którego musiał uciekać odwiedzał sportowe bale. Tęsknota została. Znalazł więc odwagę, by mimo drwin pojawić się w Klubie. Drwiny ustały na bieżni. Osiągnął czas jaki Marcin wypracował po roku. Był jak iskra. Zapamiętał oczy swojego trenera, gdy patrzył na Mattiego. Znał to spojrzenie. Następnego dnia byli już działacie z Warszawy. Nikt się nie zdziwił, że zakwalifikowali Mattiego na zgrupowanie. Obóz potwierdził talent przybysza.

„Nie dam się temu dzikusowi” - mówił sobie.

Zwycięstwo to nie tylko sprawa talentu. To dyscyplina, lata pracy, taktyka, doświadczenie. Nikt jeszcze nie przekreślił jego szans. Na zawody w Warszawie decyzją władz sportowych, wystawiono ich dwóch. Te zawody byty ostatnim progiem przed olimpiadą. Matti miał być raczej ich atrakcją niż pewniakiem. Odkryciem małego klubu, może zwycięzcą za parę lat.

„Ale jeszcze nie dziś” - mówił trener.

„Jeszcze nie dziś” - powtarzał Marcin, ale nie byt już siebie pewny.

Ojciec ożywiony jak przed laty wyznał na zapas:

„Syn olimpijczyk! To mi odejmie dziesięć lat i garb nieudanego życia.”

Matka wzdychała:

„Wycisną z ciebie wszystko i wyrzucą, gdy nie będziesz potrzebny. Jesteś wart więcej niż twoje wyniki.”

Jednak gdy wkładał nowy kolorowy dres patrzyła na niego z podziwem.

„Co ty tam wiesz mamo” - mówił ni to do niej, ni do siebie, ale po nocach coraz rzadziej śniły mu się brawa na podium i kwiaty w rękach kibiców. Raz nawet obudził się z krzykiem.

I przyszedł ten dzień. Trybuny wypełnione do ostatniego miejsca. Krótki masaż. Rozgrzewka. Napięta twarz trenera. Wesołe oczy Mattiego, gdy mówił łamaną polszczyzną:

„Rozlusznij sze Stary, ja jeszcze nie miecz szans, mosze kiedyś, jesztesz najlepszy, jak nie wierzysz w siebie, nerwy cze wykończą.”

Był w tym wyznaniu szczery, ale Marcin nie słuchał. Patrzył gdzieś dalej, jakby dokonywał bilansu swoich strat i zysków. Tłum już skandował niecierpliwie.

GWIZDEK. START. UCIEKAJĄCA BIEŻNIA i... DZIWNIE ROZMAZANA LINIA METY! ...

Wokół niego pusto. Biegnący z gratulacjami mijają go i zatrzymują się wokół czarnej sprężystej sylwetki. Wszystkie ręce próbują dotknąć zwycięzcy. To Matti będzie dziś tematem dnia. Tłum ma nowego idola! Dlaczego nie czuł goryczy porażki? Odwraca twarz od tablicy, na której za chwilę pojawią się wyniki. Idzie w stronę szatni lekki. Jakby wyzwolony. Z rozmazanych linii sylwetek wyłania się kontur jakiejś postaci. Biegnie ku niemu szybko, coraz szybciej. Złudzenie? Nie! To ona, ona naprawdę. Już trzyma jej ciepłą rękę. W szarych oczach ten sam spokój, ta sama słodycz. Przymyka powieki.

„Julia” - szepcze chaotycznie!  „Jak mogłem?!”

„Nie mów nic. To wszystko nieważne! Znajdziemy naszą nową Górkę-Bzdurkę!”

Niezauważeni przez nagle obcy tłum idą powoli ku bramie stadionu.

„Wygrałem” - mówi Marcin.


(Zasłyszane, autor nieznany)



Serdecznie wszystkich pozdrawiam  :)

Calineczka - 2011-05-29 17:37:14

Dz 8,5-8.14-17 _ Ps 66,1-7.16.20 _ 1P 3,15-18 _ J 14,15-21



W Nim jest moja nadzieja
I wierność moja jest
Łzy moje w Sercu zbiera
I miłość Swoją tchnie...
Dzielić z Nim swe wygnanie
Moją radością jest
Niechże Go doświadczanie
Nocy przynosi dzień...
On jest w mym sercu pieśnią
On mego życia sens
Z Nim przetrwam wszelkie burze
Bo On Zwycięstwem jest!


:)

Calineczka - 2011-06-19 15:17:29

Wj 34,4b-6,8-9 _ Ps: Dn 3,52-56 _ 2Kor 13,11-13 _ J 3,16-18


Niedziela Trójcy Przenajświętszej



http://img600.imageshack.us/img600/1072/trojcaswieta.jpg



Medytacja ikony Trójcy Przenajświętszej św. Andrzeja Rublowa


 
Na ikonie możemy zauważyć trzy poziomy, którym pomału się przyjrzymy. Pierwszy to scena biblijna – wspólnota Trzech, których spotkanie odwołuje się do wizyty Trzech Aniołów u Abrahama. Abraham siedzący obok swego namiotu pod dębami Mamre, zaprasza przechodzących Aniołów, aby odpoczęli u niego i odświeżyli się. Z tyłu na ikonie widzimy dom Abrahama, dęby Mamre, pod którymi usiedli sobie Goście i górę, której obecność trzeba odnieść do miejsca gdzie miał być złożony na ofiarę Izaak; na stole posiłek przygotowany przez Abrahama. Kiedy czytamy to opowiadanie w Księdze Rodzaju (Rdz. 18), zadziwia nas brak precyzji w określaniu postaci. Raz chodzi o Jahwe, raz o trzech mężczyzn, to znów o aniołów. Przechodzi się płynnie od liczby pojedynczej do mnogiej. Dzieje się tak, ponieważ mamy do czynienia z tajemnicą Bóg jeszcze nie objawił się jako Wspólnota. To świadectwo trwałego zjednoczenia i żywej komunii Ojca, Syna i Ducha Świętego, wobec której język i ludzkie rozumowanie staje się niewystarczalne, język gubi się.

Trzej Goście tworzą Wspólnotę Nieba dającą się człowiekowi. To drugi poziom ikony. Dom Abrahama staje się Kościołem, dęby Mamre drzewem krzyża, tajemnicza góra Taborem – miejscem objawienia się chwały Boga, posiłek Eucharystią. Trzej Aniołowie Osobami Bożymi. Oni rozmawiają między sobą, a tematem ich rozmowy mogą być słowa z Ewangelii św. Jana (3,16): Bóg tak umiłował świat, że dał swojego Jednorodzonego Syna.

Trójca Święta jest tajemnicą, do której się zbliżamy, ale nigdy nie zdołamy Jej poznać do końca, to trzeci poziom ikony: Trójca, do której dążę. Poszczególne Osoby na pierwszy rzut oka są absolutnie do siebie podobne, a jednak niezaprzeczalnie różne. Są równocześnie młodzi: świeżość rysów, elegancja twarzy i ciał, ale i wiekowi: głębia spojrzeń jakby bez wieku. Nieskończenie szczęśliwi: pogoda, pokój, ład harmonia, a zarazem okryci cieniem smutku, dyskretnego niepokoju. Tak samo są jednocześnie nieruchomi, ale jakby w ruchu, w ciszy, ale i w rozmowie. Zadziwiają ogromem majestatu, ale i niezwykłą pokorą. W tej wspólnocie każdy ma określone miejsce i zadanie. Jednoczy ich ta sama władza, całkowite podobieństwo: czerwona berło – laska w dłoni każdego Anioła. Trzej Aniołowie prowadzą rozmowę – dialogują. Możemy jedynie domyśleć się niewyczerpanej głębi tej rozmowy, wzajemnej wymianie miłości, komunii życia. Ta rozmowa – to pragnienia Ojca, Syna i Ducha, aby każda ziemska wspólnota odzwierciedliła tę jedność trynitarną.

Przyjrzymy się teraz poszczególnym osobom. Popatrzmy na tego, który najsilniej przyciąga wzrok: Anioł pośrodku to Jezus Syn Wcielony. Siedzi sam po swojej stronie stołu, pod płodnym drzewem krzyża, które już dosięga Jego ramion. Kapłańska stuła przewieszona przez ramię stanowi szczegół, który identyfikuje Go bez cienia wątpliwości. Z Trójcy tylko Syn jest Arcykapłanem. Jego ręka jest gotowa do wzięcia naczynia, kielicha cennej krwi, która za wielu będzie wylana. Jego ciało okryte jest purpurową tuniką i niebieską szatą. Dwa kolory: czerwony i niebieski to dwie natury Jezusa: Boska – kolor niebieski i ludzka, odkupiona Jego krwią – kolor czerwony. W odróżnieniu od pozostałych Aniołów tylko Jego wierzchnia szata jest niebieska, gdyż to On, Syn Boży, objawił nam życie Boga, uzewnętrznił je. Na ikonie widać, że Syn już spełnił swoją misję, widać, że wraca po długiej i trudnej wędrówce: Jego szata i tunika są nieuporządkowane, jakby trochę zniszczone, sama tunika podarta na prawym ramieniu, szata, jakby porozrywana, opada i jest podtrzymywana dłonią. Na Jego ziemski pobyt wskazuje również miejsce za stołem, prawdopodobnie bez podnóżka oraz jego postać znajdująca się po stronie stworzenia symbolizowanego przez dom, górę i drzewo. Z nieskończoną czułością nasz środkowy Anioł patrzy na Anioła z lewej: Ojca, lgnąc nadal do Jego woli. Syn wraca do Ojca, ku Niemu kieruje swój wzrok, to spotkanie po ukończonej misji: Ojcze wykonało się. Ich jedność i moment powitania symbolizują złączone skrzydła. Możemy również zauważyć gest podnoszenia się Syna z ziemskich barłogów ku niebieskim wyżynom. Anioł z prawej: Duch Święty, niejako Go obejmuje, jakby chciał Go popchnąć ku Ojcu. Sam Syn błogosławi Duchowi, którego misja dopiero się rozpoczyna.

Cyrkulacja miłości prowadzi nas ku Aniołowi z naszej lewej strony. Zdaje się być najważniejszy, gdyż to właśnie w Jego stronę kierują wzrok i pochylają głowę pozostałe postacie. Przyciąga Jego powaga, stałość, stabilność, godność, majestat. Wszystko skłania do rozpoznania w Nim Ojca Jezusa, a więc i Ojca naszego. Ojciec posyła nam Syna, a czyni to wskazując na kielich, życie, które za nas ofiarował. Kolory Jego szaty bardzo nieokreślone to róż, czerwień, lila i niebieski intensywny na piersi i prześwitujący na reszcie ciała. Ten mały skrawek niebieskiej tuniki to część tajemnicy, jaką nam Objawił Syn o Ojcu. Wszystkie pozostałe kolory mają bardzo słabe natężenie, szaty są prawie przezroczyste, bo Ojciec jest niewidzialny, Ojca można zobaczyć tylko w Synu. Oto, dlaczego Jego twarz odbija szczegół po szczególe, twarz Syna, chociaż podkreślając Jego władzę. Jest przecież Bóstwem i Miłością w ich źródle. Kontemplujemy Ojca. Ukazuje On nam Syna, w którym wszystko nam darował! Odkrywamy również w geście ręki Ojca misję, jaką nam powierza. Przyjmijmy sercem całą ludzkość, ten świat, który Ojciec tak umiłował, że dał swojego Syna.

Anioł po naszej prawej stronie to oczywiście Duch Święty. Zwróćmy najpierw uwagę na Jego wyjątkowo dyskretną postawę. Można by powiedzieć, że się chowa, delikatnie wycofuje się. Postawa ukrywania siebie skłania do twierdzenia, że spomiędzy trzech Aniołów ten jest najbardziej kobiecy. Pasuje to doskonale do Ducha, zwłaszcza, że wyraz, który Go określa po hebrajsku jest rodzaju żeńskiego. W ten sposób możemy dojrzeć w wycofującym się Aniele, dyskretną obecność Maryi, Oblubienicy Ducha Świętego. Jego postać przypomina Maryję z ikony Zwiastowania wykonaną przez Rublowa kilka lat wcześniej. Jego szata jest zielona, jak roślinność, która pokrywa ziemię. Ta zieleń jest bardzo intensywna, podobnie jak czerwień szaty Jezusa, uzupełniając wielkość miłości Boga, która na wzór roślinności rozkwitnie na ziemi. Nasz Anioł zdaje się jakby wyruszał w drogę, rozpoczynał misję powierzoną Mu przez pozostałych: Ojciec czyni to swoim spokojnym wzrokiem, Syn błogosławieństwem: kolej na Ciebie Duchu Święty, zstąp i odnów oblicze ziemi, spraw, aby rozkwitła miłością. Duch Święty wyrusza: nogi gotowe do drogi, ręce sprawiające wrażenie podnoszenie się, wstawania, odbierania błogosławieństwa, wspieranie się na lasce, wzrok skierowany na ziemię – cel Jego misji. Niech Duch Święty pociągnie was do Słowa, niech Słowo prowadzi was do Ojca.

Powróćmy jeszcze do trzech symboli: dom, drzewo i góra. Dom wychodzący spoza ramion Ojca to Kościół wyrażający ojcostwo Boga i Jego bezpośrednią troskę o swój lud: To On Ojciec unosi swój Kościół – Nowy Izrael na skrzydłach niczym orzeł, o którym mówi Stary Testament: i bierze go na swoje rozpostarte skrzydła, niosąc go na samym sobie. Bóg unosi swój Kościół poprzez historię i dzieje ziemi – Kościół jest więc bezpieczny. Drzewo wyrastające za Synem, oprócz symboliki krzyża jest również rajskim drzewem życia, gdyż, kto się karmi życiem Trójcy posiada to życie w obfitości. Utracone drzewo rajskie dające życie zastąpione jest przez drzewo Jezusa – krzyż. Skała – góra mówi nam, że ikona jest objawieniem się Boga – teofanią, to, co widzimy jest za górą, jest ukryte. Tutaj również nawiązanie do Ducha Świętego siedzącego pod skałą – Duch Święty dla spragnionej Boga ziemi jest niczym skała na pustyni, z której wytrysnęła woda. Tak drzewo jak i góra pochylone są w stronę budowli po lewej stronie, w stronę Kościoła, w którym możemy zgłębiać misterium Trójcy i karmić się Jej życiem.

Aniołowie zebrani są wokół białego stołu – symbol nowego świata, obmytego z brudu krwią Baranka. Stół jest prostokątny i posiada cztery rogi wskazując na cały świat i jego cztery żywioły: ziemię, wodę, powietrze i ogień. Przed stołem zostaje puste miejsce. Dla kogo? Dla ciebie, dla mnie, dla każdego i każdej z nas. Bóg nas zaprasza, aby zasiąść przy Jego stole. Jak to zrobić? Sami tego nie potrafimy. Dlatego Bóg nas chwyta za rękę, aby nas przyciągnąć i wznieść do siebie. Uwaga jednak! W środku ścianki stołu dostrzegamy jakby szufladkę. Co to jest? To relikwiarz zawierający szczątki męczenników. Chcąc bowiem usiąść z tymi Trzema przy jednym stole, trzeba przyjąć tę samą drogę męki i najwyższego świadectwa dla wiary i miłości Jezusa. Oto wąska ścieżka, jedyna, która wiedzie do Królestwa. Krocząc nią zostaniemy wybieleni we krwi Baranka i będziemy lśnić bielą jak sam ołtarz, zostaniemy przemienieni (por. Ap. 6, 9-11)

Spróbujemy teraz zauważyć cechy jedności Trynitarnej. Trójcę Świętą charakteryzuje wspólnota wszystkich dóbr, a siłą ożywiająca Jej organizmu jest miłość. To normalne, że organizm musi posiadać obieg krwi, a jest nim obieg miłości. Spójrzmy na ikonę. Anioł pośrodku to Syn, w miejscu spotkania się trzech kolorów: niebieskiego płaszcza, czerwonej szaty i złotej stuły mamy serce, z którego wpłynęła krew i woda, wzdłuż prawej dłoni przepływa ona przez kielich wydany za nas. Tutaj krew miłości się umacnia dotlenia, gdyż miłość wydana nabiera mocy. Obieg poprzez lewą dłoń Syna powraca na nowo do serca, aby stąd objąć cały organizm Trójcy, poczynając od Ojca przejść przez Ducha Świętego i powrócić do Syna. Miłość będąca w obiegu, miłość dawana ożywia wspólnotę. Wspólnota żyjąca, to wspólnota, w której płynie krew miłości.

Zobaczmy drugą charakterystykę jedności. Spójrzmy na postaci Ojca i Ducha Świętego, to dwa skrajne Anioły. Jeżeli pociągniemy linie wzdłuż ich wewnętrznych szat, począwszy od głowy, utworzymy kielich, wewnątrz którego znajduje się postać Chrystusa. Kielich - symbol przyjęcia ofiary. W duchu jedności Trójcy, Syn przyjmuje ofiarę. Święty Ireneusz nazwał Syna Bożego i Ducha Świętego dłońmi Ojca, rękoma, którymi działa Bóg Ojciec. Ikona potwierdza nam to podobieństwo. Ramiona najbardziej widoczne: to prawe purpurowe ramię Syna i lewe niebieskie ramię Ducha Świętego, podczas gdy ramiona Ojca są prawie niewidoczne. Rękawy Ojca są jednego koloru, natomiast Syn i Duch mają szaty dwukolorowe podwójność misji: niebieski ta sama misja udzielona tak Synowi jak i Duchowi jest wykonywana na dwa sposoby: czerwień Syn zanosi Miłość na ziemię, zieleń Duch Święty ją nawadnia i sprawia, aby zakwitła i na wzór zieleni pokryła całą ziemię. Widzimy, więc, że dłonie Syna i Ducha uzupełniają się i są do dyspozycji Ojca.

Wspólnotę Trójcy Świetlej jednoczy miłość, ale nie jest to miłość zamknięta. To trzecia charakterystyka. Dowodem Jej otwartości jest kielich na stole, miłość, która się daje. Bóg objawia nam tajemnicę Trójcy Świętej, dlatego, abyśmy zrozumieli, że życie jest dopiero prawdziwe wówczas, jeżeli dzielimy je z innymi. Trójca poprzez kielich ofiary dzieli tę miłość z nami. Radość dzielona jest podwójną radością, jest prawdziwą radością. Kielich ofiary a jest nią Eucharystia to dzieło całej Trójcy Świętej. Ojca, który posyła, Ducha Świętego, który pośredniczy i Syna, który przyjmuje ofiarę. Miłość, która się daje i uczy jedności. Byłoby czymś pięknym żyć…tym życiem trynitarnym, które Jezus swoim przybyciem nam przyniósł. bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej.

