Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie


#1 2008-05-10 15:03:06

migotka

Owieczka

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 430
Punktów :   13 

Bajka o nadziei :)

Choćbyś został sam, choćbyś nie umiał żyć, wierzę, że odmieni Cię nadzieja...

W pięknej dolinie, u stóp cudownych, zalanych słońcem gór była tętniąca śpiewem i radością wioska.
Dolina odgrodzona była od świata z jednej strony pasmem pięknych gór, z drugiej strony wąską,
ale bardzo rwącą rzeką. Ludzie, którzy w niej żyli byli naprawdę zadowoleni z życia, żyjąc z uprawy winogron.
Winnice cudnie wypełniały całą dolinę i wydawało się, że stanowią cel i sens życia jej mieszkańców.
Wiele trudu i pracy trzeba było włożyć w wielkie przestrzenie wypełnione krzewami.

Każdej wiosny ludzie z drżeniem serca witali pierwsze promienie słońca - czy już na stałe zagości w dolinie,
czy będzie dość łaskawe, by ogrzewać delikatne pąki rodzących się do życia krzewów.
Latem z pewnym niepokojem patrzyli na słońce, czy nie spali zbytnio swymi promieniami ziemi,
w której płynęły życiodajne soki, czy będzie wystarczająco dużo deszczu by nadać soczystej barwy liściom,
by rośliny miały siłę do życia. Wczesną jesienią konieczne było chronienie owoców przed nagłymi atakami mrozu
schodzącego czasami niespodziewanie z wysokich gór. Dzień zaczynał się w wiosce od pełnego niepokoju spojrzenia
na winnicę i kończył otarciem potu po zakończonej pracy na polu. Uprawa winorośli była wszystkim, co ludzie ci mieli,
co sprawiało, że żyli...

Pewnego jesieni w wiosce wybuchł wielki pożar, który spalił wszystkie uprawy i wszystkie domy, spalił też mosty na rzece.
Wielu ludzi zginęło w pożarze, a ci, którzy ocaleli, nie zdecydowali się na odbudowywanie swoich domów, zbyt wiele bólu
wiązało się z tym miejscem, uprawy wypalone były do korzeni... Spalona dolina pokryta była popiołem, pełna zgliszczy,
wydawało się, że zamarło w niej życie...

Jednak pozostał w niej mały chłopiec, którego rodzice dawno zmarli i byli pochowani na miejscowym cmentarzu.
Nikt o nim nie pamiętał wszyscy zajęci byli własnymi stratami i bólem, więc w końcu został w opuszczonej dolinie sam.
Nie bardzo miał dokąd iść, bo tu było wszystko, co kochał i co było dla niego ważne. Z trudem przetrwał zimę dzięki zapasom,
które wygrzebał spod ruin zwalonych domów. Pewnego wiosennego poranka, kiedy udał się na poszukiwanie pożywienia
zobaczył kilka zielonych listków nieśmiało wyrastających z ziemi na tuż przy zboczu góry. Z drżeniem serca i z drżącymi
z radości, ale i niepewności dłońmi podszedł do tego cudu wynurzającego się z ziemi - ku jego radości liście okazały się być liśćmi
winorośli! Ogień nie strawił wszystkiego, pozostał korzeń, była to szansa na odbudowanie kawałka winnicy.
Jakże cieszył się tym wyrastającym z ziemi, bezbronnym i delikatnym krzewem. Jego oczy nabrały blasku,
w sercu zaświtała nadzieja.

Chłopiec od razu oczyścił przestrzeń wokół drobnej roślinki i zaczął się nią opiekować, postanowił wybudować wysoki
i gruby mur wokół swojego kawałka ziemi, by nigdy już żaden ogień nie mógł mu zagrozić.

Jedyne, co do tej pory umiał, to uprawa winnic, był rolnikiem a nie budowniczym, nie znał się na budowaniu murów.
Na brzegu rzeki znalazł starą łódkę, postanowił udać się do ludzi mieszkających po drugiej stronie rzeki i kupić od nich


cegły i zaprawę murarską. Nie miał pieniędzy, więc postanowił nająć się jako ogrodnik i pomagać ludziom w uprawie ich roślin.
Każdego dnia chłopiec przemierzał rwącą rzekę w swej małej łódeczce by pracować w ogrodach innych ludzi i za zarobione
pieniądze kupować cegły na mur chroniący jego winnicę. Zaprzyjaźnił się też z ludźmi z wioski, wspólna praca bardzo ich d
o siebie zbliżyła.

Jednocześnie rozpoczął mozolną pracę w swoim ogrodzie, rozsadzał krzewy, przygotowywał kolejne kawałki ziemi pod
uprawę, mozolnie budował mur cegła po cegle, by chronić winnicę na wypadek pożaru. Jednak ciężka praca
i pokonywanie rwącej rzeki małą łódką powoli wyczerpywało jego siły, tak, że czasami po powrocie z wioski
nie miał już siły na pracę w swoim ogrodzie, jedynie na ułożenie kolejnej warstwy przywiezionych cegieł.
Zaczął zaniedbywać swoją winnicę, za to ogrody ludzi, w których pracował, piękniały z tygodnia na tydzień.
Ludzie, dla których pracował bardzo go polubili z troską patrzyli na jego zmęczone, spracowane ręce i na oczy,
które zdawały się tracić swój blask... Pewnego dnia stary ogrodnik, któremu pomagał w pracy w ogrodzie zapytał,
co go trapi. Chłopiec opowiedział staruszkowi, że brakuje mu sił i czasu na pracę we własnej winnicy, stary ogrodnik
z pięknym i szczerym uśmiechem zaproponował mu pomoc. Chłopiec ucieszył się, ale potem ze smutkiem zauważył,
że jego łódka jest za mała na to, by przewieźć ich obu na drugi brzeg, a inaczej nie można się było tam dostać.

