Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie


#1 2010-11-12 18:48:30

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Pochylona Kobieta...

W podziękowaniu za przeżyte Misje Święte…



Jak każdego dnia, o tej samej porze, starymi, wytartymi ulicami pośród tych samych starych domów, szła, a raczej z widocznym trudem posuwała się pochylona postać kobiety…  Ile miała lat, któż to wie. Od wielu lat nikt nie widział tak naprawdę jej twarzy, bowiem ze względu na pochylenie ciała, nie miała siły , by ją podnieść i spojrzeć chociażby na wprost siebie.  Gdy szła, podpierała się starym, równie wykrzywionym jak ona, kijem, a spojrzenie miała skierowane ku ziemi. Jednak najstarsi mieszkańcy miasta dobrze ją znali. Pamiętali ją jeszcze, kiedy tędy przechodziła piękna, młoda, dumna, wyprostowana i roześmiana. Dzisiaj już nikt z nią w drodze nie rozmawiał, zazwyczaj więc przechodziła cicho i niezauważenie, o ile nie weszła komuś w drogę, a raczej - o ile ktoś nie wszedł jej w drogę… Wtedy obrzucano ją wyzwiskami, poszturchiwano…Tak, jak dziś:
- Z drogi garbusie! Czego się tak wleczesz?! Do domu kaleko!
Nasunęła się na bok, przystanęła, i aby nie się przewrócić, oparła  się całym ciałem na kiju, którym się podpierała w drodze. Nawet nie widziała twarzy człowieka, który ją potrącił. Nie mogła podnieść głowy. Jej oczy nie spoglądały w górę, widziały tylko wydeptane kamienne ulice. Wciąż tylko ziemia, glina i błoto, czasem trawa… Niebo… o jakże bardzo chciałaby raz jeszcze się wyprostować, podnieść wysoko głowę i nasycić błękitem… Zachwycić się migocącymi gwiazdami i marzyć w blasku księżyca… oddałaby resztę swojego życia za tę jedną jedyną chwilę… I chociaż raz jeden jeszcze przejrzeć się w oczach drugiego człowieka, uśmiechnąć się do niego i rozpoznać kolor jego oczu… Uśmiechnęła się do swoich myśli, ale nikt jak zwykle tego uśmiechu nie widział…
Nagle przed nią pojawiła się grupka rozwrzeszczanych dzieciaków. Jeden z nich podbiegł blisko niej i grając na nosie wydarł się na cały głos:
- Tralalala!  Idzie ulicą garbata stara! Uciekajcie dzieci, bo stara wiedźma leci!
W tym samym czasie doskoczył do niej inny i pchnął ją niby przypadkiem tak, że nieszczęsna upadła.
- Pomóc? – zapytał ktoś.
I znowu nie widziała twarzy osoby, która się do niej odezwała.  Chciała się podnieść, ale nie mogła. Na szczęście, upadając uchroniła swoją twarz przed okaleczeniem. Wyciągnęła rękę w stronę, skąd dochodził głos…
- Patrzcie, garbata się przewróciła!
- A wy tu czego?! – krzyknął jakiś gruby męski głos - Ale już, wynocha stąd, hołoto! Zostawcie śmiecia! Nie dotykaj jej, bo cię jeszcze czym zarazi! Tfu, nieczysta! A niech cię…!
Ktoś przechodząc obok, opluł ją  i poczuła na sobie tępe uderzenie zadanego kopniaka. Zabolało. Podwójnie.
- Tralalala! Garbata stara! Tralala! Uciekają dzieci od cuchnącej sterty śmieci! 

