Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie


#1 2007-08-29 10:29:48

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Nigdy nie jest za późno...

Ojcu Pio

Szczyty gór rozjaśnił pierwszy poranny promień słońca. Po deszczu dawno już nie było śladu, tylko w powietrzu drgał jeszcze zapach mokrych kropelek. Przyjechałam tu, by odpocząć. Znaleźć rozwiązanie kilku problemów, które tak upatrzyły sobie mnie, że nie mają ochoty odejść.
Zawsze lubiłam poranki, wstawanie wcześnie rano nigdy nie stanowiło dla mnie problemu. Wszystko tak wcześnie rano jest takie inne. Spokojne, ciche, ptaki budzą każdy poranek swoim śpiewem. 5.30...........Całkiem przyjemna pora, by rozpocząć kolejny dzień swojego życia. Filiżanka kawy, rogalik, cichutko grające radio i ....postanowienie, że ten dzień będzie szczególny.........
Dawno już przestałam cokolwiek planować, życie za mnie dopisuje swój scenariusz.
Czasem tylko ból przypomina mi, że...............
Spakowałam mały plecak, zabrałam butelkę Perrier’a, wzięłam mapę i .......witajcie góry.....
W recepcji pani życzyła mi miłego dnia i z uśmiechem powiedziała, że jestem jedną z nielicznych odpoczywających tu osób, które tak wcześnie opuszczają pensjonat. „Willa Róż”, wybrałam to miejsce chyba nie przypadkiem, bardzo lubię róże, odpoczynek w górach też ma swój urok.
Nie ma nic piękniejszego niż poranna rosa, która girlandami kropelek otula trawę. Brylantowe kolie maleńkich kryształków osnutych na pajęczynach mienią się wszystkimi kolorami tęczy i są niczym prawdziwa diamentowa kolia od Tiffaniego. A to przecież tylko przyroda. Tylko woda, tylko utkana pajęczynka, tylko kropla rosy na listkach, którą wypije zmęczony lotem motyl.
Całe bogactwo świata .....woda, powietrze, ogień. Każdy z tych żywiołów stworzony , by pozwalał istnieć. Woda daje siły do życia, powietrze pozwala żyć, ogień .....ogrzewa.
Droga na Śnieżnik Kłodzki  to coś w sam raz dla mnie, 4 godziny marszu dobrze mi zrobią. Tyle czasu na rozmyślania o różnych sprawach.
Droga ułożona z maleńkich kamyczków. Schyliłam się i wybrałam dwa. Zbieram takie „pamiątki”, by przypominały mi miejsca, które zwiedzałam. Nie zawsze muszą to być pałace Luwru, świat jest taki piękny także każdego poranka, a muzyka ptasich śpiewów( dla tych, którzy potrafią słuchać) śmiało może zastąpić niejedną orkiestrę.
.......Ruda kuleczka przemknęła  tuż obok mnie. Tak zamyśliłam się, że nie zauważyłam wiewiórki, która wcale mnie się nie bała. Stanęła na dwóch łapkach niedaleko mnie i przyglądała mi się, jakby czekała na kogoś.
-          Basiu! –zawołałam.
Wiewiórka drgnęła lekko, ale nie uciekała. Najwyraźniej czekała na kogoś.
-Basiu, ja też mam na imię Basia, - Aleksandra, Barbara.
No tak, w plecaku nie miałam nic, czym mogłabym poczęstować to miłe zwierzątko, nie pomyślałam nawet, ze mogę spotkać na swojej drodze kogoś.
-Szczęść Boże! – usłyszałam tuż za swoimi plecami.
-Szczęść Boże! – odpowiedziałam, zanim odwróciłam się do pozdrawiającej mnie osoby. Starszy ode mnie pan przyglądał się mojej rozmowie z wiewiórką.
Ubrany był jak prawdziwy traper, czapka z daszkiem i dobre traperki świadczyły o poważnym podejściu do górskich wędrówek.
- Spotkała pani moją Basię – powiedział i wyjął ze swojego plecaka orzeszki.
- To moja ulubienica ...spotykamy się każdego poranka, ale panią widzę tu pierwszy raz.