                                                                             * * *
Teraz Twoja kolej, napełniony nadzieją podróżuj w serce Wiecznej Miłości, weź udział w rozmowie Trzech w Ich miłości do ludzi. Patrz kolejno na Ojca, Syna i Ducha, którzy każdy na swój sposób zapraszają Cię do Swej Wspólnoty. Trójjedyny Bóg od początku również dla Ciebie przygotował miejsce pośród Siebie.



Opracował brat Mariusz Wójtowicz OCD
http://www.dom-modlitwy.karmel.pl/ikona.php

:)

Calineczka - 2011-07-02 12:51:45

"Był raz sobie chłopiec, który okropnie bał się ciemności... nie chodziło tylko o ciemność, ale o pustkę, samotność i strachy, które mogły gdzieś wyjść za ściany... Bardzo chciał znaleźć światło, które mogłoby rozproszyć ciemności lęku...

Pewnego dnia na polanie zobaczył piękne, wielkie, sypiące iskrami ognisko, wokół którego gromadzili się ludzie. Postanowił podejść i ogrzać się przy ogniu. Cudownie było grzać ręce przy pięknym płomieniu, przyjemnie było słuchać opowiadań ludzi, którzy się przy nim gromadzili. Ważne przy ognisku było to, że wszyscy mogli podrzucać drwa, że trzeba było o nie wspólnie dbać. Noc mijała godzina za godziną, chłopiec zauważył, że czasami ognisko biło takim ogniem, że nie było widać ludzi z drugiej strony, że płomień był tak gorący, że trzeba było odejść kilka kroków by się nie poparzyć - a odsunięcie się od ognia oznaczało odejście w ciemność. Szybko robiło się zimno, jeśli było się daleko od ogniska, i ciemność zdawała się otulać wystraszone dziecko. Bycie przy ogniu oznaczało podchodzenie blisko, ale i konieczność cofania się do tyłu, jeśli zbyt wiele osób na raz dołożyło drwa. Nie można było siedzieć beztrosko w jednym miejscu, trzeba było być uważnym i aktywnym...

W pewnym momencie zawiał bardzo silny wiatr - dym od ogniska zaczął dusić dziecko przed nim stojące, boleśnie zaczął gryźć oczy, z których popłynęły łzy, przez chwilę nic nie można było widzieć, a na umorusanej popiołem twarzyczce pojawiły się ślady po spływających łzach. Ale to nie było ważne, ważne było ciepło i możliwość przebywania w świetle ogniska. Chłopiec zauważył, że z każdą godziną ubywało ludzi przy ogniu i że musi coraz częściej sam wstawać by dokładać do ognia - to nic, ważne było to, że nie było ciemno i nie było zimno. Dzielnie dokładał drwa do ognia, ważne było by dbać o ognisko, więc w ciągu dnia zbierał drewno by wieczorem, gdy zapadnie noc móc się ogrzać i rozjaśnić ciemności.

Nie było sensu by ognisko paliło się w ciągu dnia - dziecko każdego dnia wracało z pewnym niepokojem na polanę - czy ogień będzie się palił, czy nie zabraknie drewna, czy nie będzie padał deszcz...

Czasami zdarzały się noce pełne gwiazd tak jasnych, że praca nad podtrzymaniem ognia nie wymagała tak dużego wysiłku. Trudno było przewidzieć pogodę, trudno było przewidzieć co będzie z ogniskiem następnego dnia. Najtrudniejsze jednak były noce, w których wiał wiatr i padał deszcz... dym wciskał się w oczy i trudno było powstrzymywać łzy, żeby mieć drewno do podkładania do okna chłopiec musiał okrywać je kocem... wtedy było jej znowu zimno, mimo że ogień nie gasł, to jednak nie dawał ciepła - to jemu trzeba było dać swoje ciepło by mógł przetrwać. Kiedy deszcz był zbyt duży ognia nie dawało się rozpalić i znowu było ciemno i zimno...

Nie znał innego światła, więc wydawało mu się, że tak musi być - że trzeba ciągle dbać o ogień, że trzeba o niego drżeć, że gryzący w oczy dym jest ceną za światło i ciepło jakie daje ognisko...

Jednak któregoś dnia został zaproszony do miejsca, w którym nie było dużo światła - ogólnie panował półmrok, ale niesamowite było to, że całe to miejsce biło bezpieczeństwem. Właściwie paliła się tylko jedna czerwona lampka i nie dawała ciepła, i nie rozświetlała swoim blaskiem całego pomieszczenia. Jej zadaniem było oświetlenie czegoś ważnego, miejsca które wcale nie było centrum tego pomieszczenia. Chłopiec usiadł przed tym światłem. Ludzie wchodzili i wychodzili, a mimo panującego półmroku doskonale ich widział. Widział twarze pełne radości ale i takie na których malowało się cierpienie. Nikt nie musiał dbać o ogień - każdy mógł tu po prostu być... przyjść, pobyć przy świetle i odejść. Zaczął coraz częściej przychodzić do tego miejsca. Było w nim coś magicznego, było światło, które niczego nie wymagało od tych, którzy tu przychodzili, a jednak rozświetlało ciemność. Co ciekawe, światło świeciło zawsze tak samo, czy był dzień czy noc, nic się nie zmieniało, dawało poczucie stałości. Cudnie było patrzeć jak staje się ono częścią kolorowych światełek powstałych z przebijającego przez kolorowe witraże światła słonecznego, kiedy kolorowe światełka tańczyły, ono jakby przyglądało się temu z boku, zdawało się być częścią kolorowego korowodu, a jednak wyraźnie się w nim wyróżniało. Światło było małe i nie otulało ciepłem, a jednak w pomieszczeniu było ciepło - bo ciągle byli w nim ludzie, którzy tu przychodzili ze swoimi troskami i radościami, którzy czuli się tu bezpiecznie. Można było podejść tak blisko, jak się chciało, bez obawy przed poparzeniem. Ważne było trwanie - możliwość zatrzymania się i wsłuchania w siebie.

Celem jego blasku nie było błyszczenie, czy rozświetlanie ciemności, jego celem było oświetlanie czegoś ważniejszego, odkrywanie pewnej Tajemnicy. Światło poprzez swój blask nic nie zakrywało, ale też nie było nachalne, pozwalało przychodzącym doświadczać tajemnicy, mimo wieczornego mroku pozwalało czuć się bezpiecznie, mimo blasku dnia zawsze było w tym samym miejscu. Dziecko odkryło, coś, czego do tej pory nie znało - to była pewność, że coś jest stałe, że zawsze tam jest.

Nieważne było, czy pomieszczenie było pełne słonecznego światła wdzierającego się przez okna, czy na zewnątrz panowała czarna noc, światło zawsze tam było i zawsze, niezmiennie było takie samo. Możliwość pokonania lęku płynie z pewności, że ktoś jest, zawsze i niezmiennie, po prostu jest...


(…) nikt nie da ci poczucia bezpieczeństwa z zewnątrz, musisz je znaleźć w sobie i w sobie zbudować. (…) Bóg i Jego Łaska, Jego Miłość, Wierność są tym, co daje prawdziwe spełnienie. To zaproszenie, które ciągle jest do nas kierowane, tylko  czy my chcemy  na nie odpowiedzieć? Szukamy w ludziach  tego, co zapełni nasze braki, wtedy ciągle musimy się starać, by byli, by dawali tę namiastkę poczucia bezpieczeństwa, zabezpieczenia naszych lęków. Tylko Bóg daje pełnię Miłości, tylko w Nim ,można poczuć, ze jest się kochanym z samego faktu bycia, bo to On chciał i chce nas takimi, jakimi jesteśmy…"

                                                                                                                         (autor: Agnieszka Kozak)


*


Iz 61,9-11 _ Ps: 1Sm 2,1.4-8 _ Łk 2,41-51


http://img14.imageshack.us/img14/3128/domchleba.jpg


Szukać
wracać
i odnajdywać

jak Ty Maryjo

kochać i ufać

zachowując
wszystkie te wspomnienia
w swym sercu
:)


http://www.youtube.com/watch?v=lKBaFbOv0bs

Calineczka - 2011-07-10 19:18:47

Iz 55,10-11_Ps 65,10-14_Rz 8,18-23_Mt 13,1-23


„Słowo, które wychodzi z ust moich,
nie wraca do mnie bezowocnie,
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.”



W Moskiewskim Teatrze Narodowym odbywała się premiera do dawna przygotowywanej sztuki "Chrystus we fraku". Dzieci i młodzież szkolna miały obowiązek wziąć udział w spektaklu i potem przeprowadzić dyskusję.

     Główną rolę grał znany artysta moskiewski Aleksander Rostowcew. Nic dziwnego, że teatr był wypełniony po brzegi. Na scenie ustawiono swego rodzaju ołtarz, a na nim butelki z piwem i wódką. Wokół niego poruszali się zapici popi, mnisi i mniszki prawosławne.

     Na początku drugiego aktu wszedł na scenę Rostowcew. W ręku trzymał księgę Pisma Świętego. Miał przeczytać dwa pierwsze wiersze z "Kazania na górze". Zgodnie z reżyserią powinien równocześnie pobudzić widownię do śmiechu różnego rodzaju wygłupami, jak robią to w cyrku klauni. Wszystko, co miało związek z Chrystusem, było przecież śmiesznym zabobonem. Po przeczytaniu dwóch pierwszych błogosławieństw powinien krzyknąć: "A mnie wystarcza frak i cylinder!" Rostowcew zaczął czytać słowa Ewangelii św. Mateusza (5,3): "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie... Błogosławieni cisi, albowiem ono na własność posiądą ziemię..." Reżyser za kulisami uśmiechając się szelmowsko czekał na salwy śmiechu. Artysta powinien teraz zrzucić z siebie strój, cisnąć na ziemię świętą księgę i poprosić o frak i cylinder. Ale nic z tych rzeczy się nie stało. Rostowcew czytał dalej: "Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni..." Wzruszony zamilkł. Publiczność zamarła w ciszy oczekiwania. Zdano sobie sprawę, że Rostowcew coś przeżywa, coś się z nim dzieje. Wstrzymano oddech. Po krótkiej przerwie zaczął czytać ponownie zmienionym głosem. Porwało go moc Bożego Słowa i przemieniła wewnętrznie. Na widowni panowała śmiertelna cisza. Artysta w jakimś duchowym uniesieniu czytał... Czytał wszystkie 48 wierszy 5 Rozdziału Ewangelii św. Mateusza. Nikt nie przerywał. Wszyscy w napięciu słuchali jakby sam Jezus do nich przemawiał.... "Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" - przeczytał półgłosem Rostowcew. Schylił głowę, zamknął książkę. Wszyscy zrozumieli, że stało się coś decydującego w jego życiu. Przeżegnał się w wyszeptał słowa dobrego łotra "Jezu wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa!" (Łk 23,42).

     To co miało służyć za wyśmianie i sponiewieranie Chrystusa, stało się kazaniem i wyznaniem wiary człowieka, który u szczytu sławy nie zawahał się przed męczeństwem. Nikt nie krzyczał, nikt ie protestował. W ciszy wszyscy opuścili teatr. Byli wzruszeni.

    Sztuki już więcej nie próbowano wystawiać. Sam Rostowcew zniknął. Nie pozostało po nim śladu. Niech Bóg okaże mu się miłosierny!

    Aleksander Sołżenicyn powiedział kiedyś: "Naród nie jest sumą ludzi, który posługują się tym samym językiem. Ludzi łączy nie urodzenie, nie praca ich rąk, nawet ni wykształcenie. Tym co ludzi wiąże razem jest dusza". Bóg sam tego wieczoru w teatrze dotknął tej duszy.


Zdarzenie to
opisał naoczny świadek tych wydarzeń
w amerykańskim czasopiśmie
"Arizone News" w marcu 1972 r.



*
„Oto siewca wyszedł siać”.

Skąd wyszedłeś lub jak wyszedłeś, Panie,
Ty, który jesteś obecny wszędzie i wszystko napełniasz?
Kiedy zbliżyłeś się do nas, wcielając się,
niewątpliwie nie uczyniłeś tego przenosząc się z jednego miejsca na drugie,
lecz przyjmując naturę ludzką i nawiązując – łączność i nową styczność z nami.
Ponieważ my nie mogliśmy wejść tam, gdzie Bóg mieszka,
bo grzechy nasze stanowiły jakby mur zagradzający nam drogę,
Ty sam przyszedłeś, by uprawiać i pielęgnować tę ziemię
i zasiać w niej słowo cnoty i miłości...

O Jezu,
Ty ofiarujesz wszystkim wspaniałomyślnie swoje słowo i swoją naukę.
Jak siewca nie robi różnicy wobec ziemi, na której pracuje,
lecz rzuca po prostu wszędzie, tak i Ty, głosząc słowo,
nie czynisz różnicy między bogatym i biednym,
mądrym, nieuczonym, człowiekiem gorliwym a leniwym,
odważnym a małodusznym,
lecz mówisz do wszystkich bez różnicy.

Spraw, o Panie, abym słuchał z uwagą i przypominał sobie wytrwale Twoją naukę
i wykonywał ją mężnie i pilnie, gardząc bogactwami
i oddalając się od wszystkich niepokojów życia światowego...
Spraw, abym umocnił się pod każdym względem i rozważał Twoje słowa,
zapuszczając głęboko korzenie i oczyszczając się ze wszystkich przywiązań światowych.


(św. Jan Chryzostom)

Amen :)

Calineczka - 2011-07-17 14:50:10

Mdr 12,13.16-19_Ps 86,5-6.9-10.15-16a_Rz 8,26-27_Mt 13,24-43

WIESZ MAŁY...

Każdy pisze po cichu swoją bajkę o przyjacielu. Nosi w sobie tę bajkę o kimś cudownym, mądrym, wiernym jak cień itd., a potem spotyka kogoś, szczęśliwy, że znalazł przyjaciela jak marzenie. Jednak któregoś dnia okazuje się, że ten ktoś jest z całkiem innej bajki; bajki o kimś fałszywym, zdradliwym, niemądrym, itd. I wtedy ten ktoś, któremu zdawało się, że znalazł przyjaciela - marzenie, gniewa się na niego, że przestał być i marzeniem i przyjacielem jednocześnie. A tamten nie może zrozumieć, co się stało... Przecież on cały czas był taki, jaki był.

Widzisz, Mały, przyjaciela można sobie namalować marzeniami, jak farbkami. Ale jest to tylko malowidło - dziwadło, a nie przyjaciel - żywy i prawdziwy. Prawdziwego trzeba polubić takim, jakim on jest naprawdę, a może właśnie wtedy zakwitnie w nim to, co zdawało się przedtem być u niego, jak kolce u róży?

Jeżeli wspomniałam już o róży, to posłuchaj. Był sobie mały ogrodnik, który nie znał się jeszcze na nasionach. Poprosił kiedyś kogoś o nasionka róży, lecz ten ktoś dał mu nasiona ostu. Mały ogrodnik zasiał je, podlewał, aż którego dnia z ziemi wyjrzało coś, co miało w sobie coś z róży, ale po kilku dniach można było już poznać, że to zwykły oset... I tak bardzo żal się zrobiło małemu ogrodnikowi marzeń o róży. Już chciał wyrwać ten oset, spalić go, zniszczyć, ale pewien stary ogrodnik doradził mu, żeby zostawił te osty, bo one mają w sobie, prócz złych kolców, jedną dobrą tajemnicę. Ale pokażą je tylko temu, kto potrafi je pokochać. Mały ogrodnik zaczął je więc podlewać i pielęgnować tak, jakby to robił z różami - przecież róże też kłują kolcami. Któregoś rana odkrył, że osty zakwitły tak pięknymi i niespotykanymi dmuchawcami, że ze wszystkich stron zjeżdżali się ogrodnicy, by podziwiać tak cudowną odmianę kwiatów ostu.- To nie odmiana - mówił mały ogrodnik - to ja odmieniłem swoje serce dla ostów, a one - czując, że są kochane tak jak róże - zakwitły równie pięknie, a może i piękniej. Skoro nauczyłem się kochać osty, to wierzę, że gdybym pokochał kamienie, to one by ożyły".

Wiesz, Mały, za co Cię lubię? - Za to, że polubiłeś mnie mimo moich wad, które bardziej czasem kłują niż kolce, a one coraz bardziej chcą zakwitnąć dla Ciebie, choćby stokrotkami. Jedna już dziś zakwitła rano...

                                                                                               Mrugam więc do Ciebie jej złotym oczkiem!

                                                                                                                            Twój bratek ;)



(Autor nieznany)

*
Słowo Życia
Złote Ziarno Pszenicy
Zaczynie Święty

przenikaj mnie, uzdrawiaj, uświęcaj
i przemieniaj moje życie
tą nadzieją

która złożona w Tobie
>>przez wiarę, cierpliwość i wierność<<
wydaje słodki owoc miłości.
Amen.

:)


Calineczka - 2011-07-24 19:38:53

1 Krl 3,5.7-12_Ps 119,57.72.76-77.127-130_Rz 8,28-30_Mt 13,44-52

"Gdziekolwiek pojawia się prawdziwie szczęśliwy człowiek prawie natychmiast obok niego zjawia się ktoś, kto zazdrości mu tego szczęścia. Zazdrość to straszna wada, bo zmierza do zniszczenia szczęścia, do zamienienia człowieka szczęśliwego w nieszczęśliwego. Celem zazdrości jest zawsze okradzenie drugiego ze szczęścia.

Jezus wiedząc o tym, bo sam był otoczony zazdrosną gwardią faryzeuszy i uczonych w Piśmie, wzywa nie tylko do szukania skarbu, nie tylko do jego nabycia, ale i do jego ukrycia. Niewielu czytelników Ewangelii dostrzega to mądre wskazanie Jezusa. „Podobne jest Królewstwo niebieskie do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił tę rolę”. Otoczenie zna jedynie transakcję dotyczącą roli, nic nie wie, i nie może wiedzieć, o ukrytym w niej skarbie. Tymczasem źródłem szczęścia człowieka jest nie rola, lecz skarb. (...)