Przypomniała sobie swój pierwszy upadek, gdy ktoś podstawił jej nogę. Ten ból, gorycz, bezsilność, wściekłość i bunt. Dzisiaj jest podobnie, no może wściekłość już nieco złagodniała i bunt zamienił się w uległość. Czas zrobił swoje. Jednak ból, gorycz i bezsilność pozostały. Może nawet działały ze zdwojoną siłą. Ludzka bezduszność, pogarda i niegodziwa obojętność przenikały jej duszę niczym ostry sztylet. Co kogo obchodził drugi człowiek? Zwłaszcza, jeśli potrzebował pomocy i był ubogi. Kobieta nie była jednak odosobniona w swoim ucisku, właśnie mijała ślepego żebraka, nad którym obecnie pastwiła się rozwydrzona grupka chuliganów. Niemniej to jej  nie pocieszało, a wręcz przeciwnie powodowało,  że czuła się jeszcze bardziej samotna i bezsilna.  Jednak, dziwne, ale dzisiaj pomimo tego co ją przed chwilą spotkało, czuła w sobie jakieś dziwnie pozytywne poruszenie i jednocześnie spokój. Tak, jakby miało się cos niezwykłego wydarzyć…. Coś wyjątkowego. Czuła to całą sobą i właśnie to wewnętrzne  uczucie nie pozwoliło jej na zbyt długie rozpamiętywanie minionego zdarzenia.
Odczekała chwilę. Gdy wszystkie głosy umilkły i kroki się oddaliły, powoli i z trudem podniosła się, i poszła dalej. Nie miała czasu do stracenia. Właściwie, to śpieszyła się, śpieszyła na tyle na ile potrafiła. Chciała dzisiaj  jak najszybciej dotrzeć do Świątyni. Może ON tam będzie? Może uda się jej Go usłyszeć. Tak bardzo chciałaby Mu o wszystkim powiedzieć, wypłakać się przed nim, wyżalić… i poprosić …ale wiedziała, że niemoc i tutaj może ją pochwycić, i że nawet „jeśli” -  to nie będzie potrafiła wykorzystać tej szansy… Ale  z drugiej strony  - podobno dla NIEGO nie ma rzeczy niemożliwych, zna bowiem ON wnętrze ludzkiego serca i potrafi w nim czytać. Nie potrzeba słów. Wystarczy, że spojrzy, a zobaczy w niej całą prawdę. Ktoś też powiedział, że nawet  rozmnaża  chleb, wodę w wino zamienia, przywraca wzrok niewidomym, leczy chorych, chromych, a nawet zmarłych wyprowadza z grobu. Wszystko to brzmiało jak piękne bajki, historie, które opowiada się dzieciom na dobranoc… Jednak już w Pismach o KIMŚ TAKIM przed wiekami wspominano… KOGOŚ TAKIEGO od wieków oczekiwano. Prorok? Mesjasz?  Może to jednak prawda… może to rzeczywiście ON?  Mała iskierka nadziei zamigotała w ciemnościach … ON -  jedyna jej nadzieja! Ach, żeby GO tylko spotkać dzisiaj!  I wykrzyczeć MU cały swój ból! Całe swoje cierpienie. Mówią, że każdy człowiek jest dla Niego ważny, każdy wyjątkowy. Nikim nie gardzi. A nawet  tych, którzy są biedni i znękani miłuje szczególnie. A ona, przecież jest jedną z nich… Jedną z wielu… no tak, ale  gdzież tam ON by miał ją zauważyć… Takie NIC, które jest  jak ten proch, który od lat widzi… Proch ziemi. Jednak jej serce rozbudzone, nie przestawało wołać. Wbrew rozumowi, wbrew logice wołało: „Pozwól mi Cię usłyszeć! Pozwól mi  Cię zobaczyć!” Pomimo tego, że jej wzrok z racji pochylenia był na uwięzi, to jednak westchnienia jej serca z mocą wzbiły się ponad ziemię i dosięgły Nieba….  Dosięgły Tronu Ojca i zostały wysłuchane….

