Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie


#1 2007-04-05 00:00:56

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

TAJEMNICA POWOłANIA - opowieść dla Xpacifera :)



Z okazji Dnia Kapłana, naszemu Kochanemu Dobremu Pasterzowi -  Wspólnota "SŁOWO ŻYCIA" - składa życzenia: abyś był mistrzem poruszania sie w rzeczywistości duchowej; niech sam Chrystus będzie źródłem Twojej radości i spełnienia oraz Twoją obroną. Poza tym Xpaciferze, życzymy Ci dobrego zdrowia, słonecznego uśmiechu, gorącej miłości do każdego człowieka, "czystego śniegu" duszy i tego wszystkiego co czyni życie jasnym i pięknym.
                                                                                  Z zapewnieniem o pamięci w modlitwie

                                                                                            Twoje owieczki ze SŁOWA ŻYCIA





A teraz specjalnie dla Ciebie opowieść Ojca Gedeona.....

„Jedyny syn – powołanie”

Wysoki, szczupły. W jego oczach odbijało się niebo. Niebieskie oczy dziecka, choć przecież był już prawie dorosłym mężczyzną. Zawsze dobry i uczynny  dla wszystkich. Od dzieciństwa książki były jego pasją. A przy tym znał świetnie pracę na komputerze. Jeździł samochodem, najczęściej służąc innym. Matce pomagał bez ociągania, nawet wtedy, gdy miał dużo ciekawsze zajęcia. Lubił jej  pomagać, lubił z nią rozmawiać. Ojciec odszedł z domu, gdy był jeszcze małym dzieckiem. Matka bywała bardzo zapracowana. Dzieliła czas pomiędzy pracę na uczelni, przygotowywanie artykułów i książek oraz dom. Dla syna miała zawsze czas. I zawsze miała siłę. Słuchała, gdy opowiadał o szkole. Rozmawiali o tym co niezrozumiałe, co jest tajemnicą  „sensu”, bez którego życie jest drogą do nikąd. Czasem też znajdowali czas na teatr. A wracając prowadzili niekończące się dyskusje o tym, co widzieli. Matka i syn mieli sobie wiele do powiedzenia. On był jej jedyną nadzieją. Ona była dla niego serdecznym oparciem. Modlili się razem. Czasem jednak zastawała go wieczorem na długiej, samotnej modlitwie. Nie lubił , gdy to dostrzegała.  Wycofywała się wtedy dyskretnie, przepraszając bez słowa, iż była niedelikatna. Wiedziała, tylko święci są tak bardzo obecni, że ich nie widać. Jednak nie umiała inaczej... Matka... Widziała, jak on się modli nie słowami, ale trwaniem w Nieskończonej Obecności. Wtedy też była przy nim. W Boże Narodzenie powiedział jej, że pragnie pójść do seminarium. Wiedziała gdzieś z podświadomości, że kiedyś to usłyszy. A jednak patrzyła zdumiona i przejęta trwogą. Synu... czy jesteś w stanie dźwigać to brzemię?  Czy potrafisz wyrzec się domu rodzinnego? Czy wiesz, że obok ciebie będzie puste miejsce w zimowe wieczory? Czy wiesz, że decydujesz się na straszliwą przygodę Miłości, którą ON przeżył na Kalwarii... Synu... czy wiesz?  Czy wiesz, że wybierasz Miłość, która ukrywa się przed Twoimi oczyma?  Czy wiesz, że to boli?  Mówiła bardzo wolno i przez łzy. Wiedziała, że wszystko, co jest trudem staje się jego drogą. Nie odpowiedział na żadne  z zdanych pytań. Patrzył niebieskimi oczyma dziecka, które wierzy, ze Miłość jest większa niż cierpienie. Milcząc, pocałował ja w rękę. Przytuliła go lekko i zrobiła mu duży krzyża na czole.  Płakała. Wiedziała, że jej jedyny syn wybrał. Wiedziała, że odtąd należy do Tego, który jego wybrał. Wiedziała, że odtąd należy do wszystkich bardziej niż do niej. Wiedziała, że zaproszenie od Pana zawsze pozostaje to samo.  „Zostaw wszystko i pójdź za mną. Dam ci ...krzyż.”  Od tamtej chwili, na temat decyzji o seminarium matka i syn nie rozmawiali o powołaniu.  Oboje myśleli o tym samym.  Oboje milczeli. Dotąd dla niej czas był za szybki, aby go dogonić. Od tamtej rozmowy, czas jakby stanął w miejscu. Był jak wieczność.  Był jak zatrzymany, stary zegar, który stanowił własność jej prababki... Codziennie myślała, jak mu pomóc, a jednocześnie o tym, że zostaje sama. Najdłuższe, a zarazem najkrótsze godziny jej życia. Myślała o tych matkach, które promieniały szczęściem, gdy mówiły o planach swoich dzieci.  I poniekąd im zazdrościła. Potrafiła się skupić tylko wtedy, gdy prowadziła wykłady dla studentów.  W domu przestawała być racjonalna i zorganizowana, zwłaszcza gdy syn był nieobecny. Codziennie biegła naprzeciw Jezusa z Nazaretu. Codziennie coś u Niego żebrała. Zdawało się jej, że On milczy, przyglądając się jej z uwagą.  Słyszała, jak do niej mówił :  „Któż jest moja matką i któż jest moimi braćmi?” (Mt 12,48)  Wówczas chwytała za rękę Jego Matkę i patrząc jej prosto w oczy, wołała i szeptała na przemian, że właśnie Ona powinna ją rozumieć. A Ona też milczała leciutko uśmiechając się kącikami ust. Dlaczego milczą? Miłość wymaga czasem dłuższego milczenia. Zaczynała to rozumieć. Bardzo zbliżyła się do Matki Jezusa z Nazaretu. Stała się jej powiernicą. Nie chciała i nie potrafiłaby o swoich doświadczeniach rozmawiać z przyjaciółką. Spotykały się często i rozmawiały o wszystkim. Jednak sprawy jej serca zostawały skarbem ukrytym. Patrząc na syna, który z każdym dniem stawał się dojrzalszy i mocniejszy, nie chciała się smucić. Chciała mu powiedzieć o tym, co czuła, lecz wiedziała, że jeszcze nie pora. Podczas jednego ze spotkań usłyszała opowieść libańskiego kapłana o jego matce. Matka została wdową w wieku trzydziestu kilku lat, miała sześcioro dzieci. Pewnego dnia dowiedziała się, że jej najstarszy syn, podpora całej rodziny, zdecydował, że wybiera kapłaństwo. Powiedziała mu z prostotą człowieka Wschodu:  Synu, pomogę Ci przez moje modlitwy i moje ofiary. Przez siedem lat pobytu syna w seminarium każdego dnia odmawiała sobie czegoś  na rzecz najbiedniejszych. Każdego dnia ofiarowywała swoje zmęczenie i utrudzenie. Poznała ciężar ofiary  miłości, ofiary codziennego trwania. Każdego dnia odkładała ziarenko zboża do specjalnej skrzynki, szepcząc do Boga : ofiaruję je Tobie w intencji mojego syna, by wspierać jego powołanie. Ofiaruję je Tobie wraz z ofiarą mojego życia. Tak utrudzona matka wspierała powołanie swojego syna. W przeddzień jego  święceń kapłańskich poleciła zemleć wszystko. Z tego ziarna zostały przygotowane pierwsze hostie na prymicyjną Mszę św. jej syna. Była szczęśliwa, że uczestniczyła wraz z nim w pierwszej ofierze Eucharystii. Ta opowieść libańskiego kapłana dodała jej mocy. Odtąd wiedziała, co jutro, co każdego dnia winna czynić, by wspierać syna. Uśmiechnęła się do matki z Nazaretu. Uśmiechnęła się do nieznanej matki libańskiego kapłana . Tyle jej zawdzięcza...