- Przyjechałam  na kilka dni ........odpocząć. – nie chciałam, by pytał mnie o więcej, ale chyba zauważył, że zbyt wiele mam do ukrycia.
- Rozumiem, relaks i ucieczka .......od pracy – dodał po krótkim namyśle.
- Tak – odpowiedziałam spiesznie, ale nie zdążyłam chyba ukryć, że nie tylko od pracy szukam odpoczynku.
- Zna pani tę okolicę? – zapytał ciekawie.
- Nie, w Międzygórzu jestem pierwszy raz. Przyjechałam tu, bo .....ktoś bardzo lubi to miejsce.
- A nie chciałaby pani, bym został przewodnikiem, chyba ,że przywiozła pani swojego przewodnika – zapytał i uśmiechnął się.
- Nie, przyjechałam sama, a przewodnik .....chyba przydałby się.
- W takim razie zapraszam panią do poznania ..piękna........
- Piękna czego? – spytałam ,bo wydawało mi się ,że ten tajemniczy pan nie dokończył zdania.
- Piękna czego? – powtórzyłam.
Uśmiechnął się tajemniczo i wysypał resztę orzeszków, które Basia zaniosła w swoje tylko sobie znane miejsce.
Ten człowiek miał w sobie „coś”. Emanował z niego spokój, jakaś radość, tajemnica.....
- Ile mamy czasu ?- zapytał i wyrwał mnie z zadumy nad swoją osobą.
- Cały dzień, jeśli tylko zechce pan wytrzymać z taką gadułą jak ja – odpowiedziałam wesoło.
- Dlaczego przygląda mi się pani ukradkiem, może warto spytać czasem tak po prostu, niż zastanawiać się nad odpowiedziami, gdy nawet nie zadało się pytania?
- Przepraszam – odpowiedziałam zdziwiona, bo starałam się bardzo ukryć moją ciekawość, jak widać z marnym skutkiem.
- Znam pana od kilku chwil, ale nawet nie wiem, kiedy, obdarzyłam pana zaufaniem. Ma pan w sobie jakieś takie ciepło, jestem raczej nieufna, a tu .......
Uśmiechnął się tajemniczo i powiedział:
- A więc w drogę Aleksandro!
Ścieżka wiodąca pod górkę sama przesuwała się pod naszymi stopami, a ja nawet nie wiem, kiedy zaczęłam opowiadać temu człowiekowi ....przed czym tak właściwie uciekam.
-To nie praca, prawda? – spytał i spojrzał mi w oczy.
Nie, to nie praca- odpowiedziałam
Szliśmy przez  chwilkę w ciszy, ja zastanawiałam się ,jak spytać go, kim jest, a on.....oglądał w tym czasie korę drzew.
- Nie chcesz mnie nawet zapytać, jak mam na imię? – zaskoczył mnie tym pytaniem i okazało się,  że znowu czyta w moich myślach.
- Tak, nie, to znaczy chciałam ,ale nie wiem ,czy wypada – zaczęłam szybko szukać odpowiedzi.
- Jeśli czegoś nie wiesz w życiu, pytaj, Olu, po prostu pytaj- odpowiedział
- Samo poczucie niewiedzy stawia zawsze każdego z nas w takiej ogromnej niepewności. Niczego nigdy nie zbudujesz, jeśli nie znasz podstaw, by zacząć cokolwiek budować. Jeśli wiesz, że chcesz coś budować, a nie wiesz, że masz z kim.........nie buduj. Lepszy szałas zbudowany samemu, niż dom, gdy dwie strony nie chciały tego samego  tak mocno.
- Czy nie mam racji? – zapytał.
Zaskoczył mnie takimi odpowiedziami i jak zwykle nie umiałam nawet logicznie odpowiedzieć.
- Może usiądziemy? – zaproponowałam, nie chciałam za nic w świecie przyznać się ,że ...rozbolały mnie nogi.
- Bolą już Aleksandrę nogi? – zapytał wesoło.
No nie, poddaję się kompletnie.
- Skąd pan wie, skąd wiedziałeś? – zapytałam
- Nie umiesz ukryć niczego Olu, to dobra cecha...... dla mnie dobra – dodał po chwili.
- A nie bolą, chciałam tylko obejrzeć ten piękny widok
- A który? Bo tu dookoła same drzewa, a widok będzie za kilka minut, gdy dojdziemy wyżej – odpowiedział i roześmiał się.
No tak, nie ucieknę od stwierdzenia ,że bolą mnie nogi.
- Poddaję się, wygrałeś, bolą mnie nogi i już – odpowiedziałam i usiadłam na złamanym pniu drzewa.