Lekarz chwali się wśród kolegów, co w spadku po zmarłej w Kanadzie matce otrzymała jego żona. Szczęśliwy ujawnia skarby zamknięte w szafie jego mieszkania. Nie upłynęły dwa tygodnie skarb ten staje się łupem złodziei. Nie umiał ukryć skarbu.

Młodemu pracownikowi naukowemu w tajemnicy zostaje przyznane stypendium za granicą. Szczęście jego jest tak wielkie, że w sposobie załatwiania wyjazdu zdradza tajemnicę. Ubiegają go inni, on zostaje w kraju. Nie umiał ukryć skarbu.

Zakochana Maria tak promieniuje swoim szczęściem, tak tańczy za każdym razem, gdy otrzymuje list od swego umiłowanego, że jej starsza koleżanka kipi z zazdrości. Po dwunastu latach usilnych starań udało się jej przez oszczerstwo zniszczyć tę piękną miłość i zamienić szczęście w nieszczęście. Maria nie umiała ukryć skarbu.

Podobnie jest i z głębszym życiem religijnym. Ono zawsze stanowi skarb uszczęśliwiający człowieka, lecz jego tajemnica musi być ukryta. (...)

Nie wystarczy szukać tego, co człowieka uszczęśliwia, nie wystarczy znaleźć skarb. Tu na ziemi skarb jest ciągle zagrożony. Trzeba umieć go ukryć.

Chrześcijanin nie musi się obawiać złodziei tego świata, bo w imię Ewangelii nie powinien gromadzić zbyt wielkich skarbów doczesnych, które stają się łupem złodziei. Musi jednak ciągle mieć na uwadze znacznie niebezpieczniejszych złodziei duchowych, którym przewodzi książę tego świata, od początku zazdrosny o szczęście człowieka. To przed tymi złodziejami trzeba się mieć na baczności. Jest ich wielu i żaden z nich za kradzież skarbów duchowych nie trafia do więzienia. Działają bezkarnie. Jedynie mądrość Ewangelii i wierne stosowanie się do instrukcji, jaką podaje Jezus, może uchronić przed ich zgubnym działaniem. Umiejętność ukrywania skarbu i odpowiedzialność za tajemnicę stanowi jeden z ważniejszych wykładników mądrości człowieka."


(Ks. Edward Staniek)



źródło: http://mateusz.pl/czytania/2011/20110724.htm




http://www.youtube.com/watch?v=GaJ08sJd8-Y


Calineczka - 2011-07-31 10:05:57

Iz 55,1-3a _ Ps 145,8-9.15-18 _ Rz 8,35.37-39 _ Mt 14, 13-21



"Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował."

(z Listu do Rzymian)

*

"Zwyciestwem jest wiara w ZWYCIĘSTWO CHRYSTUSA, bez względu na przeciwności…
Zwycięstwem jest pozbycie się pragnienia zwyciężania, ale walczenie dalej."

(zapamiętane, autor nieznany)


:)

Calineczka - 2011-08-07 19:54:41

1Krl 19,9a.11-13 _ Ps 85,9ab-14 _ Rz 9,1-5 _ Mt 14,22-33


"Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!"



Żyła sobie bardzo szczęśliwa rodzina, która miała malutki domek na peryferiach. Ale pewnej nocy w ich kuchni wybuchł straszny pożar. Kiedy płomienie rozprzestrzeniły się, rodzice wraz z dziećmi wybiegli na zewnątrz. Jednak w pewnym momencie spostrzegli z przerażeniem, że brakowało wśród nich najmłodszego, pięcioletniego chłopca. W momencie, w którym wychodzili, przeraził się trzasku ognia i dławiącego dymu, i ukrył się na strychu.

Co robić? Ojciec i matka spoglądali na siebie zrozpaczeni, dwie siostrzyczki zaczęły krzyczeć.

Rzucić się w ten żywioł było prawie niemożliwe… Tymczasem strażacy spóźniali się.

W pewnej chwili zobaczyli otwierające się na górze okienko strychu, w którym pojawił się krzyczący chłopiec: - Tata, tata!

Ojciec podbiegł i zawołał:

- Skacz w dół!

Chłopiec widząc pod sobą tylko czarny dym i ogień, a słysząc jedynie głos, odpowiedział:

- Tatusiu, ja cię nie widzę…

- Ale ja ciebie widzę, to wystarczy. Skacz w dół! - Krzyczał ojciec.

Chłopiec rzucił się w przestrzeń i opadł cały i zdrowy w silne ramiona ojca, który pewnie pochwycił go w locie.


(Dlaczego się boicie?, B.Ferrero)

*


bo WIARA to
chodzenie po wodzie
pod wiatr
co w oczy wieje
i wśród burz
nie wątpienie
w moc MIŁOŚCI
która <<wbrew logice>>
niesie NADZIEJĘ
.
.
.
Tak, Panie, Ty prawdziwie jesteś Synem Bożym.
Amen.

:)

Calineczka - 2011-08-14 17:37:59

Iz 56,1.6-7 _ Ps 67,2-3.5.8 _ Rz 11,13-15.29-32 _ Mt 15,21-28

"Miłość chrześcijańska to nie jest tępy czyn.
Miłość chrześcijańska nie może być czymś, co ty chcesz narzucić światu,
wartością, która chcesz uszczęśliwić innych.

Miłość chrześcijańska to jest prawdziwa Miłość,
a wiec wrażliwość i otwartość na to, co się wokół ciebie dzieje.
Dopiero z tej otwartości wypływa wtórnie - jeśli uznasz, że jest potrzebny -czyn:
zapobieganie złu, pomoc, opieka.
Ale najpierw wrażliwość, najpierw otwartość.
Bo w przeciwnym razie tylko skrzywdzisz ludzi czynem,
któremu przyczepiłeś etykietkę miłości chrześcijańskiej."

(Ks. Maliński)




(...)Chodzę za Tobą, Chryste,
Po całej Twojej ziemi,
Lecz nie z tymi, co są czyści,
Ale z trędowatymi!

(K.Iłłakowiczówna)



http://www.youtube.com/watch?v=FQrpykGbqnQ

Filmik ze strony: http://www.katecheza.kapucyni.krakow.pl/
Autor filmiku: Paweł Paszko OFM Cap.


Calineczka - 2011-08-15 16:28:48

Ap 11,19a. 12,1.3-6a.10ab _ Ps 45,7.10-12.14-15 _ 1Kor 15,20-26 _ Łk 1,39-56

Wniebowzięcie Matki Bożej.


http://img805.imageshack.us/img805/4557/imagesjpg1.jpg



WNIEBOWZIĘCIE Matki Bożej wg. Marii Valtorty z książki Poemat Boga Człowieka:


Ile dni upłynęło? Trudno to określić, bo jeśli sądzić po kwiatach leżą­cych na łóżku, można by dać kilka godzin zaledwie. Ale gdy się spojrzy na zwiędnięte liście oliwek pod kwiatami, lub kwiaty, położone na kuferku, to widzi się, że minęło już kilka dni... Lecz Ciało Maryi wygląda, jakby tylko co zasnęła, żadnego znaku śmierci nie widać na Niej. Unosi się nawet od Niej nieokreślony zapach, jakby kadzidła, lilii, róż, konwalii, razem zmieszanych.

Jan, który czuwał cały czas, śpi, zwyciężony zmęczeniem, siedząc na stołeczku, z plecami opartymi o ścianę. Stojąca na ziemi lampka oświeca go z dołu i pozwala widzieć jego bladą, zmęczoną twarz, i zaczerwienione od płaczu oczy. Jest już zapewne świt, bo rozwidnia się coraz bardziej.

Nagle wielka światłość napełnia izbę i coraz to wzrasta. A w tym świe­tle rajskim ukazują się anielskie postacie, jeszcze bardziej jaśniejące od tej wielkiej jasności. A od ich skrzydeł unoszą się iskry różnego koloru i wydają jakiś srebrzysty, harmonijny szmer. Aniołowie stoją dokoła łóżka, pochylają się nad nim, podnoszą nieruchome ciało, i z szybszym poruszeniem skrzydeł, co zwiększa harmonijny dźwięk, unoszą Ciało Swej Królowej, poddane jeszcze prawom materii. Dźwięk skrzydeł anielskich wciąż się zwiększa i teraz jest potężny jak organy. Jan budzi się nagle, zwłaszcza pod wpływem wytworzonego przeciągu, który gasi lampkę i zamyka głośno drzwi na taras. Apostoł, jeszcze zaspany, rozgląda się dokoła. Widzi, że łóżko jest puste, a w dachu świeci otwór. Wyczuwa cud i biegnie na taras. Podnosi tam głowę i widzi! Widzi Ciało Maryi, jeszcze uśpione, które wznosi się coraz wyżej, podtrzymywane przez aniołów. Jakby ostatnim pożegnaniem. Kraj płaszcza i welon poruszają się, pewnie pod wpływem wiatru i od powiewu skrzydeł anielskich, a może z powodu kwiatów, spadających na ziemię, podczas gdy potężne „Hosanna" oddala się wciąż coraz bardziej.

Jan patrzy do góry i widzi wyraźnie, jak Maryja, otoczona teraz pro­mieniami słońca, budzi się, podnosi na nogi, ma już widocznie właściwość ciał uwielbionych. A Jan patrzy, patrzy. Cud Boży daje mu moc, wbrew wszelkiemu prawu naturalnemu, widzieć Maryję, jak wstępuje do Nieba, otoczona przez aniołów, ale już nie potrzebuje ich pomocy. Jan jest porwany tym widzeniem, którego piękna żadne pióro ludzkie, ani słowo, czy utwór ar­tystyczny nigdy nie potrafi odtworzyć, bo było to piękno nieopisane. Jan, stojąc wciąż oparty o murek tarasu, patrzył wciąż w górę na Niepokalaną, która unosi się coraz wyżej...

Wreszcie najwyższy cud został udzielony apostołowi umiłowanemu: cud ujrzenia spotkania Matki Najświętszej z Jej Najświętszym Synem. Choć tak wspaniały i nieopisanie piękny, Jezus zstępuje z Nieba ku Swej Matce, przyciska Ją do Serca i razem - jaśniejsi od słońca z księżycem - powracają do Nieba. Widzenie Jana skończyło się. Jan opuszcza głowę. Na jego zmęczonej twarzy maluje się ból z utraty Maryi i radość z Jej uwielbienia. Lecz radość przewyższa ból i może powiedzieć: Dzięki Ci, Boże, o dzięki! Przeczuwa­łem to i dlatego czuwałem, by widzieć wszystko. Trzy dni już nie spałem, ale pozwoliłeś mi być obecnym przy tej wielkiej chwili. I ujrzałem Jezusa! Co za łaska nieoczekiwana! Ujrzałem mego Mistrza wraz z Jego Matką! On był jak słońce, a Ona jak księżyc!... Teraz kwiaty i liście zachowam, bo potem przydadzą się one braciom, przydadzą się na pewno...

Zebrał więc wszystko obok kuferka, a do kuferka położył poduszeczkę Maryi i przykrycie z łóżka. Zaszedł potem do kuchni i wziął rzeczy używane przez Maryję: wrze­ciono, łyżkę, kubeczek i to też tam zachował. Wreszcie zamknął kuferek, a sam usiadł na stołku i zawołał: - Teraz wszystko się dokonało nawet dla mnie! Teraz jestem wolny i mogę iść wszędzie! Będę siał słowo Boże! Będę uczył Miłości i wiary w Miłość! Miłość otrzyma wszystko - mówiła mi Maryja. Nie mając już Mistrza i Matki, by kochać Ich na ziemi, pójdę rozszerzać miłość wśród ludzi. Miłość będzie moją zbroją i nauką. Zwyciężę nią szatana i zdobędę wiele dusz...



Uwaga:
według Valtorty nie było grobu Maryi i innych legend o kwiatach, które tam nie zwiędły. Nie było też cudownego zebrania się apostołów itp. Obecny opis różni się bardzo od apokryfów z pierw­szych wieków. Wniebowzięcie NMP jest prawdą, podaną przez Kościół. Ale sposób dokonania się tego nie jest ustalony historycznie. Jedna rzecz jest pewna, że dopiero w wieczności poznamy wszystko prawdziwie.

Calineczka - 2011-08-21 10:45:42

Iz 22,19-23_Ps 138,1-3.6.8_Rz 11,33-36_Mt 16,13-20


Bogu nie potrzeba
dowodów doktoratów tez
Bogu tak jak miłości wystarczy że jest


(ks. Jan Twardowski)



http://www.youtube.com/watch?v=-o7g2PxbU08



Calineczka - 2011-08-22 16:55:15

Iz 9,1-3,5-6 _ Ps 113,1-8 _ Łk 1,26-38

Najświętszej Maryi Panny, Królowej.

Wiemy, że Najświętsza Panna
Jest Królową nieba i ziemi,
Lecz jest bardziej Matką niż Królową,
I nie trzeba było przekonywać,
Że dzięki swoim zaletom
Przyćmiewała chwałę wszystkich świętych
Jak słońce, wschodząc, przyćmiewa gwiazdy.
Mój Boże, jakie to wszystko jest dziwne!
Matka, która przyćmiewa
Chwałę swoich dzieci!
A ja myślę zupełnie inaczej.
Uważam, że bardzo umacnia Ona
Sławę wybranych.


(Święta Teresa od Dzieciątka Jezus)
 

Calineczka - 2011-08-26 22:04:22

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej

http://img16.imageshack.us/img16/6774/lmatka.jpg

"Nasza Pani Radosna".

- "Nazywaj Ją tak często. To Ją uszczęśliwi.
Ona jest Matką Radości i jest także Matką Boleści.
Jest Kobietą. Rozumiesz?
W całej doskonałości bytu".

(ON i ja, G.Bossis)


http://www.youtube.com/watch?v=MeuwHkGUATY
:)

Calineczka - 2011-08-28 12:05:50

Jr 20,7-9 _ Ps 63,2-6.8-9 _ Rz 12,1-2 _Mt 16,21-27


                                                                    I


„Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie (…)”

Czy to prawda
czy to nieprawda
zatrzyj różnice
rozmaż granice
zobaczysz inny świat

upadłeś
nie szkodzi nie twoja wina
grzech da się wybielić
i nazwać inaczej

decyduj sam
wszystko ci wolno
czemu masz cierpieć
odejdź z tego miejsca
ocal swe ciało
zabłyśnij

czy jeszcze ktoś cię kocha
zostań w ciemności bezpiecznej
masz przecież dużo czasu
by stąd wyjść                                                                                                                                                                   
jeszcze nie dzisiaj
zaczekaj

podpowiada wąż starodawny
który nie jest bajką

(Jan Zieliński)





„Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.”


- Powiedz Mi, kim Ja jestem dla ciebie? Za kogo Mnie uważasz?
- Jezu... Ty jesteś Mesjaszem Bożym i Synem Człowieczym - odrzuconym, zabitym i zmartwychwstałym.


                                                                                   II


Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.”

Stara legenda opowiada, że kiedyś ludzie wędrowali przez ziemię ze swoimi krzyżami. Krzyż jest ciężarem, dlatego może powalić najsilniejszego na ziemię. Krzyż ma ostre kanty, dlatego rani do krwi barki, na których spoczywa. Krzyż ma długie i szerokie ramiona, dlatego jest bardzo niewygodny w życiu. Niektórzy z tych ludzi wpadli na pomysł, aby sobie ulżyć: jedni odrzucili swój krzyż, drudzy skracali jego ramiona.
Legenda opowiada dalej, że wszyscy ludzie - ci z krzyżami i bez krzyża - pewnego dnia przyszli na skraj przepaści, która oddziela ziemię od krainy wiecznego szczęścia. Nie było tam żadnego mostu. Każdy jednak mógł przejść, gdyż jego własny krzyż stawał się swoistego rodzaju pomostem między ziemią a krainą szczęścia. Ludzie więc kładli swoje krzyże i przechodzili - radość ich była wielka. Tylko ci, którzy ulżyli sobie w drodze odrzucając krzyż, lub go skracając, nie mogli dostać się do krainy szczęścia. Oni płakali i rozpaczali.
Tak kończyło się ich wędrowanie.

                                                                             ****

      Kimkolwiek jesteś, dokądkolwiek podążasz, nie unikniesz cierpienia…  Przeciwności, trudy, kłopoty… niezrozumienie najbliższych,  zdrada, odrzucenie, obmowa, spadające pod stopy kłody nieprzyjaciół, choroba fizyczna, duchowa pustka…prędzej czy później cię dopadną…. Nie uciekniesz,  nie dasz rady. Nie uchronisz przed cierpieniem samego siebie, nie uchronisz tych, których kochasz…

    Życie… twoje czy moje… jest wędrówką przez ziemię… pielgrzymowaniem ku niebu. Bo to tam jest nasz prawdziwy dom. Nie tu na ziemi. W Niebie.  Wędrujemy… a  czasie tej wędrówki spotykamy na swojej drodze przechodzącego Chrystusa z Krzyżem na Swoich ramionach, który mówi: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.”

Co to znaczy, Panie…? – zatrzymuję się, staję u Twego boku i pytam patrząc w Twoje kochające oczy. - Panie? – Pytam, a Ty mi odpowiadasz... i już wiem... : Pragniesz, abym tak jak Szymon Cyrenejczyk wziął ten krzyż za swoje ramiona i przez ten krótki odcinek mojego życia niósł go razem z Tobą… bo  tylko idąc  razem z Tobą, przy Twoim boku, zrozumiem wartość cierpienia, bezcenny skarb Krzyża… który jest i będzie moją przepustką do krainy wiecznego szczęścia… Bezcenną  Perłą…. Ale najpierw …

"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je."

"Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża:co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe."


Nie ma miłości bez ofiary… - podpowiada mi głos płynący z głębi serca - Miłość wymaga ofiary. Karmi się nią. Spala się w jej ogniu. Bo to, co najcenniejsze trzeba okupić ogromnym cierpieniem… Czyż  jeszcze o tym nie wiesz…? Nie rozumiesz? Nieważne. Nie musisz. Zaufaj, Mi, temu, który tę drogę już przeszedł w calości… Przecież, gdyby można było inaczej, obrałbym inną drogę… Skro jednak… Czy wierzysz … ? …



                                                                 III

Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?

