Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie


#1 2007-06-17 16:50:12

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

„… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47

...Do Boga prowadzi droga żywiołowa i łatwa.
Leży w dyspozycji i możliwości każdego.
Jest niezawodnie skuteczna.
to zranione stopy Chrystusa przybitego do krzyża.
tu znajduje sie słaby punkt Boga.
Bóg kuleje na obie nogi przebite gwoździami...


Słaby punkt Boga znajduje się na Jego stopach.
    Nieskończony i niezwyciężony ma jedno miejsce wrażliwe.
    Gwoździe są drogowskazem.
    Niech wargi nasze dążą w kierunku wskazanym przez gwoździe, które jak strzałki wskazują pocałunkom drogę do stóp Chrystusa ukrzyżowanego. Całując Jego stopy zwyciężymy Boga.
    Zdobędziemy Go.
    Pocałunek naszych ust na Jego stopach odbija się natychmiast i skutecznie w Jego sercu.
    Jeżeli ktoś w to wątpi, niech zajrzy ponownie do Ewangelii.
    Kobieta, z okropnym krzyżem swego nierządu na ramionach, zdobyła Chrystusa  łatwą drogą, wiodącą przez Jego stopy.
    Wiedziała, jak postępować.
    Znała wrażliwe miejsce Boga.
    Chrystus był na uczcie, zaproszony przez faryzeusza. Kobieta grzeszna zbliżyła się do Niego, stanęła za nim i wykorzystując sposobność, jaką dawała pozycja siedzącego Mistrza, padła na kolana, a obie ręce zawładnęły stopami Chrystusa.
    Na stopy uwięzione w jej dłoniach posypały się strzały jej pocałunków.
    Maria Magdalena całowała je wciąż z miłością i skruchą.
    Wśród pocałunków nastąpił drugi atak na stopy Chrystusa: strzały gorących łez płynących z oczu Marii, groty żalu i skruchy.
    I jakby tego nie było dość, wśród łez i pocałunków przypuściła  trzeci atak: wonny strumień całego funta najczystszego olejku nardy: kobieca ofiara – kobiety, która wszystko oddaje Bogu.
    Wreszcie, aby zabezpieczyć zwycięstwo przygotowane przez potrójny atak miłości, przychodzi oblężenie i okrążenie ostateczne : włosy Marii Magdaleny owijają siecią – stąd już nie jest możliwa – te dwie stopy Chrystusa, atakowane jej pocałunkami, łzami, pieszczotą olejkiem nardy.
    Bóg nie miał wyjścia, musiał ulec atakom.
    Skierowane były na Jego słaby punkt.
    Maria Magdalena odgadła, ze Chrystus miał strudzone obie nogi. I trafiła.
    - „Tej kobiecie wiele wybaczono, ponieważ bardzo umiłowała”.
    Ta kobieta wskazała ludziom skrótową drogę do Boga.
    To pocałunek złożony na stopach Chrystusa.

                    *

    Naucz się, przyjacielu, atakować.
    Zdobądź Boga przez słabość Jego stóp.
    Jak dawno twe usta nie całowały Chrystusa Ukrzyżowanego?
    W domu Twoim jest Chrystus na krzyżu.
    On jest szefem i głową twojego domowego ogniska:
Podarowano go w dniu twego ślubu, i umieściłeś go w sypialni nad swoim łóżkiem, by patronował twej rodzinie w zmiennych kolejach losu.
    Być może od tamtego czasu nie zbliżyłeś się do Niego, by Go pocałować.
    Może umieściłeś Go zbyt wysoko.
    Nie możesz dosięgnąć z podłogi.
    Musiałbyś wejść na krzesło, aby go pocałować.
    Tam w górę, dokąd nie sięgają usta, także niełatwo dosięga miotełka z piór; więc twój Chrystus na krzyżu jest być może zakurzony, a może nawet poryty pajęczyną.
    Tak łatwo może stać się jednym z wielu elementów dekoracyjnych mieszkania chrześcijańskiego.
    Jak długo już  ze swymi  otwartymi ramionami i przebitymi gwoździem stopami oczekuje na pocałunek twych warg?
    Na owej uczcie Maria Magdalena zwyciężyła miłością, Chrystus głośno żalił się, ze faryzeusz, który go zaprosił nie pocałował go na przywitanie.     Wówczas, gdy Maria strumieniem pocałunków pokrywała Jego stopy, odczuwał brak  tego jednego pocałunku, którego nie chciał dać mu faryzeusz…
    Zaprosiłeś  Go, przyjacielu, by mieszkał z tobą twoim domu. Umieściłeś go na poczesnym miejscu, by patronował twemu domowemu ognisku. Nie odmawiaj mu twych pocałunków.
    On pragnie ich.
    Nie umieszczaj zbyt wysoko twego Chrystusa  na krzyżu.
    Krucyfiks powinien być na wysokości naszych ust.
    Niech miłość bardziej niż względy estetyczne wskazuje miejsce, gdzie należy go umieścić.