Podekscytowana swoimi myślami, zapomniała o całym wcześniejszym incydencie. Oto jej umęczone stopy już stały w Świątyni. Ciężko było się przedrzeć przez tłum, który wypełniał Synagogę, ale ona jakby nie wiadomo skąd i jak, prowadzona dziwną siłą, przeciskała się ku przodowi. To dziwne, ale z każdym krokiem czuła się, jak wypełnia ją niezwykła moc… Zadziwiający był sam fakt, że udało jej się przedostać aż tak daleko i była coraz bliżej GŁOSU… Chciała być najbliżej jak tylko to było możliwe. Nic innego się nie liczyło… Prawie biegła. Biegła do Źródła Wody Życia, aby zaczerpnąć jej pełnymi garściami.  Po drodze mijała niezliczoną ilość stóp. Stopy. Same stopy. Ślady stóp. I kurz. Jej serce łomotało jak oszalałe, jakby chciało się wyrwać a jej piersi. Nieznany dotąd ogień rozpalał jej wnętrze. Zaschło jej w ustach, brakowało śliny. Nigdy jeszcze się tak nie czuła. Nigdy! W głowie huczało. Tysiące myśli wypełniały umysł.” Musi się udać! Teraz, albo nigdy! - Jezusie!!! Jezusie, Synu Dawida ulituj się nade mną!” – krzyknęła w myślach.  Nagle… Usłyszała…. Nie, to niemożliwe! Czy ON ją zobaczył w tym całym tłumie kobiet? Czy to ją wołał?! Czy naprawdę ją dostrzegł?! Przecież jest tutaj tak wielu innych ludzi - chorych, chromych, zagubionych, nieszczęśliwych…. Nie, to nie do niej… znowu to zwątpienie…?
- No dalej, rusz się! Nauczyciel cię woła! – zawołano i wypchnięto ją do przodu.
„Ale jak to możliwe…” Wiara zmagała się z rozumem -  przecież nie wydała z siebie żadnego dźwięku, nie krzyknęła, nie wykrzyczała tego wszystkiego co chciała, ale w jednej chwili WSZYSTKO, CO BYŁO JEJ PRZESZŁOŚCIĄ, STAWAŁO SIĘ NIEWAŻNE… Bo ON ją wołał do siebie…. Tak, ją… jeszcze nie mogła do końca w to uwierzyć, ale ktoś po nią podszedł, a tłum zafalował i siłą wypchnął  ku Niemu… Nieomal wypluł z siebie. Znowu upadła. Tym razem na kolana wprost przed NIM. Ale nic się już nie liczyło, tylko to, że oto spełniał się jej sen…. Zaległa cisza… Cisza, która krzyczała miłością! Cisza, która była spotkaniem. Nie mogła podnieść swojej głowy, nie mogła GO zobaczyć…. Ale ten GŁOS…Jego czyste brzmienie było jak najpiękniejsza melodia płynąca prosto z Nieba.  Poczuła na swojej głowie i na ramionach JEGO dłonie…. Otworzyło się na nią Niebo, a przez jej umęczone ciało przepłynął strumień życiodajnego światła. W jednej sekundzie, oczyma swej duszy zobaczyła całe swoje życie… Wszystko od początku, aż do tej chwili… Od urodzenia… Zobaczyła swoją rodzinę, matkę, ojca, braci i siostry i siebie, taką szczęśliwą i radosną…i… I TAMTEN MOMENT swego życia, od czasu  którego  nie mogła się wyprostować; który sprawił, że widziała już tylko ziemię… Zobaczyła siebie i całą swoją przeszłość…. „ Niewiasto, jesteś wolna od swojej niemocy!” Jak rozkaz zabrzmiały Słowa w jej uszach i zawładnęły całym jej umysłem, wolą, sercem i ciałem. Pochylił się nad nią i pomógł wstać. Podniósł z kolan, jak nędzarza z prochu. Nie, to niemożliwe… A jednak… oczy, które w nią się wpatrywały emanowały niezwykłą mocą, dobrocią, i miłością…. Ich spojrzenie całą ją przenikało i napełniało światłem, i życiem. Przepływało przez nią jak krew. Oto stała przed NIM silna i wyprostowana. Rysy jej twarzy złagodniały, nabrały szlachetności i czystego piękna. Patrzyła w Jego oczy, zobaczyła w nich siebie, taką jaką jest naprawdę w oczach samego Boga, ale oprócz siebie ujrzała jeszcze KOGOŚ … i coś, czego nikt inny nie widział, i nikt inny już więcej nie zobaczył zanim.... zanim się wykonało!  W JEGO źrenicach zobaczyła MIŁOŚĆ - poniżoną, wyszydzoną, zdradzoną, wzgardzoną, sponiewieraną, pochyloną i upadającą pod ciężarem ogromnego Krzyża…  a jednak potężniejszą niż śmierć!!! Gorące łzy spływały z jej oczu, płynęły wartkim strumieniem po zarumienionych z emocji policzkach, dotykały serca, koiły, leczyły rany… Rozgrzewały. Kochały.  Dziękowały. Jak to możliwe????  Tak, wiedziała już, to ON – Miłość Jedyna, Prawdziwa, Najczystsza, Najpiękniejsza, wziął na siebie jej pochylenie, ciężar jej brzemienia, pogardy, poniżenia… ale jak to…?!?! Nie rozumiała tego, ale czuła, że tak właśnie jest. Oto została uzdrowiona ze swej niemocy NIM SAMYM. Nie potrafiła znaleźć słów. Płakała. Chciała mu podziękować, ale wzruszenie było tak głębokie, że nie pozwalało jej na żadne słowa. W ciszy łez błogosławiła GO każdym uderzeniem swojego serca…
„Dziękuję Ci, Jezu, dziękuję, ze dostrzegłeś mnie w tłumie i nie przeszedłeś obok mnie obojętnie! Uwielbiam Cię w mocy Twojego Krzyża, w mocy Miłości silniejszej niż śmierć, w mocy Twego Zwycięstwa! Tylko Ty jesteś moim Panem, tylko Ty, jesteś godzien chwały,  czci i uwielbienia! Bądź uwielbiony, bo wziąłeś na siebie moją słabość i moje pochylenie, a mi pozwoliłeś wrócić do siebie, bo nie pragniesz niczego więcej, jak tylko mojego szczęścia w byciu sobą. Za Twoje uzdrawiające spojrzenie, za podaną dłoń, za miłość – dziękuję Ci!! Tylko za Tobą pragnę iść! Dla Ciebie wybaczać, dla Ciebie kochać, dla Ciebie żyć! !”