- I jak widok? Piękny, prawda – zażartował i podał mi rękę.
- Koniec lenistwa, na szczyt Śnieżnika jeszcze kawałeczek.
Już chciałam mówić, że o żadnym lenistwie nie ma mowy ,ale spojrzałam w jego stronę i roześmiałam się.
- Nie jestem prawdziwym traperem, raczej poszukiwaczem samotności i to miałam zamiar dzisiaj znaleźć, samotność. A spacer w góry to tylko pretekst.
- Czemu poszukujesz samotności? – zapytał całkiem poważnie
- Ucieczka od kłopotów niczego nie zmienia, przecież one i tak podążą za tobą, wszystkie bez żadnego wyjątku
- Wiem o tym, a jednak uciekam – odpowiedziałam i doszłam do wniosku, że jestem na drodze ....bez wyjścia.
Kim jest ten człowiek ,który z taką łatwością potrafi mnie zrozumieć, a może tylko tak mi się wydaje? Przecież nie ma ludzi, którzy bezinteresownie pomagają innym. Nie spotkałam nikogo takiego wcześniej.
- Nad czym tak myśli Ola? – zapytał i wyjął z torby kanapki. 2 godziny wędrówki za nami, może zjemy drugie śniadanie? Przed nami jeszcze 2 godziny marszu.
- A ja mam tylko Perrier, a śniadanie ....zostawiłam w pokoju.
- W takim razie ja poczęstuję kanapką, a ty ....dasz mi wody, nic za darmo,- uśmiechnął się
- Czy wiesz Olu, że w życiu nie ma przypadków? Że wszystko dzieje się w konkretnym i określonym celu? – zapytał i zwinął papierek po kanapce w maleńką kuleczkę. Popatrz na ten papierek, im bardziej chcę go zniszczyć, on zawsze pozostanie papierkiem.
- To nasze spotkanie też nie było przypadkowe, ludzie spotykają na swojej drodze kogoś, wtedy, gdy jest im po prostu potrzebna ta osoba. Widocznie ja jestem potrzebny tobie.
- A ja .....Tobie? – zapytałam nieśmiało.
- Ja spotykam na swej drodze bardzo wielu ludzi i niekoniecznie jest to droga na szczyt Śnieżnika – odpowiedział.- Ale wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie wyjaśnić w logiczny sposób.
- A czego na przykład?– zapytałam i już miałam gotową odpowiedź, że wszystko ma logiczne wytłumaczenie, gdy usłyszałam odpowiedź.
- Przeznaczenia Olu – odpowiedział i spojrzał daleko przed siebie.
Dreszcz przeszedł mi po plecach, bo .......miała rację. Ukrywałam przed nim podczas tej wędrówki mnóstwo rzeczy, widział je jednak, ale nie zapytał.
- Czemu Olu uciekasz? – zapytał tak po prostu.
- Małe dzieci, gdy nie umieją mówić i są złe, krzyczą,  ja , gdy nie umiem znaleźć rozwiązania problemów...uciekam przed nimi.
- Uciekając tracisz siły, by z nimi walczyć – odpowiedział .
- Świat jest tak zbudowany, że daje nam wszystko i tego jest za dużo, gubimy sens życia w pogoni za szczęściem. Lepiej jednak mieć jedno maleńkie, ale własne, niż ogromne....nie należące go nikogo. A tak chyba jest u ciebie ,prawda? Szukasz - nie odnajdujesz, chcesz być pewna- nie jesteś, budujesz- nie wiesz, czy masz podstawy, by budować, kochasz i nie masz pewności, czy jesteś tak bardzo kochana, jak sama kochasz.
- To dotyczy tak wielu ludzi, nie każdy jednak chce znaleźć drogę tylko dla siebie. Dla każdego z nas jest inna droga, jeśli zbudowana ze spokoju, połączy się z inną drogą, jeśli zbudowana z ....niczego....pozostanie tylko niczym.
- Skąd tyle o mnie wiesz? – zapytałam.
- Cieszę się ,że zaczęłaś zadawać pytania , to pierwszy krok do sukcesu – powiedział.
- Skąd tyle o mnie wiesz, przecież nie nazwałam moich problemów, nie wiesz, skąd tutaj przyjechałam.
- Te informacje nie są mi potrzebne, a to jak jest tobie trudno, można wyczytać z twoich oczu.