                                                                      *

    Czy nie masz, przyjacielu na twej nocnej szafce maleńkiego krzyżyka twojego osobistego?
    Całuj go często.
    Kiedy się kocha, nie liczy się  pocałunków.
    Całuj go każdego wieczoru.
    Niech pocałunek na stopach Chrystusa pieczętuje każdy dzień, który przeżyłeś.
    Całuj Go bez względu na to, jaki jesteś – chociaż miałbyś  wargi zimne, obojętne, lodowate.
    Chociaż czułbyś, ze są brudne, grzeszne, wstrętne.
    Całuj Go także wtedy.
    Chrystus ma stopy przebite gwoździem nie po to, aby były całowane przez aniołów, będących tak wysoko, że nie przychodzą do nich. Chrystus oczekuje na pocałunki grzeszników, gdyż dla nas i tylko dla nas zawisł na krzyżu.
    Wargi człowieka, który uparcie , raz za razem, całuje stopy Chrystusa, wcześniej czy później osiągają oczyszczenie i odkupienie.
    Rzeźbiarz może swym rylcem wyrzeźbić  w drzewie Chrystusa Ukrzyżowanego.
    My wszyscy możemy w ciągu naszego życia ustawicznymi pocałunkami wyrzeźbić na naszym własnym krzyżu zbawcze stopy naszego Chrystusa.
    I wszyscy o tym marzymy, zaiste , aby ostatni  pocałunek naszego życia spaczał na zranionych stopach Chrystusa naszej śmierci.
    Aby łańcuch  wszystkich pocałunków naszej egzystencji – dobrych i złych- pozostał na wieki zawieszony  swym ostatnim ogniwem na, jako ofiara  i hołd, na gwoździu, który przeszywa stopy Chrystusa na naszym krzyżu.
    Łańcuch  niewoli przemieniony w girlandę wyzwolenia.
    I aby w chwili naszej śmierci tak bezpiecznie przez stopy Chrystusa dojść niezawodna drogą w ramiona Ojca.
    Gdyż, nie zapominaj o tym nigdy, przyjacielu, Bóg na krzyżu kuleje na obie nogi!
   

Fragment  książki pt.:  „MÓJ CHRYSTUS POŁAMANY” Ramon Cue Romano S.I.

Ostatnio edytowany przez Calineczka (2007-06-17 20:06:42)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#2 2007-07-10 08:14:29

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47


Bóg jest miłością.

Gdybyś...

Gdybyś stanął nawet na księżycu,
a miłości byś nie miał
- nie masz pojęcia o słońcu.

Gdybyś poznał wszystkie tajemnice morza,
a miłości byś nie miał
- w twoich oczach nie zaświeci żadna gwiazda.

Gdybyś posiadł bogactwa całego świata,
a miłości byś nie miał
- twoje serce stanie się "kamieniem".

Gdybyś usłyszał twe imię wymawiane w językach
wszystkich narodów świata, a miłości byś nie miał
- będziesz tylko żywym trupem.

Bez miłości jesteś umarłą istotą.
Możesz być najuboższym, najsłabszym
i najgrzeczniejszym spośród ludzi,
ale jeśli masz miłość, możesz żyć.

Możesz być przygnębiony zawodem,
niepowodzeniem, chorobą, jeśli masz miłość,
możesz się ostać.

Możesz nie posiadać nawet wielkiego domu,
tylko skromny dach nad głową,
jeśli masz miłość,
jesteś bardzo bogaty.

Jeśli w tobie jest miłość
- masz serce, masz Boga.

Anonim


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#3 2007-08-06 16:25:07

aniunia

Szefowa:)

9180581
Zarejestrowany: 2007-03-22
Posty: 560
Punktów :   15 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47

Potykam się na swojej drodze...
   często upadam...
      Czasem chciałoby się tak zostać...
         poużalać nad sobą...
            ponarzekać na to, że życie ciężkie...