W 1920 roku odbywał się w Nowym Jorku głośny proces spadkowy. Chodziło o spadek po multimilionerze Mennforcie. Jedyną spadkobierczynią była jego córka, Gracja. Sędzia w obecności świadków otworzył kopertę z testamentem i przeczytał tekst:
Majątek mój przeznaczam jedynej mojej córce, Gracji. Zanim jednakże stanie się prawną właścicielką - żądam od niej wyrzeczenia się wiary katolickiej.
Sędzia zwrócił się do Gracji z zapytaniem:
- Czy wyrzeka się wiary?
W sali zapanowała cisza. Po chwili dał się słyszeć zdecydowany głos Gracji, która odpowiedziała:
- Wiary się nie wyrzekam.
- Wobec tego - powiedział sędzia - majątek przechodzi na skarb państwa.
Po procesie sędzia podszedł do Gracji i zapytał dlaczego tak postąpiła.
- Utraty Boga nie powetuje mi żadne dobro, a dla tych kilkunastu lat mojego życia nie warto sobie przekreślać wieczności. Czymże jest majątek mojego ojca, wobec tego majątku, który daje mi mój Ojciec w niebie? - odpowiedziała Gracja. 

„Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania."


                                                                      IV


Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Moja dusza syci się obficie,
a usta Cię wielbią radosnymi wargami.

Ps 63

http://www.youtube.com/watch?v=HrMHfk2T … re=related



                                                                                V


„Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.”
( Księga Jeremiasza)

Calineczka - 2011-09-04 17:16:20

Ez 33,7-9_Ps 95,1-2.6-9_Rz 13,8-10_Mt 18,15-20

Mów i nie milcz, kiedy posiadasz prawdę i miłość.
Jeżeli jednak twoje słowo przekazuje prawdę, ale obraża , milcz.
Twoje słowo byłoby wówczas nosicielem prawdy bez miłości.
Podobnie jest, gdy twoje słowo wyraża nieszczera miłość.
Wtedy milcz.
Byłoby ono nosicielem fałszu, zamiast prawdy.

(Govanni Albanese)



Motywem każdego działania, a tym bardziej upomnienia, powinna być miłość, szczera troska o drugiego człowieka,  pragnienie jego dobra.  Ale czy znajdzie się ją tam, gdzie jest chęć wzbudzania taniej sensacji, plotkarstwo, donosicielstwo, zazdrość, zawiść, pragnienie wybicia się...itp.

Upominam? Dlaczego upominam?A może nie upominam  - milczę...?  Dlaczego milczę?
Upominam ... milczę... a może obmawiam?

Co kieruje moimi słowami?  Co kieruje moim milczeniem?

Miłość, delikatność, szlachetność, troska o mego bliźniego, o jego ranę, pragnienie niesienia mu pomocy i przywrócenia go do życia w łasce?

A może tylko pycha, egoizm, usprawiedliwienie i potrzeba dowartościowania siebie, pragnienie odwetu?

...?


„jakiej czułości trzeba powiedz
żeby rozproszyć cienie pod oczyma
jakiej pieszczoty żeby z kreski ust
wydobyć pełnię księżyca lub kwiatu?

jakiej miłości!
żeby ugasić krater rozedrgany
otwartą ranę ziemi która
nie chce się zgoić czy nie umie...”


(Halina Poświatowska)



Niech nasze serca, słysząc głos Pana,  nie twardnieją,  lecz otwierają się na Jego Słowo, abyśmy już więcej Go nie kusili i nie doświadczali, lecz potrafili dostrzegać i uznawać tę prawdę, że my wszyscy zgromadzeni wokół Jego Eucharystycznego Stołu tworzymy jedną wspólną rodzinę zaproszonych i umiłowanych dzieci Boga, za których On sam oddaje swoje życie, i obyśmy nikomu nie byli nic dłużni poza wzajemną miłością...


„Tam, gdzie dwaj lub trzej zbierają się w moje imię, jestem pośród nich”

(Jezus)



Dziękuję:)

Calineczka - 2011-09-08 17:27:24

Mi 5,1-4a lub Rz 8, 28-30_ Ps 96,1-2.11-13_ Mt 1,1-16.18-23

Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny



"Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru."

Boże, wierzę, że Ty w każdej naszej najtrudniejszej sytuacji, możesz wyprowadzić dobro, o ile my sami tobie na to pozwolimy.

Wierzę i ufam, że mnie nie opuścisz i nie odwrócisz się ode mnie, choćby wszyscy inni się mnie wyparli i o mnie zapomnieli…

"Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna…"

Boże… i Słowo stało się ciałem, by uczynić nas, uczestnikami Twojej Boskiej j natury i by było dla nas wzorem świętości, bowiem tak oto Słowo stało się człowiekiem, Syn Boży synem Człowieczym, zrodzonym z Niewiasty,  aby każdy człowiek,  który przyjmuje Twoje Słowo, jednoczył się  z Tobą tak bardzo, że stawał się Twoim dzieckiem,  synem Najwyższego… I nie przeszkadzają Tobie w tym nasze słabości i grzechy, bo Twoja miłosierna miłość wypływa ku nam z Serca Twego Umiłowanego Syna, dosięga nas, uzdrawia i usprawiedliwia w Jego promieniach…


"Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał - tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił - tych też obdarzył chwałą."

Chwałą, przedsmakiem Twojej  dobroci i miłości nieskończonej, której dajesz zakosztować już tu na ziemi tym, którzy Cię miłują i są Ci wierni.

Panie, Ty jesteś  Bogiem z nami, Królem wszelkiej Chwały!

*

"Niech się radują niebiosa i ziemia weseli,
niech szumi morze i wszystko, co je napełnia.
Niech się cieszą pola i wszystko, co na nich rośnie,
niech wszystkie drzewa w lasach wykrzykują z radości."



Bo dzisiaj w Niebie wszyscy Aniołowie i Święci ,
Tańczą wśród róż cali uśmiechnięci;
I Święty Józef z naręczem rajskich kwiatów do Maryi zawitał,
I Trójca Święta tęczą cała spowita…

… A oto i Maryja, matka Boga i nasza,
wszystkie swe dzieci na Ucztę zaprasza…

http://img163.imageshack.us/img163/3192/ryczka.jpg

I Ty też jesteś zaproszony…

:)


 

Calineczka - 2011-09-11 12:06:57

Syr 27,30-28,7_Ps 103,1-4.9-12_Rz 14,7-9_Mt 18,21-35


"Pamiętaj na przykazania i nie miej w nienawiści bliźniego, - na przymierze Najwyższego, i daruj obrazę!"

(Syr 28,7)



- Czy nie masz w pobliżu fotografii twego wroga? Tego, który ci zazdrości i nie daje żyć. Tego, który systematycznie złośliwie komentuje wszystkie twoje sprawy. Tego, który zawsze i wszędzie źle mówi o tobie. Tego, który tobą gardzi. Tego, który cię zrujnował. Tego, który w sprawach zasadniczych pisze o tobie złe raporty. Tego przyjaciela-zdrajcy, który podstępnie podstawia ci nogę. Temu, któremu udało usunąć cię ze stanowiska, jakie zajmowałeś. Tego, który cię podle zniesławia tego, który pokrzyżował twoje plany. Tego, który zawsze cię prześladuje. Tego, który ci nigdy nie przebacza. Tego, który cię podle zdradził. Tego, który cię wyrzucił na ulicę wbrew wszelkiej sprawiedliwości. Tego, który pisze na ciebie donosy. Tego, który wtrącił do więzienia twego brata. Tego, który skorzystał z wojny, aby zabić twego ojca… (…)

- (…) teraz będziesz mógł trochę zrozumieć,czym było Odkupienie. Słuchaj:Przyjąłem dobrowolnie odpowiedzialność za wszystkie grzechy, przywary i degenerację całej ludzkości przez cały ciąg jej historii. Podźwignąłem wszystkie jej bluźnierstwa, zbrodnie, zboczenia i nałogi. Wszystko to ciążyło na Mnie. I z tym wszystkim na Moich ramionach przybito Mnie do krzyża.

    Mój Ojciec wychylił się, aby Mnie widzieć. On przygląda się zawsze w Moich oczach. Ja jestem zwierciadłem, w którym przegląda się Mój Ojciec z upodobaniem. Jestem Jego obliczem. Bóg nie ma widzialnej twarzy. Ja jestem obliczem Boga.
    Wychylił się z nieba, aby zobaczyć Mnie na krzyżu i oglądać siebie w Moim obliczu.   
    Swoje oczy utkwił we Mnie i Jego zgroza była bezgraniczna.
    Ujrzał na Mojej twarzy wirujące, ułożone warstwami jedne na drugich twarze wszystkich ludzi.
    Na Mojej twarzy były wszystkie twarze.
    Gdyż ja dobrowolnie dałem twarz za wszystkich ludzi, moich braci, po to, aby On ich nie karał.
    I w taki sposób zostałem bez własnej twarzy.
    Mój Ojciec z nieba podczas owych trzech godzin Mego konania na krzyżu oglądał na Mojej twarzy tragiczną defiladę wszystkich twarzy. Była okropna. Lecz w tym czasie ja wyrzekłem: „Ojcze, przebacz im; nie wiedzą, co czynią”.
    I Mój Ojciec przebaczył im. Mój Ojciec ich nie potępił. Mój Ojciec kochał ich, ponieważ byli na Mojej twarzy. Ponieważ ja dałem twarz za nich. Ponieważ oni stali się Moją twarzą.

    I On pojednał się z tą ludzkością, którą oglądał w zwierciadle Mego oblicza.
    Nie tylko ja byłem na krzyżu.
    Nie tylko ja umarłem.
    Wy wszyscy stłoczyliście się we Mnie. I wszyscy umieraliście ze Mną.
    Ja mam niezliczone oblicza. Nieskończoną ilość twarzy.
    Przez moją twarz siną i rozbitą, podrapaną, poranioną i oplutą pokrytą krwią, kurzem i żółcią przesuwają się, rzucając na nią swe odbicie, wszystkie wasze twarze.
    Nigdy przez żaden ekran nie przeszła defilada tak odrażająca, tak prostacka, tak zdeprawowana.
    Mój Ojciec, który nie spuszczał oczu z mojej twarzy, rozpoznał na niej wszystkie wasze twarze (…)
    Jaki bezgraniczny ból i jaka bezgraniczna miłość na mej twarzy>
    Mój Ojciec przyglądał się z nieba tej defiladzie i przebaczał: przecież byliście moimi braćmi!   
    Moja Matka, Maryja, utkwiła swoje oczy w moich i przyglądając się tej defiladzie twarzy z ziemi, stojąć u stóp krzyża. I oto właśnie wtedy powiedziałem do Niej: „Niewiasto, spójrz na twych synów”.
    I we Mnie przyjęła was wszystkich bezgranicznie.
    Ponieważ wszystkich was widziała na twarzy Swego Syna.


(…)

                                                                               

http://img854.imageshack.us/img854/3831/pasja.jpg



       
(…)
    Przyjacielu, czy masz brata, na którego twarz nie możesz patrzeć? Nienawidzisz go? Wyrządził ci wiele krzywd? Wyrządza ci je w dalszym ciągu? Są nie do wybaczenia?
    Teraz już wiesz, o co prosi cię Chrystus?
    Odwagi! Bądź dzielny! Weź tę twarz antypatyczną i wstrętną twego wroga; zbliż ją do Chrystusa; odważ się zdecyduj się.
    Chociażby drżała twoja ręka.
    Chociażby buntowała się i stawała dęba twoja miłość własna.
    Chociażby krzyczały i protestowały epileptycznie twoje najbardziej podstawowe instynkty.
    Nie cofaj się. Zbliż jeszcze bardziej tę twarz.
    Połącz ją z twarzą Chrystusa na krzyżu.
    Niech pozostają nałożone jedna na drugą. Twarz na twarzy.
    Spójrz teraz: Chrystus jest na krzyżu z twarzą twojego wroga.
    Zamknij oczy.
    Rozchyl wargi.
    Zbliż je do stóp Chrystusa.
    I pocałuj je!
    Pocałowałeś Chrystusa, który ma twarz twego wroga.
    Już go nie nienawidzisz.
    Chrystus uśmiecha się do Ciebie z wdzięcznością o zadowoleniem.
    Ogarnia cię muzyka i pieszczota wiekuistego głosu: „Kochajcie się nawzajem, jak ja was ukochałem”.
    I poczujesz, że w twoim sercu nie ma już nienawiści ani urazy, lecz zaczyna budzić się miłość.




                                                                               *
                                                                            *     *

Fotografie osób kochanych, krewnych, przyjaciół nosisz na twej piersi w portfelu.
Fotografię twego wroga umieść na twarzy Chrystusa.
Mego wroga na najlepszym miejscu?
Tak, to jest jedyne miejsce dla niego.
Jest to jedyny sposób, aby patrzeć na jego fotografię, bez nienawiści, a z miłością: umieść ją na twarzy Chrystusa, który oddał swoja twarz za wszystkich swoich nieprzyjaciół.
    Oblicze Chrystusa jest cudowną ramą dla fotografii. W jej obramowaniu zaczynamy kochać twarz mego wroga, chociaż zdawało się, ze nigdy nie przestaniemy go nienawidzić.

                                                                    (Ramon Cue Romano S.I.)

                                                                              *

"Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. (J 13,34)


Maryjo, Matko nasza, Królowo Przebaczenia, wstawiaj się za nami przed Trójcą Przenajświętszą i wyproś nam Dar Pięknej Miłości - miłości ofiarnej, pokornej i zdolnej do przebaczenia. Amen.

Calineczka - 2011-09-18 22:16:56

Iz 55,6-9_Ps 145,2-3.8-9.17-18_Flp 1,20c-24.27a_Mt 20,1-16a


(...)
Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne 

jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą

umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość

(Jan Twardowski)


*

"Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! "

http://www.youtube.com/watch?v=Xcg3vLkB … embedded#!
*
*       *

Calineczka - 2011-09-25 12:39:30

Ez 18,25-28 _ Ps 25,4-9 _ Flp 2,1-11 _ Mt 21,28-32


"Sędziwy ojciec rzekł do syna:
— Dziecko, popracuj dziś w winnicy.
Syn odpowiedział: — Pójdę, Panie,
ty na mnie zawsze możesz liczyć!
Jednak nie poszedł syn próżniaczy,
pomimo danej obietnicy,
a Ojciec za nim z smutkiem patrzył,
samotny poszedł do winnicy...

Dwóch synów miał ów stary człowiek,
drugiemu zadał też pytanie:
— Pójdziesz w winnicę, synu? Powiedz?
Syn drugi odrzekł: — Nie chcę, Panie,
lecz opamiętał się po chwili,
starego Ojca ucałował,
ruszył w winnicę, już bez słowa;
pracując swoich słów się wstydził!
Który z nich spełnił wolę Ojca?
Czy ten co skłamał w obietnicy?
Czy ten co wzbraniał się do końca,
ale pracował na winnicy?

Bo jeden gada, drugi czyni!
Pierwszy jak czyste płótno lniane,
bo nic nie robiąc — nie zawinił,
przecież zawołał: Pójdę, Panie!

Drugi nie imał się pacierza,
nie często wołał, rzadko klękał,
że sercu swemu nie dowierzał,
W końcu swe serce opamiętał!

Nie ten, kto tylko woła: Panie,
dnie całe modli się w świątyni,
lecz ten, kto pracą dobro czyni,
wśród wyróżnionych w niebie stanie!

Nawet zbrodniarze i nędznicy
pracować mogą na winnicy!
................................................
................................................
Choćbyś był łotrem, ladacznicą,
idź zaopiekuj się winnicą!
Wołają ciebie, pragną ciebie!
Wiedz, pierwszym Dobry Łotr był w niebie! "

("O dwóch synach", L.Ogińska)



Panie, dzisiaj w swoim Słowie pobudzasz mnie do refleksji nad tym, którego syna postawa jest mi bliższa ...  pierwszego  czy drugiego... a jednocześnie stawiasz mi za wzór tych wszystkich, którzy najpierw mówią „nie”.... może czasem zbyt emocjonalnie, bez zastanowienia i lekkomyślnie, lecz po głębszym namyśle, ostatecznie  wybierają  to, co Tobie mile i  Tobie się podoba.  To oni są tymi "uprzywilejowanymi" - tymi, którzy pierwsi doświadczają w sobie Twojego Królestwa, już tu na Ziemi.
Panie, proszę,  pomóż mi tak nieustannie przemieniać siebie, abym potrafiła otwierać się na działanie Twojej łaski i wybierać to, co jest słuszne i co się Tobie podoba. Niech Twoja wola będzie moją wolą, Twoje Myśli moimi myślami, a Twoje Drogi moimi drogami... aby moje  "tak" Tobie było jednym : "Idę, Panie! - Poszedł. " ...  Amen.

Calineczka - 2011-10-01 14:46:25


                         1 października 2011. Teresy od Dzieciątka Jezus, dziewicy i doktora Kościoła.



Pewien argentyński ksiądz mieszkający w Androgue, w czterdziestotysięcznym mieście położonym 25 km od Buenos Aires, opisał zdarzenie, które przytrafiło się jednemu z jego przyjaciół.

"Choroba serca zmusiła pana Lopez do odejścia w zeszłym roku na wcześniejszą emeryturę. Ale brakowało mu jakiegoś urzędowego papierka, którego bank w Androgue nie był w stanie wydać z powodu przeprowadzki do nowego lokalu. I wówczas pan Lopez zwrócił się do św. Teresy: «Św. Teresko, spraw, żebym zdobył ten dokument!». Pierwsza nowenna nie przyniosła rezultatu. 9 czerw¬ca 1987 roku (rocznica dnia, w którym Teresa ofiaro¬wała się Miłości Miłosiernej) rozpoczął drugą. 12 czerwca wezwano go do banku.

- Proszę pana, ta pana zakonnica jest wspaniała! - Jaka zakonnica?

- Ta, którą pan przysłał!

- To jakaś pomyłka, nikogo nie przysyłałem!

- Jak to nie?! Przed chwilą przy okienku była zakon¬nica!

Ona jest niesamowita, zna nasze archiwa lepiej niż my! - Jak to?

-Powiedziała do mnie tak: «Zaświadczenie, którego potrzebuje pan Lopez, znajduje się w archiwum na przedostatniej stronie 23 tomu». Widząc moje niezdecydowanie, dodała z naciskiem: «Proszę, niech pan to zrobi dla niego!». Poszedłem sprawdzić w archiwum i znalazłem dokument we wskazanym miejscu, ale gdy wróciłem do okienka, zakonnicy już nie było:

- Zaczynam pojmować! Jak ona była ubrana?