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#2 2007-04-05 00:36:44

 Bunia

Promotorka kultury

597246
Skąd: Grębocin
Zarejestrowany: 2007-03-23
Posty: 1176
Punktów :   20 

Re: TAJEMNICA POWOłANIA - opowieść dla Xpacifera :)

Nasz Drogi Pasterzu ,

w Dniu Kapłaństwa życzę, aby Twoje życie ks. Pawle przepełnione było światłością i miłością, aby ziarno Słowa Bożego padało tylko na żyzną glebę oraz zdrowia i wytrwałości w trudnej pracy uobecniania Cudu Miłości.

Jedocześnie bardzo dziekuję za księdza życzliwość, serdeczność, uśmiech i zaangażowanie, ale przede wszystkim za głoszone Słowo Boże (czasem jak miód, czasem jak młot), które zbliża nas do Chrystusa. Wielkie dzięki.

Zapewniam o modlitwie
i niech ksiądz zostanie w naszej parafii jak najdłużej

Ostatnio edytowany przez Bunia (2007-04-05 07:28:25)


Kochaj i czyń, co chcesz.

Offline

 

#3 2007-04-05 11:37:24

agnieszka

Uśmiech poranka:)

5760579
Zarejestrowany: 2007-03-21
Posty: 61
Punktów :   

Re: TAJEMNICA POWOłANIA - opowieść dla Xpacifera :)

Kochany Pasterzu!
Nasza Droga Calineczka napisała wszystko, czego można by życzyć
Niech Chrystus zawsze będzie z Tobą, udziela Ci łask, błogosławieństwa, siły i wytrwałości w poszukiwaniu, opiekowaniu i zbliżaniu wszystkich owieczek do Naszego Pana...
By uśmiech, radość i pogoda ducha nigdy Cię nie opuszczała i siała pokój, miłość i nadzieje tam, gdzie ich brakuje...
Dziękuję za wszystko z całego serca.
Pamiętam w modlitwie.


http://img299.imageshack.us/img299/6954/agnieszkacv1.jpg

Offline

 

#4 2007-04-06 19:14:03

aniunia

Szefowa:)

9180581
Zarejestrowany: 2007-03-22
Posty: 560
Punktów :   15 

Re: TAJEMNICA POWOłANIA - opowieść dla Xpacifera :)

Ja też dziękuję Księdzu, za to kim Ksiądz jest.bo dzięki temu jestem teraz inną osobą. Gdybym nie poznała tak wspaniałej osoby jak Ksiądz, nie byłabym taka jaka jestem teraz. Dziękuje Bogu za Ciebie Księże Pawle że przyprowadził Cię do nas, do naszej grębocińskiej parafii...   WIELKIE DZIĘKI  i BÓG ZAPŁAC .Niech Ci Bóg błogosławi!!!! 


"Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce; doświadcz i poznaj moje troski,
i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną!"
Ps 139,23-24

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.german2008.pun.pl www.fenixclan.pun.pl www.emocje-uczucia.pun.pl www.frag-cs.pun.pl www.deepika.pun.pl