Patrzę na krzyż i milknę. Bo cóż
      powiedzieć można ?
         Wspierając się o krzyż,
            dźwigam się z prochu ziemi.
               I znowu rozpoczynam wędrówkę.
                  Cel Mojej Drogi wciąż daleko...

Chrystus powiedział:
"Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem."
(J 14,6)

Ostatnio edytowany przez aniunia (2007-08-06 16:25:31)


"Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce; doświadcz i poznaj moje troski,
i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną!"
Ps 139,23-24

Offline

 

#4 2007-08-08 08:13:27

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47

Miłość i drzewo...

Miłość jest jak drzewo....
potrzeba solidnego pnia, by wzrastała w czasie,
odporna na burze i huragany życia,
by nie łamala się  w obliczu trudności najmniejszych codziennych,
albo kiedy pierwsze zmarszczki zmażą młodości obraz.

Miłość jest jak drzewo....
ktore kiedy jest dobrze odżywiane wydaje piękne owoce.

Delikatne owoce miłości, ktore pojawiają sie  jako znak nowego życia.
One sprawiają jakbyśmy na nowo odnajdywali dynamizm wiary
i sensu istnienia.

Milość jest jak drzewo...
wiec nie pozwólcie, by została ścięta, powalona i zniszczona;
czy przez zazdrość, czy nowotwór przyjaźni,
który sprawi wszystko byś upadł.

Miłość prawdziwa daleka jest od chęci twojego unicestwienia.

/autor nieznany/


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#5 2007-08-19 12:01:34

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47


Mocna jak śmierć jest miłość



Mocna jest śmierć, albowiem potrafi pozbawić nas daru życia. Mocna jest
miłość,bo potrafi przywrócić nam lepsze życie.

Mocna jest śmierć, albowiem potrafi odrzeć nas z ciała. Mocna jest miłość,
bo potrafi odebrać łup śmierci i nam go oddać.

Mocna jest śmierć; nikt z ludzi nie zdoła się jej oprzeć. Mocna jest
miłość;umie pokonać śmierć, złamać jej oścień, uśmierzyć zapędy, unicestwić
zwycięstwo. Nadejdzie czas, kiedy dozna skarcenia, gdy powiedzą: "Gdzież
jest,o śmierci, oścień twój? Gdzież jest, o śmierci, twe zwycięstwo?"

"Mocna jak śmierć jest miłość", bo śmiercią dla śmierci jest miłość
Chrystusowa. Dlatego Chrystus powiada: "Śmierci, Jam twoją śmiercią; twą
zagładą jestem Ja, o otchłani". Także i nasza miłość względem Chrystusa
jest mocna jak śmierć, bo sama jest jakby śmiercią niweczącą dawne życie,
usuwającą wady, oddalającą czyny śmierci.

Ta zaś nasza miłość ku Chrystusowi jest jakby odwzajemnieniem. Chociaż
daleko jej do miłości Chrystusa względem nas, to jednak stanowi jej obraz i
podobieństwo. On bowiem "pierwszy nas umiłował". Przez przykład miłości,
jaki nam zostawił, stał się wzorem; dzięki Niemu upodabniamy się na Jego
obraz,porzucając obraz człowieka ziemskiego, a przyjmując obraz niebieski.
Jak On nas umiłował, tak i my powinniśmy Go miłować. W tym właśnie
"zostawił nam przykład,abyśmy postępowali Jego śladami".

Dlatego powiada:
"Połóż mnie jak pieczęć na twym sercu".
To tak, jak gdybymówił: Miłuj Mnie tak, jak Ja miłuję ciebie. Strzeż Mnie w twym
umyśle,pamięci, pragnieniu, w twoim westchnieniu, wołaniu i płaczu.
Pamiętaj, jakim cię uczyniłem, człowiecze; jak bardzo ponad inne stworzenia
cię wywyższyłem,jak wielką godnością cię obdarzyłem, w jaki sposób
otoczyłem cię chwałą i czcią, jak niewiele mniejszym od aniołów cię
uczyniłem, jak wszystko poddałem pod twoje stopy. Pamiętaj nie tylko o tym,
co uczyniłem dla ciebie, ale zarazem jak okrutnie, jak niesprawiedliwie
cierpiałem dla ciebie. Zastanów się, czy nie wyrządzasz Mi krzywdy, jeśli
Mnie nie miłujesz. Któż bowiem miłuje cię tak, jak Ja? Któż ciebie
stworzył, jeśli nie Ja? Któż odkupił, jeśli właśnie nie Ja?

