Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie


#1 2008-03-15 20:56:12

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Pierścień św. Józefa

15 marca wyjątkowo w tym roku w tym dniu  Kościół obchodzi uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Maryi  i z tego tytułu… czy słyszeliście krążące legendy o pierścieniu św. Józefa? Co prawda, Ewangelia nie informuje nas, czy św. Józef przekazał Matce Bożej pierścień z okazji zaślubin albo czy takowy od Niej otrzymał…   Istnieje jednak wielowiekowa tradycja, która mówi, że tak było. I w katedrze w Perugi we Włoszech przechowuje się z pietyzmem, w kaplicy ku czci św. Józefa, jego pierścień, nazywany powszechnie "Il Santo Anello" - świętym pierścieniem.
W znanej książce „Cień Ojca”  Jan Dobraczyński dzieli się swoimi przeczuciami w tej kwestii, odsłania nam i pozwala zrozumieć znaczenie Józefowego pierścienia, który posłużył do wykupu Jezusa, pierworodnego Syna. Najpierw relacjonuje, jak Seba, najmłodszy brat Józefa mieszkający z ojcem w Betlejem, przywiózł mu do Nazaretu wiadomość o śmierci ojca, Jakuba, i przekazał mu ojcowski pierścień, który według tradycji rodzinnej pochodził od Dawida i zawsze był własnością najstarszego w rodzie; następnie podaje jak Dzieciątko Jezus podziwiało pierścień na dłoni swego przybranego Ojca; i w końcu opisuje, jak św. Józef sprzedaje królewski pierścień, by złożyć wykup za Jezusa - Syna pierworodnego, i zdobyć środki na skromne utrzymanie Świętej Rodziny. A oto wybrane fragmenty, które myślę warto przeczytać:

