Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie


#1 2010-09-15 20:39:08

 xpacifer

Dobry Pasterz:)

8193431
Call me!
Skąd: Grębocin
Zarejestrowany: 2007-03-21
Posty: 1656
Punktów :   29 

Nie wstydź się łez...

Miłość, którą otrzymałeś, traktuj jak wielki skarb.
Będzie ona trwać jeszcze długo po tym, jak twe złoto i zdrowie przestaną istnieć.

Og Mandino



Siedziałem samotnie przy stole, otoczony niewielkim kręgiem światła. Reszta domu była pogrążona w ciemności. Płakałem.
W końcu udało mi się położyć dwójkę moich małych dzieci do łóżka. Musiałem być dla nich zarówno matką, jak i ojcem. Wykąpałem je przy akompaniamencie krzyków radości, szalonych biegów w kółko, śmiechów i rzucania w siebie różnymi rzeczami. W końcu ucichły, położyły się do łóżek, a ja dałem każdemu z nich przepisowe pięć minut drapania po plecach. Potem wziąłem gitarę i zacząłem wieczorny rytuał polegający na odśpiewaniu ludowych piosenek, które kończył utwór pod tytułem "wszystkie śliczne małe koniki". Była to ulubiona piosenka moich dzieci. Śpiewałem ją bez końca, coraz ciszej i ciszej, aż w końcu zasnęły.
Moja żona umarła kilka miesięcy temu. Pragnąłem zapewnić im normalne domowe życie. Przy nich starałem się zawsze, aby na mojej twarzy gościło szczęście. Starałem się też, by wszystko było tak, jak kiedyś. Ten wieczorny rytuał również był taki sam, jak dawniej. Z jednym wyjątkiem : brakowało matki. Jednak znowu się udało, pomyślałem. Kolejny wieczór pełen sukcesów.
Wstałem powoli, usiłując uniknąć jakiegokolwiek hałasu, który mógłby obudzić dzieci, bo zażądałyby nowych piosenek i opowieści. Wyszedłem na palcach z dziecinnego pokoju, zamknąłem drzwi i zszedłem na dół.
Osunąłem się na krzesło i wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że usiadłem ze spokojem pierwszy raz od czasu, gdy wróciłem z pracy. Najpierw gotowałem i podawałem posiłek, a potem zachęcałem dwójkę maluchów do jedzenia. Później myłem naczynia, bez przerwy spełniając ich liczne prośby o chwilę uwagi. Pomogłem starszemu przy lekcjach i podziwiałem rysunki młodszego. Potem zachwycałem się jego wspaniałą konstrukcją z klocków lego. Kąpanie , opowiadanie, drapanie po plecach, piosenki i wreszcie chwila dla siebie. Przez chwilę odczułem ulgę.
A potem wszystko zwaliło się na mnie: zmęczenie, ciężar odpowiedzialności, myśl o rachunkach, co do których nie byłem pewien, czy zostały zapłacone, nie kończące się szczegóły związane z prowadzeniem domu.
No i ta samotność. Miałem wrażenie, że znajduję się na dnie wielkiego morza samotności. Wszystko dotarło do mnie w tym samym momencie. Poczułem się zagubiony i pogrążony. W końcu, zupełnie niespodziewanie, zacząłem szlochać. Siedziałem przy stole i cicho pochlipywałem.
Wtem objęły mnie czyjeś małe ramionka i zobaczyłem współczującą buzię mojego pięcioletniego synka. Zawstydziłem się, że zobaczył jak płaczę.
- Przepraszam, Ethan. Nie wiedziałem, że jeszcze nie śpisz.
Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest, wielu ludzi przeprasza za swoje łzy, a ja nie byłem wyjątkiem.
- Nie chciałem płakać - powiedziałem - Przepraszam. Jestem dzisiaj trochę smutny.
- W porządku, tatusiu. Możesz płakać, jesteś przecież człowiekiem.
Nie potrafię wyrazić tego, jak bardzo uszczęśliwił mnie ten mały chłopczyk. Jego mądra niewinność udzieliła mi pozwolenia na łzy. Chciał przez to powiedzieć, że nie zawsze muszę być silny, że czasem mogę pozwolić sobie na chwilę słabości i uzewnętrznić swoje uczucia.
Mały wślizgnął się na moje kolana, a potem tuliliśmy się do siebie i rozmawialiśmy przez chwilę. W końcu zabrałem go do łóżka i otuliłem kołdrą. Dziwne, ale tej nocy spałem zupełnie dobrze. Dziękuję ci, synku.

Hanoch McCarty


Miłość to wierność wyborowi!!

Offline

 

#2 2010-09-16 17:18:58

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: Nie wstydź się łez...