Oddal ode mnie, Panie, serce kamienne, oddal serce twarde, oddal serce
nieobrzezane. Daj mi serce nowe, serce cielesne, serce czyste! Ty, który
oczyszczasz serca zbrukane, a miłujesz czyste, przyjm moje serce,
zamieszkaj w nim, zawładnij i wypełnij je. Ty, który większy jesteś od
tego, co we mnie największe, który jesteś bliższy od tego, co jest mi najbliższe.
Ty, który jesteś wyrazem piękności i wzorem świętości, wyciśnij
w mym sercu Twój obraz,wyciśnij na mym sercu Twoje miłosierdzie, "Boże
serca mego, Boże, me dziedzictwo na wieki". Amen.


Z traktatów Baldwina, biskupa kantuaryjskiego (Traktat 10)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#6 2007-09-20 08:57:08

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47

Było sobie drzewo, które kochało małego chłopca.
Chłopiec przychodził do drzewa codziennie.
Z jego liści splatał sobie wieńce na głowę i udawał leśnego króla.
Wspinał się po jego pniu, huśtał się na jego gałęziach i zjadał owoce. Razem bawili się w chowanego, a kiedy chłopiec się zmęczył, zasypiał w cieniu drzewa.
Chłopiec kochał drzewo...kochał je bardzo.
I drzewo było szczęśliwe.
Mijał czas. Chłopiec był coraz starszy i drzewo często zostawało samo. Wreszcie pewnego dnia, gdy chłopiec przyszedł, drzewo powiedziało:
- Chodź chłopcze ,chodź i wspinaj się po moim pniu, huśtaj się na moich gałęziach, jedz moje owoce, baw się w moim cieniu i bądź szczęśliwy.
- Jestem za duży by się bawić-powiedział chłopiec-chcę kupować sobie różne rzeczy i cieszyć się nimi. Chcę pieniędzy. Czy możesz mi je dać?
- Niestety nie mam pieniędzy-powiedziało drzewo-mam tylko liście i owoce. Weź chłopcze moje owoce i sprzedaj je w mieście. Tak zdobędziesz pieniądze i będziesz szczęśliwy.
Chłopiec wspiął się na drzewo, zerwał owoce i zaniósł je do miasta.
I drzewo było szczęśliwe.
Ale chłopiec nie wracał bardzo długo...i drzewo było smutne. Aż pewnego dnia chłopiec wrócił. Drzewo zadrżało z radości i powiedziało:
- Chodź chłopcze. Wspinaj się po moim pniu, huśtaj się na moich gałęziach i bądź szczęśliwy
- Jestem zbyt zajęty, by łazić po drzewach - powiedział chłopiec - potrzebuję domu, by mnie chronił przed zimnem. Chcę mieć żonę i dzieci, dlatego potrzebuję domu. Czy możesz dać mi dom?
- Nie mam domu - powiedziało drzewo - moim domem jest las. Ale możesz ściąć moje gałęzie i zbudować dom wtedy będziesz szczęśliwy.
Chłopiec ściął gałęzie i poszedł budować swój dom.
I drzewo było szczęśliwe.
Ale chłopiec długo nie wracał, a gdy wreszcie wrócił, drzewo było tak szczęśliwe, że ze wzruszenia nie mogło wydobyć głosu
- Chodź chłopcze - wyszeptało - chodź i baw się.
- Jestem za stary i zbyt smutny by się bawić - odpowiedział chłopiec - Chcę mieć łódź, żeby stąd odpłynąć gdzieś daleko. Czy możesz dać mi łódź?
- Zetnij mój pień i z niego zrób sobie łódź - powiedziało drzewo - Wtedy będziesz mógł odpłynąć daleko i będziesz szczęśliwy.
Chłopiec ściął pień drzewa, zrobił z niego łódź i odpłynął daleko.
I drzewo było szczęśliwe...
Jednak niezupełnie. Upłynęło wiele czasu zanim chłopiec wrócił.
- Niestety chłopcze - powiedziało drzewo - Nie zostało mi już nic, do ofiarowania - nie mam już owoców
- Mam za słabe zęby żeby jeść owoce - odpowiedział chłopiec.
- Nie mam już gałęzi - powiedziało drzewo - Nie będziesz miał się na czym huśtać.
- Jestem za stary żeby się huśtać na gałęziach - odpowiedział chłopiec.
- Nie mam już pnia - powiedziało drzewo - Nie będziesz miał się po czym wspinać.
- Jestem zbyt zmęczony żeby wspinać się po pniu - odpowiedział chłopiec.
- Szkoda - westchnęło drzewo - Pragnę ci coś ofiarować, ale nie mam już nic. Niestety... jestem tylko starym pniakiem.
- Nie trzeba mi wiele - powiedział chłopiec - Szukam tylko spokojnego miejsca by usiąść i odpocząć.
- Skoro tak - powiedziało drzewo prostując się na ile mogło - Stary pień doskonale nadaje się do tego, by na nim usiąść i odpocząć.
Chodź chłopcze .
Usiądź i odpocznij.
I chłopiec tak zrobił.
I drzewo było szczęśliwe.