Ze spuszczoną ze zmęczenia i smutku głową podszedł do brzegu rzeki, z dala widać było piękny, wysoki mur,
który chronił jego winnicę. Jakże był majestatyczny na tle zachodzącego słońca! Gdyby tylko na rzece zbudować most?
No tak, most, ale skąd wziąć budulec, skąd wziąć cegły... Jakie to proste! Przecież cegieł, na które zapracował wystarczyłoby
na solidny most, przecież mógł rozebrać mur i poprosić ludzi z wioski by pomogli mu w budowie mostu, by pomogli
mu w pracy przy odbudowywaniu jego winnicy...



Wszystko co robimy, czego się podejmujemy, każda myśl i każdy talent w nas złożony są jak cegły - tylko od nas zależy
czy użyjemy ich do budowania murów, które odgrodzą nas od ludzi i od miłości, czy użyjemy ich do budowania mostów,
które pozwolą czasami przejść do drugiego człowieka, przekroczyć trudną i rwącą rzekę, które pozwolą
innym przychodzić do nas




Agnieszka Kozak


"Choćbym nawet szedł ciemną doliną, Zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną, Laska twoja i kij twój mnie pocieszają.” PS. 23,4

Offline

 

#2 2008-05-15 11:41:47

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: Bajka o nadziei :)

Nie wiem, czy wiecie, ze dzisiaj są imieniny Ndziei   a Kim jest Nadzieja? Wiemy , ze jest jedną z cnót boskich, mówią o niej również, ze jest matką głupich.... a co o tym sądzi pewien łąkowy motyl ?

"Za górami i rzekami na wielkiej łące mieszkał sobie motyl. Był cały zielony i każdy, kto go zobaczył, dziwił się, bo nigdy takiego nie widział.
Pewien konik polny zapytał się:
- Skąd twoje skrzydełka mają taki kolor?
- Kiedyś odnalazłem siostrę miłości wśród traw i ona zmieniła barwy mojego życia.
- To Miłość ma siostrę? A a jak ma na imię?
- Nadzieja.
- Ależ Nadzieja jest matką głupich, a nie siostrą Miłości.
- Matką jest dla tych, którzy lecą do ognia. Siostrą dla tych, którzy odnajdują ogień w sobie." /B/



i z tej to okazji-nie-okazji (kazda okazja jest dobra )  przypomniały mi sie slowa Jana Pawła II, ktore myślę, ze warto sobie przypomnieć, chyba Justysia też już to już kiedyś gdzieś na forum wkleiła ,ale sie chyba nie pogniewa, ze je przypomnę je włąsnie dzisiaj    



  "Niech nasza droga będzie wspólna.
Niech nasza modlitwa będzie pokorna.
Niech nasza miłość będzie potężna.
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać."





Ostatnio edytowany przez Calineczka (2008-05-15 11:45:59)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#3 2008-05-15 13:16:34

izydor k.

Owieczka

12241664
Zarejestrowany: 2007-08-17
Posty: 166
Punktów :   10 

Re: Bajka o nadziei :)

Niech będzię!!!


"Patrzę Jezus na brzegu, wydawał się łatwy - taki do serca na codzień. Mówił:- Przyjdź, czekam - tylko nie licz na cuda... do mnie się idzie przez ogień" (ks.J. T)

Offline

 

#4 2009-02-18 09:05:17

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: Bajka o nadziei :)

Nadzieja pociesza nas w życiu pośród trudów i krzyży, uniemożliwiając zniechęcenie — Jakub Alberione


http://www.youtube.com/watch?v=IqURmK6r … re=related


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#5 2009-02-18 19:01:28

 Bunia

Promotorka kultury

597246
Skąd: Grębocin
Zarejestrowany: 2007-03-23
Posty: 1176
Punktów :   20 

Re: Bajka o nadziei :)

Piękne Calineczko

tak często na różne sposoby uciekamy od smutku, od łez, od cierpienia. A to często powoduje, że mimo, ze boli oczyszczamy swoją duszę, swoje myślenie, stajemy się wrażliwsi, a płacząc nawilżamy nasze oczka . Choć zdecydowanie bardziej lubimy płakać ze śmiechu niż ze smutku .


Nic nie dzieje sie w życiu przypadkowo i może ten czas jest nam potrzebny, żeby go przejść, przeżyć, żeby ten czas nas czegoś nauczył.

Ważne, żebyśmy potrafili tak po prostu być z tymi, którym smutno i dać im iskierkę uśmiechu i nadziei.


Kochaj i czyń, co chcesz.

Offline

 

#6 2010-04-14 22:05:55

 Bunia

Promotorka kultury

597246
Skąd: Grębocin
Zarejestrowany: 2007-03-23
Posty: 1176
Punktów :   20 

Re: Bajka o nadziei :)


Kochaj i czyń, co chcesz.

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.banino-forum.pun.pl www.test69.pun.pl www.ninja-arena.pun.pl www.menago92.pun.pl www.geografia90.pun.pl