****



Może i Ty dzisiaj czujesz się jak ta pochylona kobieta, bez względu na to, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą...  Może i Ciebie  przygniata Twoja przeszłość, zranienia, może choroba, a może  poczucie bezsensu, bycia nieużytecznym, niechcianym, niekochanym… Może bolesne wspomnienia i doświadczenia z przeszłości nie pozwalają Ci być w pełni sobą, nie pozwalają Ci na życie w prawdziwej wolności…. A może codzienność jest zbyt dla ciebie niezrozumiała, zbyt ciężka do udźwignięcia i bolesna? Nie zgadzaj się na to, aby doznane krzywdy stały się ropiejącą raną i szczeliną  dla działania ducha niemocy… Nie pozwól, aby Cię zniewalały i odbierały radość, zabijały w Tobie miłość i życie…  Jest Ktoś, Kto może rozwiązać wszystkie Twoje problemy, Kto wyciąga do Ciebie swoje ręce i pragnie dla Ciebie szczęścia bardziej niż TY sam… Dostrzega Cię w tłumie, chociaż inni wcale nie zauważają… Nie zwlekaj! Podejdź bliżej… Tak, TY….Odwagi! To Ciebie woła, na Ciebie czeka, aby Cię uleczyć z Twojej niemocy…!   



(Łk 13,10-17)



http://www.youtube.com/watch?v=vTtYChwZjn4


Ostatnio edytowany przez Calineczka (2010-11-13 23:31:52)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zetka50.pun.pl www.tef.pun.pl www.akkatsuki.pun.pl www.coolhogwart.pun.pl www.zootycoon.pun.pl