Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2010-01-21 12:25:58

 xpacifer

Dobry Pasterz:)

8193431
Call me!
Skąd: Grębocin
Zarejestrowany: 2007-03-21
Posty: 1656
Punktów :   29 

Dla wszystkich Agnieszek, Aguś, Ag, Agnieś.......... :D

Katolicy Wschodu już 1500 lat podziwiają i czczą razem z katolikami Zachodu św. Agnieszkę, ozdobioną liliami dziewictwa i różami męczeństwa. Czyjaż chwała równa się chwale tej trzynastoletniej dziewicy, której imię wspominają co dzień tysiące kapłanów podczas Mszy św. po Podniesieniu, której opieki wzywają wszyscy chrześcijanie, chcący odnieść zwycięstwo w walce o cnotę czystości?
     Agnieszka, córka bogatej rodziny rzymskiej, była prawdziwym Aniołem ziemskim. W trzynastym roku życia stała się ulubienicą wszystkich. Gdyż piękność niezwykł± jej postaci zwiększała jeszcze niewinność serca, odbijająca się na jej zarumienionej twarzyczce. W oczach jej wyczytać było można spokój serca i szczęście wewnętrzne. Najszlachetniejsi młodzieńcy cesarskiej stolicy starali się o jej miłość i rękę. Syn prezydenta miasta Symfroniusza starał się wszelkimi sposobami, by pokonać swych współzawodników i przy danej sposobności ofiarował jej kosztowne klejnoty i oświadczył, jak gorąco ją kocha i jaki raj szczęścia i wesela chce jej zgotować. Agnieszka bez namysłu odrzuciła propozycję i rzekła otwarcie: "Panie, daj mi spokój, bo z innym już jestem zaręczona, a Jego szlachectwo jest najwyższe, jego godność największa, jego potęga nie ma granic, jego piękność najwięcej czaruje, jego miłość największe daje szczęście. Zawierając z nim małżeństwo zachowam na zawsze me dziewictwo i jego samego i jedynego kocham i pozostanę mu wierną na zawsze."     Głęboki i bolesny smutek jak po stracie najdroższego umarłego ścisnął serce młodzieńca; przykre myśli, beznadziejne pragnienia i senne obrazy szczęścia straconego dręczyły jego serce we dnie i w nocy. Miłość zmysłowa podobną jest często słońcu wschodzącemu, dającemu duszy światło i ciepło i budzącemu siły ducha i uczucia serca z uśpienia; lecz podobną jest także palącemu w południe słońcu, które ogniem swych płomieni pali i wysusza pędy i kwiaty życia. I tak się stało z pysznym synem prezydenta miasta. Cierpienia serca podkopały jego zdrowie i zachorował. Gdy ojciec odkrył przyczynę jego choroby, zwierzył się ze swą obawą o życie syna przed Agnieszką i prosił ją, by synowi nie odbierała nadziei. Prośba ta wzruszyła ją; lecz kłamstwem nie chciała ani nie mogła go pocieszyć; dlatego powtórzyła swe wyznanie: "Jestem już zaręczoną z Oblubieńcem, któremu Aniołowie służą, którego piękność podziwiają słońce i miesiąc, z którego ust płynie mleko i miód, który me ręce i mą szyję ozdobił drogimi kamieniami, a uszy kosztownemi perłami, który mi pokazał niezmierne skarby i mi je dać obiecał."     
Symfroniusz, pragnący koniecznie poznać współzawodnika, który miał być jeszcze bogatszym od jego syna, wkrótce dowiedział się, że Agnieszka jest chrześcijanką i że Jezus ukrzyżowany w Jerozolimie i czczony przez chrześcijan jest jej mniemanym oblubieńcem. Natychmiast kazał piękną Agnieszkę stawić przed swój sąd i oskarżył ją, że wyparła się bogów państwowych a przystąpiła do niebezpiecznej i brzydkiej sekty chrześcijańskiej; okazywał jej udaną litość nad młodym jej wiekiem i obiecał ułaskawienie, gdy podda się prawom cesarskim i ofiaruje bożkom kadzidło. Agnieszka słyszała słowa sędziego, słyszała groźby okrutnego kata, a jednak odpowiedziała śmiało: "Wiary mojej się nie wyprę, a wyrok twój śmierci przyjmuję ochotnie." Wobec tego tyran