Spojrzałam w jego stronę ...............
Może warto pozwolić czytać mu z moich oczu. Może to właśnie on jest po to, by mi pomóc?
Nie oczekiwałam niczego, może nadszedł więc czas na odnalezienie własnej drogi?
-Czego Olu oczekujesz od życia? – zapytał i skierował się powoli na ścieżkę prowadzącą na Śnieżnik
Spiesznie  podążyłam za nim. Jest dla mnie jak przewodnik – pomyślałam.
- Jestem twoim przewodnikiem , prawda? -  zapytał.
- O tym przed momentem pomyślałam, - odpowiedziałam ze zdziwieniem.
- Wiem , przyspieszyłaś, by za mną pójść- odpowiedział i pozwolił mi , by nasze kroki zrównały się .
- Mów zawsze to , co myślisz, nie zastanawiaj się czy warto. To podstawa wszystkiego. Pytaj zawsze tam, gdzie rodzą się wątpliwości, odpowiadaj, gdy pytają, czekaj, gdy trzeba czekać, idź........gdy uznasz, że trzeba. Idź ...gdy uznasz ,że trzeba, a nie wtedy, gdy inni każą ci czekać. Nie daj nikomu swojego życia, nie pozwól, by zamiast ciebie ktokolwiek podejmował decyzje. A tak jest, prawda?
Śpiew ptaków zagłuszyło chyba bicie mojego serca, to wszystko prawda, skąd on to wie?
- Jeśli w tobie tyle mądrości, odpowiedz mi na jedno pytanie .
- Pytaj proszę.
- Jak zobaczyć, czy decyzje, które trzeba podjąć, są dobre?
- Popatrz, idziesz tą drogą pierwszy raz, prawda?
- Tak.
- A pomimo tego, że jej nie znasz, idziesz nią. I tak jest z naszym życiem, nie znamy każdego z kolejnych dni, a idziemy wciąż do przodu.
- Popatrz, na tej drodze jest mnóstwo kamieni, ale omijamy je i idziemy dalej. Wielu z ludzi spotykając kamienie...zatrzymuje się. Nie wolno tak robić, każdy kamień to lekcja, odrobienie zadania to kolejne dni z naszego kalendarza. Im trudniej, tym jesteśmy mądrzejsi.
- Czego się obawiasz? Że nie ominiesz tych kamieni? – zapytał i zatrzymał się
- Ja znam te kamienie i nie boję się ani ich, ani trudu, by je ominąć.
- W takim razie, w czym jest problem?
- Bo omijam te kamienie sama, a niektóre z nich..............nie umiem sama ich ominąć.
- Czemu nie powiesz mi wprost? Ja i tak wiem, jak nazwać te kamienie na Twojej drodze.
- To nie takie proste, nazwać to wszystko po imieniu, chociaż właściwie, czemu nie? – teraz to ja zatrzymałam się i zastanowiłam nad jego słowami.
- Nie stój, tylko idź – usłyszałam , więc podążyłam za nim w kierunku szczytu góry.
- Więc jak z tym nazywaniem nienazwanego? – zapytał.
- Nie umiem- odpowiedziałam i ze zdziwieniem zobaczyłam, że pierwszy raz powiedziałam ,że czegoś nie umiem.
- Tak prosto powiedzieć, że czegoś się nie umie- teraz to nawet zaczęło mi sprawiać radość.
- Nazwij więc to, przed czym uciekasz Olu – powtórzył.
- Niepewność – zaczęłam wyliczanie.
- To całkiem normalne uczucie, bo nikt nie jest pewien niczego na tym świecie.
- A jak budować coś, gdy brak pewności, że uda się, bo......... czy warto, wiem na pewno.
- Odpowiedź jest prosta, jeśli wiesz ,że warto..buduj na tyle, na ile możesz teraz.
- Ale..............
- A więc jest jednak jakieś ale?
- .........jest
- Czy to małe „ale” nie urosło  czasem do rozmiarów ogromnego ALE?
- Chyba tak i jeśli tak spokojnie na to popatrzę ,hamuje wszystko.
- Teraz to jestem już taki ciekawy, co to jest.
- Chodzi o to, że nie wiem, czy ten ktoś też tak bardzo chce budować ze mną i to jest przyczyna mojej niepewności.
- Zapytaj po prostu – odpowiedział, ale zauważył, że to dla mnie za mało i zatrzymując się powiedział.