Pan Lopez wyciągnął z kieszeni obrazek Teresy i pokazał urzędnikowi:

- Czy to ona?

- Dokładnie ta sama! Właśnie ona przyszła w pana sprawie!"
.




Wierzę, św. Teresko, że każdego dnia stajesz przed Tronem Najwyższego w naszej sprawie i wypraszasz dla nas wszystkie potrzebne łaski…

Calineczka - 2011-10-02 20:40:37

Iz 5,1-7 _ Ps 80,9.12-16.19-20 _ Flp 4,6-9 _ Mt 21,33-43


W kościele Saint Etienne du Mont w Paryżu znajduje się witraż...


http://img510.imageshack.us/img510/5294/witra.jpg


przez który … „ Słońce przesiane przez barwne szkło wydobywa z mroku gotyckiej nawy codzienną krzątaninę w mistycznej winnicy. Jej punkt centralny to winiarska prasa, w której pod ciężarem krzyża spoczął martwy Zbawiciel. Z prasy, do kadzi, płynie krew. Widzimy robotników tej świętej tłoczni: to papieże w pontyfikalnych szatach i tiarach, potrójnych koronach ziemskiego królestwa, wypełniający najprostsze obowiązki winiarza - badanie słodyczy winnych jagód, zlewanie moszczu, a nawet opuszczanie pełnych beczek do piwnic, przy pomocy liny i drabiny użytej w charakterze bloku. Pomniejsi pracownicy pańskiej winnicy, lecz przecież wysocy kościelni hierarchowie w kardynalskich kapeluszach i biskupich infułach, pomagają tłoczyć wino eucharystii. Wóz ciągniony przez trzech ewangelistów w ich alegorycznej postaci, niesie w kufie ładunek, który kapłan rozdziela w kościelnej nawie pośród wiernych. A jednocześnie naprzeciw owego kościoła widać winnicze wzgórze, na którym pośród trudzą się ludzie. Sadzą, szczepią, pielą chwasty. (…) Później znoszą plecach do kadzi kosze pełne winogron. Depczą nogami grona na miazgę. Dźwigają naczynia z moszczem i winem. W którymś miejscu oba te potoki wina, eucharystycznego i zwykłego, uświęconego i powszedniego, łączą się ze sobą i mieszają. Czyjaś dłoń podnosi do naszych ust kielich, z którego dane jest nam skosztować. (…)”

(źródło:„Mistyczna Winnica”, Mirosław Kuleba ,http://www.winiarze.zgora.pl)

*
*   *
I nas zaproszono do Winnicy Pana,
Gdzie jej Gospodarz
Z otwartym sercem czeka
Tłocząc wino miłości…
Czeka na każdego nowego
I każdego powracającego,
Aby go obdarować,
Napoić, i nakarmić miłością,
I usłyszeć ciche:
Kocham Cię!

I nas zaproszono do winnicy Pana,
Abyśmy czerpiąc  z niej siłę i moc,
Mogli pielęgnować nasze małe winnice,
Które naszym sercom i dłoniom
Powierzył Pan…

Nasze małe winnice –
To nasze rodziny,
Nasz dom,
Miejsce pracy,
Kościół,
Wspólnota,
Talenty,
Ofiarowana przyjaźń,
Zadana miłość…

Ty… ja…
Co z tym robię?
Czy walczę o winnicę, którą powierzył mi Pan?
Czy doceniam dar od Niego otrzymany?
Czy pamiętam, że winnica ta jest Jego własnością,
A ja otrzymałem (łam) ją tylko w dzierżawę,
I kiedyś przyjdzie mi się z niej rozliczyć?
Czy pielęgnuję ją i pozwalam,
Aby sam jej Gospodarz doglądał ją i uprawiał,
Aby przynosiła upragniony i słodki owoc?
Czy jestem gotowy(a) na przyjęcie Jego Syna,
Który przychodzi mi z pomocą,
Kiedy już sam(a) nie potrafię sobie poradzić?

Panie, proszę,
Nie pozwól na zniszczenie tego, co sam stworzyłeś…
„Wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl.
I chroń to, co zasadziła Twoja prawica…”
Wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie
O własnych siłach sprostać zadaniu…
Dlatego prosimy Cię z wiarą:
Podaruj nam odrobinę czasu...
Wołamy do Ciebie z ufnością:
„Odnów nas, Panie, Boże Zastępów,
i rozjaśnij nad nami swoje oblicze…”
Niech dokona się w nas Twoje dzieło, 
I stanie się cudem w naszych oczach!

Dziękuję! Amen.

http://www.youtube.com/watch?v=6W9uzjV_ … r_embedded

Calineczka - 2011-10-07 16:19:24

7 października 2011. Matki Bożej Różańcowej.


O pójdźcie, wszystkie narody,
By z tych tajemnic różańca
Złocistą uwić koronę
Dla Pani nieba i ziemi
I Matce pięknej miłości
Pod stopy złożyć w ofierze.

Niech będzie chwała na wieki
Synowi czystej Dziewicy,
Którego z Ducha poczęła,
By wolę Ojca wypełnić;
A nam niech święty różaniec
Przyniesie pokój i łaskę. Amen.


(Z Godziny Czytań)


*
*      *




W słoneczną październikową niedzielę wyjechało młode małżeństwo z kilkuletnim synkiem samochodem do lasu. Rodzice zażywali spokoju i ciszy, zaś dziecko bawiło się kolorowymi liśćmi.

Kiedy nadeszła chwili odjazdu, synek przyniósł do samochodu całe naręcze suchych ziół, trawy i liści.

-Wyrzuć natychmiast to śmiecie, bo zabrudzisz mi wóz – powiedział ojciec – po co ci to?

- Bo to takie piękne – wyjąkał synek i rozpłakał się na myśl, że będzie musiał zostawić swoje skarby w lesie.

-Nie chcę tego widzieć w wozie – sprzeciwiał się w dalszym ciągu ojciec.

-Co ci szkodzi – wtrąciła matka – niech dziecko ma tę radość.

-A co z tym zrobisz w domu?- zapytała synka.

-Chcę zrobić tatusiowi ładny bukiet na biurko.

Ojciec się roześmiał i pozwolił dziecku zabrać jego skarby. W domu synek długo się męczył nad bukietem, ale nic nie wychodziło. Dopiero matka powybierała co ładniejsze trawki i liście i pod jej palcami to rzekome śmiecie zmieniło się w prawdziwy piękny bukiet, aż sam ojciec się dziwił, że z byle czego można tak piękną rzecz zrobić.


My wszyscy jesteśmy wobec Boga, jak to dziecko, a wszystkie nasze skarby, zdobycze, sukcesy i wielkie sprawy rzeczywiście w oczach Bożych nie przedstawiają żadnej wartości , są często śmieciem. Chcielibyśmy coś ofiarować naszemu Ojcu, ale sami nie potrafimy. Zwróćmy się więc do Matki. Jej ręce mają moc przemiany. Odmawiajmy różaniec i składajmy u Jej stóp wszystko, co nas cieszy, do czego jesteśmy przywiązani, z czym trudno nam się rozstać. Choćby to nie miało żadnej wartości, jak zaschła trawa, czy opadły liść. Przynośmy nasze radości i smutki. Nasze zwycięstwa i upadki, nasze nadzieje i rozgoryczenia, nasze ofiary i poświęcenia, nasze dobre chęci, dobre słowa, dobre czyny. Przeplatajmy to wszystko jak wstążką modlitwą różańcową i złóżmy u stóp Królowej Różańca Świętego, a Ona, ta najlepsza z matek, potrafi wybrać z tego, co dobre, piękne i szlachetne, i przekaże od nas Ojcu Niebieskiemu, jako najpiękniejszy bukiet.


(Ks. Bronisław Kant SDB)

http://www.youtube.com/watch?v=0LAof-n9 … r_embedded

Calineczka - 2011-10-09 23:25:06


Iz 25,6-10a _ Ps 23,1-6 _ Flp 4,12-14,19-20 _ Mt 22,1-14

Wszyscy zostaliśmy zaproszeni na bankiet szczęścia. Wszyscy bez wyjątku. Wszyscy  bowiem odczuwamy głód sprawiedliwości. Ty także . szukałeś jej u ludzi, a ludzie nauczyli cię zemsty, przemocy, zabierania. Szukałeś odrobiny dobra, a ludzie zapłacili ci monetą nienawiści i wzgardy. Ale dzisiaj przychodzi do ciebie zaproszenie: Pan cię zaprasza. (…)

Pan posyła swoje sługi, aby cię zaprosić. Do ciebie dociera także Jego zaproszenie w słowie, a książce, w zachęcie, radzie, w uczynku, w przykładzie, w napomnieniu… Pukał do twoich dni dniem i nocą. Spotkał cię na ulicy, w lokalu, w pracy, w samotności. Czemu nie idziesz? Dlaczego czekasz? Dlaczego chcesz umrzeć z głodu? Czemu cierpisz tak wielkie pragnienie mając źródło w zasięgu ręki?

Przyjdź, wieczerza jest gotowa. Włóż nowe ubranie i pośpiesz się. Nie masz ubrania? Nie pomyślałeś o tym. Nie rozpaczaj, możesz je łatwo otrzymać. Wystarczy trochę pokory. Istnieje wielka wytwórnia nowych ubrań. Oto adres: Najbliższy kościół i pierwszy konfesjonał. Zrzuć z siebie stare ubranie. Czy nie widzisz jak jest zniszczone i zabrudzone? Czy sienie wstydzisz?

Odrzuć szatę swoich występków, szatę grzechu, bezwolności, nieczystości; szatę rozpusty; zrzuć szatę przekleństwa, wulgarnych słów, prowokacji; są to szaty prostaków; zrzuć szatę skąpstwa, wygórowanych ambicji, pychy; jest to ubranie godne nędzarzy. Precz, precz z tymi łachmanami! Staniesz się czysty i wolny.

Przywdziejesz nowe ubranie, szatę łaski, cnoty, niewinności i godności. Ubranie świąteczne, szatę RADOSCI. I przyjdź na wieczerzę, wszystko jest gotowe.

Zostali zaproszeni dostojni goście: ubodzy w duchu, czystego serca, smutni, łagodni, miłosierni, przynoszący pokój, prześladowani, spragnieni i głodni sprawiedliwości, święci. Wszyscy na ciebie czekają. A ty na co czekasz? Czemu nie wstajesz, czemu jeszcze zwlekasz? Nie wiesz od czego rozpocząć. Czemu więc nie rozpoczynasz? Nie opieraj się. Wstań i pośpiesz się!

Dopiero wtedy wszystko zacznie śpiewać w tobie. Śpiewać spokojnie, głośno i pewnie.


(Giovanni Albanese)


Dziękuję Ci, Panie, że nieustannie wysyłasz do nas Swoich posłańców z zaproszeniem na Twoją Ucztę >> zaproszeniem, które jest znakiem Twojej czułej bliskości i  wiernej przyjaźni; gdzie Ty Sam w Swojej niekończącej się miłości przywdziewasz nas w szatę godową... i pozwalasz nam doświadczać Nieba, już tu na Ziemi, o ile tylko my sami na to pozwalamy...


http://img72.imageshack.us/img72/5827/mpoa.jpg


Dziękuję Ci, Panie, i uwielbiam Cię za to, że dzięki TWOJEJ ŁASCE mogę UCZESTNICZYĆ W TWOIM CUDZIE MIŁOŚCI...

Calineczka - 2011-10-15 15:41:54

Z dzisiejszej Ewangelii:

Jezus powiedział do swoich uczniów: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych. Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone. Kiedy was ciągać będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć. (Łk 12,8-12)


...a święty Franciszek  podpowiada:

Niech pamiętają, że nade wszystko powinni pragnąć posiąść Ducha Pańskiego wraz z Jego uświęcającym działaniem, modlić się zawsze do Niego czystym sercem i mieć pokorę, cierpliwość w prześladowaniu i w chorobie.


AMEN!

Calineczka - 2011-10-20 18:25:54

W dzisiejszej Ewangelii...


"Jezus powiedział do swoich uczniów:
Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął."
(Łk 12, 49)



http://img522.imageshack.us/img522/8026/ogiej.jpg


Gdy taki ogień rozgorzeje w sercu człowieka, wówczas nie ma on już spokoju: płonie nieugaszoną wiarą. Przeciwność go nie zniechęca, ale jeszcze mobilizuje. Gdy natrafi na przeszkodę, przeskakuje ją, jeżeli nie może przeskoczyć, omija ją, ale się nie zatrzymuje. Jego krok jest zrównoważony nawet nad przepaścią. Żyje na świecie, ale nie jest ze świata; unika zbytniej pewności siebie, ale nie popada w rozpacz; nie jest zatroskany o chleb powszedni, chociaż codziennie go w trudzie zdobywa; jest ostrożny jak wąż, ale prosty jak gołębica; opłakuje swoje winy, a żyje w doskonałej radości. Zawsze w ruchu, balansuje pomiędzy naturalnym niebezpieczeństwem ze strony tłumu a niebezpieczeństwem osamotnienia, między niebezpieczeństwem ze strony nieprzyjaciela i fałszywych przyjaciół, między zasadzką ze strony próżności i utajonych namiętności, między falami obmów i ciosami niewdzięczności.

Jego pochodnia to ogniste żagwie. Fale morskie nie zdołają ugasić jego miłości. Nic nie potrafi go zatrzymać, nawet śmierć. Przeciwnie, śmierć uskrzydla go do ostatniego lotu.

(Giovanni Albanese)


http://www.youtube.com/watch?v=oVvTQU_s … r_embedded

Calineczka - 2011-10-23 15:56:48

Wj 22.20-26 _ Ps 18,2-4.47.51ab _ 1Tes 1,5c-10 _ Mt 22,34-40


Łatwo jest powiedzieć, że się kocha Boga. Łatwo jest powiedzieć wiele rzeczy, ale czy za tymi słowami idą też czyny? Miarą naszej miłości do Boga jest miłość do braci. Po ludzku to bardzo trudne. Jedynie Bóg ma moc uzdolnić do miłości nasze serca pełne egoizmu. W Eucharystii przyjmuje nas z tym wszystkim, co jest w naszych sercach, i nas przemienia, abyśmy potrafili kochać drugiego człowieka taką miłością, jaką objawił nam w swoim Synu i do jakiej także nas wzywa.

(Ks. Jarosław Ropel)

*
*   *


Kochać na wzór Eucharystii…
Do tego dziś wzywasz nas, Panie… 
I o naszą miłość nas pytasz -
Serca naszego kochanie…

Kochać na wzór Eucharystii…
To dla nas zbyt wiele, wiesz Panie…
Lecz Ty daj nam siłę i moc,
A słowo ciałem się stanie! 

Bo jeśli Ciebie będziemy miłować,
Pragnąć i szukać nad życie,
Wtedy i miłość dla naszych bliźnich
Będzie w pełnym rozkwicie!

Przymnażaj nam wiary, dodawaj nadziei,
Rozpalaj w nas ogień miłości!
Niech Prawo Twoje kochamy nad życie
I w nim doświadczamy wolności!



http://www.youtube.com/watch?v=ixYimRfwBBw

Calineczka - 2011-10-26 23:12:24


Wschodzi słońce, budzi się świat,
Po raz kolejny od dwóch tysięcy lat.
Niepokoju pełen wstaje świt
Może ostatni raz? Czy przyjdzie jutro znów?
Czy ocali kruchy swój byt?
Zapomniałeś, co znaczy człowiekiem być,
Zapomniałeś, a wspomnieć to taki wstyd!
Za to, kim jesteś, oskarżasz innych wciąż.
Że to wina jest ich! Że kłamcami są!
Że to przez nich to zło, co w Tobie trwa.
A może ty, a może ty, a może ja...?

Zacznij od siebie zmieniać świat.
Spójrz hen, w głąb siebie, uczciwie patrz.
Z pokorą przyznaj - owoce zła, zrodziła w złości zła wola twa.
Jeszcze nie wszystko stracone jest
Póki ostatni życzliwy gest
Trwa w twoim sercu jak płomień drga.
Błyszczy nadziei skra!


Daj ludziom miłość, miłość swoją daj.
Ludziom serc twardych, ludziom smutnych duszy.
Daj ludziom miłość, pokaż szczęścia raj.
Niech ona lód w sercach ich pokruszy.
Daj światu miłość, miłość swoją daj.
Bo coraz trudniej znaleźć ją na świecie.
Pomóż jej rosnąć, na jej strunach graj.
Wejdź z nią jak z światłem w nowe tysiąclecie.

Gubi człowiek się w świecie dziś,
Nie wie, do kogo z troskami swymi iść.
Wszędzie przemoc i egoizm trwa!
Kogo obchodzi dziś, co z bratem dzieje się,
Skąd na jego twarzy ta łza.
Zapomniałeś, czym dobro jest, czym jest zło.
Zapomniałeś, bo jakże wygodne to!
Biegniesz zdyszany niewiedzą gdzie los gna.
Nie wiesz, czy hojnym jest? Nie wiesz, czy z ciebie drwi?
Czy cię spycha aż do samego dna?!
A przecież ty, a przecież ty, a przecież ja

Możesz od nowa zacząć żyć.
Iść ciężką drogą nie mieć, lecz być!
Zaufaj Temu, który już dwóch tysięcy patrzy na świat.
Plonie nadzieją wśród trudnych dni.
Umacnia wiarę, gdy serce drży.
Miłość rozwija, jak kwiecie maj.
Daj ją dziś światu, daj!

Czy stać cię jeszcze na taki gest?
Pokazać światu, czym miłość jest?! Miłość jest?!
Daj ludziom miłość...


(Hymn Trzeciego Tysiąclecia, muz. i sł. M Gałęski)



http://www.youtube.com/watch?v=uibB4FfGf4I
:)


Calineczka - 2011-10-29 12:51:00

Dzisiaj  mówi Pan:

Moje owce słuchają mojego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.
(Mt 11,29ab)



Tak... Wobec mojego Pasterza zawsze będę tylko mała owieczką... Bez względu na wiek... zawsze owieczką...  Zdaję sobie sprawę, ze bez niego bym zginęła. Wielokrotnie już doświadczyłam, czym jest odłączanie się od Niego i słuchanie głosów innych...
Bo tak to już z owcami jest... że wydaje im się, że ich własny świat jest światem innych... światem owiec takich jako one...  światem zielonych pastwisk i źródlanych wód.... Aż tu nagle okazuje się, że jakieś ostre ciernie próbują uwikłać w swoje układy, aż osłabią owieczkę tak, że gdy tylko nadejdzie wilk, biedna, cała poraniona i samotna nie będzie miała już siły aby się bronić... Biedna mała owieczka...  mała, niemądra owieczka... powinna pamiętać, że zawsze będzie tylko owieczką... małą, bezbronną owieczką, choć czasem nawet próbuje ryczeć jak lew, srożyć się i udawać króla puszczy.... na nic...  Owieczka, to owieczka... i bez swojego Pana nie jest w stanie przeżyć nawet doby pośrodku tej pustyni bezdomności, gdzie się zagubiła...