Shel Silverstein



Kochać — to dać wszystko i dać siebie samego.
    (św. Tereska P 54)



Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#7 2007-11-25 00:13:52

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47

"Jezu wspomnij na mnie gdy przyjdziesz do swego królestwa"(Łk 23, 42)

Panie, wiem,że Ty jesteś miłością.
Panie, przeżywam to,że Ty mnie kochasz.
Panie,chcę dzisiaj otworzyć moje serce.
W moim sercu chce przyjąć Twoją miłość.
Otwieram, Panie moje serce.
Chcę, aby Twoja miłość w nim zagościła.
Chce, Panie, by moje serce żyło Twoją miłością.
Wierzę, ze tak będzie już zawsze.
Wierzę Twojemu słowu, bo tak obiecałeś.
Amen


o. J. Kozłowski

Ostatnio edytowany przez Calineczka (2007-11-25 18:38:40)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#8 2008-01-19 19:36:17

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47

"(...) Nadzieja w twoim Bogu. Ślepa nadzieja!

(...) Widzisz jak twoje drzewa, twoje kwiaty oczekują soków, które przygotowują się do przywrócenia życia: wszystko jest ciemne i martwe. Potem łagodnie nadejdzie wiosna.

Zawierz się Łasce. Ona i ty: żagiel wzdęty wiatrem i barka. O słodkie przymierze. Słyszysz szum Loary, która przepływa pod twymi murami i powietrze muskające twoje okna. Ale nie dostrzegasz Boskiej siły, która cię popycha, kiedy powierzasz jej całe kierownictwo. Chwilami zatrzymujesz się i myślisz: Czy to nie On? To zawsze Ja... A więc i ty także, jak twoje drzewa i twoje kwiaty, wyciągnij się cała ku Mnie. Staraj się połączyć ze Mną. Daj Mi swoje życie: ma jeszcze białe karty. Proś Mnie, bym cię trzymał za rękę, a zapiszemy je razem. To będzie tak jak wtedy, kiedy byłaś mała: bo zawsze jesteś mała".

(...)  Mówiłam: - Jak poznać Miłość? - "Staraj się widzieć Mnie we wszystkich zdarzeniach, małych i wielkich. Mówię 'małych', bo to zwykły bieg twego życia i biorąc wszystko z mojej ręki zrozumiesz Opatrzność Bożą. Jakże ona ci się wyda słodka i kochająca... A jednak będziesz ją widziała tylko powierzchownie. Wznieś się wtedy aż do serca twego Boga. Przypomnij sobie Jego niezmierzone cierpienia, znane wcześniej przez Niego, przyjmowane z góry jedno po drugim, z góry przecierpiane. Oparta o Jego serce, zagłębiaj się często w tych rozważaniach. Czy nie sądziesz, że to rozpali twoją ubogą miłość? Powierz to Mnie. Przynoszono Mi chorych, kaleki. Czy twoja miłość do Mnie nie jest i chora i kaleka? Czy nie umiałem wskrzeszać? O, gdybyście wierzyli w moją potęgę, mielibyście więcej nadziei. Ty wierz w miłość i to wystarczy. Ależ tak, pomogę ci, proś Mnie o to. Widzisz, uczę cię, jak masz postępować. Podpowiadam ci twą rolę. Ukaż się bez obawy na scenie miłości: Ja będę Tym, który ci odpowie".

Jest to fragment książki Gabrielii Bossis, "ON i ja"
................................................................................................
*ON( Bóg, Jezus, Duch Św.) i ja ( znaczy: ja, ty, on, ona, my... 
czyż nie tak należy czytać?)

Ostatnio edytowany przez Calineczka (2008-01-19 20:12:51)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#9 2008-02-14 14:15:06

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47




Pieśń nad Pieśniami...