Pierścień króla Dawida przekazany św. Józefowi

"Siedząc przy posiłku młodszy brat Seba opowiedział Józefowi o śmierci ojca. Jakub umarł spokojnie, zaziębiwszy się w pierwsze chłody. Przed śmiercią wiele mówił o Józefie. Wypytywał się o niego. Ucieszył się, gdy mu powiedziano, że Józef znalazł wreszcie dziewczynę, z którą pragnie się ożenić. Snuł marzenia o jego potomstwie i o powrocie najstarszego syna na rodzinną ziemię. Przypomniał synom, że dawna rola Dawida ma pozostać własnością Józefa, niezależnie od tego, kiedy do Betlejem powróci. Wtedy niech na tej ziemi zbuduje dla siebie dom... - powtarzał.
Józef słuchał opowiadania Seby ze wzruszeniem. Więc jednak lata milczenia nie zgasiły uczuć ojca. Czy mogły je wygasić? Ojciec, myślał, to ten, który nie przestaje czekać...
Kończąc swe opowiadanie Seba sięgnął w zanadrze i wydobył przedmiot owinięty starannie w cienką skórkę. Rozwinął i wtedy Józef zobaczył pierścień. Gruby, nieforemny kawał złota kiedyś coś może przedstawiał, ale dziś zatracił wszelkie zrozumiałe kształty. Pamiętał ten pierścień na chudych palcach ojca. Według tradycji rodzinnej pochodził on od Dawida i zawsze był własnością najstarszego w rodzie.
- Ojciec kazał go oddać tobie - rzekł Seba. Potem masz go oddać swemu pierworodnemu. Ojciec mówił: "Żałuję, że nie będę mógł przycisnąć do piersi głowy jego syna. Bo on będzie miał na pewno syna...".
Bez słowa sięgnął po pierścień, otwór był mały, pierścień z trudem wchodził na palec. Zsunął go i trzymał w dłoni....
Dziecię Jezus podziwia pierścień na dłoni swojego opiekuna
Oczy dziecka pobiegły za matką, ale szybko ją zgubiły. Teraz patrzyły na Józefa. Znowu wydawało się, że za tym spojrzeniem kryje się myśl nie wypowiedziana, a przecież dojrzała.
Wyciągnął rękę, aby wyprostować zawinięte uszko Dziecka. I nagle dostrzegł jakieś intensywne wpatrzenie się w oczach Małego. Spojrzenie ciemnych oczu biegło wyraźnie za jego ręką.
Mała rączka wyciągnęła się. Niepewnym, wahliwym ruchem chciała coś złapać. Drobne paluszki napotkały palec Józefa i zacisnęły się na nich. Pojął: Dziecko spostrzegło na jego ręku stary, rodzinny pierścień i usiłowało go schwytać. Zdjął pierścień z palca i podał Małemu. Mała rączka usiłowała pierścień ująć, ale jednocześnie zrobiła radosny wyrzut i pierścień upadł na ziemię. Pochylił się, aby go podnieść - i nagle myśl jak błyskawica przeleciała mu przez głowę.
Ten kawałek złota - to był pieniądz. Wprawdzie był także znakiem rodu. Ale ród wyparł się ich. Przeszłość znikła. Mały potomek rodu Dawida znalazł się poza rodem. Niepotrzebny był mu już znak przynależności do tego, co odeszło.
- Patrz! - powiedział do Miriam, która właśnie wróciła - patrz, co mi przyszło do głowy. Ten pierścień to pieniądze. Wykupimy Jezusa, złożymy ofiarę oczyszczenia. On zdjął mi ten pierścień z palca i rzucił...
Położyła mu czule dłoń na ramieniu. Rzekła: - Widzisz? Byłam pewna, że On sam będzie wiedział, jak to załatwić.
Święty Józef sprzedaje królewski pierścień, by złożyć wykup za Jezusa - Syna Pierworodnego i mieć na skromne utrzymanie Najświętszej Rodziny.
Józef sięgnął w zanadrze. Wymotał pierścień z gałganka i położywszy na otwartej dłoni podsunął bez słowa bankierowi. Tamten wziął pierścień w palec. Oglądał go ze wszystkich stron. Pocierał palcem zatarty rysunek. Miał usta skrzywione lekceważąco, ale oczy jego błyskały zainteresowaniem.
- Skąd to masz? - zapytał - To twoje?
- Moje. Został mi po ojcu.
- Chcesz sprzedać?
- Muszę złożyć wykup za syna.
Bankier na nowo zaczął oglądać pierścień.
- To stare - mruczał - powycierane... Pogardliwym gestem rzucił pierścień na stojącą na stole wagę. - Potrzeba ci na wykup pięciu syklów - powiedział - Dam ci osiem...
No, jesteś biedny, dam ci dziesięć...
Józef odruchowo cofnął się. Nie miał najmniejszego pojęcia, jaką wartość mógł posiadać pierścień. Ale pamiętał, że mieli długi. Także gdyby miał zostać, musiałby kupić drzewa na warsztat i jeszcze trochę narzędzi...Wyciągnął rękę po leżący na stole pierścień, ale bankier, ruchem o wiele szybszym, nakrył go dłonią.
- Mało ci? Na moje sumienie, chcę ci pomóc. Na czoło Mojżesza, ten pierścień nie jest tyle wart. Ale ja ci dam piętnaście, nie, dam ci dwadzieścia syklów... Dwadzieścia syklów! Czy ty rozumiesz, ile to pieniędzy? Ile za to można kupić? Za dwadzieścia syklów możesz wykupić syna i jeszcze kupić sobie osła!
Nie umiał się targować. Gdy sprzedawał swoje wyroby i ktoś próbował zmniejszyć postanowioną przez niego cenę, rozkładał bezradnie ręce i wyliczał: "Drzewo kosztowało mnie tyle... za pracę chciałbym mieć tyle...". Było to wyliczenie tak skromne, że nabywca natychmiast odstępował od targu. Dwadzieścia syklów wydawało się dużym pieniądzem. Półgłosem zaczął obliczać, co by mógł za to kupić. Starczy na wykup, na popłacenie długów, na narzędzia... Na drzewo na wyrabiane przedmioty, aby nie trzeba było brać zaliczek, chyba nie starczy...
Bankier dostrzegł, że Józef zastanawia się, zawołał:
- Niech mnie przedwieczny Adonaj skarze, jeśli nie chcę wspomóc potrzebującego! Słuchaj, człowieku, daję ci trzydzieści syklów! Trzydzieści srebrnych syklów! To strasznie dużo, o wiele, wiele więcej, niż się należy za ten stary, wytarty pierścień. Niech stracę! Masz żonę i pierworodnego syna... Chcę ci pomóc. Weź pieniądze! Bierz, kiedy ci tyle daję...!
Spieszył się, aż mu ręce drżały. Porwał pierścień z szybkością sroki chwytającej błyskotkę i ukrył go w zanadrzu. Otworzył stojącą obok niego skrzynkę. Teraz już ruchem zwolnionym, jakby ociągającym się, wyjmował monety sztuka za sztuką. Niektóre wyłożywszy szybko chował z powrotem, a na ich miejsce wyciągał inne o przyciętych brzegach. Hasmonejskimi syklami dał tylko pięć monet, resztę wypłacił Herodowymi staterami.
- Widzisz jaki jestem - powiedział krzywiąc wargi w uśmiechu - Żal mi ciebie. Pragnę pomóc. Żaden z tych oszukańców - ruchem ręki wskazał na inne stoliki - nie dałby ci tyle. Zbierz pieniądze i chowaj je dobrze, bo tu na dziedzińcu nie brakuje złodziei. No, idź w spokoju. Widzisz, ile dla ciebie zrobiłem. Co też można kupić za taką górę pieniędzy! Możesz kupić dwa osły, a potem je wynajmować i zarabiać na tym. Ba, za taki pieniądz możesz kupić nawet niewolnika, który będzie dla ciebie pracował. Idź już, idź. Zrobiłeś doskonały interes i możesz być zadowolony...
Ruchem dłoni o cienkich smagłych palcach robił gesty odprawiające Józefa w stronę Przybytku. Józef zsypał pieniądze do woreczka, skłonił się bankierowi, powiedział:
- Niech Najwyższy będzie z tobą.
Tamten odpowiedział jeszcze jednym uśmiechem. Wolno odeszli od stolika.
- Dał nam za pierścień bardzo dużo pieniędzy - Józef rzekł do Miriam. Chyba to nie jest z jego krzywdą?
- Zrobił to na pewno z dobrego serca. Podzielił się swoim bogactwem z nami, a my powinniśmy podzielić się z tymi, którzy potrzebują.