Gdyby Pan mi nie udzielił pomocy,
szybko by moja dusza zamieszkała w krainie milczenia.

(Ps 94, 17-18)




Panie Jezu Chryste, Dobry Pasterzu,
Ty wiesz, że my, Twoje małe owieczki
bez Ciebie i Twego głosu nie zajdziemy daleko,
lecz zginiemy zagubione lub pożarte przez czyhające drapieżniki.
Dlatego czuwaj nad nami i nie dozwól nam się od Ciebie oddalić.
W Tobie tylko wiadomy sposób pozwól nam,
pośrodku otaczającego zgiełku,
zawsze słyszeć Twój głos
i naucz wybierać Twoje drogi.
Strzeż nas, otaczaj swoją troskliwą opieką
i daj nam  wytchnienie w trudnych dniach...
Niech Twoja Obecność przy nas będzie całym naszym szczęściem.
Amen.



http://www.youtube.com/watch?v=hoTkzki8 … re=related



Dobry jest pasterz, który zna swoje owce.... strzeże ich, dba o nie i pilnuje,  a w razie potrzeby staje w ich obronie i nie zostawia samych...

Calineczka - 2011-10-30 17:58:25

Ml 1,14b-2,2b.8-10 _ Ps 131,1-3 _ 1Tes 2,7b-9.13 _ Mt 23,1-12

„Będąc tak pełni życzliwości dla was, chcieliśmy wam dać nie tylko naukę Bożą,
lecz nadto dusze nasze, tak bowiem drodzy staliście się dla nas.”



Oby Słowo Boże, którym się karmimy, zawsze było przez nas tak miłowane, że stawało się w nas ciałem - żywą cząstką tętniącą miłością - na której będziemy wznosić budowlę naszego życia, a dzieląc się tym Słowem z bliźnimi, prawdziwie dzielili się sobą - w jedności słowa i czynu – i stawali się dla nich darem oraz żywymi kamieniami wznoszącymi mistyczną świątynię Kościoła Świętego budowaną na fundamencie Proroków i Apostołów, którego Kamieniem Węgielnym jest Sam Jezus Chrystus  - Jedyny nasz Nauczyciel -  doskonały wzór jedności słowa i czynu – ciała i ducha, nieustannie potwierdzający tę jedność każdego dnia przy stole Słowa i stole Eucharystii…


W kościele nie ma ani jednego takiego człowieka,
którego Bóg nie chciałby uzdolnić do duchowego obdarzania innych.


Jan Paweł II

Calineczka - 2011-11-01 07:55:40

Ap 7,2-4.9-14 _ Ps 24,1-6 _ 1J 3,1-3 _ Mt 5,1-12a


Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście utrudzeni i obciążeni,
a Ja was pokrzepię.
(Mt 11,28)



I znowu utrudzenie codziennością...
I znowu zmęczenie codziennym zmaganiem się...
I znowu jakiś ból...
  I kolejne rozczarowanie...
I niepewność, lęk, co będzie dalej...

Oto dziś znowu staję przed Tobą ze swoim krzyżem...
O tak, Panie, pokrzep i mnie... 
Daj mi wytchnienie przy Twoim Sercu, Panie...
Podtrzymaj mnie i wzmocnij moje siły,
bo moje nogi się chwieją i słabnę...

Jak dobrze, że jesteś....
że mam Ciebie, mam do Kogo przyjść...
Dziękuję, że mnie nieustannie zapraszasz i przywołujesz,
bo dobrze wiesz, że pewnie sama bym nie przyszła...
Dziękuję, że mi o Sobie przypominasz...
Potrzebuję Twego ciągłego przywoływania mnie...
Przychodzę obciążona i utrudzona,
aby odpocząć w Twoim cieniu,
nabrać sił i ruszyć w dalszą drogę...
Przychodzę ufnie, z nadzieją w sercu,
bo wiem, że na mnie czekasz!
Dziękuję!


Calineczka - 2011-11-06 08:52:13

Mdr 6,12-16 _ Ps 63,2-8 _ 1Tes 4,13-18 _ Mt 25,1-13


Dziś niebo
ma tylko
pięć gwiazd

Noce są przypowieścią

Zejdźmy
jak panny mądre
ze światłem
w matowych źrenicach
na rozmodlone
dno północy

Nie lękajmy się
senności przemieniać
w czuwanie

Północ
ma głos Oblubieńca

Nie będzie czekał
na świt

O którejkolwiek porze
przybywa
Rozpoczynają się GODY


(s. Maria Imelda Kosmala)


Calineczka - 2011-11-13 12:28:35

Prz 31,10-13.19-20.30-31 _ Ps 128,1-5 _ 1Tes 5,1-6 _ Mt 25,14-30


"Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów.
Przyniósł drugie pięć i rzekł:
Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem"



"(...) Bóg oczekuje od nas patrzenia na wszystkie przeżywane przez nas sytuacje, zwłaszcza sytuacje trudne, oczyma wiary. W przypowieści o talentach Jezus przestrzega nas przed zamknięciem się na płynące z wiary Boże poznawanie i przed gnuśnością w wykorzystywaniu wszystkiego, czym Bóg nieustannie nas obdarowuje. Pan, zostawiając jednemu ze sług dziesięć talentów, drugiemu pięć, trzeciemu jeden i zobowiązując ich do pracy, dał im szansę. Słowo talent, które w czasach Chrystusa oznaczało pewną wartość pieniężną, teraz oznacza raczej wartość intelektualną. Mówimy, że ktoś jest utalentowanym muzykiem, matematykiem. Sens przypowieści o talentach jest jednak o wiele głębszy. Myślenie ewangeliczne jest jakby odwróceniem o 180 stopni naszego myślenia świeckiego, czysto ludzkiego. Tak również jest w przypadku przypowieści o talentach. Talent to dar i pewne tworzywo, a jednocześnie szansa. Chrystus, powierzając ci talent, obdarza cię zaufaniem i oczekuje, że go właściwie wykorzystasz. Jeżeli dał ci jakieś zdolności, to nie jest Mu obojętne, co z nimi zrobisz. Jeśli jednak nie otrzymałeś tych zdolności - to też talent. Talentem jest nie tylko otrzymanie czegoś, ale i brak czegoś. W świetle wiary talentem jest na przykład zdrowie, które masz, ale i to, że chorujesz, też jest talentem. Jezus w każdym przypadku stawia ci pytanie: co robisz z tym talentem? Zmarnować bowiem można zarówno zdrowie, jak - jeszcze bardziej - brak zdrowia. A przecież wszystko jest darem - talent to dar. Jesteś nieustannie przez Boga obdarowywany. Talentem na przykład jest to, że nie potrafisz się modlić, a ty uważasz, że to nieszczęście. Ważne jest, co robisz z tą nieumiejętnością modlenia się. Może zakopałeś ten talent i mówisz sobie: no to nie będę się modlił. A przecież z niego można tak wiele wykrzesać; nieumiejętność modlitwy powinna pogłębiać w tobie głód Boga, a tym samym stać się środkiem twojego uświęcenia. Podobnie gdy masz problemy domowe, kiedy rodzina jest skłócona - to też twój talent i dana ci od Boga szansa. Co z nim robisz? Jeżeli załamujesz się i zniechęcasz, to zakopujesz go w ziemi. Człowiek wiary nie może nie dostrzegać głębszego sensu własnych doświadczeń, przy czym już samo poszukiwanie sensu jest jakimś obracaniem talentem. Jeżeli przeżywasz lęk, np. boisz się cierpienia, śmierci, to też twoja szansa. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus miała wielki wstręt do pająków. Kiedyś powiedziała o tym, jak bardzo musiała się przezwyciężać, aby omiatać z pajęczyny niszę pod schodami (zob. Żółty zeszyt, 80). To bardzo pomagało jej w drodze do Pana. Był to złożony w jej ręce talent, którym umiała obracać.
Jeżeli pewne sytuacje wywołują u ciebie napięcia, to znaczy, że kryje się w nich jakby przysypany popiołem diament - twój talent. Co z nim robisz, jak go wykorzystujesz? Przecież wszystko ma służyć twojemu uświęceniu. W tym sensie wszystko jest łaską. Przygniatające cię cierpienie czy różne niesprzyjające okoliczności to cały kompleks talentów. My jednak często jesteśmy jak ślepi lub jak małe dzieci, które wielu rzeczy nie rozumieją. Dopiero kiedy staniemy przed Bogiem, wszystko zobaczymy i zrozumiemy. Poznamy to całe morze talentów, w którym byliśmy zanurzeni.
Talenty dzielą się na mniej i bardziej cenne. Jeżeli ci coś wychodzi, udało ci się - to na pewno talent, ale jeśli ci nic nie wychodzi - to drogocenniejszy dar. Niepowodzenia to bezcenne skarby dane ci w życiu, właśnie niepowodzenia. Bóg kiedyś zapyta cię, tak jak ten ewangeliczny pan, który wrócił z podróży i zażądał rachunku od swoich sług, jak wykorzystałeś swoje życiowe porażki, które On dawał ci jako szansę, jako talent. Niekiedy jest ich tak wiele w twoim życiu - czy je wykorzystujesz?
Przypowieść o talentach to ewangeliczne wezwanie do nawrócenia. Musisz zacząć inaczej patrzeć na swoje życie, musisz patrzeć na nie oczyma wiary. Dopiero wtedy dostrzeżesz to nieustanne Boże obdarowywanie cię, dostrzeżesz, że całe twoje życie jest jakby kompleksem ukrytych szans nieustannej wewnętrznej przemiany. Poznasz, że wszystko jest łaską. Bóg, udzielając ci łask trudnych, niekiedy jakby wciska ci swój dar do rąk, a ty bronisz się, nie chcesz go przyjąć. Tymczasem łaski trudne to najcenniejsze talenty twojego życia. Jest ich nieraz tak wiele, bo Bóg chce, abyś miał czym obracać.(...)"


(ks. Tadeusz Dejczer, fragment "Rozważania o wierze")



Panie...
naucz mnie przyjmować każdą chwilę mego życia
czy to w radości , czy w cierpieniu …
w zdrowiu, czy chorobie…
w dostatku, czy w ubóstwie…
w pokoju, czy w niepewności…
w  dobrym, czy w złym losie…
jako >>TALENT MEGO ŻYCIA<< 
dany i zadany mi od (przez) Ciebie
i czynić zawsze okazją
do coraz ściślejszego zjednoczenia się z Tobą
w wierze, nadziei i miłości….

„Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwał będę.
Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.”
(J 15, 4. 5b)

Amen.


Calineczka - 2011-11-19 20:54:38

Ez 34,11-12.15-17_ Ps 23, 1-2a. 2b-3. 5. 6_ 1 Kor 15,20-26.28_ Mt 25,31-46


http://img853.imageshack.us/img853/3066/ichkp.jpg



Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata



Panie,

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie  ludzie, dla których nie jest obojętny los drugiego człowieka...

Dziękuję  i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy szeroko dla  innych otwierają swoje przyjazne ramiona, aby ich objąć...

Dziękuję  i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy nie dają zwyciężać się złu, ale zło dobrem zwyciężają...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy wyciągają swoje ręce do zgody...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, nie mówią o błędach i grzechach innych, lecz proszą Ciebie i ludzi o wybaczenie, gdyż wiedzą i uznają, że sami zawinili...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy przebaczają 7 razy, a nawet 77 jeśli potrzeba...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy swoim uśmiechem, słowem, życzliwością i dobrocią sprawiają, że na nowo ożywa wiara w drugiego człowieka...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy nie przeliczają na pieniądze czasu poświęconego innym...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy nie sprzedają miłości i  przyjaźni w zamian za jakiekolwiek korzyści...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy nie uważają, że należy im się wszystko co najlepsze, lecz klękają pod krzyżem...

Dziękuję i cieszę się, że są ludzie, którzy otwierają swoje serca przed samotnymi, opuszczonymi, niepełnosprawnymi i zranionymi przez życie...

Dziękuję i cieszę się, że są jeszcze na tym świecie ludzie, którzy otwierają swoje ręce dla ubogich i potrzebujących...

Dziękuję i cieszę się, że są jeszcze na tym świecie ludzie, którzy pragną pokoju i dążą do niego w swoich rodzinach, wspólnotach, miejscach pracy i państwach...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy swoje ręce składają do modlitwy...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy otwierają swoje usta, aby Cię przyjąć w Komunii Świętej...

Dziękuję i cieszę się, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy otwierają swoje serca przed Tobą i Twoim Słowem, aby swoje życie uczynić Twoim Królestwem już tu na Ziemi...


Dziękuję Ci, Panie, za tych wszystkich ludzi, gdyż są dla mnie wzorem do naśladowania. Są moimi braćmi i  siostrami w Tobie i ich nie muszę się obawiać, gdyż ten, kto Ciebie w swym sercu obrał za swojego Króla i Pana nie będzie prowokować... Uczę się od nich każdego dnia coraz bardziej kochać Ciebie i drugiego człowieka. Dziękuję Ci, Panie, za wszystkich razem i za każdego z osobna, gdyż póki oni są, świat będzie istniał...

Proszę, przywołaj do Twego Serca też tych, którzy Ciebie nie znają lub odeszli od Ciebie i zapomnieli o Tobie. Zgromadź nas wszystkich w jedną owczarnie  i uczyń sługami Twego Królestwa, abyś TY był WSZYSTKIM WE WSZYSTKICH  i „aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM ku chwale Boga Ojca." 

Jezu Chryste... Przyjdź Królestwo Twoje...Królestwo Sprawiedliwości, Miłości i  Pokoju... Amen.


Królestwo Boże jest wśród nas…

http://www.youtube.com/watch?v=K7LIop1eMwE
:)

Calineczka - 2011-11-27 18:01:05

Iz 63,16b-17.19b;64,3-7_Ps 80,2-3.15-16.18-19_1 Kor 1,3-9_Mk 13,33-37


Zapłonęła pierwsza w tym roku adwentowa świeca,
a wraz z nią niech w naszych sercach
płonie NADZIEJA...


http://img202.imageshack.us/img202/7867/adwentowa.jpg


"Nadzieja pozwala zerwać kartki z kalendarza, te niby dobre i najlepsze, cisnąć je bezmyślnie w kosz, bo i tak przed nami jest jutro... Nadzieja pozwala z odwagą ująć klamkę drzwi jeszcze nie otwartych. Nadzieja posyła w przyszłość bez obawy to, co trudne, za wielkie, bolesne...
Nadzieje otwiera oczy, które chętnie przymykamy, aby tuż pod powiekami utrwalić najukochańsze pejzaże, twarze, sytuacje...
Nadzieja wyrzuca ręce w przód i rozpychając ławice mgły dobija się do nowych krajobrazów, do promieni słońca, do początków nowego świata...
Nadzieja pozwala wierzyć i miłować. Nadzieja obejmuje umysł człowieka spokojnymi rękami i całuje jego serce. Jest czułą matką naszych dni...
Nadzieja...!"

(Ks. Andrzej Zwoliński)



I tak na początku tego nowego czasu Adwentu,
życzę Ci właśnie… NADZIEI …
Niech swoim światłem opromienia Twoje tęskniące za lepszym
i piękniejszym światem serce…
Niech rozbudza w nim jeszcze piękniejsze pragnienia…
Niech pobudza Cię do podjęcia wszelkiego dobrego czynu…
Niech obtula każdy Twój nowy dzień WIARĄ, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych…
Niech trzyma Cię za rękę i bezpiecznie prowadzi na spotkanie z MIŁOŚCIĄ
nieustannie śpiewając w Twoim sercu
Maranatha… Przyjdź, Panie Jezu, Przyjdź!”
:)


http://www.youtube.com/watch?v=ueIp8ljLO4c
(Zostań tu i ze mną się módl, razem czuwajmy, razem czuwajmy…)


:)

Calineczka - 2011-11-28 23:29:39

Moje Adwentowe zamyślenie...


Ze skupieniem wpatruję się
w pierwszą zapaloną adwentową świecę...
W ogień, który płonie jasnym i równym rytmem...
Zachwycam się płomieniem, który rozjaśnia otaczający mrok...
W pokoju jest ciemno, za oknem noc...
Ta płonąca świeca swoim światłem sprawia,
że wszystko wokół nabiera szczególnego znaczenia,
a padającą wokół złocista poświata
czyni całe otoczenie niezwykle tajemniczym i pięknym...

Jedna mała świeca....

W ciszy, która mi towarzyszy,
słychać harmonijne drżenie sekund
balansujących na pięciolinii chwili,
która nie ma początku ani końca...
To moje tu i teraz.

Opromieniona niezwykłym blaskiem ,
mam uczucie, że nie jestem sama...
W ciszy tej doświadczam OBECNOŚCI,
która KOCHA I TRWA ...
Wyłączam swoje myśli -
niech w lśnieniach jasnego płomienia ognia
płyną lekko poza czas...