Miłuję Cię, Panie, Mocy moja,
Panie, ostojo moja i twierdzo, mój wybawicielu,
Boże mój, skało moja, na którą się chronię,
tarczo moja, mocy zbawienia mego i moja obrono!
Ucałuj mnie pocałunkami swych ust!
Bo miłość twa przedniejsza od wina.
Woń twych pachnideł słodka,
olejek rozlany - imię twe,
dlatego miłują cię dziewczęta.
Pociągnij mnie za sobą! Pobiegnijmy!
Wprowadź mnie, królu, w twe komnaty!
Cieszyć się będziemy i weselić tobą,
i sławić twą miłość nad wino;
[jakże] słusznie cię miłują!
O ty, którego miłuje dusza moja,
wskaż mi, gdzie pasiesz swe stada,
gdzie dajesz im spocząć w południe,
abym się nie błąkała
wśród stad twych towarzyszy.
Jak jabłoń wśród drzew leśnych,
tak ukochany mój wśród młodzieńców
W upragnionym jego cieniu usiadłam,
a owoc jego słodki memu podniebieniu.
Zaiste piękny jesteś, miły mój,
o jakże uroczy!
Wprowadził mnie do domu wina,
i sztandarem jego nade mną jest miłość.
Posilcie mnie plackami z rodzynek,
wzmocnijcie mnie jabłkami,
bo chora jestem z miłości.
Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Umiłowany mój podobny do gazeli,
do młodego jelenia.
Oto stoi za naszym murem,
patrzy przez okno,
zagląda przez kraty.
Mój miły jest mój, a ja jestem jego,
on stada swe pasie wśród lilii.
Nim wiatr wieczorny powieje
i znikną cienie,
wróć, mój miły ... .
Wstanę, po mieście chodzić będę,
wśród ulic i placów,
szukać będę ukochanego mej duszy.
Szukałam go, lecz nie znalazłam.
Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto.
"Czyście widzieli miłego duszy mej?"
Zaledwie ich minęłam,
znalazłam umiłowanego mej duszy,
pochwyciłam go i nie puszczę.
Powstań, wietrze północny, nadleć, wietrze z południa,
wiej poprzez ogród mój, niech popłyną jego wonności!
Niech wejdzie miły mój do swego ogrodu
i spożywa jego najlepsze owoce!
Miły mój zszedł do swego ogrodu,
ku grzędom balsamicznym,
aby paść [stado swoje] w ogrodach
i zbierać lilie.
Jam miłego mego, a mój miły jest mój,
on [stado swoje] pasie wśród lilii.
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu,
jak pieczęć na twoim ramieniu,
bo jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,
żar jej to żar ognia,
płomień Pański.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
nie zatopią jej rzeki.
Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu,
pogardzą nim tylko.
Murem jestem ja,
odkąd stałam się w oczach jego
jako ta, która znalazła pokój
.

Ostatnio edytowany przez Calineczka (2008-02-14 14:49:20)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#10 2008-03-06 13:20:21

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47

Wierzę, że:

Nie ma trudności
       której by odpowiednia doza miłości
       nie pokonała;

Nie ma choroby,
       której by wystarczająca doza miłości
       nie wyleczyła;

Nie ma drzwi,
       których by wystarczająca doza miłości
       nie otworzyła;

Nie ma przepaści,
       nad którą odpowiednia doza miłości
       nie przerzuciłaby mostu;

Nie ma grzechu,
       którego by odpowiednia doza miłości
       nie odkupiła...

To bez znaczenia, jak głęboko tkwi troska, jak beznadziejne są perspektywy,
jak bardzo splątany węzeł, jak wielka pomyłka.
Wystarczające doznanie miłości wszystko rozwiąże.






WIERZĘ, ZARADŹ MEMU NIEDOWIARSTWU!!!


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#11 2008-11-20 08:00:38

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: „… ponieważ bardzo umiłowała”. Łk 7,47



Bądź uwielbiony, Boże ojców naszych,
i niech będzie uwielbione imię Twoje
na wieki przez wszystkie pokolenia!
Niech Cię uwielbiają niebiosa
i wszystkie Twoje stworzenia
po wszystkie wieki.


AMEN!! AMEN!!




(Tb 8,5)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.golebiegoluchow.pun.pl www.ancientlegion.pun.pl www.fairytailpbf.pun.pl www.gwardiaset.pun.pl www.darklegionl2.pun.pl