Tak, nie wstydźmy się łez… Nie wstydźmy się tam, gdzie one wiele znaczą, wyjaśniają, pokazują, obmywają i leczą…. Podobnież (taką opowieść kiedyś gdzieś usłyszałam ) tuż na początku stworzenia świata, kiedy Pan Bóg wygnał z raju Adama i Ewę, widział ich ogromy smutek, żal i niemożność poradzenia sobie z tym co się wydarzyło i wyrażenia uczuć. Postanowił ulitować się na nimi i obdarować ich szczególnym darem…. Więc pewnego dnia, Pan przywoławszy ich do siebie, rzekł: "Moi kochani! Niestety, ze względu na popełniony przez was grzech i wasze nieposłuszeństwo względem Mnie, nie przywrócę już wam  utraconego szczęścia - raju, ale kiedy tak patrzę na waszą tęsknotę za nim i wasz nieutulony i niewyrażalny żal, pragnę wam ze swojego skarbca podarować coś bardzo szczególnego i cennego. A jest to coś, czego nie znają i nie posiadają nawet aniołowie w Niebie… coś bardzo drogocennego, przypominającego swoim kształtem i pięknem perłę, o przejrzystości nieskazitelnego kryształu…  Pragnę podarować wam ŁZĘ…  Kiedy znowu przyjdzie na was strapienie, doświadczycie bólu i cierpienia, jakiejś krzywdy… kiedy coś będzie dla was niezrozumiałe w swojej niesprawiedliwości i doświadczycie w swoim sercu ciemności, tak, że bezradność i bezsilność sprawi, iż wszystko będzie wydawało się wam nie do zniesienia i nie do przetrwania …  wtedy z głębi waszego serca cały ból i żal wypłynie łzą. Co prawda  od razu nie uszczęśliwi , ale przyniesie ulgę i ukojenie… Oczyści i być może ocali… Zadane cierpienie już nie będzie zalegało w sercu twardym kamieniem, ale z niego spłynie lekką i drżąca łzą. Wsiąknie w ziemię nawadniając ją i ożywiając bardziej niż woda jej źródeł… O jedno was tylko proszę: nie marnujcie łez, nie rońcie ich bez przyczyny, ani nie manipulujcie nimi dla własnych korzyści... Każdą łzę ofiarujcie mi jak prawdziwą perłę, z której ja stworzę najpiękniejszy i drogocenny naszyjnik, a o każdą łzę waszą i wam zadaną, Ja Sam, Pan i Bóg wasz, się upomnę!"
I tak właśnie od tamtego czasu, ludzkie łzy jednoczą w sobie cierpienie i żal… żal i skruchę, bezradność i litość, samotność i smutek, odpowiedź na zranienie i wyrządzoną krzywdę… protest przeciwko złu... Ale i także łączą w sobie wzruszenie, dobro, piękno, szczęście i śmiech… I tak oto,  łzy stały się czymś bardzo ludzkim ale jednocześnie cennym… wręcz bezcennym. Te łzy, Pierwsi Rodzice przekazali w spadku naszym przodkom, oni nam… a my naszym dzieciom. Dlatego nie wolno ich marnować, manipulować nimi, bawić się, grać i z premedytacją wywoływać u innych ludzi… Nie chowajmy też ich tak skrzętnie, żeby nie można ich z serca wydobyć ... bo w końcu mogą stać się w  sercu twardym kamieniem.... nie wstydźmy się ich … gdyż PRAWDZIWE, SZCZERE i nie do opanowania mają swoją WYSOKĄ cenę, wiele wyjaśniają, pokazują, obmywają, leczą i nawracają… Pamiętajmy, że Pan kiedy przyjdzie, otrze z naszego oka każdą łzę, i o każdą łzę się upomni…!


'Złączmy więc wszystkie nasze kryształowe łzy…
a NADZIEJA
jak kryształowy górski potok nawodni ziemię, aby zachęcić Słońce…'

aby swoim promieniami otuliło całą ziemię i blaskiem swoim opromieniło
każdego człowieka potrzebującego Jego życiodajnego światła,
roniącego łzy, spragnionego, głodnego, żebrzącego...
Człowieka, pierwotnie będącego odwzorowaniem Obrazu Boskiego Stwórcy,
a przez grzech zamazanym, zniekształconym… wzgardzonym,
by przystroić go w szatę łaski i przywrócić mu utraconą godność, radość i życie
które bierze swój początek z samego Serca Źródła Słońca Miłości
bijącego rytmem umiłowanych serc ludzkich stworzeń zanurzonych
w życiodajnej Studni Nadziei, która
„przecież zawieść nie może,
ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha świętego,
który został nam dany” (Rz 5,5) , i który jest Dawcą Życia…

A Życie to MIŁOŚĆ….

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ!



Ostatnio edytowany przez Calineczka (2010-09-16 19:41:39)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.tef.pun.pl www.coolhogwart.pun.pl www.yellington.pun.pl www.zootycoon.pun.pl www.akkatsuki.pun.pl