Ten OGIEŃ koi i uspokaja.
Spływa na samo dno mojego serca żarem,
który leczy i daje odpoczynek.
W jego blaskach pojawiają się twarze moich bliskich -
twarze osób, które są szczególnie ważne w moim życiu.
Ukochane. Ciepłe. Serdeczne. Uśmiechnięte.
Pomiędzy nami OBECNOŚĆ -
taka cicha i delikatna, że aż boli swoją subtelnością…
Obtula nas Sobą i jednoczy.
Scala w jedno.
Płomień świecy staje się mocniejszy i jaśniejszy.
Wznosi się wyżej i piękniej.
Ta lekkość, która wypełnia moje serce,
zamienia się w ocean czułości
przepływający niezwykłą falą ciepła…
Kocham i jestem kochana.
Staję się MIŁOŚCIĄ
<<ukrytą>>w OBECNOŚCI...
I Ci, których kocham,
stają się MIŁOŚCIĄ
<<ukrytą>> we mnie...
Miłość, którą otrzymuję przekazuję dalej,
tak jak przekazuje się ogień...
Obtulam nią tych, których miłuję...
Kocham, tak jak sama jestem kochana
przez OBECNOŚĆ.
Nie potrzeba żadnych słów,
bo ciche zapatrzenie serca
w miłujące Oblicze Obecności
czyni MIŁOŚĆ,
która JEST, kocha i przebacza.
Zatrzymał się czas.
Istnieje tylko MIŁOŚĆ,
która jaśnieje, trwa i rozrywa wszystkie kajdany…
Tak, oto Miłość w swojej potędze
wypływa dalej i dalej...
i wolna,  jak wzburzona rzeka
przekracza granice moich barier i ograniczeń
ogarniając Sobą wszystkich i wszystko,
co stanowi moje istnienie i otoczenie...
Również tych, którzy mnie skrzywdzili, odtrącili,
okazali niechęć i pogardę...
Tych, którzy mnie kiedykolwiek zranili...
W jej oczyszczających strumieniach
ginie wszelki podział zadany przez
cierpienie, lęk, rozczarowanie i żal.
Wszystko to, w jednej chwili
pochłania sobą MIŁOŚĆ.

I nie ma już niczego,
co mogłoby się Jej sprzeciwiać
bo
ISTNIEJE już TYLKO MIŁOŚĆ.




Calineczka - 2011-12-04 10:56:41

Iz 40,1-5.9-11_Ps 85,9-14_2 P 3,8-14_Mk 1,1-8


Tak wiele dzisiaj napływających ze wszystkich stron zaproszeń…
Zaproszeń do świątecznych zakupów,
do „wyjątkowych okazji” i  promocji,
które mają przemówić do naszego serca
i uwieść je swoją „niepowtarzalnością”;
„zapewnić” szczęście i powodzenie nam, i naszym bliskim...
szczególnie w ten przedświąteczny i świąteczny czas...

Na każdym kroku można podziwiać wystrojone już choinki.
Kolorowe dekoracje sklepowe próbują omamić nas 
tysiącem sztucznych światełek przykuwając naszą uwagę...
W centrach handlowych rozbrzmiewają kolędy...
Wszystko to ma nam przypominać, że święta są już tuż za pasem
i że trzeba koniecznie pomyśleć o ich oprawie, no i oczywiści o prezentach...
Wielorakość oferowanych „niepowtarzalnych” promocji
mają czynić zakupy „wyjątkowymi”
i być silną zachętą do częstszego wyciągania portfela (oby tylko własnego).
A co za tym idzie - do zakupu często kolejnej, zbędnej rzeczy.
Przecież te święta mają być „ piękne” i „wyjątkowe”.
Wręcz bajkowe.
Czyż nie?

I tak, sam nie wiedząc kiedy,
wpadasz po uszy w ten przedświąteczny zgiełk i krzątaninę
wykorzystując go jako okazję ...do zapomnienia...
Zapomnienia o codziennych kłopotach,
niepowodzeniach, rozczarowaniach,
których ciężar wciąż czujesz na swoich barkach.
Uciekasz przed swoimi myślami, uczuciami, pragnieniami.
Nie chcesz pamiętać o tym, co Ciebie boli,
co jest Twoim wyrzutem, zaniedbaniem.
Czego w sobie i wokół siebie nie akceptujesz.
Nie chcesz tego wszystkiego nazwać po imieniu.
Boisz się samotności, ciszy, atmosfery zamyślenia, rozmodlenia...
Bo wtedy zostałbyś z samym sobą... a Ty przecież ...

BOISZ SIĘ SPOTKAĆ SIEBIE SAMEGO.
BOISZ SIĘ SPOTKAĆ BOGA W SOBIE.
USŁYSZEĆ JEGO GŁOS W SWOIM SERCU.

Bo może to co byś usłyszał, wcale by Ci się nie spodobało
i zobowiązywało by do podjęcia nowego wysiłku...
A Ty przecież jesteś już wystarczająco zmęczony!

I zamiast ciszy wybierasz zgiełk, hałas, pośpiech...
Zaczynasz odgrywać, wyreżyserowaną przez speców od reklamy,
specjalnie dla ciebie rolę.
Stajesz się marionetką sterowaną przez tych,
którzy wszystko już z góry zaplanowali.

A tymczasem...
Twoje serce pozostaje wciąż niespokojne, głodne i pragnące...


http://img151.imageshack.us/img151/1839/gwiazd.jpg
Pocieszcie, pocieszcie mój lud!
mówi wasz Bóg.
Przemawiajcie do serca Jeruzalem
i wołajcie do niego”

Iz.40


http://img842.imageshack.us/img842/7917/adwent2.jpg

Płonie już druga adwentowa świeca…
spala się,
ubywa z niej wosku,
skraca się czas...
Twój też...
.......   .............    ............   .............    .......

Trwając w ciszy drugiej adwentowej świecy...

Życzę Ci umiejętności wyhamowania,
zatrzymania się i wkroczenia na nową drogę -
drogę spotkania z sobą samym …

Życzę Ci odwagi spojrzenia sobie w oczy
i nazwania po imieniu tego, co w nich zobaczysz…

Życzę Ci odnalezienia siebie, takiego jakim naprawdę jesteś…

Życzę Ci zrozumienia, jak wielką przedstawiasz sobą wartość;
że nie musisz nic udowadniać ani niczego udawać,
aby czuć się kimś szczególnym i wyjątkowym….

Życzę Ci, byś żadną złą myślą, ani czynem
nie zaciemniał i nie gasił światła,
które płonie w Tobie, i w drugim człowieku…

Życzę ci pogodzenia się z samym sobą i otaczającym Cię światem…
a co za tym idzie –
zaakceptowaniem Twojego życia jako bezcennego daru Stwórcy;
odkrycia w nim rzeczywistego piękna i doskonałej radości…

Życzę Ci, abyś pośrodku całej tej przedświątecznej krzątaniny,
znalazł chwilę czasu, by jak Maria usiąść u stóp Jezusa,
zapatrzeć się w Niego i zasłuchać…

Abyś na przekór temu dzikiemu przedświątecznemu pędowi,
potrafił odnaleźć, rozpoznać i przyjąć tę najlepszą cząstkę,
którą jako odpowiedź na Twoje pragnienia, tęsknoty i oczekiwania
ofiarowuje Tobie sam Bóg…

"Oto Pan Bóg przychodzi z mocą
i ramię Jego dzierży władzę.
Oto Jego nagroda z Nim idzie
i przed Nim Jego zapłata.
Podobnie jak pasterz pasie On swą trzodę,
gromadzi ją swoim ramieniem,
jagnięta nosi na swej piersi,
owce karmiące prowadzi łagodnie.”

(Iz.40)



http://www.youtube.com/watch?v=R3uqWhd_TdA

Calineczka - 2011-12-07 21:37:41

8 grudnia
Niepokalane Poczęcie
Najświętszej Maryi Panny

http://img545.imageshack.us/img545/3355/niepokalana.jpg
„Bądź pozdrowiona, pełna łaski. Pan z Tobą” (Łk 21, 28. 42)




Pamiętajcie: kochajcie Niepokalaną i we wszystkich trudnościach do Niej się zwracajcie, a Ona na pewno Was wysłucha i przeprowadzi szczęśliwie przez wszelkie trudności. Ona, Pośredniczka łask wszelkich, musi łaską swoją nas oświecać i dusze nasze wzmacniać. Ten tylko przejdzie dobrze przez życie, kto do Niej ustawicznie się zwraca. Tylko w Niej jest gwarancja naszego wytrwania i uświęcenia.

(św. Maksymilian Maria Kolbe)



http://www.youtube.com/watch?v=uFnDEGZA … re=related

Calineczka - 2011-12-11 01:36:38

Iz 61,1-2a.10-11_ Łk 1,46-50.53-54_ 1 Tes 5,16-24_ J 1,6-8.19-28

Płonie już trzecia adwentowa świeca...




„Duch mój się raduje w Bogu, Zbawcy moim”


http://img210.imageshack.us/img210/880/iiiadwentowa.jpg


Podano mi
kubek dobroci   

Pijąc nie mogłam
zobaczyć dna   

zalała mnie
rzeka szczęścia   

Niech wróci
do źródła

oceanem


(s. Imelda Kosmala)



*
*   *



Czasem są chwile
Kiedy trudno jest znaleźć odpowiednie słowa...
Kiedy radość rozpiera serce tak bardzo,
Że usta muszą zamilknąć,
By dusza mogła śpiewać...

:)
               
Życzę Ci, aby każdy dzień Twego życia
Był niedzielą radości!
Abyś  był jednym z tych,
Którzy potrafią kochać i czekać jak Maryja!

Pan jest blisko!
Wybiegnijmy Mu na spotkanie!




Calineczka - 2011-12-18 15:36:50

2Sm 7,1-5.8b-12.14a.16 _ Ps 89, 2-5.27.29 _ Rz 16,25-27 _ Łk 1,26-38



Światło staje się coraz jaśniejsze, coraz bardziej intensywne...

Bo oto już czwarta adwentowa świeca
swoim płomieniem dołączyła
do Wieńca Zwiastowania Dobrej Nowiny...

Czwarta – najwyższa,
swoim światłem wskazująca drogę zagubionym... 
dodająca otuchy poszukującym...
i choć już ostatnia ale  najszczęśliwsza,
bo najbliższa Świętej Nocy...
wyśpiewująca swoim płomieniem:
Już niedługo!!!




http://img341.imageshack.us/img341/285/wieniecadwentowy.jpg


"W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, <błogosławiona jesteś między niewiastami>. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł."

(Łk 1,26-38)

*
*    *

Boże Narodzenie zaczęło się od Maryi...

Maryja...
Kim była?
Na pozór zwykłą, nieznaną dziewczyną,
oczekującą na pełnię zaślubin ze swoim ukochanym...
Myślę, że była bardzo piękna.
Miała swoje plany na życie,
Swoje marzenia i swoją wizję szczęścia...
I nagle usłyszała Anioła.
Mogła Go zignorować, zlekceważyć.
Przegonić. Wyśmiać.
Nie zrobiła tego.
Pragnęła go usłyszeć...
I usłyszała!
Jej serce było otwarte
na Boże natchnienia.
Dzięki temu
rozpoznała głos samego Boga.

Ale to co usłyszała, zaskoczyło ją,
zawstydziło i przestraszyło...
Maryja jednak zebrała  się na odwagę
i wprost wyjawiła Aniołowi swoją myśl.
Nie taiła przed nim swego zaniepokojenia...

Tak, Maryja, zanim dała swoje słowo,
chciała znać odpowiedź na nurtujące ją pytanie,
chciała wiedzieć...
Nie spieszyła się z decyzją,
Nie odpowiadała ślepo pod wpływem emocji…
Nie panikowała: „co ludzie powiedzą”
Nie pobiegła też do swojej przyjaciółki po radę.
Próbowała „wyczuć” Anioła
i zrozumieć skierowane do niej przesłanie.
Wiedziała, że decyzję musi podjąć SAMA.
Skupiona i  czujna wsłuchiwała się w Jego słowa...
Milcząc rozważała w sercu swoje powołanie.
Dostrzegła pewne powiązania między tym co było i jest…
Pomiędzy Jej pragnieniem, Jej życiem, Jej relacją z Bogiem,
a tym co się właśnie darzy...

Jak długo trwała ta rozmowa?
Nie wiemy...
W tamtej chwili
ważyły się losy nie tylko Maryi,
ale i całej ludzkości,
więcej - całego świata.
Ziemia wstrzymała oddech.
Może na ułamek sekundy,
a może na wieki...
Tak trudno w takich chwilach
po ludzku ocenić czas...
To co się działo w sercu Maryi
na zawsze pozostanie tajemnicą
pomiędzy Nią, a Najwyższym.
Wiedziała, że zgadzając się na NIEGO
będzie musiała zrezygnować z siebie...
Będzie musiała zmienić swoje życie,
swoje myślenie...
Wiedziała, czuła całą sobą,
że Bóg pragnie Jej CAŁEJ!


Podjęła decyzję:


„OTO JA SŁUŻEBNICA PAŃSKA”


I przyjęła NIEMOŻLIWE.

:)

Życzę Ci,
abyś zawsze miał
otwarte oczy i uszy swej duszy
na Boże natchnienia
i Jego łaskę...

abyś
nie lękał się otwartym sercem
przyjąć DARU...

ale jak
zeschnięta ziemia przyjmuje rosę z nieba...
kwiat przyjmuje promienie słońca...
stęsknione ramiona przyjmują ukochaną osobą...

tak TY
przyjął do Twego życia
Boga,
który jest Miłością!


Tak właśnie uczyniła Maryja,
która w pokorze, ufności i miłości
przyjęła Syna Bożego
mocą Ducha Przenajświętszego!

I WSZYSTKO STAŁO SIĘ INNE!!!


http://www.youtube.com/watch?v=1OnCdp0W … r_embedded

Calineczka - 2012-04-08 10:23:24

"Alleluja! Zmartwychwstał już Chrystus, Pan mój i nadzieja...!"


Żyjemy nie po to, aby umierać, ale przede wszystkim po to,
aby ciągle rodzić się na nowo, by każdego dnia zmartwychwstawać...



Niech TAJEMNICA Świąt WIELKIEJ NOCY
obudzi w nas pewność,
że po ciemnej NOCY przychodzi jasny PORANEK,
że każdemu ludzkiemu smutkowi
przypisana jest GODZINA ZMARTWYCHWSTANIA,
a po najbardziej gorzkich łzach przychodzi wielki POKÓJ,
że całkiem niespodziewanie pojawia się Chrystus,
który przynosi RADOŚĆ wiecznie żywą, prawdziwą,
najbardziej radosną, której nam nikt nie zabierze.

:)



***



"Jestem światłem Pierwszym i Jedynym, Przejrzyście Jasnym i nieznośnym dla stworzeń zmąconych ciemnością. Oddzieliłem na początku światło od ciemności i związałem życie i błogosławieństwo ze zorzą poranka. Z kryształowych słów czyniłem to, co pierwsze. Umieściłem Cię w ogrodzie nieznanych tęcz. A kiedy posłyszysz Głos — smudze światła się powierz... Imię Twe: Promienny!

W świetle pozwalam jaśnieć niewygasłym prawdom. Moja wspaniałość podobna do światła (Ha 3, 4) i przyozdabiam splendorem zrodzone z nicości.

Jestem światłem Ojcem świateł (Jk 1, 17), początkiem jasności, i blasku, i żaru. Rozświetlam sklepienia świateł, otaczam blaskiem znakomite i rozpłomieniam płonące. Uczyniłem światło, byś niedostępność pokochał i pragnął płomieniem rozświetlającym noce.

Jestem światłem, pełen światła (Ps 76, 5), uczyniłem je językiem piękna i w jasności się przechadzam i w jasności spotykam.

Tobie, światłości moich źrenic, dałem dar niewyczerpany — zbratałem Cię ze światłem. W twoich oczach wszystko wyłania się ze światła. A zwłaszcza światłem promieniuje od wewnątrz twarz twoja.

Jestem światłem, byś żył w olśnieniu i oczy podnosił z podziwu, a nie zamierzam go umniejszać. Otom odziany w majestat i piękno, światłem okryty jak płaszczem (Ps 104, 1­—2), a chętnie okrywam rozmiłowanych w jasności. Stworzonyś, byś wyczekiwał światła (Jer 13, 16) i rozjaśniał znużone. Nie wierz odbiciom i anielskim gwiazdom, boś sam światłem niepowstrzymanym... Dałem Ci światłe oczy serca (Ef 1, 18), skłonne ku mądrości, ale podlegasz czasom szaleństwa i marniejesz w cieniach mroku.

Kiedy przechadzasz się w świetle, mnożysz Mą miłość, gdy spoczywasz w świetle, budzisz Me upodobanie.

Jestem światłem, by cieszyć i rozkoszą napawać. Jestem czystym światłem dla czystych i smugami kolorów szukającym.

Jestem światłem, byś z promiennym wdziękiem wierzył i głosił miłość, dniom i nocom opowiadał świetność moich dzieł.

Jestem światłem miłującym, co życiu sprzyja i ciepłem radosnym ogrzewa, rozpłomieniam świetlistość miłowania.

Jestem światłem olśniewającym, co rozświetla i przenika piękno czasów i wieczności, i w zachwyceniu trzymam aniołów.

Jestem światłem, by obrazy i podobieństwa świeciły blaskiem, byś żył w sposób uroczysty.

Czy widziałeś, jak światło się zlewa, jednoczy w uwielbieniu i tańczy? Oto bramy wieczności! Stworzyłem cię jak bryzę świetlną, wydobywającą się zza uchylonych drzwi, byś porwany powierzył się promiennej przyszłości.

Lecz boleję od wieków nad zaślepionym spojrzeniem tych, co umiłowali ciemności (J 3, 19), nierozumiejącym niczego, nad zbłąkanym wypatrywaniem czegoś trwałego, pośród świata w tonięciu zadanym. Co zaczyna się w dotykaniu ciemności? Czyż nie gęstość przerażenia? Niegdyś byliście ciemnością ponurą, bez świateł i cieni, bez przebłysku (Iz 50, 10), synami pogrążenia. Byliście zmęczeni mrokiem i śmiercią, spowici smutkiem i niespełnieniem, stęsknieni ścieżki świateł. Życie wasze było życiem zasłon — okryte draperią wątpienia, więzione pomroką.

Oto daję wam światło siedmiu dni (Iz 30, 26)! Godni jesteście nowych oczu, godni jesteście zrodzenia do Światła. Na imię wam: odblask wieczności, mądrością waszą — władza rozróżniania. Synom skwapliwej ciemności należy powtarzać słowa świetliste, jasne i stanowcze, a synom dnia — dokładać żagwi, gdyż nie zapala się świateł, by je skrywać...

Daj się olśnić i olśniewaj, a ogorzałym od słońc opowiadaj opowieść o Jedynym Prawdziwym, które nie zachodzi i nie przestaje dawać."