****



Cóż dodać... św. Józef z Nazaretu - to WIELKIE Bóg wiedział, komu powierzyć Swojego Syna...

Święty Józefie, najmilszy Opiekunie Dzieciątka Jezus i mój, oddaję się pod Twoją szczególną opiekę. Dopomagaj mi  w pracy i w spełnianiu moich codziennych  obowiązków, broń od grzechu, upraszaj mi i moim bliskim potrzebne cnoty, zachowaj od wszelkich niebezpieczeństw duszy i ciała. Święty Józefie, Oblubieńcze  Najświętszej Maryi Panny, Opiekunie rodzin, powierzamy Ci nasze rodziny, naszą  wspólnotę, naszą parafię, nasze prace, radości i cierpienia. Powierzamy Ci naszych bliskich i kochanych…  Wprowadź Jezusa do naszych domów, pomóż przyjąć Go do naszych serc, uproś łaskę miłości, zgody i pokoju, aby nasze rodziny osiągnęły szczęście doczesne i wieczne. Amen.

P. S.
W ikonografii św. Józef przedstawiany jest z Dziecięciem Jezus na ręku, z lilią w dłoni. Jego atrybutami są m. in. narzędzia ciesielskie: piła, siekiera, warsztat stolarski; bukłak na wodę, kij wędrowca, kwitnąca różdżka (Jessego), miska z kaszą, lampa, winorośl.


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.miedzywymiarami.pun.pl www.swiatpostow.pun.pl www.sw63.pun.pl www.ztquake3.pun.pl www.maniakimargonem.pun.pl