kazał przynieść ławę katowską, bicze, obcęgi, korbacze i inne jeszcze narzędzia służące do torturowania i rzekł wskazując na nie: "Harde twe nieposłuszeństwo zasługuje wprawdzie na męki straszne i na karę śmierci, lecz biorę jeszcze wzgląd na twą młodość i nie ukarzę cię, jeśli bez wahania złożysz bożkom ofiarę." Agnieszka odparła z godnością: "Nie gardź moją młodością; zaprawdę, twej litości nie potrzebuję. Wierność nie zależy od liczby lat, lecz od miary poznania. Pan, którego niską jestem służebnicą, patrzy tylko na serce, a nie na wiek. Czyń zatem, co ci się podoba."
     Sędzia okrutny rozwścieczony tą niespodziewaną śmiałością szydził: "Dobrze, jeżeli z taką ochotą idziesz na męki srogie, jeżeli tak nisko cenisz swe życie, to przecież wysoko bardzo cenisz swe dziewictwo. Dlatego poślę cię do domu rozpusty, byś tam czystość twą utraciła i oddam cię na pastwę rozpustnikom, jeżeli nie uchylisz czoła przed ołtarzem bogini Minerwy, która także jest dziewicą." Srodze obrażona w najświętszych swych uczuciach Agnieszka odparła: "Groźba twa wstrętna nie przestrasza mnie. Jezus Chrystus zanadto dobrze troszczy się o niewinność swej oblubienicy, żeby miał pozwolić na zniszczenie tego drogiego skarbu mego; On wspiera niewinnych i nigdy nie pozwoli, by utracili szatę niewinności. Ty możesz żądać mej krwi, możesz mnie zabić, lecz nigdy nie uda ci się, zbezcześcić mego ciała, którem poświęciła Panu Jezusowi."   
Symfroniusz nie wahał się rzucić plamy na wysoką swą godność, bo kazał niewinną Agnieszkę odprowadzić i rozebrać. Lecz Pan Jezus otoczył jej ciało bujnemi jej włosami aż do stóp i niebieską szatą; Anioł stanął przy jej boku, a jaskinia występku przemieniła się w świątynię świetlaną, tak iż blask jej zmusił rozpustników do ucieczki. Rozgniewany syn Symfroniusza chciał koniecznie do niej się zbliżyć, lecz Anioł uśmiercił natychmiast zuchwalca. Wiadomość o strasznym końcu syna i nadmiernej boleści ojca rozeszła się lotem błyskawicy po całem mieście, budząc wszędzie smutek i współczucie. Ogromne tłumy ludu poczęły się gromadzić a wszyscy, czując dziwny szacunek dla cudownej dziewicy, błagali Agnieszkę, by prosiła swego Boga, aby wrócił życie martwemu synowi i wybawił jego ojca od śmiertelnego smutku. Agnieszka, pomna słów Pana Jezusa: "Miłujcie nieprzyjacioły wasze, dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści a módlcie się za tych, którzy was prześladują i potwarzają" (Mat 5, 44), uklękła by się pomodlić, dotknęła się umarłego i żywego oddała go ojcu. Symfroniusz cudem tym wzruszony, chciał wrócić Agnieszce wolność, lecz wściekli kapłani pogańscy zagrozili mu zemstą cesarza, jeżeli nie ukarze przykładnie tej czarownicy, bluźniącej przeciwko bożkom państwa. I oto tchórzliwy ojciec skazał wybawicielkę swego syna na śmierć przez ścięcie, jeżeli bożkom nie złoży ofiary.
     Święty Ambroży, Doktor Kościoła i Arcybiskup Mediolański opisuje śmierć męczeńską św. Agnieszki tak pięknie, że przytoczymy tu jego słowa. Pisze on:
     "Wstrętnem jest okrucieństwo, nie zważające nawet na wiek delikatny; tem większej pochwały godną jest bohaterka i siła wiary, która od tak młodziutkiej dziewicy otrzymała tak chlubne świadectwo. Jak to? czyż było już miejsce na rany i męki na ciele tej dzieciny? Patrz, młodziutka ta Święta posiadała już tak wielkie męstwo, że gotową była na wszelkie męki! Wobec katów, mających krwią zbroczone ręce, stała bez lęku i bez strachu słuchała strasznego brzęku ciężkich kajdan. Gotową była na śmierć okrutną z ręki dzikiego kata, chociaż nie wiedziała jeszcze