(o. Marian Zawada OCD )


http://youtu.be/R-Wqgf9_BiM


Calineczka - 2012-04-19 18:20:41

"Pamiętasz jak będąc małą mówiłaś Mi: 'Przemień się, przemień się w moich oczach, Panie!' Ufałaś Mi. Odeszłaś na górę samotności i usłyszałaś mój Głos. Wtedy zobaczyłaś Mnie w innym świetle. To również miłość przemieniła Mnie przed oczami moich apostołów. Patrz na miłość zawsze jako na źródło tego, co pochodzi od Boga. Jest miłość i jest nienawiść. Nic innego, tylko te dwa korzenie: Bóg i szatan. Człowiek wolny wybiera owoc. Patrz uważnie, skąd wypływają twoje czyny, pomyśl, że WYCIĄGAM DO CIEBIE RĘKĘ. Myśl także o złych odruchach natury, tej, która oczernia bliźniego, mój wizerunek. Wybierz uczucie, które wzmacnia, wiesz - słowo, spojrzenie. Jestem we wszystkich sposobach kochania, szatan jest we wszystkich sposobach ranienia. Czy widzisz źródło? Czy widzisz owoc? Wybieraj i bądź w stanie wybrać zawsze Mnie. Jest to habitualny stan MIŁOŚCi, jest to prosta droga: ona PRZECHODZI PRZEZ ŚMIERĆ I PROWADZI CIĘ W MOJE RAMIONA".

(On i ja, G. Bossis)

http://youtu.be/TNfbzAK8njM

Calineczka - 2012-04-22 11:34:14

Panie, wlałeś w moje serce radość większą
niż w czasie obfitych zbiorów zboża i wina.

Psalm 4, 8


http://img401.imageshack.us/img401/8531/pokj.jpg


Jezus przychodząc do Swoich uczniów po Zmartwychwstaniu nie ukrywa przed nimi Swoich ran ale je im pokazuje. Nie wstydzi się ich, nie zasłania, ale też ich nie wykorzystuje, aby obwiniać i wypominać ... lecz wskazuje na nie, aby ukazać PRAWDĘ O SOBIE... a nawet pozwala dotknąć temu, który nie uwierzył... I to, co  mnie najbardziej w tym spotkaniu przejmuje to, że rany te wcale się nie zabliźniły... nie zagoiły... One są wciąż głęboko żywe...  żywe rany Chrystusa, żywe ślady Jego męki... ślady miłości… z których wypływa dla nas najpiękniejszy Boży Dar... BOŻE MIŁOSIERDZIE.... a Miłosierdzie to przecież ZRANIONA MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE USTAJĄC WCIĄŻ KOCHA OD NOWA...   A skoro Bóg powiedział : IDŹ, I TY CZYŃ PODOBNIE, to znaczy, że i ja... i TY... może już niejednokrotnie głęboko zranieni, z żywymi i nie zagojonymi jeszcze ranami w sercu, spotykając się ze sobą oraz innymi, mamy tak jak ON PRZEKONYWAĆ swoim JESTEM >> tu i teraz<< mówiąc „POKÓJ WAM!”  być tymi, którzy prawdziwie ten POKÓJ PRZYNOSZĄ... aby i względem nas mogły wypełnić się wszystkie słowa zapisane w KSIĘDZE ŻYCIA...  Amen.


http://youtu.be/2xAgLtjMrW4

Calineczka - 2012-04-27 22:05:52


http://grebocin.pun.pl/viewtopic.php?id=352
:)

Calineczka - 2012-04-29 12:51:07

Pan jest moim Pasterzem,
nie brak mi niczego.

http://img502.imageshack.us/img502/8954/ddobrypasterz.jpg
Dla takich chwil warto żyć...

Calineczka - 2012-05-01 11:01:49



Uzdrówcie rany przeszłości miłością.
Niech wspólne cierpienie nie prowadzi do rozłamu,
ale niech spowoduje cud pojednania.

(błogosławiony Jan Paweł II)



http://youtu.be/lkEqB9vEvBU

Calineczka - 2012-05-03 22:01:13


"Maryja jest Królową Polskiej Korony.
Maryja jest Królową polskich spraw, polskich trudów, polskich cierpień i polskich zwycięstw. (...)
Doświadczenia przeszłości uczą nas, w kim szukać oparcia,
kto jest największym sprzymierzeńcem Kościoła i narodu. "


(błogosławiony Jan Paweł II)

http://youtu.be/3P2Pr6kUxtA

Calineczka - 2012-05-06 12:06:44



Jak się nazywa to nienazwane
jak się nazywa to co uderzyło
ten smutek co nie łączy a rozdziela
przyjaźń lub inaczej miłość niemożliwa
to co biegnie naprzeciw a było rozstaniem
wciąż najważniejsze co przechodzi mimo
przykrość byle jaka jak chłodny skurcz w piersi
ta straszna pustka co graniczy z Bogiem

to że jeśli nie wiesz dokąd iść
sama cię droga poprowadzi


(ks. Jan Twardowski, Jak się nazywa)



Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą! Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy, i uspokoimy przed Nim nasze serce. A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko. Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, mamy ufność wobec Boga, i o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba. Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał. Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu, którego nam dał.

(1 J 3,18-24)


"Pamiętajmy o tym, że Bóg jest większy od naszego serca,
jak również o tym, że Oskarżyciel to jedno z imion Złego."

(O. Marek Rojszyk OP, „Oremus”)



Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja /będę trwał/ w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.
(J 15,1-8)

http://youtu.be/0OctB5wqlDk

POKÓJ I DOBRO!!! :)

Calineczka - 2012-05-13 13:37:18


"To jest moje przykazanie,
abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem."

(J 15,12)


Panie Jezu Chryste,
Ty w Eucharystii objawiasz nam Swoją miłość do nas,
tą miłością karmisz nas i tą samą miłością napełniasz...
Prosimy Cię, niech każde spotkanie z Tobą w Eucharystii
rozwija, umacnia i uzdalnia nas do MIŁOŚCI na wzór Twojej miłości,
która zawiera się w słowach:

"BO NIE MA WIĘKSZEJ MIŁOŚCI,
GDY KTOŚ ŻYCIE SWOJE ODDAJE ZA PRZYJACIÓŁ SWOICH."

Amen.




http://youtu.be/6xKNy8LlWvA 


Calineczka - 2012-05-20 10:06:23

DROGA MIŁOŚCI....

http://img341.imageshack.us/img341/9927/wniebowstapienie2010.jpg

http://youtu.be/ygAAQ65QDTQ



"Wznosi się, wznosi... Słońce ogarnia Go swobodnie, bo żadne liście nie zatrzymują już jego promieni. W słonecznym blasku Bóg-Człowiek wstępuje do Nieba ze Swym Najświętszym Ciałem. [Światło] ujawnia Jego chwalebne Rany, które lśnią jak żywe rubiny. Reszta to uśmiech perłowego światła. To Światłość, która w tym ostatnim momencie – podobnie jak w noc narodzenia – ujawnia, czym jest. Świat iskrzy się od światła bijącego z unoszącego się Chrystusa. Światło to przewyższa [blask] słońca. To światło ponadludzkie, błogosławione. Światło zstępuje z Nieba na spotkanie ze Światłością, która wstępuje... I w tym oceanie blasku Jezus Chrystus, Słowo Boże, znika ludziom z oczu... Na ziemi, pośród głębokiego milczenia zachwyconego tłumu, słychać tylko dwa głosy: okrzyk Matki: «Jezu!» – kiedy [Jej Syn] znika – i płacz Izaaka.
Pozostałym uczniom nabożne zdumienie odjęło mowę. Trwają tak, aż do zjawienia się dwóch jaśniejących świateł anielskich, przybierających postać ludzi. Wypowiadają słowa przytoczone w pierwszym rozdziale Dziejów Apostolskich (1,11): «Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.»"


(Maria Valtorta, Poemat Boga-Człowieka, Wniebowstąpienie Pana Jezusa)




http://img651.imageshack.us/img651/1710/z4461905xl.jpg



"Znowu jestem Panem domu, który po odejściu zaproszonych, pyta sam siebie: Czy oni dobrze zrozumieli to święto?

Jest tak wiele sposobów, podobnie jak wiele jest sposobów miłowania Mnie. A jaki jest twój sposób? Czy odczuwasz wielki smutek niektórych apostołów z powodu Mego odejścia?"

- Panie, raduję się z tymi, którzy są w niebie. Ale Wniebowstąpienie jest smutne dla ziemi.

- "Odpraw dobrze nowennę przed Zesłaniem Ducha Św. łącząc się z moją Matką i świętymi niewiastami w Wieczerniku. Nie tyle dlatego, aby zostać pocieszoną przez Pocieszyciela, ile po to, by On nauczył cię Mnie pocieszać. Pogrąż się cała w tym pragnieniu pocieszania Mnie. Jest to bardzo słodki sposób kochania. Posługuj się nim. To tak, jak gdybyś ofiarowywała Mi nowy dom przybrany rzadkimi kwiatami i wonnościami, gdzie przebywa przyjaciel bogaty i żarliwy, płonący chęcią częstych spotkań i poufnych zwierzeń.

Twoje serce życzy Mi serc wszystkich ludzi.

Twoje serce chce się rozgrzać przy moim sercu.

A jeśli dobrze pojmujesz Wniebowstąpienie, starasz się iść za swym Oblubieńcem i mniej żyć ziemią, a więcej myślą o niebie, gdzie On przebywa.

Nie zaniedbuj przyłączania się już teraz do wysławiania Boga przez błogosławionych, twoich jutrzejszych braci, w twym jutrzejszym zadaniu.

Przypominasz sobie, że wznosząc się do nieba znad Góry Oliwnej, pozostałem jednak wśród mych apostołów, ukryty w Postaciach Eucharystycznych, w sercu mojej świętej Matki. Czyż mógłbym całkowicie opuścić ich, swoje biedne dzieci? Szukaj Mnie zawsze w Hostii. Ona jest tu dla ciebie, dla wszystkich. Nie miej oporów, po prostu przyjdź. Dziękuj z radością. Kochaj po prostu. Wszystko jest takie proste ze Mną... Czy nie czujesz tego, kiedy do ciebie mówię? Porzuć swe dawne sposoby wyobrażania sobie. Wejdź na widzącą drogę Miłości".


(On i ja, G. Bossis)
:heart:


Calineczka - 2012-05-26 16:33:24



"Oblubienica i Duch wołają 'Przyjdź',
A ten, kto słyszy, niech powie 'Przyjdź'.
Kto jest spragniony, niech przyjdzie i pije,
Niech wody życia za darmo zaczerpnie."


Calineczka - 2012-05-27 12:56:50


http://img256.imageshack.us/img256/1787/duchv.jpg

Duchu Święty, który wszystko łączysz
i chcesz, żeby była zgoda.
Prosimy Ciebie,
żeby nie było ludzi zagniewanych,
żyjących jak pies z kotem,
dokuczających sobie tam i z powrotem,
takich, którzy nawet w czasie arytmetyki
pokazują sobie języki.

Duchu Święty, ni z tego ni z owego,
tchnij na nas, chuchnij na całego.
Amen.


(Jan Twardowski)


:)

Calineczka - 2012-06-03 13:27:30

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu,
Bogu, który jest i który był, i który przychodzi.
(Ap 1,8)


http://img214.imageshack.us/img214/4999/wtrjca.jpg



W pewnym momencie obecność Boża przeniknęła moją całą istotę, umysł mój został dziwnie oświecony w poznaniu Jego Istoty; przypuścił mnie [Bóg] do poznania swego życia wewnętrznego. Widziałam w duchu Trzy Osoby Boskie, ale jedna Ich Istota. On jest sam, jeden, jedyny, ale w trzech Osobach, ani mniejsza, ani większa jedna z Nich; ani w piękności, ani w świętości nie ma różnicy, bo jedno są. Jedno, absolutnie jedno są. Miłość Jego przeniosła mnie w to poznanie i złączyła mnie ze sobą. Kiedy byłam złączona z jedną [Osobą Boską], to także byłam złączona z drugą i trzecią [Osobą Boską], tak że, jak się łączymy z jedną, przez to samo łączymy się z tymi dwiema Osobami - tak samo jak z jedną. Jedna ich jest wola, jeden Bóg, chociaż w Osobach Troisty. Kiedy się duszy udziela jedna z trzech Osób, to mocą tej jednej woli jest złączona z trzema Osobami i jest zalana szczęściem, które spływa z Trójcy Przenajświętszej; tym szczęściem karmią się święci. Szczęście, jakie tryska z Trójcy Przenajświętszej, uszczęśliwia wszystko, co jest stworzone; tryska życie, które ożywia i daje wszelkie życie, które z Niego bierze początek. W tych chwilach dusza moja doznała tak wielkich rozkoszy Bożych, które trudno mi wyrazić.


(św. s. Faustyna Kowalska, "Dzienniczek" nr 911)

http://youtu.be/1em1tsSRefY

Calineczka - 2012-06-07 13:48:06

BOŻE CIAŁO

Czym się Panu odwdzięczę za wszystko, co mi wyświadczył?
Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pana.

Psalm 116, 12-13


http://img99.imageshack.us/img99/6062/johnpauliicorpuschristi.jpg

WIEM ŻE MNIE KOCHASZ

I z tej miłości powstaje we mnie życie nowe
Świadectwo twojej siły
Potęgi istnienia
W świecie zniewolonym grzechem

Historia mego trwania
Jest walką bez końca
Z potęgą zła

Spraw Panie by
W sercu wygnańca
Rozżarzyło się tabernakulum
Sprzed Twoich ołtarzy


(Piotr Rakowski, CHRYSTUS CENTRUM)


http://youtu.be/9UFSksrw9x8

Calineczka - 2012-06-10 13:09:36



Z Ewangelii św. Marka:

"Potem przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów. Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy. (...)

Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie. Odpowiedział im: Któż jest moją matką i /którzy/ są braćmi? I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką. "


*



Z  Dzienniczka św.s. Faustyny Kowalskiej:

+Kiedy poznałam, że nic nie otrzymuję uspokojenia od Przełożonych, postanowiłam nic nie mówić o tych rzeczach czysto wewnętrznych. Na zewnątrz starałam się, tak, jako dobra zakonnica, o wszystkim mówić z Przełożonymi, ale o potrzebie duszy, już będę mówić w konfesjonale. Dla wielu i to bardzo słusznych przyczyn, poznałam, że niewiasta nie jest powołana do rozróżniania takich tajemnic. Naraziłam się na wiele cierpień niepotrzebnych. Przez dłuższy czas byłam uważana jakoby opętana przez złego ducha i patrzono na mnie z politowaniem, a Przełożona poczyniła pewne ostrożności co do mnie. Dolatywało do uszu moich, iż Siostry patrzą na mnie, jako na taką (...) -Dz 122

+ Wszystko było jeszcze do zniesienia. Ale kiedy Pan zażądał, abym malowała ten obraz, już teraz naprawdę zaczynają mówić i patrzeć na mnie, jako na jakąś histeryczkę i fantastyczkę i już to jest trochę głośniejsze. Jedna z Sióstr przyszła, aby ze mną pomówić w poufałości. I zaczęła się nade mną litować. Mówi mi: słyszę, że mówią o Siostrze, że jest fantastyczka, że ma jakieś widzenia. Biedna Siostra, niech się Siostra broni przed tym.Szczera była ta dusza i co słyszała – powiedziała mi szczerze. (...) - Dz125

(…) Ludzie nie umieją  dostrzec duszy, oni widzą ciało i według ciała sądzą; lecz jak daleko niebo od ziemie, tak daleko myśli Boże od myśli naszych (…)

Powiedział - mi Pan: niech cię nic nie obchodzi, jak kto postępuje, ty postępuj tak, jak Ja ci każę, masz być żywym odbiciem Moim przez miłość i miłosierdzie. Odpowiedziałam: Panie, kiedy często nadużywają dobroci mojej. - To nic, córko Moja, niech cię to nie obchodzi, ty zawsze bądź miłosierna dla wszystkich, a szczególnie dla grzeszników. - Dz 1446


*

"Pokładam nadzieje w Panu,
dusza moja pokłada nadzieję w Jego słowie (...)

W Tobie, Panie, jest łaskawość
i obfite u Ciebie odkupienie "
(Ps 130)




Dzisiaj, z dedykacją dla wszystkich „pomylonych” : http://youtu.be/gHZGn3XKa6Y  ;)

Calineczka - 2012-06-15 17:15:22

NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA

http://img801.imageshack.us/img801/5126/sercejezusa.jpg

Jeden z żołnierzy włócznią przebił bok Jezusa,
z którego zaraz wypłynęła krew i woda.


(Ewangelia wg św. Jana 19, 34)



Dzisiaj, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, w Kościele powszechnym przypada również Światowy Dzień Modlitw o Uświęcenie Kapłanów. Pamiętajmy w naszych modlitwach szczególnie o tych kapłanach, z których posługi sakramentalnej korzystamy, i którzy są naszymi przewodnikami na drodze do zbawienia…


MODLITWA O UŚWIĘCENIE KAPŁANÓW

O Jezu, wiekuisty Najwyższy Kapłanie,
zachowaj Twoich kapłanów w opiece Twojego Najświętszego Serca,
gdzie nikt im nie może zaszkodzić.
Zachowaj nieskalanymi ich namaszczone dłonie,
które codziennie dotykają Twojego świętego Ciała.
Zachowaj czystymi ich wargi, które zraszane są Twoją Najdroższą Krwią.
Zachowaj czystymi ich serca naznaczone wspaniałą pieczęcią Twojego Kapłaństwa.
Spraw aby wzrastali w miłości i wierności Tobie,
chroń ich przed zepsuciem i skażeniem tego świata.
Wraz z mocą przemiany chleba i wina udziel im również mocy przemiany serc.
Błogosław ich trudowi, aby wydał obfite owoce.
Niech dusze którym służą, będą ich pociechą tu na ziemi
a także wieczną koroną w życiu przyszłym.
Amen.


(św. Tereska od Dzieciątka Jezus)


Calineczka - 2012-06-24 12:12:59


"Sławię Cię, Panie, za to, żeś mnie stworzył. "


http://img338.imageshack.us/img338/9448/dscf5579f.jpg

Gwiazdy.
nazywasz każdą
po imieniu.
Ty, Stworzyciel,
Odkrywca,
Rzeźbiarz, Wynalazca.
Wpatrując sie w niebo
i kontemplując je
odczuwam
Twoją szczodrość
wspaniałomyślność,
ogrom
Twojej miłości.


(s. Marie de la Visitation)


http://youtu.be/0xTPxoXKYAU

www.gromsosnowica.pun.pl www.sweetszatan.pun.pl www.obozherosow.pun.pl www.deatch.pun.pl www.bractwothralla.pun.pl