Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie
Na polu leżał porzucony od dłuższego czasu Flet, na którym nikt już nie grał. Aż pewnego dnia przechodzący obok Osioł dmuchnął w niego z całej siły. Wyzwolił dźwięk piękniejszy niż jakikolwiek inny, który kiedykolwiek słyszał w swoim życiu. I nie tylko w swoim oślim życiu, ale również w życiu Fletu.
Nie mogąc zrozumieć tego co się stało (obaj nie byli roztropni, a jedynie wierzyli w roztropność) – oddalili się natychmiast od siebie, zawstydzeni tym, co wydarzyło się najpiękniejszego w ich życiu.
A ileż w naszym życiu porzuconych fletów, osłów? Wielu z nas nie poznało nigdy samych siebie, ukrywają kim są, oczekując miłości od innych nie znanych sobie osób, które również chowają się przed samymi sobą. A przecież czasami może jakieś odkrycie, jakaś niespodzianka, jakaś iskra… I wszystko znowu się kończy. Wszystko dlatego, że brakuje nam odwagi, aby kogoś pokochać. Trzeba mieć jej tyle samo, jak do tego, aby pokochali mnie inni.
Offline
Poetka Duszy
Śmiejąc się ryzykujesz, że wezmą cię za głupka.
Płacząc ryzykujesz ckliwość i czułostkowość.
Wyciągając rękę ryzykujesz zaangażowanie.
Zdradzając uczucia ryzykujesz odkrycie siebie.
Mówiąc o swoich marzeniach ryzykujesz poniżenie.
Miłością ryzykujesz odrzucenie.
Życiem - śmierć.
Nadzieją - niespełnienie.
Podejmowaniem prób - niepowodzenie.
Musimy ryzykować.
Największym niebezpieczeństwem jest
nieryzykowanie niczego.
Dla tych, którzy nic nie ryzykują,
nie robią, nie mają - przeznaczone jest nic*
(Anonim.)
* nic-to znaczy "święty spokój"?
Aż strach sie bać - gdzie sie nie spojrzy, wszędzie ryzyko... ale bez niego nie ma życia. Nawet w drewnianym kościele może na głowę spaść cegła. I co tu robić? Uważam, że w pewnych sytuacjach życiowych nawet, jeśli nic się nie bedzie chciało robić, pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie uniknąć i od nich się wywinąć... Za żadne skarby świata! Na szczęście!!! A jeżeli zdarzy się, że Osiołek spotka się w drodze z Fletem i każdy pójdzie w swoją stronę, to chyba znaczy, że to nie jest Flet dla tego Osiołka... Może Flet na dłuższą metę dla Osiołka miałby za wysokie albo za niskie tony? A może Osiołek po jednorazowym zrywie tylko by patrzył na Flet i patrzył, i dziwił sie, czemu sam nie gra i nie wydaje dźwięków? A może potrzeba im czasu i szansy drugiego spotkania? Moim zdaniem, co ma wisieć, nie utonie! Ojjj, coś dzisiaj chyba jestem na granicy ryzyka... Tęczowo pozdrawiam wszystkich ryzykantów i wszystkim życzę odwagi podejmowania ryzykownych decyzji!!!
Ps. Sobie też...
Offline