- Olu, zapytaj  go o to, co jest tak ważne dla ciebie, uzyskasz odpowiedź, będziesz wiedziała, czy warto budować, czy ....warto podziwiać piękno tych gór.
- To dla ciebie ktoś ważny, prawda? Gdyby było inaczej, nie myślałabyś o nim teraz, tylko wsłuchiwała się w piękno przyrody, a jesteś teraz daleko stąd, prawda?
- Przepraszam – odpowiedziałam, nie chciałam, by pan, byś odbierał to moje czasem zadumanie jako lekceważenie ciebie.
- Cieszy mnie to.-
- Cieszy? – spytałam zdziwiona.
- Tak, bo widzę, jak się zmieniasz, dzięki moim słowom, dzięki sobie samej, dzięki spacerowi.........Czy myślałaś może dzisiaj, że ten dzień będzie właśnie taki?
- Nie....to znaczy chyba tak, powiedziałam sobie rano, by był wyjątkowy i jest...dzięki tobie.
- Zauważyłem, że jest tylko jedna przyczyna twojej ucieczki, to niepewność, nie ma nic więcej. Masz w sobie tyle siły, pytaj- a uzyskasz odpowiedź, nie widzisz szczytów- zdobywaj je, nie znasz drogi- po prostu idź przed siebie. Sama czy z kimś ,kto jest wart, by trzymać ciebie za rękę, ale idź!!!!!
- Niech tracą ci, którzy nie chcą być z tobą, niech zyskują wszystko ci, których ty wybierasz, by byli obok ciebie, dla ciebie i z tobą.
..........Zapachniało tak nagle takimi pięknymi kwiatami, nie znałam takiej pięknej gamy zapachów, ani konwalie, ani fiołki, ani róże nie pachniały tak pięknie, kompozycja zapachów godna najpiękniejszych perfum świata.....
Poczułam silne szarpnięcie za rękę.................
-Olu.............- usłyszałam.
- Nigdy tego nie rób więcej – usłyszałam i dopiero teraz spojrzałam , gdzie stoję. Tuż obok moich stóp urwisko tak wielkie, brakowało kroku, bym spadła w przepaść.
- Poczułam tak piękny zapach i on obudził mnie z tej zadumy – odpowiedziałam i mocno złapałam podaną mi dłoń.
- Zapach? Ja też go poczułem, chyba wcześniej od ciebie.
-Czemu tak uważasz- rozejrzałam się, ale nie znalazłam nic, żadnego kwiatka, nic, co mogłoby tak pięknie pachnieć.
- To ojciec Pio....................- odpowiedział nieznajomy a ja uznałam w końcu, że zacznę stosować się do tego, co usłyszałam podczas tej wędrówki.
- Kim jesteś – zapytałam po prostu i spojrzałam prosto w jego oczy.
- Ksiądz Jerzy......miło mi Olu, ze zadajesz pytania i oczekujesz na nie odpowiedzi. To początek twojej nowej drogi, pytasz, stajesz się mądrzejszą, nie o wiedzę z książek, ale o wiedzę życiową. Tej nie znajdziesz w żadnej książce, ona jest we mnie ,w tobie, w tym kimś, kto jest dla ciebie taki ważny.
Stałam przez moment, by zebrać wszystkie myśli w jakieś sensowne zdanie i powiedziałam tylko:
- Ojciec Pio pojawiał się zawsze tam, gdzie ratował ludzi, ten piękny zapach budził tych ludzi, by obudzili się i nie spadli w przepaść jak ja, by nie zginęli w wypadku, by dopłynęli szczęśliwie do brzegu, by odzyskali zdrowie cierpiąc.
- Teraz to już na pewno nie powiem do księdza po imieniu, jak próbowałam to powiedzieć dzisiaj.
- Nie szkodzi, nie wiedziałaś, teraz wiesz. Zapytałaś i wiesz.. Kieruj się Olu tym każdego dnia, ty sama udzielasz odpowiedzi na wszystkie pytania, daj szanse innym, niech tobie udzielą odpowiedzi.
Szczyt Śnieżnika został zdobyty, 4 godziny marszu, mnóstwo nauki, ktoś, kto stał się dla mnie powiernikiem moich kłopotów.
Zawsze mogę do niego napisać i to jest najwspanialsze.
Jest daleko ,a zawsze mogę napisać mu o wszystkim i otrzymać odpowiedź.
Ksiądz Jerzy, Ojciec Pio,.............ja........cały świat przede mną.