dobrze, czym ta śmierć jest; ochotnie wyciągnęła swe ręce i szyję, by kaci nałożyć mogli na nie żelazne kajdany; lecz na tak drobne członki za wielkie były one i niestosowne. Patrz, oto nowy rodzaj męczeństwa! Dziewica ta za młodą jeszcze była na znoszenie mąk i cierpień, lecz zdolną już do odniesienia najświetniejszego zwycięstwa; Agnieszka nie była jeszcze zdatną do walki, lecz już godną korony zwycięskiej; przeciwko niej świadczyła jej młodość, a mimo to stworzyła arcydzieło czynu dobrego. Nigdy nie śpieszyła oblubienica tak ochotnie do ślubu, ciesząc się swym szczęściem i nadspodziewanie prędkim spełnieniem swych pragnień jak młodziutka Agnieszka na miejsce stracenia. Wszyscy obecni płakali, tylko w jej oczach nie było łez. Wszyscy dziwili się, że dziewica, która dopiero zaczęła kosztować pierwszych słodyczy życia, z tak lekkim sercem ich się wyrzeka, jak gdyby nimi dosyć już była się nasyciła; wszyscy dziwili się, że dziewczę małoletnie chce już być świadkiem publicznym Boskości Jezusa. Sędzia rzucał się z wściekłością, by ją zastraszyć; potem znów schlebiał jej, by ją nakłonić do odstępstwa od wiary; lud chwalił jej piękność, chcąc ją namówić do skosztowania uciech weselnych. Lecz Agnieszka odrzekła: "Przykro musi być oblubieńcowi, że tak długo czekać musi na drogą Mu oblubienicę. On, który mię sam wybrał dla Siebie, chce mnie posiadać i będzie mnie miał. Czemuż wahasz się, kacie? Ciało moje musi umrzeć, bo podoba się tylko oczom, które nim gardzić powinny."; I tak stała Agnieszka, prosząc o śmierć i sama kładąc głowę na pniu. Lecz patrz! Oto kat drży, jak gdyby sam był skazany na śmierć; i prawica jego drży, a z twarzy jego uciekła wszystka krew, bo ma ściąć dziewicę, nie bojącą się śmierci. I oto słaba dziewica zdobyła sobie podwójną koronę męczeńską czystości i wiary. Zachowała czystość panieńską i przelała krew swą dla Jezusa." (Ambrożego I księga O dziewictwie).
     Rodzice Agnieszki pochowali drogie jej ciało w swej majętności ziemskiej i długo płakali przy jej grobie. Wtem ukazała im się razu pewnego ich córka, otoczona niebiańskim blaskiem i pięknością, niosąc na ręku owieczkę białą, a wspaniały orszak dziewic towarzyszył jej; wtedy rzekła, pocieszając ich: "Nie płaczcie nade mną i nad mojem ciałem; lecz cieszcie się raczej, że złączona jestem teraz w Niebie z Tym, któregom na świecie całem kochała sercem."     
Cesarz Konstanty Wielki zbudował nad grobem św. Agnieszki wspaniałą świątynię, a szczątki ciała młodziutkiej Męczennicy znajdujące się na pięknym ołtarzu odbierają cześć od chrześcijan. Corocznie dnia 21 stycznia składa Kościół katolicki św. Agnieszce miły i niezwykły hołd. Oto dwie owieczki kładą na ołtarzu jej św. Relikwii na pamiątkę cierpliwości Boskiego Baranka i łagodności św. Agnieszki. I gdy te owieczki pobłogosławi opat kanoników regularnych, biorą je w swą opiekę dziewice poświęcone Bogu. A z wełny tych owieczek wyrabiają te dziewice paliusze, które Papież posyła jako szczególny dowód władzy Arcykapłańskiej wszystkim Patryarchom i Arcybiskupom Kościoła katolickiego, aby ci prałaci – nosząc tę skromną, wełnianą ozdobę na ramionach – naśladowali cierpliwość Boskiego Pasterza i dziewiczą łagodność świętej Agnieszki.



Legenda pochodzi z książki „Prawidła życia chrześcijańskiego dla każdego wieku i stanu”, ks. Ojciec Bitschnau, z rozdziału „Stan młodzieńczy: Cnota dziewictwa”


Miłość to wierność wyborowi!!

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zootycoon.pun.pl www.zetka50.pun.pl www.tef.pun.pl www.yellington.pun.pl www.coolhogwart.pun.pl