Nie boję się więc niczego, nawet tego z czym  teraz tak walczę, bo .......nie jestem sama.

OLA


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#2 2008-01-17 14:23:34

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: Nigdy nie jest za późno...

Dla wszystkich, ktorzy budują po raz pierwszy i dla tych, ktorzy muszą budować od nowa i od nowa...  to znaczy dla mnie też....

Tchnienie obietnicy.....

Obiecaj mi, że nie pozwolisz by świat zabił w Tobie marzenia. Proszę obiecaj...
Spotkasz ludzi, którzy wyśmieją Cię, zadrwią z każdej Twojej myśli, będą Ci mówić, że jesteś głupi, że dla takich jak Ty nie ma miejsca. Nie wierz im. Oni w głębi duszy nadal marzą, tylko bardzo się boją. Ty trzymaj się swoich chmur, nie bój się. Marzenia spełniają się.
Obiecaj mi, że będziesz wytrwały. Wiem, że będzie Ci ciężko, wiele razy upadniesz, niekiedy nawet bardzo boleśnie. Trzeba będzie czasu, by rany zagoiły się, ale zobaczysz - zagoją się.
Pewnego dnia życie zburzy Twe plany, zawali się coś, co tak długo budowałeś. Wydawać Ci się będzie, że to koniec, że nie dasz rady. Siądź wtedy i płacz, a potem podnieś głowę i wstań. Zobaczysz, że to jeszcze nie koniec. Zaczniesz od nowa.
Obiecaj mi, że będziesz szukać. Bo przyjdzie taki dzień, kiedy będziesz czuł się najsamotniejszym człowiekiem na ziemi, którego nikt nie rozumie. I zgasną wszystkie światła, stanie się noc. Popatrzysz wtedy w niebo, przeczekaj tę noc, patrząc na gwiazdy. A potem wyjdź na ulicę i szukaj. Zawsze jest ktoś, komu trzeba pomóc, kogo tylko Ty możesz odszukać, bo wiesz, co to prawdziwa samotność.
Obiecaj, że nigdy nie będziesz egoistą. I gdy pewnego ranka obudzisz się, a jedynym Twoim pragnieniem będzie, by nie wstać, już nigdy nie wstać, leż ile chcesz, ale o dwunastej wstań, by podlać kwiaty, bo bez Ciebie zginą.
Obiecaj mi, że zawsze będziesz kochać. A gdy przyjdzie taki dzień, kiedy świat się zawali, bo ktoś odejdzie z Twojego życia, pozwól mu odejść. Bez wyrzutów, bez niepotrzebnych słów. Spokojnie. Dopij kawę i oddaj swój czas komuś, dla kogo było Ci go do tej pory szkoda. Pozwól by inni ludzie zaznali Twej miłości.
Obiecaj mi, że zawsze będziesz sobą. A będą Cię chcieli zmienić w imię miłości, przyjaźni, rozsądku... Nie pozwól. Wiesz przecież... że Twoje serce wie, jak żyć.
Obiecaj sobie to wszystko i idź. Żyj.

... ja obiecuję, ze sie postaram, a Ty?


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#3 2008-01-17 18:57:17

Mazurynka

Owieczka

11739018
Skąd: Rzepin
Zarejestrowany: 2007-12-27
Posty: 49
Punktów :   

Re: Nigdy nie jest za późno...

Calineczko! Skąd Ty bierzesz to wszystko? Jak znajdujesz czas , żeby odkrywać te wszystkie myśli, rozważania - prawdziwe klejnoty. Czuję sie strasznie niemądra przy Tobie, bo ja ostatnio czytałam "Anie z Zielonego Wzgórza". Znów wzruszyłaś mnie do łez. Dziękuję. I obiecuję , że sie postaram.

Offline

 

#4 2008-01-17 21:43:48

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: Nigdy nie jest za późno...

Droga Mazurynko, wbrew pozorom to wcale dużo czasu mi nie zajmuje:)  Kiedyś dawno, dawno temu pożerałam książki wszelakiego rodzaju min. poezja i  różne rozważania... dzisiaj wiem w jaki sposób tego szukać aby odnaleźć ... aby sie tym dzielić z innymi i aby samej sobie przypominać o tym, o czym powinnam pamiętać i czym żyć... Cieszę sie bardzo, że są osoby, które czują podobnie jak ja ... A co do "Ani z Zielonego Wzgórza" - to doskonały pomysł... myślę, ze jest to wspaniała lektura na długie i smętne wieczory...   Chciałabym również do niej wrócić ...


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#5 2008-01-18 08:12:59

migotka

Owieczka

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 430
Punktów :   13 

Re: Nigdy nie jest za późno...

Jolu prześliczne słowa:) i takie życiowe!!! buziaki 


"Choćbym nawet szedł ciemną doliną, Zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną, Laska twoja i kij twój mnie pocieszają.” PS. 23,4

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bionicle-club.pun.pl www.gromsosnowica.pun.pl www.karishmakapoor.pun.pl www.oddworld.pun.pl www.menadzer2009zuzlowy.pun.pl